autor: Marek Czajor
Piwo i Orzeszki – Dozwolone od lat 18
Młodość jest piękna. Fulko z rozrzewnieniem wspomina czasy, gdy miał naście lat, burzę hormonalną w organizmie i kosmate myśli w głowie. Czasy, gdy znajome dziewczyny przestały być głupimi, nadającymi się tylko do podkładania nóg i szarpania za warkocze kozami, a stały się atrakcyjnymi laskami.
Młodość jest piękna. Fulko z rozrzewnieniem wspomina czasy, gdy miał naście lat, burzę hormonalną w organizmie i kosmate myśli w głowie. Czasy, gdy znajome dziewczyny przestały być głupimi, nadającymi się tylko do podkładania nóg i szarpania za warkocze kozami, a stały się atrakcyjnymi laskami. Czasy, kiedy słowo „seks” padało w rozmowach częściej niż „rodzina”, „matematyka” czy „religia”. Ale gadanie to jedno a działanie to drugie, nawet gdy jest się młodym. Raz, że rodzice nieustannie straszą, pilnują i przestrzegają powtarzając: „masz jeszcze czas”. Dwa, że do tanga trzeba dwojga, a gdy się nie wie, jak zabrać się do rzeczy, szukanie partnera może trochę potrwać. Nawet lata. Ten czas można oczywiście spożytkować na podszkolenie się w ludzkiej anatomii, sztuce podrywu czy też ars amandi. Możliwości zdobycia wiedzy jest wiele. Są zajęcia z edukacji seksualnej w szkole (buahahaha!), są książki Wisłockiej i Lew-Starowicza, są fachowe gazety z fajowymi rozkładówkami, są filmy ze znaczkiem „XXX”. No i są gry erotyczne.
Teoretycznie dla tych młodych, niedoświadczonych amatorów wrażeń seksualnych gry erotyczne (zresztą filmy i gazety też) nie są osiągalne. Znaczek „dozwolone od lat osiemnastu” stoi na straży praworządności. W praktyce jednak Wasz mistrz pióra nie spotkał żadnego sklepu z grami, w którym ktoś by się tym ograniczeniem przejmował. W efekcie świat wirtualnej erotyki stoi przed młodymi i starymi otworem. Co ma do zaoferowania? Jeśli jesteście po seansie filmów pokroju Dziewczyna z komputera czy Cherry 2000 to Wasz bard musi Was zmartwić – aż tak namacalnych kontaktów z komputerowymi babeczkami mieć nie będziecie. Może kiedyś. Na razie pozostają Wam igraszki czysto komputerowe – przy pomocy ekranu, myszki i klawiatury.
Jaka jest najbardziej popularna gra erotyczna w historii? Nie wiecie? Nie graliście w Strip Poker? A powinniście. Od pojawienia się jej na początku lat 80. powstało już kilkadziesiąt inkarnacji tej popularnej gry. Czy pamiętacie jej debiut na 8-bitowcach? Nie? Fulko to nie dziwi, bo wielu z Was jeszcze na świecie wtedy nie było. Gierka pod względem zasad przypomina klasyczny poker, clou sprawy jest oprawa graficzna. W tamtej pionierskiej produkcji grafa była, jak na dzisiejsze standardy, tragiczna! Statyczne obrazki (a w zasadzie rysunki), niska rozdzielczość, pikseloza, w sumie guano było widać. Ale wtedy to była prawie pornografia. A ile potu człek wylał, by panienkę rozebrać i zobaczyć te dwa guziczki i trójkącik, to aż głowa boli. Oczywiście Wasz protagonista wie to od innych, sam nie grał, bo się brzydzi takimi rzeczami. Na przestrzeni lat Strip Poker ewoluował i dzisiaj oferuje już nie obrazki czy zdjęcia, ale całe sekwencje filmowe. Ponadto w ramach społecznej poprawności można rozbierać tak kobiety, jak i mężczyzn. To ostatnie ucieszy zapewne panie i niektórych panów.
Część z Was, Drodzy Czytelnicy, może rzucić z dezaprobatą: „coś ty Fulko zgłupiał? Przecież Strip Poker to gra w karty, nie żaden erotyk!”. Wasz ulubiony felietonista krytykę przyjmie, bo mu tak każą na szkoleniach, ale z pokorą pragnie zauważyć, że to nie dla kart ludzie grają w rozbieranego pokera. Czy zatem sama golizna wystarczy, by grę nazwać erotyczną? Fulko uważa, że tak, tym bardziej, że striptiz to wiodący temat gier omawianego typu. W tym przypadku wprawdzie niewiele z samej zabawy wynosicie, niewiele się angażujecie, ale chociaż na fajne ciałka sobie popatrzycie.
