Oszust sprzedał podróbki kultowych gier za ok. 500 tys. zł, zanim odkryto puste dyski
Przez co najmniej siedem lat szanowany sprzedawca miał oszukać kolekcjonerów gier na przedmioty o wartości minimum 100 tysięcy euro. A „wystarczyło” sprawdzić, co znajduje się na rozprowadzanych przez niego dyskietkach i kasetach….
Źródło fot. powyżej: Dungeoneer Games & Simulations.
Każdy kolekcjoner zdaje sobie sprawę z istnienia oszustów. Ci „przedsiębiorcy” za wielkie pieniądze sprzedają „w 100% oryginalne i wcale nie sfałszowane” egzemplarze cennych znaczków, książek, obrazów itp. Nie inaczej jest w przypadku gier wideo, o czym boleśnie przekonały się osoby należące do grupy Big Box PC Game Collectors na Facebooku.
Enrico Ricciardi, były moderator owej grupy kolekcjonerów, miał oszukać jej członków na kwotę szacowaną na co najmniej 100 tysięcy euro. Dowody oraz opis sprawy udostępniono w dokumencie przygotowanym przez administratorów Big Box PC Game Collectors (via Kotaku).
Prequel serii Ultima: pierwszy dowód oszustwa
Sprawa wyszła na jaw, gdy jeden z ostatnich klientów Ricciardiego zauważył, że zakupione u niego Akalabeth: World of Doom (pierwsza gra Richarda Garriotta, twórcy kultowej Ultimy, a zarazem prequel całej serii) to najpewniej podróbka. Po skontaktowaniu się z Ricciardim – który zasugerował konieczność zniszczenia owej fałszywki – klient zwrócił się do pozostałych członków grupy.
Po porównaniu wielu przedmiotów zakupionych przez kolekcjonerów u Ricciardiego z prawdziwymi egzemplarzami szybko wyszły na jaw kolejne dowody oszustw. W niektórych przypadkach dało się zauważyć ręcznie wycinane naklejki na dyskietkach zamiast identycznych, maszynowych. W innych widoczne były ślady po „poprawkach” sprzedawcy, często z wykorzystaniem zbyt nowoczesnej technologii jak na rzekomą datę powstania gier.
Dyskietki „retro” bez gier
Jednak najwięcej mówi fakt, że spora część nośników z grami okazała się zwyczajnie pusta. Nie było na nich absolutnie niczego, a w przypadku kaset czasem znajdywano muzykę lub inne dane, niemające nic wspólnego z tym, co powinny zawierać owe skarby.
Na pierwszy rzut oka może wydać się kuriozalne, że właściciele tych fałszywek nigdy wcześniej nie spróbowali uruchomić kupionych tytułów. Sęk w tym, że mówimy o bardzo starych dziełach: niektóre z nich mają ponad 40 lat.
Próba uruchomienia gier z tak wiekowych nośników jest ryzykowna i może się skończyć uszkodzeniem programu. Dodajmy, że niektóre z tak cenionych „zabytków” powstały z myślą o sprzęcie, którego zdobycie obecnie graniczy z cudem. Trudno się więc dziwić niechęci kolekcjonerów do uruchamiania swoich cennych nabytków. Zwłaszcza że – jak wspomniano w dokumencie – owe gry są powszechnie dostępne poprzez emulatory czy w dystrybucji cyfrowej (np. na GOG.com, gdzie wspomniane Akalabeth można pobrać za darmo).
Długa kariera oszusta
Poszkodowanych jest co najmniej kilkanaście osób kupujących u Ricciardiego, który pierwsze podróbki miał sprzedać najpóźniej w 2015 roku. Zgłoszeń wciąż przybywa, co nie dziwi, biorąc pod uwagę dotychczasową renomę sprzedawcy (był on moderatorem Big Box PC Game Collectors przez lata).
Mimo to nie ma pewności, czy Ricciardiemu grożą konsekwencje prawne. W drugim dokumencie poświęconym całej sprawie odpowiedziano na pytania dotyczące procesu weryfikacji, ale też wspomniano o możliwości wejścia na drogę sądową. Jak czytamy, poszkodowani „wybierają najlepsze dla nich rozwiązanie i nie chcą o tym mówić publicznie”. Może to sugerować, że sprawa zostanie rozwiązana polubownie i bez większego rozgłosu.
Oszustwa w sieci (i nie tylko):
- Niemal 2 mln dolarów w NFT zamieszanych w oszustwa podatkowe zarekwirowane
- Fejkowe recenzje, influencerzy i toksyczny marketing pod lupą