autor: Artur Falkowski
GOL na GC 2007: Hellgate: London
W niedalekiej przyszłości ludzkość zmierzyła się z potężnym niebezpieczeństwem. Ziemię opanowali przerażający najeźdźcy i to nie kosmici, lecz stwory z piekielnych otchłani. Koszmary Lovecrafta stały się prawdą – zniknęła bariera między naszym światem i innym, demonicznym wymiarem.
Rzecz dzieje się w niedalekiej przyszłości. Ludzkość zmierzyła się z potężnym niebezpieczeństwem. Ziemię opanowali przerażający najeźdźcy i to nie kosmici, lecz stwory z piekielnych otchłani. Koszmary Lovecrafta stały się rzeczywistością – zniknęła bariera między naszym światem i innym, demonicznym wymiarem. Nowa technologia nie była w stanie poradzić sobie z mocami przybyszów. Wydawało się, że ludzie są bez szans. Wielkie miasta, w tym Londyn, zostały otoczone ognistą zaporą nie do przebycia, a następnie stopniowo niszczone. Nie wszystko było jednak stracone – wśród ludzkich niedobitków znalazła się bowiem grupa obrońców, która łącząc magię z techniką postanowiła przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, nie przejmując się tym, że „piekło na ziemi” nie było już tylko metaforą.
Brzmi banalnie? Oczywiście. Takie właśnie ma być, czego zanadto nie ukrywał przedstawiciel Flagship Studios, który w trakcie prezentacji Hellgate: London z zamysłem pomijał wszelkie dialogi określając je mianem bełkotu. Na szczęście w pokazywanej grze nie chodzi o głęboką, intrygującą fabułę. Liczy się klimat i możliwość kombinowania mocy z zaawansowanym technologicznie uzbrojeniem, które dodatkowo można modyfikować na rozmaite sposoby. Nie jest to jednak kolejny hack and slash. Jak powiedział sam prowadzący prezentację – mamy do czynienia z połączeniem Diablo i Half-Life 2.
Pokazana nam wersja gry pochodziła sprzed trzech tygodni. Nie był to więc najnowszy build, ale też nie zbytnio zdezaktualizowany. W sumie prezentacja opierała się na krótkim opisie klas postaci i przedstawieniu trzech fragmentów czy wręcz fragmencików rozgrywki.
Klasy postaci nie są specjalnie wymyślne. Znajdziemy tu wszystko to, czego możemy spodziewać się po produkcji fantasy. Wszystko jednak wpasowano w klimat gry. Mamy więc Templara, odpowiednika średniowiecznego rycerza, mamy Guardiana, o mniejszych możliwościach ataku, ale z silną defensywą i mamy Blade Mastera – speca od walk bronią białą. Preferujący zabawę magią dostaną do wyboru mogącego przywoływać żywiołaki Summonera oraz wykorzystującego moce demonów Evokera. Nie mogło również zabraknąć bohaterów silniej związanych ze współczesnym światem. Są to: Marksman – strzelec wyborowy oraz Engineer, mechanik specjalizujący się w modyfikowaniu posiadanego sprzętu.
Pierwszą zaprezentowaną lokacją była stacja metra pełniąca w Hellgate funkcję podobną do miast w Guild Wars. Jest to więc bezpieczne miejsce, w którym można prowadzić handel, podejmować się nowych misji i rozmawiać z innymi napotkanymi postaciami. Poruszanie po terenie ułatwiała mapka, którą można było wyświetlić standardowo w rogu ekranu albo skorzystać z większej, przedstawiającej całą okolicę. Co ciekawe, ta również jest naniesiona na podstawowy widok. Można więc przemieszczać się nie spuszczając z niej oka. Oczywiście nie jest to żadna nowość w tego typu grach, ale takie rozwiązanie jest o wiele wygodniejsze od przełączania się na widok mapy i z powrotem w celu zweryfikowania swojej trasy.
Kolejne lokacje pozwalały na zapoznanie się z walką. Przyznać trzeba, że wygląda ona efektownie. Jest kolorowo, głośno i dynamicznie. Na ekranie wiele się dzieje, a gra zaczyna przypominać strzelaninę. Tutaj jednak dochodzą dodatkowe możliwości bohatera, uruchamiane, standardowo dla cRPG, z dolnego paska interfejsu. Obie lokacje prezentowały się nieco inaczej. Pierwsza była raczej klaustrofobiczna – walki toczyły się na niewielkiej przestrzeni, w ciasnych korytarzach. Druga była bardziej rozległa. W ogromnej sali doszło do walki z kilkumetrowymi demonami. Nie obyło się bez pomocy magii. Prowadzący prezentację w tym celu posłużył się przywołanymi żywiołakami. Pokazał również, w jaki sposób można wykorzystać technikę – uruchomił wieżyczki strzelnicze, które wspomogły jego działania zaporowym ogniem.
Niestety, nie był skory do podzielenia się informacjami na temat trybu multiplayer. Zamiast tego zdradził, że aktualnie przygotowane jest już ponad 200 misji do wykonania, wśród których, jak zapewnił, znajdą się zadania zarówno w rodzaju „znajdź, zabij i zbierz przedmioty”, jak i nieco ambitniejsze.
Gra prezentuje się ładnie, ale wizualnie nie powala. Metro i korytarze nie wyglądały zbyt interesująco. Lepiej prezentowała się ostatnia lokacja, świetnie oddająca klimat zniszczonego miasta. Niestety, przypuszczalnie ze względu na jej wielkość, w tym momencie gra w widoczny sposób zwalniała. Najprawdopodobniej jest to jednak wina wczesnej fazy, a produkcja nie została jeszcze ostatecznie zoptymalizowana. Jaka okaże się wersja finalna? Dowiemy się już w listopadzie, kiedy gra trafi do sklepów.
Cóż, Hellgate: London rzeczywiście prezentuje się jako połączenie hack and slash ze strzelaniną FPP. Przyznać jednak trzeba, że z pewnością bardziej zainteresuje miłośników Diablo niż fanów Half-Life.