autor: Redakcja GRYOnline.pl
Myśli nieprzemyślane - Końca świata NIE będzie
„Microsoft cały czas sprawdza potencjał polskiego rynku konsolowego, tymczasem Sony bawi się na nim w najlepsze i chyba nieźle im idzie. PlayStation Experience zapowiada się na największą prezentację gier w nadwiślańskim kraju”.
Śpiesząc we wtorek przez miasto, dostałem do ręki numer „Metropolu”. Na okładce duże (i jeśli dobrze pamiętam: czerwone) litery wieściły, że ludzkość nie przeżyje XXI wieku, a wewnątrz pisma widniał, zajmujący bez mała ćwierć strony, rysunek eksplodującej kuli ziemskiej. W artykule napisane było o tym, że bezprecedensowa ilość kataklizmów, jakiej ostatnio doświadczamy, stanowi niezbity dowód na bliski koniec, bo Ziemia tych wszystkich tornad, powodzi i efektów cieplarnianych długo nie wytrzyma. Jak okiem sięgnąć plac, przez który szedłem, wypełniony był ludźmi zieleniejącymi się od „Metropolu” i kartkującymi jego dramatyczne doniesienia. Nikt jednak nie krzyczał, nie rwał sobie włosów z głowy, nie padał na kolana w gorączce ostatnich modłów. Ja też nawet nie zemdlałem.
W tym tygodniu poruszymy temat końca świata. I nie dlatego, żeby wyszło na Soulowe, że ja na widok co większego borowika wyrosłego o poranku cieszę się na ostateczną zagładę. Raczej dlatego, że końca świata nie będzie. Bo niby dlaczego miałby być? Podobnie jak wiele większych i światlejszych od niego idei stanowi owoc wyobraźni nawet nie ludzkości jako takiej, ale Europejczyków. A nasze, europejskie idee dewaluują się w zastraszającym tempie – powstrzymam się od wytykania palcem konkretów, by pozostałych przy życiu idealistów nie urazić. Jeśli rozumieć koniec świata, jako koniec europejskiej myśli, to może być to prawda. Tak dalece przestało nas myślenie bawić, że nawet te najbardziej przerażające jego produkty nie wywierają na nas żadnego wrażenia, a sami ograniczamy medytacje do zastanowienia się, czym się zająć pod wieczór... Gdy byłem dzieckiem, bałem się wojny atomowej, bo co raz dowiadywałem się rewelacji o knowaniach zgniłych imperialistów, a i o kryzysy kubańskie trudno nie było. Dziś nawet dziecko niełatwo rysunkiem grzyba atomowego przestraszyć, bo nie takie kataklizmy atakują je codziennie w zalewie kreskówek.
Jedną z oznak zbliżającego się końca rozwiniętej cywilizacji jest obyczajowe rozpasanie, znudzenie wypracowanymi przez wieki rozrywkami i zjadanie własnego ogona w poszukiwaniu nowych doznań – w tym wzajemne przenikanie się wszystkiego. Entropia. I nieuchronny atak barbarzyńców, jak wiemy z lekcji historii. :-) Spójrzmy na powstające gry: HoMM 5, AoE 3, Quake 4 (Warhammer 40000 ;-) ). Nie jest dziełem przypadku, że grą uznaną obecnie za najoryginalniejszą, jest gra o powstawaniu świata – Spore. Ale poszukiwanie nowych tematów to nie tylko przeglądanie tematów podstarzałych, to również sięganie z jednego poletka na inne. Spójrzmy, co się dzieje w przemyśle filmowym. Co głośniejszy film idzie w parze z grą komputerową. Tylko w tym tygodniu mamy doniesienia o kinowej adaptacji Condemned: Criminal Origins i o tym, że Peter Jackson bierze się za ekranizację Halo. Z drugiej strony Bethesda pyszni się plejadą gwiazd, które wystąpią gościnnie w bliskim Oblivionie.
