autor: Kamil Zwijacz
Góral podsumowuje rok 2013
2013 nie był dla mnie zbyt wyjątkowym okresem. W ciągu minionych 12 miesięcy ukazało się sporo świetnych produkcji, ale zakochałem się tylko w dwóch, z pozoru niezbyt istotnych tytułach – Rayman Legends oraz Plants vs. Zombies 2. Chyba się starzeję…
- Rok jak każdy inny
- Na komputerach PC i konsolach zarządził Rayman Legends. Na urządzeniach mobilnych bezkonkurencyjna okazała się gra Plants vs. Zombies 2
- W 2014 najbardziej liczę na Titanfall (żeby pograć) i Wiedźmina 3 (żeby się pocieszyć z kolejnej, mam nadzieję, świetnej, polskiej gry)
W tym roku z wywieszonym jęzorem czekałem właściwie tylko na grę - Rayman Legends. Wiem, z perspektywy „hardkorowych” graczy przebierających w kolejnych CoD-ach czy Assassin’s Creedach może się to wydawać nieco głupie, ale ta wesoła platformówka firmy Ubisoft zarządziła na całej linii, pokazując jak powinien wyglądać sequel idealny. Świetnie bawiłem się także przy Plants vs. Zombies 2: It's About Time, ale bez bicia przyznaję się, że od zawsze byłem, jestem i będę fanem firmy PopCap, więc to raczej nic zaskakującego, że mój tablet ugina się pod ciężarem sadzonych roślin.
Niestety nie mogę przekonać się do tegorocznych wielkich hitów pokroju Grand Theft Auto V czy BioShock: Infinite. Przy hicie studia Rockstar przez ostatnie dwa miesiące spędziłem zaledwie 7 godzin. Niby wszystko jest na miejscu, ale jakoś nie mogę wysiedzieć przy tej produkcji dłużej niż godzinę tygodniowo, mimo tego, że wątek główny „czwórki”, ponoć gorszej odsłony, wchłonąłem chyba w tydzień po jej premierze. Nowego BioShocka zaliczyłem w trzech podejściach. Bawiłem się świetnie, ale klimatem tytuł i tak odstaje od genialnej „jedynki”. Całą resztę wielkich hitów w stylu zbugowanego Battlefielda i „next-genowego” Call of Duty olałem i nie żałuję ani trochę. Czuję, że ze wszystkich produkcji jakie ukazały się w 2013 roku, nadrobić muszę chyba tylko Tomb Raidera i kilka gier niezależnych - Antichamber, Guacamelee!, Surgeon Simulator 2013, Monaco i Reus. Poza tym jaram się next-genowymi konsolami, chociaż obecnie nie widzę na nich ani jednej produkcji dla której warto byłoby zainwestować te dwa tysiące złotych.
Humble Bundle to dar od niebios i przekleństwo zarazem. Z jednej strony często, nawet raz w tygodniu (Humble Weekly Sale), można nabyć fajne produkcje za grosze. Z drugiej, dysk zapełnia się w zastraszającym tempie, a doba jakoś nie chce się wydłużyć o kolejne 24 godziny. Nie kupię już żadnej paczki, przynajmniej do czerwca przyszłego roku. Amen!
Jakoś w pierwszej połowie roku zmodernizowałem, a tak naprawdę to przerzuciłem się ze słabego laptopa na średniej klasy stacjonarnego PC-ta i… się zakochałem. Od zawsze byłem typowym konsolowcem, grającym na „piecyku” w jakieś tam klasyczne, starsze pozycje i gry niezależne. Jednak, gdy okazało się, że mój sprzęt jest w stanie odpalić wszystkie najnowsze produkcje, do tego w większości przypadków na wysokich detalach, to odpłynąłem całkowicie. Humble Bundle, promocje wszelakie, gry z Biedronki i inne. W ostatnich tygodniach wydałem na komplet kilkunastu świetnych produkcji niecałe 50 zł. W zeszłym roku, gdy udało się kupić w tej cenie jedną, kilkumiesięczną pozycję na urządzenia firm Sony i Microsoft, to byłem święcie przekonany, że znowu wyhaczyłem coś po taniości. W związku z tym pojawił się mały problem – zarówno PlayStation 3, jak i Xbox 360 leżą sobie teraz spokojnie i służą mi obecnie za odtwarzacze DVD dwóch odsłon Minionków, które namiętnie, przynajmniej raz w tygodniu, ogląda mój synek. No dobra, obecnie palę gumy w Gran Turismo 6 i pykam od czasu do czasu w GTA V, ale to wyjątki. Krótko mówiąc, komputery to istny raj cenowy i zupełnie nie rozumiem, jakim cudem na tej platformie piractwo jest tak powszechne.
Z nadchodzących gier, przynajmniej tych potwierdzonych na 2014 rok, czekam właściwie tylko na Titanfall. Ciekawi mnie co pokaże trzeci Wiedźmin, ale nie przepadam za gatunkiem RPG, więc pewnie pocieszę oczy wysokimi ocenami w mediach, zachwalaniem tytułu przez graczy na forach i to mi wystarczy do bycia dumnym Polakiem. Oprócz tego intryguje mnie Star Citizen. Twórcy uzbierali już ponad 34 mln dolarów na ten projekt, więc jak dadzą ciała, to chyba cały rynek gier finansowanych przez graczy się załamie. Jestem bardzo zainteresowany także Steam Machines. W dalszym ciągu nie za bardzo rozumiem po co będą te komputery, skoro to samo można złożyć w pierwszym lepszym sklepie (jak nie umiesz sam, to sprzedawca Cię wyręczy) i zainstalować system firmy Valve. Niemniej zdaję sobie sprawę z faktu, że nie jest to wypuszczane bez powodu. Może kilka określonych konfiguracji sprzętowych zmusi deweloperów do lepszej optymalizacji swoich gier czy coś? Nie wiem, tak czy siak jest to ciekawa sprawa.
Z rzeczy zupełnie niezwiązanych z grami - wyczekuję urodzin drugiego dziecka (marzec 2014), kolejnego sezonu Kuchennych rewolucji Magdy Gessler i innych programów kulinarnych, ponieważ tylko tam mogę zobaczyć dobre jedzenie. To by było na tyle. Tym, co dotrwali do tego miejsca, życzę wesołych świąt i sylwestrowej imprezy z dala od Tomb Raidera!