Jeszcze nigdy tak się nie pomyliłem w oczekiwaniach co do gry
Mario? Alan Wake? Assassin’s Creed? Nie – dla mnie czarnym koniem października będą absurdalne minigierki o muzykalnych gołębiach!
O grze Headbangers Rhythm Royale po raz pierwszy dowiedziałem się podczas czerwcowej transmisji Nintendo Direct. W zasadzie to „dowiedziałem się” jest stwierdzeniem trochę na wyrost, bo po paru sekundach zwiastuna kompletnie ją zignorowałem, nie wnikając, co to będzie za tytuł. „Kolejny głupawy >>indyk<< z przesadzoną personalizacją kreskówkowej postaci” – coś w tym stylu przemknęło mi przez głowę, po czym kompletnie o tej pozycji zapomniałem. Ależ się wtedy myliłem!
Zupełnie bowiem nie przypuszczałem, że już tydzień później przyjdzie mi zagrać osobiście w Headbangers Rhythm Royale na pokazie tytułów wydawcy Team 17. I okazało się, że była to najciekawsza, najbardziej zaskakująca gra na tym evencie. Zresztą to chyba nie tylko moje zdanie, bo zerkając na innych dziennikarzy przy ich stanowiskach, można było zobaczyć ludzi z wielkim uśmiechem na twarzy, nie odrywających oczu od monitora.
Battle royale w stylu Village Peop… Pigeons
A o co w ogóle chodzi w Headbangers Rhythm Royale? To swego rodzaju parodia battle royale’a w formie gry rytmicznej. Wcielamy się w gołębia, który razem z resztą 29 opierzonych graczy lub ptactwa SI rywalizuje przez cztery rundy aż do zwycięstwa jako najbardziej imprezowy gołąbek na rynku – albo raczej gdzieś w headbangersowym uniwersum. Po drodze zdobywamy okruszki, które można potem wymienić na najbardziej odjechane elementy kostiumów i przebrań, pozwalające wyróżnić się wśród zwykle szarych i nudnych ptaków.
Kwintesencją rozgrywki są jednak wspomniane rundy, podczas których zaliczamy losowo jedną z 23 minigier. A te są naprawdę pomysłowe, angażujące i po prostu zabawne, nie wspominając o całkiem wysokim poziomie trudności w niektórych przypadkach. Jedne rzeczywiście testują poczucie rytmu, inne pamięć, znajomość instrumentów muzycznych, refleks – albo wszystko to razem wzięte.
Każda, oprócz swojej unikalnej mechaniki rozgrywki, ma poza tym jakiś motyw przewodni – życie na wsi, western, zajęcia fitness na sali, gry retro, gimnastyka na pokładzie lotniskowca, arie operowe i wiele, wiele innych. Prosta, kolorowa grafika w kreskówkowym stylu z naciskiem na humor czytelnie pokazuje wszystko, co trzeba, a całość uzupełnia dobre udźwiękowienie i wstawki muzyczne, pasujące stylem do danego tematu.
Gry gołębie – zaskakujące, zabawne, wciągające
W trakcie zdecydowanie zbyt krótkiej sesji z wersją demo wylosowałem grę z wciskaniem guzików w odpowiednim czasie, by gołębie wyśpiewały jakąś klasyczną arię głosami minionków, fałszując okropnie z każdą moją pomyłką. Potem było dużo łatwiejsze rozpoznawanie instrumentów, ale w seriach po kilka i z presją czasu. Przy parodii 8-bitowych gier trzeba było popisać się refleksem, na parkiecie sali gimnastycznej dobrą pamięcią, aby powtarzać ruchy gołąbkowego instruktora. Zerknąłem jeszcze na strzelanie z procy do pianina i coś w stylu rewolwerowego pojedynku, gdzie właściwą akcją była sekunda na rozpoznanie dźwięku charakterystycznego dla wsi.
Każdy obraz z tych gier, każdy dźwięk to w zasadzie materiał na memy i wiralowe filmiki. Trudno mi wskazać moją ulubioną minigrę, bo wszystkie były zaskakujące, zabawne i wciągające. W każdej też osiągnąłem ledwie zadowalające wyniki albo wręcz poniosłem porażkę, więc jest spory potencjał do masterowania swoich umiejętności. Twórcy zapowiadają też, że z czasem będą dodawać nowe wyzwania, razem z elementami kosmetycznymi, których zapewne będzie więcej.
Gołąbki bez zawijania, tylko do imprezowania
Headbangers Rhythm Royale nie jest grą, którą się przechodzi, zalicza na sto procent i zapomina. To raczej jedna z pozycji imprezowych, które uruchamiamy w grupie znajomych, czy to spotykając się na żywo, czy wirtualnie, bo crossplay na wszystkich platformach umożliwia zabawę bez granic. Czysty fun i mnóstwo śmiechu gwarantowane – i to nie tylko podczas minigier, ale i strojenia swojej postaci. Samotne sesje też powinny sprawić sporo frajdy, choć multiplayer na pewno będzie preferowanym trybem gry.
Twórcy zdecydowali się na premierę w październiku, czyli w mocno zatłoczonym w tym roku okresie, pełnym długo oczekiwanych, głośnych tytułów, ale w tym wypadku błędem byłoby ją przeoczyć! To idealna pozycja na krótkie przerywniki w trakcie przechodzenia Starfieldów i „Asasynów”, idealne źródło śmiechu na odreagowanie po przegranym meczu w Modern Warfare. Ja pomyliłem się okrutnie, oceniając Headbangers Rhythm Royale po okładce, czy raczej paru klatkach zwiastuna. Gra wymiata, gołębie rządzą, nie mogę się doczekać!