autor: Maciej Myrcha
O Larze słów kilka - część IV
Tomb Raider: The Angel of Darkness to ostatnia przygoda studia Core Design z serią opowiadającą o perypetiach ponętnej pani archeolog, Lary Croft. Paradoksalnie projekt ten, zapowiadany jako krok milowy cyklu Tomb Raider, okazał się gwoździem do jego trumny. Przynajmniej dla developerów, którym niezadowolony z wyników sprzedaży wydawca, Eidos, podziękował za dalszą współpracę.
Tomb Raider: The Angel of Darkness to ostatnia przygoda studia Core Design z serią opowiadającą o perypetiach ponętnej pani archeolog, Lary Croft. Paradoksalnie projekt ten, zapowiadany jako krok milowy cyklu Tomb Raider, okazał się gwoździem do jego trumny. Przynajmniej dla developerów, którym niezadowolony z wyników sprzedaży wydawca, Eidos, podziękował za dalszą współpracę. Z jednej strony mnóstwo nowości i zmian oraz nowy silnik graficzny, z drugiej goniące terminy i skupienie się na dopracowaniu nie tych elementów, które dopieszczone być powinny, spowodowały, iż Anioł Ciemności odbił się czkawką swoim twórcom. Ale spuśćmy już na tę grę zasłonę milczenia i prześledźmy dalsze losy Lary, bo przecież jak wiadomo, cykl nie umarł.
Po rozstaniu się w dość chłodnej atmosferze ze studiem Core Design, Eidos powierzył misję stworzenia kolejnej gry z serii Tomb Raider developerom i projektantom zrzeszonym pod szyldem Crystal Dynamics. Twórcy m.in. cyklu gier Legacy of Kain czy Project Snowblind stanęli przed niezwykle trudnym zadaniem – powołania do życia kolejnej części kultowej dla wielu fanów gry oraz odbudowania ich zaufania, nadszarpniętego przez Anioła Ciemności. W tej atmosferze narodził się Tomb Raider: Legend, siódma pozycja prezentująca Larę Croft i jej niesamowite przygody. Siódemka jak wiemy okazała się szczęśliwa, ale po kolei.
Miłośnicy Tomb Raidera mieli pełne prawo do niepokoju o los nowej gry z serii. Core Design praktycznie zęby zjadło na Larze Croft i jej przygodach, a studio Crystal Dynamics, mimo doświadczenia na polu elektronicznej rozrywki, delikatnie rzecz mówiąc było jak dziecko we mgle w temacie Tomb Raider. Sięgnięto więc po chyba najbardziej oczywiste rozwiązanie tego problemu – szeregi studia zasilił pan Toby Gard – „ojciec” Lary oraz producent pierwszej gry z serii. Co prawda jedna osoba to niby nic wielkiego, ale taka postać jak Toby Gard była swego rodzajem gwarantu wysokiej, a przynajmniej dobrej jakości Legendy. Projektant Lary zawitał do Crystal Dynamics w momencie dość zaawansowanych prac nad grą, jednak sporo jego sugestii, w tym dotyczących wyglądu głównej bohaterki, zostało uwzględnionych i wprowadzonych w życie.
Fabuła gry zaproponowana przez ludzi z Crystal Dynamics wymusiła pewne zmiany w biografii naszej bohaterki. „Nowa” Lara przeżyła katastrofę samolotu w Himalajach, tym razem jednak stało się to w wieku 9 lat, a podczas tego wypadku życie straciła jej matka. Lara samotnie błąkała się po górach przez 10 dni zanim dotarła do Katmandu, skąd do domu zabrał ją ojciec. Przez kolejne lata podróżowała ze swoim rodzicielem po całym świecie, biorąc udział w wykopaliskach przez niego prowadzonych. Ta „sielanka” trwała przez sześć lat do momentu, kiedy ojciec Lary zaginął w Kambodży. Poszukiwania Lorda Croft nie przyniosły rezultatu, nie udało się również odnaleźć jego ciała. Sytuacja ta spowodowała batalię sądową o kontrolę nad majątkiem Coftów. Ostatecznie Lara została uznana za prawną spadkobierczynię rodzinnej schedy, jednak przypłaciła to konfliktem z krewnymi.
