autor: Krzysztof Bartnik
Oskarżony o terroryzm za posiadanie symulatora lotów
Bliżej nieznany z nazwy, wirtualny symulator lotów był jedną z przyczyn, dla których amerykańska policja, pod pretekstem pojmania terrorysty lub osoby współpracującej z terrorystami, wkroczyła do domu urodzonego w Egipcie i mieszkającego w Stanach Zjednoczonych radiologa Basema M.F. Husseina.
Bliżej nieznany z nazwy, wirtualny symulator lotów był jedną z przyczyn, dla których amerykańska policja, pod pretekstem pojmania terrorysty lub osoby współpracującej z terrorystami, wkroczyła do domu urodzonego w Egipcie i mieszkającego w Stanach Zjednoczonych radiologa Basema M.F. Husseina.
Zdarzenia miało miejsce dokładnie 11 września 2001 roku. Niejaka Sherri Lynn Wilson - właścicielka domu, w którym mieszkał wówczas Basem - weszła do jego pokoju, aby (jak zeznała) wymienić filtry w piecu. Chwilę później, funkcjonariuszom FBI powiedziała, iż widziała tam książki napisane w języku arabskim, podręcznik pilotażu, okładkę płyty CD, na której było widać wybuchający samolot, a także pozostałości chemikaliów mających rzekomo służyć do stworzenia bomby. Basem M.F. Hussein został aresztowany, zakuty w kajdanki, zdjęto mu odciski palców i był wielokrotnie przesłuchiwany przez FBI.
W rzeczywistości okazało się, że właścicielka domu zobaczyła w mieszkaniu popularny, wirtualny symulator lotów i okładkę pudełka, na której nie sposób dopatrzeć się wybuchającego samolotu. „Arabskie książki” okazały się angielską wersją Koranu, a „pozostałości chemikaliów” były zwykłym... kurzem, unoszącym się po całym pokoju (Basem M.F. Hussein znajdował się wówczas w Nowym Meksyku, był w pracy).
Przyznajcie sami, że pani Sherri Lynn Wilson ma nie lada fantazję. Amerykańscy sąd oczywiście pozytywnie rozpatrzył sprawę pana Basema M.F. Husseina o przyznanie odszkodowania za bezprawne wtargnięcie do jego mieszkania i poniesione straty moralne. Radiolog otrzyma blisko 2,5 miliona USD w ramach zadośćuczynienia.