Oczywiście istnieje szereg tytułów na „wyższym” poziomie, próbujących przekazać jakiś pomysł na tete-a-tete czy flirt seksualno-towarzyski. Gry takie jak Vida, Amy’s Fantasies, Desire, 7 Sins, RapeLay czy Bonetown wpajają nam, że frywolny seks to nic strasznego i wręcz podpowiadają, jak się zabrać do rzeczy, by zbałamucić laseczkę. Wasz piwożłop jednak radzi: nie ufajcie zbytnio grom. Przeważnie sugerują, żeby przejść od kopa do rzeczy, „ugniatając” czasem panienkę kwiatkiem, jakimś drobiazgiem, drinkiem albo prymitywną gadką szmatką, za którą w realu najpewniej dostalibyście w japę. Nie bierzcie też na serio przygodówek pokroju Larry’ego, którego metody podrywu są równie ciekawe i wesołe, co głupawe i nierealistyczne. Mimo wszystko szkoda, że ta kultowa seria z sympatycznym łysiejącym erotomanem ostatnio podupadła.
Jeśli przyjrzycie się tytułom, które Fulko wymienił lub też nie wymienił, to stwierdzicie ze zdziwieniem, że w większości są to pozycje stare lub bardzo stare. Niestety, Drodzy Czytelnicy, to prawda – na rynek nie trafia zbyt wiele erotycznych nowości. Można wręcz zauważyć regres gatunku. Co jest grane? Nie ma społecznego zapotrzebowania na komercyjne gry z fiku-miku? Chyba tak i Wasz protagonista upatruje winnego w innych mediach. Bo po co kupować drogą, niezbyt wyszukaną grę, skoro lepszą rozrywkę zapewni wypożyczony na wideo film (Teresa Orlowski rulez!), puszczony na MTV teledysk, jeden z erotycznych magazynów czy (albo raczej przede wszystkim) zbereźny Internet. Ten ostatni to prawdziwy seksualny grajdoł, oferujący nie tylko miliony stron dla erotomanów, ale także mnóstwo... darmowych gier erotycznych. W większości wprawdzie to straszna nędza, ale przy odrobinie dobrej woli można znaleźć kilka fajnych, freeware’owych produkcji. Wiele z nich to podróbki starych komercyjnych tytułów, okraszone tylko lepszą grafiką i nowymi panienkami. Fulko rzecz jasna nie poleci Wam żadnego tytułu, bo jako stateczny ojciec rodziny oficjalnie w takie gry nie gra.
Z tego, co Wasz ulubiony felietonista naskrobał powyżej, wynika, że gry erotyczne mają się źle. Ale nie martwcie się Wy – zapaleńcy i nie cieszcie się Wy – rodzice. Seksi gry są wprawdzie w odwrocie, ale inne gatunkowo produkcje wcale nie stronią od erotyki. Czasami już sami główni bohaterowie (a szczególnie bohaterki) z topowych gier wyglądają jak lalki z Playboya. Spójrzcie na Larę Croft, Rachel z Ninja Gaiden, Keairę z Age of Conan czy świeżo poznaną Bayonettę. Miodzio? Miodzio! Spójrzcie na większość bohaterek japońskich RPG-ów i skośnookich gier spod znaku hentai. Miodzio? Miodzio! Przypomnijcie sobie scenki łóżkowe z Mass Effect (niebieska laska była git) albo świetne striptizerki z nocnego klubu w GTA IV. A „gorący” dodatek Hot Coffee do GTA: San Andreas? Można by długo wymieniać. Wszystko to niby tylko wirtualne scenki z cyfrowymi postaciami, ale na forach ludzie naprawdę „jarają” się tymi animacjami.
Hitowych produkcji spod znaku gier erotycznych nie uświadczycie. A jak nie ma przebojów, to i gatunek nie ma popularności. Jeśli zatem Wy, Drodzy Chłopcy, myślicie o edukacji seksualnej za pośrednictwem gier, to lepiej porzućcie ten zamiar. Fulko odradza. Na rynku nie ma tytułów, które mogłyby Wam pomóc. Lepiej wykorzystajcie inne możliwości: telewizję, literaturę, Internet czy rady starszych kolegów itd. Albo posłuchajcie rodziców i poczekajcie z tą erotyczną edukacją, szczególnie w części praktycznej. Kiedy przyjdzie na Was czas i trzeba będzie się sprawdzić, to i tak wszystko zapomnicie...
Marek „Fulko de Lorche” Czajor
Wypite piwo
- PiO 1 – Zabij mnie gro
- PiO 2 – Rozterki nałogowca
- PiO 3 – Pożycz dychę
- PiO 4 – Jaśnie Pan Redaktor
- PiO 5 – Giełdowe mydło i powidło
- PiO 6 – Pierwsze zloty na płoty
- PiO 7 – Kolekcjoner
- PiO 8 – Nie ma w co grać!?
- PiO 9 – Ja pisać lux teksty
- PiO 10 – Bajeczki medialne
- PiO 11 – Sklep
- PiO 12 – Fanboy – brzmi dumnie?
- PiO 13 – Plastikowa rzeczywistość
- PiO 14 – Obywatelski obowiązek
- PiO 15 – Virtual Reality
- PiO 16 – Polskie dziadostwo
- PiO 17 – Garstka ryżu i łyk źródlanej wody
- PiO 18 – Hasta la vista, Michael
- PiO 19 – Ta okropna reklama
- PiO 20 – Kryzys
- PiO 21 – Dwa życia
- PiO 22 – Co papier to papier
- PiO 23 – Misja na lotnisku
- PiO 24 – Katastrofa
- PiO 25 – Wesołych Świąt!
- PiO 26 – Praca czyni wolnym