W grze pojawia się kilka reminiscencji z życia naszej bohaterki, m.in. bolesny moment śmierci jej matki czy też tragiczne wydarzenia, podczas których zginęło wiele osób uczestniczących wraz z Larą w wykopaliskach. Wszystkie te momenty są doskonale wplecione w wątek fabularny pozwalający nam na odwiedzenie z panią archeolog wielu egzotycznych miejsc, w tym Boliwii, Peru, Japonii czy Kazachstanu. Na całe szczęście twórcy gry wysłuchali głosów fanów, i wraz z Legendą otrzymaliśmy tym razem już prawdziwy powrót do korzeni. Sterując Larą eksplorujemy zapomniane katakumby, omijamy czyhające tam na nas pułapki i rozwiązujemy różnego rodzaju zagadki. Niestety, mimo pozornego „przeładowania” akcji, gra jest dość krótka a zagadki nieco zbyt proste – co można uznać za jeden z niewielu jej minusów.
Tomb Raider: Legend uraczył fanów serii wieloma nowościami. Poza wspomnianą już fabułą, ulepszeniu uległa także warstwa wizualna – twórcy gry zaproponowali w PeCetowej wersji swojego produktu dwa „tryby” generowania grafiki. Normalny oraz tzw. Next Generation, umożliwiający zaprezentowanie Legendy w wysokiej jakości grafice. Sama bohaterka została poddana liftingowi (Lara skończyła przecież 38 lat) – postać pani archeolog wygląda teraz bardziej realistycznie, zwiększono ilość jej animacji, dopracowano anatomię i mimikę twarzy. Niestety, ku rozpaczy dużej części męskich graczy, klatka piersiowa Lary „zapadła się w sobie” – rozmiar biustu z 80D zmniejszono do 75C. Ten zabieg spowodował jednak, iż cała postać panny Croft jest teraz bardziej proporcjonalna.
Lara po raz kolejny poszerzyła zestaw swoich ruchów jak również wyposażenia. Niespodzianką jest brak plecaka „bez dna” – wszelkie gadżety (m.in. lornetka, apteczki czy latarka) widzimy przyczepione do jej paska. Do arsenału broni powróciły podwójne pistolety, znalazło się tam również miejsce dla shotguna czy karabinu maszynowego. Bardzo ciekawie i widowiskowo prezentuje się harpun, za pomocą którego możemy na przykład przeciągnąć jakiś obiekt czy też przedostać się w inne miejsce. Na wzmiankę zasługuje również możliwość dosiadania przez Larę „stalowego rumaka” – w tej roli wystąpił motocykl Ducati. Co prawda sterowanie nim bardzo uproszczono, jednak sekwencje, w których Lara posuwa akcję do przodu na jednośladzie z pewnością stanowią miłą odskocznię od pozostałych poziomów.
Dociekliwi fani serii, śledzący od samego początku informacje na temat jej najnowszej części, oglądając wczesne screeny i trailery, zwrócili uwagę na brak pewnych elementów w ostatecznej wersji Legendy. Oczywiście są to tylko spekulacje, ale wygląda na to, iż w procesie produkcji z gotowej już gry wycięto niektóre rzeczy. Tak prawdopodobnie stało się z całym poziomem, którego akcja toczyła się w lesie tropikalnym Ameryki Łacińskiej. Jak powiedział producent gry, Morgan Gray, dzięki usunięciu tego etapu, „wepchnięto” do niej poziom z akcją w Kazachstanie. Screeny sugerują, iż usuniętych leveli było kilka, aczkolwiek obrazki te mogły być tylko „wprawkami” grafików.
