autor: Mateusz Kądziołka
George Romero w najnowszym dodatku do Call of Duty: Black Ops
Jak donosi serwis Gamasutra, kultowy reżyser horrorów, czyli George Romero, użyczy swojego wizerunku w najnowszym dodatku do Call of Duty: Black Ops. Co ciekawe, nie będzie on jedynym celebrytą współpracującym z Activision nad DLC zatytułowanym Escalation.
Jak donosi serwis Gamasutra, kultowy reżyser horrorów, czyli George Romero, użyczy swojego wizerunku w najnowszym dodatku do Call of Duty: Black Ops. Co ciekawe, nie będzie on jedynym celebrytą współpracującym z Activision nad DLC zatytułowanym Escalation.
Jak wspominaliśmy dwa tygodnie temu, najnowsze rozszerzenie do Call of Duty: Black Ops zaoferuje zestaw pięciu nowych map. Wśród nich znajdzie się jeden poziom do trybu zombie. To właśnie w nim reżyser takich filmów jak Noc żywych trupów, Świt żywych trupów i Ziemia żywych trupów użyczy swojego wizerunku.
Oczywiście nie będzie on jedynym przedstawicielem gatunku horrorów, który swoją obecnością uświetni mapę nazwaną „Call of the Dead”. Oprócz Romero w dodatku pojawią również aktorzy. Wśród nich są: Sarah Michelle Gellar (Buffy: Postrach wampirów), Robert Englund (Koszmar z ulicy Wiązów), Michael Rooker (The Walking Dead) oraz Danny Trejo (Grindhouse, Machete).
Dave Anthony, reżyser Black Ops wyznał, że stworzenie wymienionego wyżej poziomu było dla firmy Treyarch sposobem uczczenia ogromu pracy, jaki George Romero włożył w rozwój filmów o zombie. Dodał też, że współpraca z tak znakomitymi aktorami była czystą przyjemnością, a jej efekt powinien zadowolić wszystkich fanów.
Przypominamy, że dodatek trafi wpierw na Xboksa 360. Amerykanie będą go mogli nabyć już trzeciego maja. Wszystko wskazuje na to, że gracze preferujący PC oraz PlayStation 3 będą musieli uzbroić się w cierpliwość, bo First Strike (pierwszy DLC do Black Ops) pojawił się na konsoli Sony miesiąc po debiucie na platformie Microsoftu, a pecetowcy musieli czekać jeszcze dłużej.
Jak na razie nie znamy ceny dodatku, jednak możemy przypuszczać, że będzie on kosztować około 14 euro (56 złotych), czyli tyle samo, co jego poprzednik.