Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 9 grudnia 2023, 20:00

Latanie po pokojach było strzałem w dziesiątkę. Airfix Dogfighter do dziś pozostaje wyjątkowy

Airfix Dogfighter nie bez powodu doczekał się w niektórych kręgach miana kultowego. Tytuł, za którego opracowaniem stała firma Paradox Interactive, zdołał ożywić wspomnienia z dzieciństwa wielu graczy. Czy po latach nadal prezentuje się tak, jak go zapamiętaliśmy?

Źródło fot. Paradox Interactive / EON Digital
i

Któż z nas w dzieciństwie nie bawił się plastikowymi żołnierzykami czy też lepszymi lub gorszymi modelami czołgów i samolotów z czasów II wojny światowej? Airfix Dogfighter był produkcją, która zapewniała nam takie same wrażenia, tyle że w wirtualnym wydaniu, pozwalając zasiąść za sterami zabawkowych samolotów i toczyć zacięte bitwy w przestworzach (co prawda ograniczonych przez sufit, jednak mimo wszystko przestworzach).

Istny Paradox

Zanim firma Paradox Interactive wzięła szturmem gatunek gier strategicznych, podejmowała się rozmaitych projektów reprezentujących różne, z dzisiejszej perspektywy dość zaskakujące (jak na nią) gatunki. Jednym z nich był Airfix Dogfighter, czyli owoc jej współpracy z zespołem Unique Development Studios oraz firmą EON Digital, będący zręcznościową strzelanką lotniczą, w której przejmowaliśmy kontrolę nad zabawkowymi samolotami. Jak sugeruje tytuł, całość oparto na licencji firmy Airfix. Mowa o brytyjskim producencie plastikowych modeli, w którego katalogu znajdziemy zarówno „zabawkowe” samoloty, jak i inne maszyny; dość powiedzieć, że jej pierwszym dziełem był model traktora Fergusson.

II wojna domowa

Latanie po pokojach było strzałem w dziesiątkę. Airfix Dogfighter do dziś pozostaje wyjątkowy - ilustracja #1
Airfix Dogfighter, Paradox Development Studio / EON Digital, 2000. Źródło obrazka: Dosgamert / YouTube.

Omawiana produkcja pozwalała nam stanąć po stronie Osi lub Aliantów i wcielić się w lotnika biorącego udział w drugowojennych operacjach. Teatrem tych ostatnich nie był jednak prawdziwy front, lecz... wnętrze klasycznego domu z lat 50. XX wieku. Niemniej niech Was nie zwiedzie fakt, że kontrolowane przez nas samoloty były jedynie modelami prawdziwych maszyn, a wojenne zmagania toczyliśmy w cieplutkich pomieszczeniach. Gra prezentowała bowiem wojnę w pełnej krasie, stawiając przed nami zadania, jakich nie powstydziłby się żaden symulator, a w ich trakcie wisienką na torcie była eliminacja naziemnych, pływających (w wannach lub w zalanej piwnicy) oraz latających jednostek wroga.

Chcąc osiągnąć sukces, musieliśmy nie tylko posyłać do piachu siły nieprzyjaciela, lecz również niszczyć podatne na destrukcję elementy otoczenia, jak ozdobne wazony czy talerzyki. Ukryto w nich bowiem amunicję, „apteczki” (w tamtych czasach o automatycznej regeneracji punktów życia nikt jeszcze nie myślał) oraz przede wszystkim znajdźki, które po uzbieraniu odpowiedniej ich liczby zapewniały nam dostęp do rozmaitych ulepszeń. Oprócz standardowego karabinu, bomb i min, w trakcie zabawy mogliśmy siać destrukcję przy pomocy bardziej wymyślnych narzędzi mordu, jak choćby elektryczna cewka Tesli czy działko laserowe. Ponadto w miarę postępów odblokowywaliśmy rozmaite samoloty, które zróżnicowano pod kątem wyglądu, parametrów i przeznaczenia (od lekkich i zwinnych myśliwców po ciężkie bombowce).

Zabawki... ale nie do końca

Pomimo że gra nie ukrywała, iż zarówno nasze samoloty, jak i maszyny oraz pojazdy wroga były modelami, ich „zabawkowość” wcale nie była taka oczywista. Najwyraźniej bowiem strzelały one prawdziwymi pociskami zdolnymi niszczyć wyposażenie domu i zrzucały prawdziwe bomby, zaś kiedy zostały trafione – płonęły całkiem „na serio”.

