Gralingrad - złapani w sieci?
Kilka dni temu natknąłem się na jeszcze jeden ranking najlepszych gier 2009 roku. Znowu w czołówce znalazłem prawie te same tytuły, co zwykle.
Kilka dni temu natknąłem się na jeszcze jeden ranking najlepszych gier 2009 roku. Znowu w czołówce znalazłem prawie te same tytuły, co zwykle.
Specjalnych powodów do zadowolenia z tego powodu nie miałem, bo klasyfikację wygrał krótki w singlu Modern Warfare 2, a za nim uplasowali się bracia Mario i Luigi w najnowszej przygodzie na Wii oraz zupełnie niezachwycające pojedynczego gracza Left 4 Dead 2. Z punktu widzenia osoby, która ma problemy z zabawą przez sieć na swoich konsolach oraz z dostępem do Wii, ranking ten okazał się kolejnym policzkiem. Trudno jednak, wina leży po mojej stronie, bo w tym momencie po prostu nie grać przez sieć już nie wypada.
Ciekawe jednak czy rzeczywiście na świecie, albo i co jeszcze bardziej intrygujące, w Polsce, liczba osób stawiających na zabawę wieloosobową w sieci jest tak znacząca. I czy rzeczywiście ma ona przewagę liczebną nad pozostałą grupą, odciętą od tej fantastycznej możliwości. Z moich własnych obserwacji wynika, że na X360 czy PS3 przez Internet w Polsce szaleje niewielu. Czemu więc u nas rankingi najlepszych gier 2009 roku pokrywają się z tymi zagranicznymi?
Modern Warfare 2 czy Left 4 Dead 2 to naprawdę świetne tytuły, ale trochę dziwne, że akurat one osiągnęły u nas sukces, a taki New Super Mario Bros. Wii już nie. Konsola Nintendo u nas zawodzi, a gry są na nią drogie, ale to niczego nie tłumaczy. Skoro bowiem stać polskich graczy na wydanie 200 złotych na pięciogodzinną zabawę z drobnym okładem, to i gry na Wii nie powinny naszego budżetu aż tak obciążać. Szczególnie tak dobre, jak Mario Bros, które znajdują uznanie w oczach ponad dziesięciu milionów nabywców. Oczywiście tutaj sobie trochę ironizuję, bo wszyscy wiemy, że nawet Modern Warfare 2 na Wii nie sprzedałoby się tak dobrze jak dowolny przeciętniak wydany na X360. Bo to Polska właśnie i my nie lubimy Wii, tak jak kiedyś nie lubiliśmy Dreamcasta.
Swoją drogą jednak, ostatnio sam już przestaję narzekać na długość gier. Pojedyncze zrzędzenia na Modern Warfare 2, które także znajdziecie w tym komentarzu, to wyjątki potwierdzające regułę. Wszystko przez Dark Sector, który nie wiem czemu postanowiłem akurat skończyć. Początkowo dziwiłem się ocenom rzędu 7/10, ale dzisiaj wiem, że dziennikarze mieli rację. Po prostu ta produkcja po kilku godzinach zaczyna autentycznie człowieka męczyć. Coraz więcej wrogów, coraz większe obrażenia, coraz szybsi przeciwnicy, coraz ciemniej. Długa kampania nie zawsze jednak oznacza dobrą kampanię i dlatego chwała Infinity Ward, że w odpowiednim momencie (gdy zaczęły się kończyć lepsze pomysły) pokazało napisy końcowe.
W tym wszystkim zachwyca mnie ostatnio Mass Effect 2. Ciekawe czy premiera na początku roku i silna konkurencja nie pozwolą jej zatriumfować w rankingach najlepszych tytułów 2010 roku. Jak dla mnie nie powinny, bo wciąż bliżej mi do dobrych gier dla pojedynczego gracza, niż do tytułów skierowanych na multi z dodatkowym ochłapem rzuconym spragnionym samotnikom (znowu Modern Warfare, nie mogłem się powstrzymać). Kibicuję więc nowej przygodzie Sheparda. Modlę się także, aby Aliens vs Predator nie okazał się tym samym, co MW2 i w kampanię będę mógł poszaleć dłużej niż jeden wieczór. Przydałoby się. Ciekawe tylko czy jest ze mną wielu, czy jednak wszyscy już zaciskają palce na myśl o wielorasowych meczach śmierci przez neta?
Poniżej poprzednie odcinki serii:
- Gralingrad - paradoks Wii
- Gralingrad - recepta na dawkowanie
- Gralingrad - makro gra za mikro cenę
- Gralingrad - niedorosła ekscytacja
- Gralingrad - TOP 5 najbardziej wkurzających braków
- Gralingrad - ten wspaniały niewykorzystany potencjał
- Gralingrad - (r)ewolucja w bliźniaka
- Gralingrad - AVALANCHE, czyli lawina
- Gralingrad – o wyższości fotela nad deską
- Gralingrad - realistyczny facet w realistycznej bryce
- Gralingrad – odstresowywacz
- Gralingrad - walka z czasem
- Gralingrad - struna
- Gralingrad - sekcja
- Gralingrad - dusza gry
- Gralingrad – monotematyczni
- Gralingrad – zły pomysł