Shadow of the Colossus na PlayStation 4 to remake, nie remaster
Jedną z produkcji, które zostały zapowiedziane podczas tegorocznych targów E3, było Shadow of the Colossus zmierzające na PlayStation 4. Oglądając pierwszy zwiastun, można było odnieść wrażenie, że gracze otrzymają kolejny remaster tej kultowej produkcji. Jak się jednak okazuje – nic bardziej mylnego.
Zapowiedź Shadow of the Colossus na PlayStation 4 była jedną z niespodzianek, jakie Sony przygotowało z myślą o tegorocznych targach E3. Pierwszy zwiastun zdawał się sugerować, że gracze otrzymają klasyczny remaster z dopieszczoną oprawą wizualną. W wywiadzie z magazynem Famitsu głos w sprawie zabrał Shuhei Yoshida, czyli prezes Sony Worldwide Studios.
Jak się okazuje, możemy liczyć na pełnoprawny remake, a oprócz stworzonej od podstaw oprawy graficznej, wykorzystującej możliwości PlayStation 4, produkcja zaproponuje zupełnie nowy, współczesny model sterowania. Jak powiedział Yoshida:
Preferencje graczy dotyczące sterowania zmieniają się z biegiem czasu, więc pracujemy nad implementacją bardziej współczesnych sposobów na rozgrywkę. (…) chcemy pokazać, jak wspaniałe było oryginalne dzieło, wykorzystując w tym celu dzisiejszą technologię.
Tytuł ma zadebiutować w przyszłym roku, zatem istnieje całkiem spora szansa na to, że w ciągu kolejnych miesięcy światło dzienne ujrzy więcej konkretnych informacji. Jeśli więc jeszcze nie mieliście okazji sprawdzić jednego z największych osiągnięć Fumito Uedy lub po prostu chcecie sobie przypomnieć polowania na tytułowe kolosy, powinniście trzymać rękę na pulsie.
Oryginalne Shadow of the Colossus to zdaniem wielu jedna z najlepszych gier wydanych na PlayStation 2. Nic zatem dziwnego, że Sony po raz kolejny próbuje przypomnieć graczom o tej marce. Dlaczego po raz kolejny? Od premiery, która miała miejsce w 2005 roku, tytuł doczekał się już jednego wznowienia w postaci Shadow of The Colossus HD wydanego po sześciu latach na PlayStation 3. Za stworzenie drugiej z wymienionych pozycji odpowiadało właśnie Bluepoint Games – ekipa zna zatem materiał źródłowy tak dobrze, jak mało kto.