NASA - nie obronimy się przed asteroidą zmierzającą ku Ziemi
Według eksperymentu NASA nie mielibyśmy szans na zniszczenie asteroidy będącej na kursie kolizyjnym z Ziemią, jeśli pozostało mniej niż sześć miesięcy do uderzenia. Upadek hipotetycznego obiektu 2021 PDC byłby zagrożeniem nawet dla Polski.
Eksperyment przeprowadzony przez NASA dowodzi, że w przypadku obiektu zmierzającego w stronę ziemi rokowania są niepomyślne, jeśli pozostało mniej niż sześć miesięcy do uderzenia. Niewiele można zrobić, aby zapobiec kosmicznej katastrofie, jeśli asteroida została wykryta zbyt późno. Scenariusz wydarzeń z filmu Greenland z Gerardem Butlerem może być dość prawdopodobny. Dotychczasowe doświadczenia dowodzą, że niewielkie obiekty są często wykrywane dopiero na kilka dni przed zbliżeniem do Ziemi, lub nie wiemy o nich w ogóle.
Scenariusz badań zakładał symulację wykrycia obiektu kosmicznego o średnicy od 35 metrów do pół mili (ok. 800 metrów) na kursie kolizyjnym z Ziemią, nazwanego 2021PDC. W momencie pierwszej obserwacji (19 kwietnia 2021 roku) miałby on się znajdować w odległości 56 mln kilometrów od Ziemi a potencjalne uderzenie miałoby nastąpić ok. 20 października 2021 roku.
Według ekspertów uczestniczących w eksperymencie, sześć miesięcy to zbyt mało czasu, aby przygotować jakąkolwiek misję kosmiczną, mogącą skutecznie zapobiec katastrofie. W takiej sytuacji w grę wchodzi jedynie wysłanie głowic z ładunkami jądrowymi, jednak naukowcy powątpiewają w skuteczność takiego działania. Przypuszcza się, że jedyne co można by uzyskać w takim przypadku, to zmniejszenie siły uderzenia. Jeśli symulowana asteroida spadłaby w południowym rejonie Czech, to skutki kolizji odczuwalne byłyby nawet w Polsce.
Choć NASA ma za zadanie obserwać 90% obiektów przelatujących blisko Ziemi, do końca roku 2020 roku udało się wyśledzić jedynie ich jedną trzecią. Reszta niewielkich asteroid pozostaje niewykryta lub dowiadujemy się o nich w momencie bliskiego przelotu. Tak było w przypadku ok. 7-metrowego obiektu 2020 VT4, który 13 listopada 2020 roku minął naszą planetę zaledwie o 374 km (z dokładnością do 25 km) od jej powierzchni, co w skali astronomicznej jest jak muśnięcie o włos.
Tej wielkości kawałek skały raczej spaliłby się atmosferze, ale jak dowodzi przypadek meteorytu czelabińskiego, nadal może to spowodować spore zniszczenia. 15 lutego 2013 roku w atmosferę nad obwodem czelabińskim wszedł obiekt kosmiczny o wielkości 17-20 metrów. Rozpadł się on, gwałtownie eksplodując na wysokości 29 km nad powierzchnią Ziemi. W wyniku wybuchu o sile szacowanej na 500 kiloton TNT, obrażenia odniosło 1500 osób i uszkodzonych zostało 7500 budynków.