Ale czy to źle? Skąd. Przecież to wszystko oznacza nową porcję rozrywki, której w szczytowym punkcie naszej cywilizacji łakniemy, jak niczego innego. A to, że ta rozrywka zajmie nas na chwilę i znudzi? No, cóż, potem znowu będziemy czekać na barbarzyńców, a tych boimy się mniej niż kiedykolwiek wcześniej, bo oni też grają w gry komputerowe.
Verminus po drugiej stronie ekranu
Gdy zobaczyłem listę tytułów zaprezentowanych na X05, z jednej strony zapiałem z zachwytu, a z drugiej ogarnęła mnie rozpacz. O ile cenę konsoli można przyjąć, to ceny gier już mniej. Pomijając niezwykle ważny aspekt finansowy, to totalnie rozbraja stanowisko polskiego oddziału Microsoftu, który cały czas „sprawdza potencjał polskiego rynku”. Może zdążą sprawdzić przed premiera Xboxa 2011...
Tymczasem Sony bawi się na naszym „niezwykle niekorzystnym dla konsol rynku” w najlepsze i chyba nieźle im idzie. Już w przyszłym tygodniu rozpoczyna się PlayStation Experience, która zapowiada się na największą prezentację gier w nadwiślańskim kraju. Oczywiście dla Microsoftu zyski, jakie czerpie Sony Poland są zapewne za małe, na Microsoftowej mapie świata figurujemy w sekcji Windows & Office only, christian country, playing not alowed.
Łosiowy przegląd niesportowy
W tym tygodniu nasz dział newsowy zmierzył się z naporem wieści płynących z Amsterdamu, gdzie odbyła się impreza X05 poświęcona konsoli XBOX360. Jak na złość naszą kadrę okrutnie zdziesiątkowały zdarzenia losowe w postaci wirusów (wirtualnych i rzeczywistych), padów komputerów i problemów sercowych... Ale jakoś daliśmy radę. Wracając do tematu, Microsoft pokazał, że wie, co zrobić z kasą. Na premierę swojej nowej zabawki zaserwuje nam nie tylko wersje gier opracowywanych także z myślą o innych platformach, jak choćby Tom Clancy’s Splinter Cell 4, Tomb Raider: Legend, Dark Messiah of Might and Magic, Alone in the Dark czy w końcu FIFA 06, NFS: Most Wanted, Madden NFL 06 i NBA Live 06, ale także zupełnie świeże, w tym nową odsłonę cyklu Wolfenstein oraz kolejną RPG-ową perełkę ze stajni BioWare pod tytułem Mass Effect. W sumie patrząc na listę ponad zapowiedzianych 20 gier sam zamierzam kupić to „X-cudo”. Przy okazji, zwrócę uwagę na fakt, iż 360 cieszy się OGROMNYM zainteresowaniem także w Polsce – sklep Ultima.pl, wzorem zachodnich odpowiedników, zmuszony był nawet zamieścić ogłoszenie:
Uwaga! Zamawiając teraz (po 4.10.2005) składasz zamówienie na egzemplarz z drugiej dostawy konsol, która planowana jest na koniec grudnia tego roku!
Czegoś takiego w naszym kraju jeszcze nie grali. Przypominam – cena samej konsoli to 1699 PLN!!!
Nie wychodząc z tematu konsol nowej generacji, w mijającym tygodniu, niemal natychmiast po ujawnieniu rewolucyjnego kontrolera Rewolucji Nintendo, do sieci przedostały się informacje o tym, iż zarówno Sony jak i Microsoft (chyba) będą miały coś podobnego. Nagle mamy newsa o „magicznej różdżce do PS2” oraz o pilocie do 360 spełniającym rolę pada. No i może się okazać, że na długo przed premierą Revolution, Sony i Microsoft zrewolucjonizują rynek swoimi rewolucyjnymi kontrolerami „zerżniętymi” z Rewolucji. I w ten sposób rewolucja Nintendo przeminie z wiatrem...
