Nintendo trolluje zbieraczy znajdziek w The Legend of Zelda: Breath of the Wild
Znajdźki są często określane mianem „zła koniecznego” gier z otwartym światem. W The Legend of Zelda: Breath of the Wild na zebranie czeka aż 900 takowych, a podołanie temu tytanicznemu wyzwaniu wiąże się z otrzymaniem pewnej brzydko pachnącej nagrody...
The Legend of Zelda: Breath of the Wild często jest określana mianem najlepszej gry z otwartym światem w historii. Niemniej, sandbox to sandbox, a prawidła, jakimi rządzi się ten gatunek, znalazły zastosowanie również w najnowszych przygodach Linka. W grze na odnalezienie czeka bowiem aż 900 znajdziek w postaci tak zwanych nasion Korok, a skompletowanie ich wszystkich wiąże się z otrzymaniem specjalnej nagrody.
Użytkownikowi Reddita udała się ta trudna sztuka – jak donosi, jedna z postaci niezależnych (Hestu) w ramach wdzięczności przekazała mu tajemniczy podarunek. Przedmiot o enigmatycznej nazwie Hestu's Gift to nic innego, jak piękna złota... kupa. Co więcej, element ekwipunku jest w zasadzie bezużyteczny. Możemy się nim posłużyć wyłącznie w celu zmuszenia Hestu do zatańczenia jak mu zagramy i... to by było na tyle. Czego jak czego, ale poczucia humoru pracownikom Nintendo na pewno nie można odmówić.
Znajdźki, czyli zło konieczne?
Nie czarujmy się – w znakomitej większości gier z otwartym światem kolekcjonowanie znajdziek jest pozbawione w zasadzie jakiegokolwiek sensu. Kto pamięta strzelanie do gołębi z Grand Theft Auto IV, ten z pewnością wie, o czym mowa. A Nintendo doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co robi – The Legend of Zelda: Breath of the Wild to produkcja o iście gigantycznych rozmiarach, wypełniona po brzegi interesującą zawartością, która pozwala na przeżywanie ciekawych czy wręcz niezapomnianych przygód bez prowadzenia gracza za rękę i uciekania się do tanich rozwiązań przedłużających rozgrywkę (nasza „dycha” mówi sama za siebie).
A jednak gra może się przy tym pochwalić bodaj rekordową liczbą znajdziek czekających na zebranie przez Linka. Pytanie – po co? Wszak ich odnalezienie to wyzwanie zabierające z życia gracza dobrych kilkaset godzin, o czym przekonała się osoba odpowiedzialna za ujawnienie powyższych rewelacji – użytkownik xFateAwaitsx przyznał, że w świecie Breath of the Wild spędził już... 172 godziny. Taki ruch śmiało można zatem uznać za zabawny komentarz na temat aktualnego stanu sandboksów. Kto wie, może inni deweloperzy wyciągną z tego jakieś wnioski?
- Oficjalna strona internetowa The Legend of Zelda: Breath of the Wild
- Recenzja gry The Legend of Zelda: Breath of the Wild – sandboks wymyślony na nowo