Pracownicy Valve opowiadają o sekretach Steama
Twórcy z kanału People Make Games przeprowadzili śledztwo dotyczące standardów pracy i polityki Valve. W tym celu zorganizowano serię wywiadów – kilkunastu obecnych i byłych pracowników opowiedziało o sekretach firmy.
Pozycja firmy Valve jest tak silna, że jeśli myślimy o graniu na PC, to zapewne mamy na myśli uruchamianie gier za pośrednictwem Steama. Platforma Gabe’a Newella i spółki przez lata dorobiła się tytułu hegemona cyfrowej dystrybucji gier wideo na rynku pecetowym.
Konkurencja w postaci takich sklepów, jak Epic Game Store czy GOG.com, co prawda istnieje, ale w dalszym ciągu dla wielu z nas synonimem grania na PC jest granie „na Steamie”.
Jednak jak Valve wygląda od środka? Co kryje się za wizerunkiem firmy odnoszącej sukces za sukcesem? Na te pytania spróbowali odpowiedzieć autorzy kanału People Make Games, którzy w trakcie półrocznego śledztwa przeprowadzili serię wywiadów z byłymi i obecnymi pracownikami firmy i poznali tajemnice stojące za polityką imperium Gabe’a Newella.
Firma bez menadżerów
Pierwszym z poruszonych aspektów była konstrukcja samej firmy, która szczyci się swoją płaską strukturą – bez szefów i menadżerów, gdzie wszyscy są równi i mogą podejmować autonomiczne decyzje.
Pracownicy wypowiadający się na filmie przyznali, że chociaż nie ma struktur na papierze, to zatrudnione osoby przyjmują różne role kierownicze, jednak są one bardziej płynne i zależą np. od danego projektu. Ta autonomia przejawia się również w systemie oceniania pracowników, gdzie każda osoba podlega ocenie swoich kolegów z pracy.
Valve szczyci się tym, że pracownicy firmy to niemal wyłącznie osoby wybitnie uzdolnione, potrafiące podejmować szybkie decyzje na wysokich obrotach. Podniesiony został argument, że przez filozofię firmy istnieje bardzo wąska grupa osób, która potrafiłaby „wpasować się” do zespołu.
Ciemna strona Steama
Steam jako największa platforma cyfrowej dystrybucji gier posiada nieprzebraną bibliotekę najróżniejszych tytułów. Niestety ten szeroki wybór ma też swoją ciemną stronę – łatwość „wrzucenia” swojej gry na Steama sprawia, że ten zalewany jest przez masę produkcji niskich lotów.
Co gorsza, jak pokazuje materiał People Make Games, Valve zbytnio nie przejmuje się tym, co pojawia się na platformie, dopóki nie jest to nielegalne. Przykładem mogą być gry erotyczne, które pojawiają się na Steamie w hurtowych ilościach.
Podobno ta filozofia ma wychodzić od samej góry – od Gabe’a Newella. Cytując pracownika wypowiadającego się w filmie:
Gabe przyszedł na jedno ze spotkań i zaczął wypowiadać się na temat tego, że nie powinniśmy ograniczać [na Steamie – dop. red] niczego, dopóki jest to legalne. […]
Inna osoba zatrudniona niegdyś w Valve przyznała:
Jednym z argumentów Gabe’a było to, że o grach, które mielibyśmy banować, byłoby głośniej, niż gdybyśmy je zatwierdzili i po prostu nikt by ich nie kupił.
Ale ja się z tym nie zgadzałem. Myślę, że to właściwe zachowanie, kiedy firmy mają jakieś etyczne i moralne standardy. Zarząd jednak się z tym nie zgodził.
Tym sposobem na Steamie można znaleźć praktycznie wszystko, no chyba że jest to nielegalne, lub, jak przyznaje jeden z pracowników, „jest to zwykły trolling”.
Brak różnorodności i neutralność
Inną kwestią poruszaną przez osoby już nie pracujące w Valve jest bardzo mała różnorodność wśród zatrudnionych osób. Firma Gabe’a Newella i Mike’a Harringtona zatrudnia w zdecydowanej większości białych mężczyzn i nie ma tam zbyt wiele miejsca na żadne mniejszości.
I chociaż w prywatnej firmie każdy ma prawo zatrudniać kogo chce, to byli pracownicy wskazują na mechanizm, który bardzo utrudnia dołączenie do Valve osobom z innych środowisk.
Jak mówi były pracownik:
W procesie zatrudniania Valve nie ma nic złego lub dyskryminującego, poza tym, że w pewnym sensie w trakcie wszystkich procesów wybierane są osoby podobne do tych wybierających.
[…]
By zostać zatrudnionym w Valve nie możesz zostać zawetowany przez choćby jedną osobę biorącą udział w procesie zatrudniania. Okienko jest więc niezwykle małe, a w tej branży jest już mnóstwo białych facetów w średnim wieku; ci nieliczni, którzy przejdą ten proces zapewne będą z takiej samej grupy.
Kontrowersje miała też wywołać reakcja (a raczej jej brak) Valve na wydarzenia, do których doprowadziła śmierć George’a Floyda z 2020 roku. Chociaż wiele firm w tamtym okresie wypowiedziała się przeciwko dyskryminacji osób czarnoskórych, to korporacja Newella przyjęła inną taktykę – każdy z pracowników otrzymał 10 tys. dolarów na wybrany przez siebie cel charytatywny. Valve nie wystosowało jednak żadnego oficjalnego komunikatu.
Te i wiele innych aspektów omówiono szerzej w załączonym wyżej materiale People Make Games. Czy Valve ustosunkuje się w jakikolwiek sposób do przedstawionych tez? Czas pokaże.