filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Wiadomość filmy i seriale 24 listopada 2023, 07:30

autor: Remigiusz Różański

„Wolę prawdziwe kino”. Mistrz kina akcji bierze stronę Martina Scorsese w dyskusji o filmach superbohaterskich

John Woo, hongkońska legenda kina akcji, włączył się do dyskusji o kinie superbohaterskim. Martin Scorsese może odetchnąć z ulgą.

Źródło fot. Store norske leksikon, fot. autor nieznany, John Woo; A gdyby…?, A. C. Bradley, Disney+, 2021.
i

Johna Woo zasłużenie uznaje się za geniusza kina akcji. Na przestrzeni dekad współpracował z gigantami pokroju Tony’ego Leunga, Jeana-Claude’a Van Damme’a i Dolpha Lundgrena. Pierwsze kroki w świecie filmu stawiał na hongkońskich planach zdjęciowych, lecz to dzięki romansowi z Hollywood znalazł się na świeczniku. To on w 2000 roku zastąpił Briana De Palmę, stając za kamerą drugiej części Mission: Impossible.

Jak się okazało, Woo trzyma rękę na pulsie i stale obserwuje, co ciekawego dzieje się w amerykańskim kinie. W wywiadzie dla magazynu The New Yorker przyznał, że był pod dużym wrażeniem nominowanego do Oscara Aż do piekła Davida Mackenziego. Mniej przychylnie wypowiedział się natomiast o kinie superbohaterskim.

Nigdy nie oglądałem filmów z dużą ilością efektów specjalnych oraz tych na podstawie komiksów. Wolę dzieła Martina Scorsesego. Nie mogę się doczekać, aż obejrzę Czas krwawego księżyca. Lubię klasyczne kino. Prawdziwe kino. Ostatnio niewiele się go ukazuje.

Tym stwierdzeniem Woo mógł przyprawić niejednego miłośnika MCU o białą gorączkę. Słowa reżysera Silent Night pewnie ucieszyły Martina Scorsese. Nie dość, że hongkoński filmowiec wyraził uznanie dla kolegi po fachu, to jeszcze wsparł go w krucjacie przeciwko pelerynom na srebrnym ekranie.

Scorsese znany jest ze swojej niechęci dla kina superbohaterskiego. W niesławnym wywiadzie dla GQ filmowiec przyznał, że widzi w nim zagrożenie dla sztuki filmowej oraz zachęcił reżyserów w Hollywood do stawienia oporu i „uratowania kina”.

Mimo że Woo jest w swoich słowach znacznie mniej radykalny niż Scorsese, wydaje się, że Panowie mogą sobie przybić piątkę i wspólnie ponarzekać na kondycję dziesiątej muzy.