autor: Marek Czajor
Piwo i Orzeszki – Fanboy – brzmi dumnie?
W amerykańskim słowniku Webstera pojawiło się niedawno nowe hasło – fanboy. Opis jest w sumie lakoniczny i mówi, iż jest to pełen entuzjazmu zagorzały wielbiciel np. komiksów albo filmów. Co ciekawe, samo określenie jest bardzo stare i powstało (1919 rok) wtedy, kiedy większości z was, a nawet samego Fulko nie było jeszcze na świecie. Nawet piwo tak nie konserwuje.
W amerykańskim słowniku Webstera pojawiło się niedawno nowe hasło – fanboy. Opis jest w sumie lakoniczny i mówi, iż jest to pełen entuzjazmu zagorzały wielbiciel np. komiksów albo filmów. Co ciekawe, samo określenie jest bardzo stare i powstało (1919 rok) wtedy, kiedy większości z was, a nawet samego Fulko nie było jeszcze na świecie. Nawet piwo tak nie konserwuje.
W znacznie młodszej dziedzinie, jak branża gier wideo, słowo „fanboy” jest bardzo często, zwykle w negatywnym znaczeniu używane. Nie ukrywajmy: jest to po prostu obelga i sam Fulko, choć ma żółty pas w kyokushinkai, nie każdemu przeciwnikowi rzuci nim w twarz. Bo growy fanboy to kibol wśród graczy, zmutowany psychicznie fanatyk określonego tytułu, hardware’u czy producenta. Nie jest wprawdzie tak groźny, jak kibol piłkarski, ale zawsze… Ostatnimi czasy najwięcej fanboyów uaktywnia się przy okazji dyskusji o tym, która konsola jest lepsza albo co kupić – konsolę czy PC.
Jak wytłumaczyć opętańcowi, że przedmiot jego kultu ma jakieś wady? Według Fulko nie da się. Fanboy w swoim zaślepieniu nie dopuszcza jakichkolwiek słów krytyki. Co więcej, zajadle atakuje adwersarzy paląc, niszcząc, grabiąc i gwałcąc wszystko, co mu wejdzie w drogę. Dlatego jeśli jesteście z innego obozu, zapomnijcie o kulturalnej wymianie zdań. Osobnicy tego gatunku są plagą na grupach dyskusyjnych i forach, bo nieraz ciekawe rozmowy zamieniają w chamskie, rynsztokowe pyskówki. I wtedy człek ma wybór: inteligentnie obciąć chama, wycofać się zgodnością albo zniżyć się do jego poziomu. Pierwsza opcja sprawia najwięcej satysfakcji, szczególnie jeśli ma się IQ godne Mensy (jak Doda czy Fulko), szkoda, że po niej zwykle następuje opcja druga albo trzecia.
Póki co, regularnych wojen pomiędzy fanboyami nie ma…
Konfrontacje fanboyowskie mają wieloletnią, bogatą tradycję. Fulko pamięta słynne potyczki między fanatykami 8- i 16-bitowych „mikrokomputerów” (z legendarnymi wojnami klanów Atari i Commodore), szereg samobójstw wyznawców Amigi po przegranej wojnie z pececiarzami, wreszcie wymianę ognia między maniakami kolejnych generacji konsol. Dawniej areną zmagań były głównie pisma growe, ziny, giełda lub zloty, teraz oczywiście króluje Internet. I ta netowa aktywność fanboyów jest jedną z największych zmór współczesności, bo, wykorzystując własną anonimowość, najwięcej do powiedzenia mają zazwyczaj zwykłe tumany. Choć nie każdy fanboy to przygłup.
Większość fanboyów posiada nienajgorszą wiedzę o ukochanym sprzęcie i grach, jakie używa. Co więcej, duża grupa aktywistów uczy się sporo o konkurencyjnych platformach, głównie po to, by móc je zdyskredytować. W starciach, zamiast specjalistycznych opinii, królują jednak wytarte frazesy typu „PS3 jest the best, bo ma Blu-ray-a”, „trzysta sześćdziesiątka psuje się na okrągło i okropnie buczy”, „pecet jest za drogi do gier - cały czas trzeba go upgrade’ować”, „X360 jest najlepszy, bo ma achievementy”, „na PC są ambitne gry, a na konsolach głównie arcade’ówki” itd. Wasz felietonista zawsze, gdy nie może zasnąć, szuka tego typu dyskusji. Pięć minut lektury i już głowa zaczyna robić „tukanki”, a szczęka od ziewania wyskakuje z zawiasów. Lepsze to na sen od okładu z młodej piersi.