Na żaden realizm nie siliło się natomiast sterowanie. Samolot kontrolowaliśmy przy pomocy zaledwie kilku klawiszy, a jego zachowanie było... specyficzne. O rozwijaniu olbrzymich prędkości mogliśmy pomarzyć, za to nic nie stało na przeszkodzie, by niemal zatrzymać naszą maszynę w powietrzu (na przykład tuż przed uderzeniem w przeszkodę).

Wojenne feng shui

Dom będący areną walk był podzielony na strefy wpływów; podczas gdy na dole gnieździły się wojska Osi, góra była zajęta przez Aliantów. Strzegła ich obrona przeciwlotnicza, przez którą nie sposób było przedrzeć się podczas trwania kampanii. Dostęp do kolejnych pokoi otrzymywaliśmy, znajdując specjalny klucz. Choć na przestrzeni kolejnych misji układ pomieszczeń pozostawał ten sam, zmiany zachodziły w rozkładzie mebli. Poza tym w niektórych momentach gra pozwalała nam rozbić okno i wylecieć na zewnątrz, by również na podwórku pozbyć się wojsk nieprzyjaciela. Dla porządku warto też zaznaczyć, że każdą misję zaczynaliśmy na pasie startowym w naszej bazie i kończyliśmy, lądując w tym samym miejscu.

Latanie po pokojach było strzałem w dziesiątkę. Airfix Dogfighter do dziś pozostaje wyjątkowy - ilustracja #2
Airfix Dogfighter, Paradox Development Studio / EON Digital, 2000. Źródło obrazka: Dosgamert / YouTube.

A taki był ładny... szkoda

Choć z dzisiejszej perspektywy tempo rozgrywki w Airfix Dogfighter wydaje się dość ślamazarne, można zaryzykować stwierdzenie, że gra zestarzała się z o wiele większą godnością niż wiele jej rówieśniczek. Owszem, ząbki na krawędziach biją po oczach, jednak grafika wcale nie wygląda źle. Na dodatek pełne smaczków projekty lokacji mogą się podobać, podobnie jak dość daleko idąca interakcja z otoczeniem w postaci obiektów podatnych na zniszczenia oraz możliwości otwierania i zamykania drzwi czy choćby gaszenia światła. To samo dotyczy warstwy dźwiękowej, której także nie można zbyt wiele zarzucić, nawet po 23 latach od premiery.

Jak dzisiaj zagrać w Airfix Dogfighter?

W chwili, w której są pisane te słowa, gry Airfix Dogfighter nie znajdziemy ani na platformie GOG.com, ani tym bardziej na Steamie (zapewne jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest kwestia licencji, która, swoją drogą, na przestrzeni lat zdążyła zmienić właściciela). Niemniej opisywany tytuł można nabyć w wersji pudełkowej za dość rozsądną kwotę poniżej 100 złotych.

Gry podobne do Airfix Dogfighter

Niestety, choć Airfix Dogfighter doczekał się ciepłego przyjęcia ze strony graczy i recenzentów, nie zapoczątkował „boomu” na tego typu ujęcie działań wojennych. Jeśli jednak mamy ochotę na ujrzenie wojny w plastikowym wydaniu, możemy zainteresować się na przykład rozwijaną do dzisiaj serią Toy Soldiers.

Krystian Pieniążek

Krystian Pieniążek

Współpracę z GRYOnline.pl rozpoczął w sierpniu 2016 roku. Pomimo że Encyklopedia Gier od początku jest jego oczkiem w głowie, pojawia się również w Newsroomie, a także w dziale Publicystyki. Doświadczenie zawodowe zdobywał na łamach nieistniejącego już serwisu, w którym przepracował niemal trzy lata. Ukończył Kulturoznawstwo na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Prowadzi własną firmę, biega, uprawia kolarstwo, kocha górskie wędrówki, jest fanem nu metalu, interesuje się kosmosem, a także oczywiście gra. Najlepiej czuje się w grach akcji z otwartym światem i RPG-ach, choć nie pogardzi dobrymi wyścigami czy strzelankami.

więcej