W ostatnich dniach po raz kolejny przeżyliśmy uniesienie związane z grudniową premierą Duke Nukem Forever i oczywiście po raz kolejny wszystko zakończyło szyderczym śmiechem skierowanym w kierunku studia 3D Realms. Niemniej jednak jestem pewny, że DNF w końcu ujrzy światło dzienne.
Subiektywny tydzień Soulcatchera
Moja ulubiona firma od robienia „gier, w które gram”, czyli BioWare, zapowiedziała nowy tytuł Mass Effect (ma on być początkiem nowej serii). Będzie to gra z gatunku cRPG osadzona w „spektakularnym świecie przyszłości”, jak to opisują sami twórcy. BioWare ma w swoim dorobku serię Baldur’s Gate z dodatkami, serię Neverwinter Nights, Star Wars: Knights of The Old Republic i Jade Empire. Kto grał w te gry, wie, iż praktycznie możemy mieć pewność (ja tę pewność mam), że Mass Effect będzie cudowną, dopracowaną, grywalną, posiadającą super fabułę i piękną grafikę, ponadprzeciętną grą. Humor psuje tylko fakt, iż gra ta została zapowiedziana wyłącznie na platformę XBOX360. Z dotychczasowych doświadczeń wynika, iż sporo gier zapowiadanych wyłącznie na XBOX, jak Halo, SW:KotOR 1 i 2, trafiają prędzej czy później na PC. Wyjątkiem jest jak na razie tylko Jade Empire (bardzo fajne, tak przy okazji), bądźmy więc dobrej myśli i liczmy na to że za jakiś rok-dwa lata Mass Effect trafi również na PC albo zbierajmy na XBOX360 :). Naprawdę wierzę, iż będzie to fantastyczna gra.
Na pocieszenie PC-towców mogę przypomnieć trochę zapomniany a nowy tytuł na PC (gra jest w produkcji, data wydania nieznana) produkowany również przez BioWare i będący również cRPG-em, czyli Dragon Age. Również za tę grę trzymam kciuki.
Zgodnie z sugestiami naszych forumowiczów zagrałem sobie w tym tygodniu w Navy Field. Gra jest darmowa (trzeba się zarejestrować i pobrać grę), gra się przez Internet z innymi ludźmi, tematyka to strategiczno-zręcznościowe bitwy morskie w klimatach II Wojny Światowej na Pacyfiku. Całkiem fajny niszowy MMO. Nie jest to nic nadzwyczajnego, ale gra jest dosyć oryginalna i jeżeli ktoś nie ma w co grać, a lubi bitwy morskie, warto przynajmniej ją zobaczyć.
Jak już jesteśmy przy tematach morskich i cRPG, to warto przypomnieć grę Pirates of the Burning Sea, zapowiadaną na przełom roku grę z gatunku MMOcRPG. Akcja ma się rozgrywać na Karaibach w okresie rozkwitu morskiego piractwa, będzie możliwy zarówno rozwój postaci jak w normalnych grach MMOcRPG, jak i pływanie statkiem, jak również prawdziwe bitwy morskie. Pożyjemy, zobaczymy. Firma produkująca grę do gigantów nie należy, ale jak na swoją skalę finansową gra zapowiada się bardzo dobrze.
Powiązania do myśli
- MNP.1 – Wstępów nikt nie czyta
- MNP.2 – Miliony nie mogą się mylić
- MNP.3 – Jest strategicznie?
- MNP.4 – Gdzie jest pępek świata
- MNP.5 – Jak biba to w Krakowie
- M(F)NP.6 – Idziemy na wojnę...
myśli uczesał: Borys „Shuck” Zajączkowski
myślący: Łukasz „Verminus” Malik, Przemysław „Łosiu” Bartula, Wojciech „Soulcatcher” Antonowicz.