autor: Radosław Grabowski
Kontroler dla Revolution jeszcze nie istnieje, a sprawa obsługi gier z NES, SNES i N64 się klaruje
Gdy w ubiegłym miesiącu przedstawiono wygląd konsoli następnej generacji o nazwie Revolution nie pokazano, jak będzie prezentować się kontroler. Pełniący kluczową rolę w korporacji Nintendo dyrektor nazwiskiem Shigeru Miyamoto (wymyślił on słynnego Mario) wypowiedział się na temat przyszłego urządzenia sterującego dla „Rewolucji”. Ponadto oficjalnie wyjaśniono sprawę wstecznej kompatybilności.
Gdy w ubiegłym miesiącu przedstawiono wygląd konsoli następnej generacji o nazwie Revolution nie pokazano, jak będzie prezentować się kontroler. Pełniący kluczową rolę w korporacji Nintendo dyrektor nazwiskiem Shigeru Miyamoto (wymyślił on słynnego Mario) wypowiedział się na temat przyszłego urządzenia sterującego dla „Rewolucji”. Ponadto oficjalnie wyjaśniono sprawę wstecznej kompatybilności.
Otóż ostateczna forma wspomnianego kontrolera nie została jeszcze przygotowana. Projekt jest ciągle modyfikowany - Miyamoto twierdzi, że nieustannie dodawane i usuwane są pewne funkcje, aby nie uczynić całości zbyt skomplikowaną. Zdaniem prezesa Nintendo, czyli Satoru Iwaty, użytkownicy powinni być zaskoczeni finalnym efektem.
Jeśli chodzi natomiast o zgodność Revolution z Nintendo Entertainment System, Super Nintendo Entertainment System i Nintendo 64, to zakulisowe prognozy nie zrealizują się do końca. Dostęp do systemu pobierania starszych gier z Sieci ma być wprawdzie gratisowy, ale za poszczególne tytuły trzeba będzie zapłacić. Niektóre klasyczne pozycje staną się ponoć osiągalne całkowicie za darmo w ramach rozmaitych promocji, związanych z nabyciem konkretnych produktów. Nintendo wkrótce dokładnie wyjaśni tę sprawę.