Fulko musi przyznać z ręką na sercu, że napotyka wśród fanboyów ludzi z dużą wiedzą i umiejętnościami. Tworzą mniejszość wśród fanatycznego stada, ale jakże istotną mniejszość. To dzięki nim na komputerach, a także nowszych i starszych konsolach można uruchomić mnóstwo freeware’owego, homebrew-owego dobra. To oni tworzą przystawki, dostawki, układziki, czipki, kabelki itp. czyli mówiąc wprost różnorakie ulepszaczo-dopalacze sprzętu. To wreszcie oni wymyślają dziwne, czasem pożyteczne, czasem egzotyczne zastosowania dla swoich ukochanych maszyn. Fulko znalazł w sieci gościa, który z Dreamcasta, pada i kupionych w sklepie strun zrobił sprawną, w pełni działającą gitarę! Inny natomiast… nie, lepiej o tym nie wspominać, bo to zbyt zboczone i próby naśladowania grożą wizytą u proktologa.
… a różnice w poglądach manifestowane są w pokojowy sposób.
Twórczość wspomnianych wyżej mądrych fanboyów niezbyt się producentom hardware/softu podoba. Ale, co pewne, dzięki ich aktywności popularność wspomaganych przez nich marek nie spada albo spada w tempie o wiele wolniejszym, niż sytuacja rynkowa by na to wskazywała. A to się już producentom baaardzo, baaardzo podoba. Oni wiedzą, że prawdziwy fanboy nigdy nie zmieni poglądów, nie oleje ukochanego logo, nie wyrzuci ani nie zamieni swojego sprzętu inny. A jeśli już poczyni z bólem serca zakup, to bez względu na konsekwencje i tak nie opuści rodziny. Bo fanboy Sony zawsze pozostanie wierny PlayStation, Nintendo – Wii i NDS-owi, a Microsoftu – Xbox-owi tudzież PC. Gorzej z czcicielami Segi – ci albo podcięli sobie żyły, albo zmienili barwy klubowe i wstydliwie przemykają kanałami, albo nadal grywają na Saturnie i DeCeku (też są tacy!).
Fulko nigdy nie uważał się za fanboya. Na przestrzeni lat zmieniał kompy i konsole bez żadnych dylematów moralnych, przycinał w całe serie rywalizujących z sobą gier i jakoś z tym żyje. Ostatnio, za sprawą definicji w amerykańskim słowniku Webstera, popadł jednak w rozterkę. Bo co jak co, ale na pewno jest „entuzjastycznym, zagorzałym wielbicielem” gier. Czyli chyba jednak fanboyem. Kto wie, może wy, szanowni czytelnicy też jesteście fanboyami – nie zdając sobie z tego sprawy. Uczeni w USA widać wiedzą lepiej. Jeśli więc ktoś palnie wam w twarz „ty fanboyu” – w ostateczności możecie uznać to za komplement.
Choć na marginesie… Wczoraj na pewnym forum jakiś fanboy Apple zdenerwował waszego ulubionego piwożłopa. Fulko chciał podyskutować o iPodzie Touch, wymienić się opiniami, może nawet dać się przekabacić, przekonać… Rzucił więc na przystawkę argumentami, że iPod Apple „jest w stosunku do konkurencji za drogi”, „ma specyficzne, dość ciężkie sterowanie” i „odrobinę za mało gier – top-hitów”. W odpowiedzi usłyszał, że… jest „debilem”, „rumunem”, „żałosnym fanboyem PSP” i „starym ćwokiem”.
Fulko nie lubi fanboyów i już się za jednego z nich nie uważa. Przestał czytać słownik Webstera. Niestety, puszka złocistego płynu nie wytarła z pamięci obelg. Jak ten gbur mógł powiedzieć, że Fulko jest stary!!!
Marek „Fulko de Lorche” Czajor
Wypite piwo
- PiO.1 – Zabij mnie gro
- PiO.2 – Rozterki nałogowca
- PiO.3 – Pożycz dychę
- PiO.4 – Jaśnie Pan Redaktor
- PiO.5 – Giełdowe mydło i powidło
- PiO 6 – Pierwsze zloty na płoty
- PiO 7 – Kolekcjoner
- PiO 8 – Nie ma w co grać!?
- PiO 9 – Ja pisać lux teksty
- PiO 10 – Bajeczki medialne
- PiO 11 – Sklep