autor: Redakcja GRYOnline.pl
Lipiec na GRYOnline.pl, czyli w co grała redakcja i nasi czytelnicy
Wakacje, słońce i wysoka temperatura zazwyczaj nie sprzyjają długiemu przesiadywaniu przed ekranem czy to komputera czy telewizora. W związku z tym lipiec nie należał do okresu, w którym ogrywaliśmy masę gier. Na dodatek, gdzieś po drodze przyplątało się takie małe coś, co się zowie Pokemon GO i dziwnie zjadało czas...
W zeszłym miesiącu premier praktycznie nie było, trwał sezon urlopowy, a na dodatek Kraków przeżywał oblężenie związane ze Światowymi Dniami Młodzieży – wszystko to wpłynęło na znaczące uszczuplenie stanu liczebnego redakcji i mniejszą liczbę tytułów, w jakie pogrywaliśmy. Poza tym wakacyjne słońce wyciągało nas z domu, odrywając od komputerów i konsol. Nie żeby Pokemony miały z tym coś wspólnego…
Czytelnicy GRYOnline.pl
Jak widać na dwóch poniższych zestawieniach, wakacje i afery dotyczące hazardu związanego z przedmiotami w Counter-Strike: Global Offensive nie wpłynęły na popularność gry wśród naszych czytelników. Natomiast przesiadka Evolve na model F2P, a także darmowy pierwszy epizod przygodówki Life is Strange skłoniły Was do wypróbowania obu tych produkcji. Na listy trafił też Starbound, który po latach miał swoją premierę w pełnej wersji. Warto było czekać?
Gry najpopularniejsze wśród czytelników, którzy powiązali konto Steam z kontem GRYOnline.pl:
- Counter-Strike: Global Offensive
- Evolve Stage 2
- Life Is Strange
- Garry's Mod
- Euro Truck Simulator 2
- Rocket League
- The Elder Scrolls V: Skyrim
- Unturned
- Sid Meier's Civilization V
- Rust
Gry, w które najdłużej grali czytelnicy GRYOnline.pl z powiązanym kontem Steam:
- Counter-Strike: Global Offensive
- Rust
- Evolve Stage 2
- Garry's Mod
- Europa Universalis IV
- The Elder Scrolls V: Skyrim
- Euro Truck Simulator 2
- Rocket League
- Sid Meier's Civilization V
- Starbound
Lipiec w redakcji GRYOnline.pl
Grzegorz „Gambrinus” Bobrek
Lipiec to dla mnie nadal intensywne ćwiczenia w Battlefieldzie 4. Od połowy miesiąca moją uwagę pochłonęła jednak produkcja prostacka, technologicznie niedoskonała, marnie działająca na moim smartfonie i pożerająca setki megabajtów mobilnego transferu. Zgadza się – sprawdziłem te całe Pokemony.
I jeśli chodzi o nowoczesne gry miejskie, Pokemon GO to strzał w dziesiątkę. Polowanie na sympatyczne i dobrze znane stworki samo w sobie jest wciągające, ale po dodaniu do tego mechaniki PokeStopów i odbijania PokeGymów powstaje naprawdę wybuchowa mieszanka. Tak wybuchowa, że eksplozje popularności potrafiły kilka razy zmieść serwery. Co nie zmienia faktu, że z biznesowego punktu widzenia wypuszczanie na rynek wersji z numerkiem znacznie poniżej 1.0 okazało się strzałem w dziesiątkę. Gra już teraz zarabia krocie. Czy za rok fala opadnie, a może wręcz przeciwnie, będzie jeszcze wyższa?
Przemysław „Łosiu” Bartula
Lipiec był ciekawym miesiącem, bo przy ogólnym rozleniwieniu branży, a także mojej okresowej niechęci do rozgrywki online, udało mi się pograć w kilka rzeczy singlowych, chodzących za mną już od dłuższego czasu. Przede wszystkim wybudowałem w końcu prawdziwą mega-uber-metropolię w Cities: Skylines, co zajęło mi około 25 godzin. Gra zachwyca pod każdym możliwym względem. Próbowałem też powalczyć nieco z Metal Gear Solid V: The Phantom Pain. Doceniam silnik i mechanikę gry… naprawdę. Ale nie zdzierżyłem płonących wielorybów, komanda duchów zombie, a zwłaszcza przydługawego pitolenia o niczym w przerywnikach. Po 2-3 godzinach odpuściłem, ale muszę przyznać, że Splinter Cell z tym silnikiem i gameplayem byłby rewelacją. Gra dostaje też plusa za okulary a’la Tom Cruise z Top Gun.
