autor: Janusz Burda
Recenzja Summoner'a
Istnieje wiele dróg, jakimi człowiek może podążyć w swoim życiu. Znakomita większość z nich sprowadza się do spokojnego przeżycia swoich dni. Czasami los wskaże kierunek, który pozwoli nam dokonać czegoś niezwykłego i uczyni nas sławnym. Są jednak ludzie - wybrańcy, którzy już przy narodzeniu zostali naznaczeni przez los i od samego początku kroczą ścieżką przeznaczenia.
„Istnieje wiele dróg, jakimi człowiek może podążyć w swoim życiu. Znakomita większość z nich sprowadza się do spokojnego przeżycia swoich dni. Czasami los wskaże kierunek, który pozwoli nam dokonać czegoś niezwykłego i uczyni nas sławnym. Są jednak ludzie - wybrańcy, którzy już przy narodzeniu zostali naznaczeni przez los i od samego początku kroczą ścieżką przeznaczenia.
Za takich właśnie przyjęto uważać „summonerów” – legendarnych przywoływaczy, których rękę znaczył pradawny znak mocy. Ten symbol dawał im nadzwyczajną zdolność przywoływania i władania mitycznymi kreaturami, jakie zostały uwięzione w kilku magicznych pierścieniach – reliktach, których pochodzenie ginie w mrokach przeszłości. Byli bez wątpienia najpotężniejszymi ludźmi, jacy kiedykolwiek stąpali po ziemi. Ufni swej sile, dalece wykraczającej poza ramy znanej magii, rzucali wyzwania samym bogom, a ich losy silnie odcisnęły się na kartach historii Medevy i Orenii.” - Gorim
W tym miejscu chciałbym zaprosić Was do lektury nowej, zamieszczonej dzisiaj na naszych stronach recenzji z której to pochodzi powyższy fragment.