Oliver Stone nie zostawia suchej nitki na Marvelu i Szybkich i wściekłych. „To niewiarygodne"
Oliver Stone jest zszokowany oraz zniesmaczony tym, co prezentują największe blockbustery. Dostało się między innymi Szybkim i wściekłym oraz Marvelowi. Reżyser wypunktowuje największe wady popularnych franczyz.
Pomimo problemów kinowe uniwersum Marvela wciąż jest bardzo silną marką. Dziesięć filmów z serii Szybcy i wściekli przyciąga zaś nie tylko widzów, ale i kolejne gwiazdy, które angażują się przebojową franczyzę. Tego fenomenu nie rozumie reżyser Oliver Stone, który skrytykował współczesne blockbustery i kino akcji. Jego zdaniem są pewne granice, których nie respektują twórcy kinowych hitów (via Variety):
Ile samochodów możesz rozbić? Ile popisów kaskaderskich możesz wykonać? Co za różnica, czy to Szybcy i wściekli, czy jakiś inny film. Wychodzą taśmowo jeden po drugim. Superbohater z Marvela lub zwykły człowiek jak John Wick – pomiędzy nimi nie ma żadnej różnicy. To niewiarygodne.
Dla Olivera Stone’a popularne marki związane z kinem akcji są do siebie zbyt podobne. Ich schemat jest zbliżony i nie trzeba oglądać wszystkich produkcji, by przewidzieć, jak rozwinie się kolejna. Zdaniem reżysera takie filmy są także aż do przesady wypełnione efektownymi scenami akcji i stają się przez to nieprawdopodobne. Twórca nie omieszkał skrytykować też Johna Wicka 4 i nazwał zbierające bardzo dobre oceny widowisko „wstrętnym”.
Filmowcowi nie podoba się, że tytułowy bohater bez problemu pokonuje setki wrogów. Ta sytuacja jest zdaniem reżysera tak bardzo niewiarygodna, że odbiera realizmu całemu kinowemu doświadczeniu. Oliver Stone uważa, że podobnym produkcjom bliżej jest do gier niż do medium, które on zna.