autor: Janusz Burda
Jak „koledzy” przywitali Kevina Mitnicka
„Koledzy po fachu” najsłynniejszego na świecie hackera (tego, który dał się złapać :) - Kevina Mitnicka, już dwukrotnie włamali się na serwery założonej przez niego firmy zajmującej się sprawami bezpieczeństwa w sieci.
„Koledzy po fachu” najsłynniejszego na świecie hackera (tego, który dał się złapać :) - Kevina Mitnicka, już dwukrotnie włamali się na serwery założonej przez niego firmy zajmującej się sprawami bezpieczeństwa w sieci.
30 stycznia haker ukrywający się pod ksywką „BugBear” dodał jedną stronę to witryny internetowej firmy Mitnicka, na której umieścił tekst powitalny „Welcome back to freedom, Mr. Kevin” (Witaj na wolności Kevin) oraz krótką informację o tym, iż włamanie się na serwer nie nastręczyło mu raczej wielu problemów, było „łatwe i przyjemne”. Jako podpisu użył fotki polarnego misia. Zgodzicie się chyba ze mną, że hacker był bardzo miły, jednak pomimo to nie sądzę, aby Mitnick był zadowolony z takiego powitania :)
Drugi podobny „włam” miał miejsce w zeszłą niedzielę. Hacker z Texasu zaproponował w ten sposób swoje usługi jako konsultanta do spraw bezpieczeństwa. Oryginalny sposób na znalezienie pracy, nieprawdaż? :)
Pomimo, iż w oczywisty sposób doszło do naruszenia dóbr firmy, Mitnick nie zdecydował się powiadomić o tym fakcie FBI gdyż jak stwierdził oba incydenty nie były na tyle poważne i nie spowodowały żadnych strat finansowych. A może po prostu było mu trochę wstyd? FBI i Departament Sprawiedliwości nie skomentowały zaistniałej sytuacji.
Winnym wpadki okazało się oprogramowanie Microsoftu oraz administrator serwerów www firmy, który zapomniał zainstalować odpowiednie uaktualnienia. LOL.