Molu książkowy, poznaj czytnik e-booków, który ma szansę zdetronizować Kindle’a. W tej cenie nie znajdziesz lepszej propozycji
Z czytnikiem e-booków INKBOOK Calypso Plus niestraszny Ci będzie leżący obok i chcący już spać partner ani nawet kilkutygodniowa podróż. Taka cena za cyfrowe przedłużenie domowej biblioteki to naprawdę niewiele.
Książka? Tylko papierowa! Żaden czytnik e-booków nie zastąpi mi tej delikatnej tekstury pod palcami i zapachu wertowanych stron. Ale zaraz, poczekajcie, czy to Księgi Jakubowe autorstwa Olgi Tokarczuk mieszczące się w jednej dłoni?
No dobra, zakup czytnika e-booków rozważałam już od dłuższego czasu. W grę absolutnie nie wchodzi zastąpienie tradycyjnego czytania, ale jego uzupełnienie lub rozszerzenie. Nie widzę żadnego sprzeciwu.
Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie zrezygnował z czytania książki ze względu na zesztywniałe od trzymania opasłego tomu nadgarstki. Albo przez zmęczone oczy i nieodpowiednie światło lub, co gorsza, jego całkowity brak.
No i właśnie – lekka i poręczna konstrukcja, doświetlany (a nie podświetlany, to ważne) ekran i system Android. To właśnie m.in. te cechy zwróciły moją uwagę na czytnik InkBOOK Calypso Plus.
Zobacz, dlaczego zmieniłam zdanie
Cyfrowy schowek na książki
Nie wiem jak to wygląda u Was, ale u mnie miejsca na książki zaczyna brakować. Tak się niefortunnie złożyło, że nie tylko je czytam, ale także obsesyjnie kolekcjonuje. Ale ja nie o tym, bo przecież jakiś tam kawałek plastiku nie zastąpi mi mojej estetycznie prezentującej się kolekcji.
Jestem osobą, która stosunkowo często podróżuje, a także lubi czytać w plenerze. W obu tych przypadkach targam ze sobą całą masę innych niepotrzebnych rzeczy. Upchanie dodatkowo dwóch czy trzech książek często graniczy z cudem.
InkBOOK Calypso Plus to idealny schowek na książki
INKBOOK Calypso Plus w pełni rozwiązuje ten problem. To szczęście zamknięte w zaledwie 155 gramach i 6 calach. Co więcej, ta niepozorna konstrukcja oferuje aż 16 GB pamięci, a to lekko licząc kilka tysięcy książek.
Ale słońce mi świeci w ekran
Nie, ja nawet nie chcę tego słuchać. Właśnie o to chodzi! Tu jest pies pogrzebany. Ani plaża, ani park nie powinny stanowić żadnego problemu dzięki specjalnie zaprojektowanemu ekranowi E Ink. Elektroniczny papier, elektroniczny atrament – no, możecie nazywać to jak chcecie. Nie chcę zanudzać Was techniczno-naukowymi szczegółami, więc powiem tylko, że funkcja spełnia swoje zadanie.
Wyświetlacz nie odbija światła, więc słońce nie stanowi dużego problemu. Z kolei w drugą stronę, kiedy światła brakuje, bo na przykład chcemy czytać książkę po zmroku, z pomocą przybywa doświetlany ekran z regulacją barwy światła. Poza tym INKBOOK Calypso Plus oferuje jedną fajną funkcję, której nie znajdziecie w żadnej papierowej książce – można zmieniać wielkość i rodzaj czcionki, a także dostosowywać według własnych potrzeb marginesy i odstępy między wierszami.
Więcej niż czytnik
Tutaj to ja zamierzam akurat trochę ponarzekać. InkBOOK Calypso Plus to czytnik e-booków działający na systemie Android 8.1. Fajnie, bo użytkownik zyskuje dostęp do Legimi, Storytel, Empika czy Google Tłumacza. A przy odrobinie wysiłku można zainstalować nawet więcej różnorodnych aplikacji.
Kup największego konkurenta Kindle’a w Media Markt
Problem jest jeden – sprzęt dysponuje tylko 1 GB pamięci RAM i ma wspomnianego Androida. Jest to nieco przestarzałe połączenie, które nie czyni z czytnika demona prędkości.
To stosunek jakości do ceny, na który zasługuje każdy mol książkowy
Wiecie, czytnik e-booków można kupić nawet za kilka tysięcy złotych – pytanie czy warto. Szczególnie jeśli jest się fanatykiem papierowych książek tak jak ja i takiego urządzenia potrzebuje się dosłownie jako dodatku. I tutaj, moim zdaniem, InkBOOK Calypso Plus wpasowuje się idealnie. W momencie pisania tych słów jego (niestety tylko) czarną wersję kupicie w Media Markt za 499 zł. Może być to doskonała alternatywa dla wielbionych czytników Kindle’a, których w cenie poniżej 500 zł znaleźć niemal nie sposób.
Sprawdź, w jakich kolorach dostępne są InkBOOKi Calypso Plus
Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!