Na dokładkę poszły Satellite Reign i Renowned Explorers. Pierwsza dość skutecznie rozwija idee z kultowego Syndicate i mam nadzieję, że twórcy dalej będą ją dopracowywać. Na razie na plus muszę zaliczyć mechanikę, oprawę wizualną i cyberpunkowy klimat, ale misje wydają się zbyt monotonne i mało zróżnicowane – tutaj jeszcze jest pole do popisu dla projektantów. Z kolei w Renowned Explorers jeszcze za mało grałem, żeby wyrobić sobie zdanie. Z jednej strony idea ekspedycji naukowych, archeologicznych etc. z przełomu XIX i XX wieku przemawia do mnie jak diabli. Z drugiej, szereg „cukierkowych” mechanik w stylu walki polegającej na przyjazno-pokojowym podejściu, czy interfejs rodem z gier o Barbie, nieco psują całość. Jeszcze pogram, ale chyba w przyszłości skieruję się w stronę The Curious Expedition…
Michał „Elessar” Mańka
Najlepszym być naprawdę chcę
Jak nigdy dotąd nikt
Zdać muszę ważny test
Wyszkolić wszystkie z nich
A tak w sumie to nie mam Internetu, więc zostałem zmuszony do wyjścia z domu…
Adam Zechenter
Słowem na lipiec okazało się bieganie. W trakcie joggingu i spacerów łapałem pokemony, dając się porwać szaleństwu, które ogarnęło cały świat. Koło Wawelu, o każdej porze dnia, trenerzy zbierają się obok figury Smoka Wawelskiego, gdzie mieści się PokeGym i przecina kilka PokeStopów. Miesiąc po premierze ciągle jest tam masa ludzi – Pokemon GO, mimo wielu wad, stale przyciąga do siebie graczy.
Biegałem też w górach Afganistanu, wcielając się Venom Snake’a (podkładający mu głos Kiefer Sutherland jest świetny!), bohatera piątej odsłony serii Metal Gear Solid z podtytułem The Phantom Pain. Zgodnie z zapowiedziami, sporo jest powtarzania tego samego i grindowania, ale… jakoś mi to nie przeszkadza. Dopracowana mechanika skradania, dowolność w sposobie realizowania zadań i klimatyczna oprawa graficzna – wszystko to wessało mnie do świata Metal Geara na dobre.
Jordan Dębowski
Kiedy koledzy z redakcji i najbliżsi masowo uciekali z Krakowa z powodu Światowych Dni Młodzieży, dumnie zostałem w mieście i jak co roku do granic możliwości wykorzystałem sezon ogórkowy, próbując najróżniejszych produkcji. W jeden deszczowy wieczór dałem się pochłonąć mrocznemu Inside (ten klimat!), innym razem zabrałem się za grową kupkę wstydu, zaczynając od That Dragon Cancer, który wzruszył mnie do łez. Jako że są wakacje, nie mogło też zabraknąć podróży: udało mi się wreszcie wyruszyć z moją łysą bratnią duszą do Paryża w epizodycznym Hitmanie, a kiedy skończyłem z Agentem 47, ochoczo udałem się do szklanego miasta z Faith w nowym Mirror's Edge’u, który wcale nie jest tak średni jak Kacper mnie straszył.
Muszę też się Wam pochwalić, że udało mi się wyjść z mojej strefy komfortu i wreszcie znalazłem przeglądarkowy grindownik, który zainteresował mnie na kilka wieczorów. Mowa oczywiście o Naruto Online – mimo że średni, odpalony na drugim monitorze skutecznie odciągał mnie od pisania materiałów na tvgry. Przy tak bogatym lipcu, na sierpień zostawiam sobie trochę luzu – organizm musi odpocząć, zanim do zarywania nocek nakłoni mnie nowy Deus Ex.