„Redzi” wieszczą koniec dystrybucji gier w pudełkach i wydaje się, że mają rację - felieton
Jeszcze kilka lat temu wielu z Was nie wyobrażało sobie braku możliwości zakupu pudełkowych edycji gier, a już na pewno na konsolach. W ostatnim raporcie firma CD Projekt Red pokazała jednak, że taka forma dystrybucji odchodzi do lamusa, a jakby tego było mało, zaczęła twierdzić, że trwająca obecnie pandemia ten proces jedynie przyspieszy.
Choć pierwotnie chciałem poświęcić dzisiejszy felieton zupełnie innej sprawie, to jednak za namową Łosia postanowiłem powrócić do kwestii kłopotów z wydawaniem gier, które zaczęły narastać wraz z ekspansją koronawirusa. Mowa tutaj oczywiście o opóźnieniu drugiej odsłony serii The Last of Us, a właściwie oficjalnych powodach tej obsuwy. Firma Sony zdecydowała się bowiem zawiesić na czas nieokreślony premierę mocno oczekiwanego sequela, tłumacząc, że musi to zrobić z powodu problemów dotyczących dystrybucji pudełkowej wersji produktu podczas pandemii.
Złośliwi twierdzą, iż wspomniany komunikat jest jedynie dobrą wymówką, i podejrzewają, że studio Naughty Dog prawdopodobnie nie zdążyłoby dowieźć gry na wyznaczony wcześniej termin. Świadczyć miałby o tym zarówno brak nowej, nawet orientacyjnej daty, kiedy ta premiera mogłaby nastąpić, jak i wyraźna niechęć japońskiego giganta do odpuszczenia pudełek i wydania tytułu wyłącznie w wersji cyfrowej za pośrednictwem PlayStation Store. Co ciekawe, amunicji do ferowania takich wyroków dostarczyła im znana i lubiana firma CD Projekt Red, która w mijającym tygodniu dość klarownie wykazała, że tradycyjna dystrybucja w sklepach powoli odchodzi do lamusa.
Publikując kolejny raport finansowy, „Redzi” podzielili się nie tylko twardymi liczbami, ale również różnymi spostrzeżeniami dotyczącymi dalszego rozwoju rynku elektronicznej rozrywki. Włodarze polskiej firmy uważają, że trwająca aktualnie pandemia jeszcze mocniej odwróci proporcje w kwestii dystrybucji gier i mocno zyskująca w ostatnich latach „cyfra” zepchnie pudełka do bardzo głębokiej defensywy. Potwierdzają to niejako wspomniane liczby.
O ile w 2015 roku aż 71% Wiedźminów 3 sprzedano w formie fizycznej, tak cztery lata później ten współczynnik wyniósł zaledwie 18%. Oczywiście musimy pamiętać o tym, że Dziki Gon bardzo często występuje w różnego rodzaju promocjach, w których specjalizują się przede wszystkim dystrybutorzy cyfrowi, jednak tak wyraźny spadek udziału pudełek to nie jest kwestia ostatniego roku, ale ostatnich lat. Znów odwołam się tutaj do raportu „Redów” – w 2016 roku wersja digital „trójki” miała już 60% udziału w sprzedaży, a nie 29%, jak to miało miejsce tuż po premierze. Jak to będzie wyglądać w roku obecnym, tego jeszcze nie wiemy, ale nie zdziwię się mocno, jeśli udział pudełek w 2020 roku będzie opisywany tylko jedną cyfrą w stuprocentowym przedziale.
Reasumując, z proroctwami „Redów” trudno się nie zgodzić. Pudełka odchodzą do historii, czy komuś się to podoba czy nie, a pandemia ten nieuchronny proces jedynie przyspieszy. Biorąc to pod uwagę, tym większy mam problem z akceptacją decyzji firmy Sony, która nie chce spróbować swoich sił z cyfrową dystrybucją swojego największego hitu jeszcze przed wakacjami. Jestem przekonany, że większość fanów The Last of Us nie zastanawiałaby się nad kupnem takiej wersji, bo nie miałaby alternatywy i w dużej mierze jej brak byłby przez wszystkich zainteresowanych przyjęty ze zrozumieniem.
ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA
Jeśli spodobał Ci się ten tekst i chcesz otrzymywać go przed wszystkimi, zapisz się do naszego newslettera.