Paul Verhoeven, reżyser oryginalnego RoboCopa, poucza twórców remake’u, co zrobili źle
Wersja RoboCopa z 2014 roku spotkała się z chłodniejszym przyjęciem niż film z 1987 roku. Paul Verhoeven, reżyser oryginału, ma pomysł, co twórcy nowej produkcji zrobili źle.
RoboCop z 1987 roku to film, który w dniu premiery zebrał bardzo dobre recenzje i do dziś opinie odbiorców oraz krytyków na jego temat są pochlebne. W serwisie Rotten Tomatoes pozytywnie ocenia go 92% krytyków i 84% widzów. W 2014 roku na ekrany kin wszedł natomiast remake José Padilhy, który zreinterpretował postać supergliny. Pomimo doborowej obsady (Gary Oldman, Michael Keaton, Samuel L. Jackson) i twórczego podejścia do oryginału, dzieło nie spotkało się ze szczególnie ciepłym przyjęciem.
Również reżyser oryginału, Paul Verhoeven, nie jest fanem powstałego po prawie 30 latach remake’u, o czym może świadczyć jego niedawna wypowiedź. W wywiadzie dla Metrograph wyjawił, na czym według niego polegał problem związany ze scenariuszem widowiska z 2014 roku. Znany filmowiec uważa, iż nowa wersja RoboCopa jest pozbawiona pewnego „pięknego” elementu, niezwykle istotnego dla dzieła z 1987 roku.
Problem tkwił w tym, że [w filmie z 2014 roku RoboCop] był całkowicie świadomy tego, że stracił swoje nogi i ręce. Wiedział to od samego początku. Piękną rzeczą, jaka była w oryginale, która sprawia, że to nie jest tylko czysta tragedia, to fakt, iż on [RoboCop] niczego już nie wie.
Przypomnijmy, że w filmie Verhoevena tytułowy bohater początkowo nie jest świadomy, jakie były jego wcześniejsze losy. To widzowie mają w pamięci brutalną śmierć policjanta, którego zabito na służbie.
Przebłyski wspomnień pojawiają się, kiedy idzie do swojego starego domu, ale RoboCop nie jest postacią tragiczną, Tak, został zamordowany w najbardziej potworny sposób na samym początku [filmu]. Ale kiedy widzimy go ponownie jako robota, on tego nie czuje. W nowym widowisku jest o wiele tragiczniejszy, ponieważ wszystko pamięta. My chcieliśmy, by widzowie zaakceptowali go na początku jako robotycznego policjanta, bo to z niego zrobili. Moim zdaniem, problemem było uczynienie go bardziej tragicznym.
Z pewnością wielu fanów zgodzi się z reżyserem oryginału. Sam Joel Kinnaman, aktor portretujący wiodącą postać w remake’u, przyznał, że widowisko z 2014 nie wzięło wystarczająco pod uwagę oczekiwań fanów filmu science fiction z 1987 roku i nowe widowisko byłoby lepiej przyjęte, gdyby nie miało w nazwie „RoboCopa”. Niektórym z widzów mogła też nie przypaść do gustu różnica dotycząca kategorii wiekowej widowisk. Oryginał, w którym zaserwowano nam bardzo krwawe sceny, miał ocenę R, zaś remake – PG-13.
Twórcami scenariusza RoboCopa, który tak chwali Verhoeven, byli Edward Neumeier i Michael Miner. Szczególne zasługi dla tego projektu ma pierwszy z pisarzy, ponieważ to on wpadł na pomysł na film. Neumeier pracował na planie Blade Runnera, a po kilku nieprzespanych nocach nagle w jego głowie zrodził się pomysł poł-policjanta, pół-robota. Choć więc na pierwszy rzut oka RoboCop może kojarzyć się Terminatorem, to jednak główną inspiracją był właśnie film Ridleya Scotta.