autor: Mariusz Klamra
Gorąca jesień na rynku konsol może być klęską dla posiadaczy PC
Już cała „wielka trójka” rynku konsol uchyliła rąbka tajemnicy dotyczącej swoich planów na jesień. Po ogłoszeniu przez Sony informacji o redukcji ceny PS2 o 1/3 we wrześniu i ustaleniu przez Microsoft daty premiery Xboxa na 8 listopada, przyszła kolej na Nintendo – oficjalna premiera jej nowej konsoli GameCube nastąpi 5 listopada, a więc 3 dni przed Xboxem. Zapowiada się więc ostra walka, w której paradoksalnie najbardziej poszkodowani mogą być gracze posiadający PC.
Już cała „wielka trójka” rynku konsol uchyliła rąbka tajemnicy dotyczącej swoich planów na jesień. Po ogłoszeniu przez Sony informacji o redukcji ceny PS2 o 1/3 we wrześniu i ustaleniu przez Microsoft daty premiery Xboxa na 8 listopada, przyszła kolej na Nintendo – oficjalna premiera jej nowej konsoli GameCube nastąpi 5 listopada, a więc 3 dni przed Xboxem. Zapowiada się więc ostra walka, w której paradoksalnie najbardziej poszkodowani mogą być gracze posiadający PC.
Problem w tym, że konsola bez gier jest tylko kawałkiem elektronicznego złomu. Dlatego GameCube, mimo że słabszy technicznie od PS2 i Xboxa, jest postrzegany jako ich groźny konkurent, gdyż Nintendo ma wiele interesujących gier i licencji (m.in. Pokemon, Zelda). Z faktu tego zdają sobie sprawę producenci konsol, starają się więc wszystkimi sposobami skusić producentów gier do tworzenia ich na swoje konsole, np. obniżają opłaty licencyjne czy wręcz wykładają na nie spore fundusze (chociażby ostatnia „pożyczka” Microsoftu dla Interplay w wysokości 5 mln. $ na opracowanie gry „Matrix” na Xboxa). Producenci są tym zainteresowani, bo gry na konsole są dużo droższe niż na PC (przykładowo Rayman 2 - PC 69 PLN, PlayStation 199 PLN), a ponadto łatwiej je sprzedać, bo konkurencja jest dużo mniejsza – np. na jesieni na Xboxa ma być może nawet „aż” 15 gier.
Efekt: producenci wszystkie swoje, ograniczone przecież, zasoby rzucają do tworzenia gier na konsole, redukując lub całkiem rezygnując z tytułów na PC. Jest to widoczne na trwających właśnie targach E3, gdzie nigdy wcześniej nie było tak ogromnej dysproporcji pomiędzy nowymi grami na konsole a na PC. Ponadto wśród gier na PC, które „ostały się” cięciom, dominują tytuły które łatwo przenieść na konsole, a więc sportowe, zręcznościowe czy wyścigi. Być może już na gwiazdkę miłośnicy PC po raz pierwszy w historii staną nie przed dylematem „jaką grę kupić”, ale „czy w ogóle będzie coś ciekawego do grania”. Obym był złym prorokiem!