Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 26 kwietnia 2024, 14:16

„Podjęcie ryzyka jest najmniej ryzykowną rzeczą, jaką możecie zrobić”. Twórca znakomitego Slay the Spire apeluje do wydawców i producentów gier AAA

Casey Yano ze studia Mega Crit uważa, że tworzenie „hiperangażujących” gier nie jest wcale tak ryzykowne, jak podążanie za trendami.

Źródło fot. Mega Crit.
i

Wydawcy gier nie lubią ryzyka. Zresztą trudno im się dziwić, skoro nawet „pewne” tytuły mogą czasem wypaść poniżej oczekiwań tak nabywców, jak i inwestorów. Jednakże twórca Slay the Spire uważa, że czasem podjęcie ryzyka jest bezpieczniejszą opcją niż pogoń za trendami.

Przynajmniej tak uważa Casey Yano ze studia Mega Crit w trakcie transmisji State of PC Gaming. Po niespodziewanym sukcesie Helldivers 2 jeden z redaktorów serwisu PC Gamer uznał za stosowne zapytać twórcę, jak bardzo producenci i wydawcy powinni podążać za trendami.

Ryzykowne Slay the Spire

Nie przypadkiem dziennikarz zwrócił się z takim pytaniem akurat do Yano. Amerykanin porzucił wcześniejszą pracę, by zająć się tworzeniem gier. Już samo to było ryzykowne, ale deweloper wybrał na swój debiutancki projekt nietuzinkowe połączenie roguelike’a i gry karcianej. Do tego nastawione na zabawę dla jednego gracza. Na pierwszy rzut oka stanowczo nie jest to mieszanka, po której można by się spodziewać większego sukcesu.

Dziś, cztery lata po premierze, Slay the Spire jest często podawane jako kolejny przykład oryginalnego „indyka”, który odniósł wielki sukces i zainspirował wielu innych twórców. Na Steamie gra ma prawie 154 tysięcy recenzji, z których tylko 3% jest negatywnych. Jak widać, ryzyko opłaciło się studiu Mega Crit. Tytuł trafił też na kolejne platformy.

Gry decydują o trendach, nie odwrotnie

Jednakże Yano uważa, że takie szalone pomysły i tak są mniej ryzykowne niż podążanie za trendami. Ludzie, twierdzi twórca, są bowiem spragnieni nowości.

Jeśli jakieś duże firmy mnie teraz słuchają: podejmowanie ryzyka jest tak naprawdę najmniej ryzykowną opcją. Ludzie po prostu chcą nowości. Jeśli zobaczysz dziwny smak lodów, spróbujesz tych lodów. Ja chcę spróbować dziwnych lodów. Mówię Wam – ananasowo-miętowy sorbet, który niedawno jadłem, był niesamowity.

Wtórował mu Michael Douse ze studia Larian, który w tej samej rozmowie wspominał o zmianach w marketingu gier. Dyrektor wydawniczy firmy uważa, że to nie trendy definiują „produkcję” (tj. co jest produkowane), lecz odwrotnie: to ona decyduje, co jest modne.

Jako przykład podał właśnie Slay the Spire, którego debiut zaowocował pojawieniem się wielu naśladowców. Czy raczej „pojawieniem się”, bo – jak stwierdził Douse – gry oparte na budowaniu talii będą teraz ukazywać się, nawet jeśli „wyjdą z mody”. Oczywiście dzięki studiu Mega Crit, które przetarło szlak dla innych twórców pragnących stworzyć karcianki dla jednego gracza.

Gry nie dla każdego

Douse wskazał Slay of the Spire także jako przykład „hiperangażującej gry”, czyli takiej, która skierowana jest do specyficznego odbiorcy. To spore przeciwieństwo do podejścia dużych wydawców, którzy starają się trafić do jak największej liczby graczy. Takie założenie objawia się częstą „casualizacją” gier i – jak to ujął twórca z Larian Studios – martwieniem się, „czym powinna być” dana produkcja.

Dobitnie ma o tym świadczyć sukces Balatro – innej „rogalikowej” karcianki, która za nic ma sobie multiplayer i masowego odbiorcę, a mimo to odniosła fenomenalny sukces (ku zaskoczeniu swego twórcy)

Balatro zupełnie nie przejmuje się jakimikolwiek wyobrażeniami o tym, czym „powinno” być. Skupia się na tym, czym może być i co chcesz stworzyć. Zdecydowanie zobaczymy więcej tego typu gier na PC.

Oczywiście można by argumentować, że łatwiej mówić o ryzykowaniu małym zespołom niż wielkim wydawcom, od których decyzji zależy los większej liczby osób. W końcu nie każda ciekawa gra niezależna zyskuje rozgłos, nie mówiąc nawet o zwracaniu się swoim twórcom.

Można by też cynicznie zauważyć, że samo studio Mega Crit bynajmniej nie do końca słucha własnej rady. Kolejnym tytułem zespołu jest bowiem niedawno zapowiedziana kontynuacja Slay the Spire.

  1. Balatro kosztuje sześć dyszek i bije na głowę gry „AAAA”, bo ma ciekawe i dopracowane mechaniki

Jakub Błażewicz

Jakub Błażewicz

Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).

więcej