autor: Joanna Kulik
Ekskluzywne oferty platform streamingowych przyczyną wzrostu piractwa?
Czy Netflix i inne platformy streamingowe przedobrzyły? Nowy raport ujawnił znaczący wzrost ruchu na BitTorrencie. Internauci znowu ściągają nielegalne materiały, a może to być pokłosiem zbyt dużej i rozdrobionej oferty serwisów streamingowych. Czy czeka nas powrót na łono Zatoki Piratów?
Nikt nie neguje faktu, że rozwój Netflixa i konkurencyjnych platform streamingowych rozpętał prawdziwą rewolucję w zwyczajach internautów. Po latach walki z piractwem wystarczyło dać ludziom przystępną cenowo ofertę legalnych filmów i seriali, aby przestali je ściągać z pirackich źródeł za pomocą torrentów.
I właśnie dziś, kiedy wydaje się, że pirackie serwisy są już tylko pieśnią przeszłości, nowy raport firmy Sandvine dotyczący globalnych zjawisk w Internecie (Sandvine Global Internet Phenomena Report) ujawnił, że pirackie serwisy nie tylko nie umarły, ale generują coraz większy ruch.
Pirackie serwisy rosną w siłę i są na to twarde dane
W pierwszym, analogicznym raporcie autorstwa Sandvine z 2011 r. pobieranie filmów i seriali z nielegalnych źródeł było jeszcze dość wysokie. W przypadku serwisów umożliwiających dzielenie się treściami (serwisy streamingowe, serwisy społecznościowe, komunikatory typu Whatsup) w obu Amerykach 52,01% ruchu w sieciach stacjonarnych i 3,83% całego ruchu mobilnego pochodziło z BitTorrent. W Europie poziom ten był jeszcze wyższy: odpowiednio 59,68% i 17,03%.
W ciągu kolejnych czterech lat BitTorrent generował stopniowo coraz mniejszy ruch, by w 2015 roku osiągnąć w samych sieciach stacjonarnych poziom 26,83% (Ameryka Północna i Południowa) oraz 21,08% (Europa). Jednocześnie wzrastał globalny ruch na legalnych platformach udostępniających pliki, wliczając to także serwisy streamingowe. Najnowszy raport, opublikowany w październiku 2018 roku, pokazuje już zgoła odmienne dane. Ruch pochodzący z platform oferujących nielegalne pliki wzrasta, szczególnie w rejonie Europy, Afryki i na Bliskim Wschodzie, gdzie BitTorrent generuje 32% globalnego ruchu wśród wszystkich platform umożliwiających dzielenie się plikami.
Pełen raport pojawi się na stronie Sandvine niedługo, lecz już teraz autorzy odpowiedzialni za analizę danych z dokumentu sugerują kilka przyczyn tego zjawiska. Co ciekawe, z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, ze to same serwisy streamingowe powoli popychają użytkowników w ramiona nielegalnych źródeł. W jaki sposób?
Od przybytku głowa nie boli? No, chyba że to 50. platforma streamingowa
Po pierwsze winne jest udostępnianie materiałów na wyłączność. Na przykład Netflix ma Stranger Things, a HBO GO Grę o tron. Niby fajnie, ale… aby obejrzeć wszystkie te produkcje, trzeba wykupić abonament we wszystkich serwisach oddzielnie, a więc w tym przypadku zapłacić potrójnie. Użytkownicy wykupują więc subskrypcję w jednym czy dwóch serwisach, a resztę oglądają lub ściągają z pirackich źródeł.
Im więcej serwisów oferuje swoje produkcje na wyłączność, tym bardziej zagubiony jest w tym wszystkim użytkownik, który musi poważnie zastanowić się, czy chce płacić miesięczny abonament za możliwość oglądania tylko jednego serialu na jednej platformie, drugiego na innej, trzeciego na kolejnej itd. W efekcie kieruje swe kroki na piracki serwis, który ma je wszystkie za darmo lub za półdarmo.
Co więcej, trend ten będzie się pogłębiał. Niedługo własną platformę streamingową uruchamia Disney, który tym samym wycofa swoje filmy z Netflixa. Kolejne stacje i firmy producenckie planują debiuty własnych serwisów.
Należy także pamiętać, że prawdziwa liczba aktywnych użytkowników BitTorrent jest znacząco wyższa niż ta uwzględniona w raporcie Sandvine, ponieważ część z nich ukrywa się w serwisie za pomocą różnych sztuczek z serwerami proxy i VPN.
