Twórca Plants vs. Zombies zwolniony przez EA za sprzeciw wobec pay-to-win?
Podczas programu Roundtable Live w serwisie YouTube deweloper Edmund McMillen podzielił się historią dotyczącą kolegi z branży - George'a Fana. Twórca Plants vs. Zombies został podobno zwolniony przez EA za to, że nie chciał tworzyć gry pay-to-win.
Przez ostatnie dwa miesiące firma Electronic Arts nawet na chwilę nie może złapać oddechu. Jeszcze nie zaczęła przycichać afera z inwazyjnymi mikrotransakcjami w Star Wars Battlefront 2, a „Elektronicy” już muszą się mierzyć z kolejnymi oskarżeniami. Tym razem nadeszły one ze strony Edmunda McMillena – niezależnego dewelopera, odpowiadającego za takie „indyki” jak Super Meat Boy czy The Binding of Isaac – który podczas dyskusji w programie Roundtable Live na kanale BaerTaffy w serwisie YouTube podzielił się interesującą historią, dotyczącą podejścia EA do dodatkowych płatności wewnątrz gier.
W powyższym filmiku zaczyna się ona od około 41 minuty, a jej głównym bohaterem jest George Fan – deweloper i bliski znajomy McMillena. Po rozpoczęciu pracy w firmie PopCap Games stworzył on wyjątkowo popularny tytuł tower defense, Plants vs. Zombies, który zebrał świetne oceny, został przeniesiony na kilkanaście różnych platform, a nawet doczekał się własnej planszówki. Jak jednak zaznacza McMillen, pomimo ogromnego rozgłosu to nadal była gra niezależna. „Postaci były osobiste, każdy element zawierał coś, co pochodziło bezpośrednio od George’a. To było jego dziecko” - wspomina twórca The Binding of Isaac.
Po przejęciu PopCap Games w 2011 roku przez Electronic Arts amerykański gigant postanowił skupić się na rozwoju marki Plants vs. Zombies. Oznaczało to m.in. pełnoprawną kontynuację, nad którą pieczę miał sprawować po raz kolejny George Fan. Szybko okazało się jednak, że pomiędzy deweloperem a wydawcą istnieją spore różnice w wizji tego projektu. „[EA] powiedziało: wypuścimy go na urządzenia mobilne i zrobimy z niego pay-to-win” - twierdzi McMillen. Fan sprzeciwił się takiemu rozwiązaniu, co poskutkowało jego natychmiastowym zwolnieniem.
George Fan został zwolniony w 2012 roku (dzień po tym, jak ogłoszono plany wydania kontynuacji Plants vs. Zombies), ale do tej pory nie znaliśmy przyczyn takiego posunięcia. Nie zrezygnował jednak z tworzenia gier wideo; po prostu powrócił do produkcji niezależnych tytułów. Jednym z nich ma być Octogeddon, w którym gracz wcieli się we wściekłą ośmiornicę, zdobywającą nowe macki i rozwijającą ich możliwości tak, by stać się prawdziwą maszyną do zabijania. Projekt został zapowiedziany rok temu i od tamtego czasu niewiele o nim słychać, ale McMillen zapewnia, że prace trwają.
Trudno od razu stwierdzić, czy cała historia jest prawdziwa, choć Plants vs. Zombies 2: It’s About Time rzeczywiście zebrało sporo krytyki za nieprzyjazny wobec niepłacących graczy model zabawy. Sporo może rozjaśnić odpowiedź samego George’a Fana. „On może legalnie mówić o całej tej sytuacji, nigdy nie podpisywał żadnej zabraniającej mu tego umowy” - twierdzi McMillen. I rzeczywiście, po burzy, jaką w zagranicznych mediach wywołała powyższa opowieść, Fan zapowiedział, że w najbliższym czasie wyda oświadczenie na ten temat.
Historia została opowiedziana przy okazji dyskusji na temat mikrotransakcji w Star Wars Battlefront 2, która od połowy października jest na ustach niemal wszystkich graczy. Electronic Arts spotkało się z miażdżącą krytyką za system zdobywania nowych kart oraz ekwipunku, który wymagał albo płacenia dodatkowych pieniędzy, albo długich godzin mozolnego grindu. Idea przemienienia normalnie wycenianej gry z segmentu AAA w pay-to-win rozsierdziła społeczność. Ostatecznie na moment przed oficjalną premierą na scenę wkroczyła firma Disney, która podobno wymusiła na „Elektronikach” chwilowe usunięcie mikrotransakcji. Tytuł trafił na półki sklepowe 17 listopada i sprzedaje się naprawdę dobrze, ale otaczające go kontrowersje doprowadziły do spadku cen akcji EA – nie wspominając już o opinii, jaką firma wyrobiła sobie swoimi działaniami wśród wielu graczy. A jeśli historia McMillena się potwierdzi, Electronic Arts zyska jeszcze gorszą renomę.