Na zakończenie spotkania z Tomb Raider: Legend należy wspomnieć o różnicach, które pojawiły się w niej w zależności od docelowej platformy wydania gry. I tak na przykład posiadacze Xboxów nie mieli okazji ujrzenia intra wprowadzającego do rozgrywki ponieważ osoba odpowiedzialna za jego umieszczenie na płycie przygotowanej do testów po prostu o nim zapomniała. W obliczu ponownego uruchomienia całej procedury testowej od początku (i wypłacenia ponownie takiej samej sumy pieniędzy) Eidos zdecydował o wydaniu „ułomnej” wersji gry. Posiadacze konsol PSP z kolei otrzymali dodatkowe tryby rozgrywki dla wielu graczy oraz 6 nowych kostiumów dla seksownej Lary. Wersja na konsolę GameCube została „ogołocona” z wielu fajerwerków graficznych (w porównaniu z wersją na PS2), jak również cut scenek (w związku z pojemnością dysku), natomiast wersja na GBA jest side-scrollerem. Legenda pojawiła się także na telefonach komórkowych, jednak ich posiadacze mogli nacieszyć się tylko trzema poziomami (Tokio, Ghana, Anglia) i znacznie okrojonym stylem rozgrywki (w porównaniu z „większymi braćmi”).
Podsumowując, pierwsze spotkanie Crystal Dynamics z serią Tomb Raider (a raczej jej fanami) można uznać za udane – twórcy Legacy of Kain wyszli z niego z tarczą (Legenda stała się najszybciej sprzedającą się grą z serii). Podobnego zdania było chyba również kierownictwo Eidos, ponieważ ponownie zaprosiło wspomniane studio developerskie do współpracy. Jej owocem jest gra Tomb Raider: Anniversary, która ukazała się rok po premierze Legendy.
Anniversary (ang. rocznica) miała być prezentem przygotowanym dla fanów serii z okazji jej dziesięciolecia przypadającego w 2006. Eidos zaserwował nam powrót do źródeł, jako że ósmy z kolei Tomb Raider w dużym uproszczeniu mówiąc jest ulepszoną wersją oryginalnej gry. Fabuła, tak jak w pierwszej części, koncentruje się wokół poszukiwań mitycznego artefaktu znanego pod nazwą Scion. Podczas eksploracji starożytnych ruin i tajemniczych krypt, nasza piękna pani archeolog orientuje się, iż nie jest sama. Nie tylko ma konkurencję ze strony innych poszukiwaczy skarbów ale również przerwała sen strażnikom tajemnic.
Dzięki Anniversary mamy okazję jeszcze raz odwiedzić Peru, Grecję czy Egipt obecne w oryginalnej wersji gry (aczkolwiek są one większe i bardziej szczegółowe), jak również spotkać „starych znajomych” – wilki, krokodyle oraz oczywiście T-Rexa. Należy jednak zaznaczyć, iż najnowszy Tomb Raider nie jest tylko odświeżeniem klasyka na ulepszonym silniku i w nowej oprawie graficznej (znanych z poprzedniej części gry, Legend, która także wyszła z rąk Crystal Dynamics).
Twórcy gry zdecydowali się zrezygnować z ułatwień, z których Lara korzystała w Legendzie – zniknęły m.in. PDA czy lornetka, nie uświadczymy również pomocy ze strony Zipa i Alistera. Dzięki takiemu zabiegowi znacznie wydłużył się czas potrzebny do ukończenia rozgrywki. Po raz kolejny postać pani archeolog poddana została liftingowi, dzięki czemu wygląda jeszcze bardziej realistycznie. Poszerzeniu uległ także wachlarz jej ruchów, a arsenał broni również nieco „spuchł” – do gry powrócił m.in. shotgun oraz podwójne Uzi. Dzięki odnalezieniu porozrzucanych w grze sekretów gracze mogą odblokować nowe kostiumy seksownej pani archeolog oraz inne materiały bonusowe, m.in. komentarze twórców gry czy utwory muzyczne ze ścieżki dźwiękowej.
Na tym kończy się na razie przygoda Lary Croft z grami komputerowymi (na razie, ponieważ jest wielce prawdopodobne, iż powstaje kolejna część serii), ale nie z rozrywką w szerokim tego słowa znaczeniu. Wiadomo przecież, iż perypetie pięknej pani archeolog przeniesiono także na duży ekran, ale o tym w następnym artykule.
Poprzednie części: