autor: Marek Grochowski
Dziennik dewelopera Guitar Hero: On Tour (16/06/08)
Gdy zdaliśmy sobie sprawę, że „Edge Connector” to nasz as w rękawie, wróciliśmy do laborat…, tzn. naszego biura i Brian wynalazł kolejny prototyp. Tym razem była to bardziej dopieszczona wersja czteroprzyciskowego „Edge Connectora”, który pierwotnie wyglądał jak prosto z rzeźni. Używając go, dało się już odczuć zwiastun doświadczeń z Guitar Hero. Naturalnie z tyłu Dual Screena ciągle wystawał wiel
Poniżej prezentujemy kolejną część dziennika dewelopera Guitar Hero: On Tour , autorstwa Jesse’a Bootha z firmy Vicarious Visions, producenta gry w wersji DS.
Gdy zdaliśmy sobie sprawę, że „Edge Connector” to nasz as w rękawie, wróciliśmy do laborat…, tzn. naszego biura i Brian wynalazł kolejny prototyp. Tym razem była to bardziej dopieszczona wersja czteroprzyciskowego „Edge Connectora”, który pierwotnie wyglądał jak prosto z rzeźni. Używając go, dało się już odczuć zwiastun doświadczeń z Guitar Hero. Naturalnie z tyłu Dual Screena ciągle wystawał wielki kartridż, który czynił trzymanie całego urządzenia sporym wyzwaniem.
Pomimo tego, że byliśmy na dobrej drodze, tak naprawdę nie wiedzieliśmy, jak na nasz pomysł zareaguje Red Octane, Activision czy Nintendo. W procesie przenoszenia Guitar Hero na DS-a zawarte było duże ryzyko. Okazało się jednak, że zarówno Red Octane, jak i Activision poświęciły się w pełni, by zagwarantować nam odpowiednio długi okres prac i wsparcie, którego potrzebowaliśmy, by oddać na DS-ie prawdziwego ducha Guitar Hero. Red Octane stale wkładało dużo czasu i wysiłku w aspekty sprzętowe. Także Nintendo służyło rozległym doświadczeniem w temacie tworzenia hardware’u, co pomogło nam uporządkować kwestie wyglądu i elektroniki.
Nasz zespół był jednak wciąż podzielony – połowa składu uważała, że potrzebujemy gitary jako drugiej opcji. Z tego też względu narodził się „Ukulele Hero”. Wzięliśmy na warsztat elektroniczną gitarę-zabawkę z podświetlanymi przyciskami na szyjce i rolką w miejscu strunnika. Brian odpiął kable od guzików i rolki, a następnie podłączył je do kartridża GBA. To dziwaczne uczucie – grać na leżącym na stole Dual Screenie, trzymając w rękach miniaturową gitarę.
Mimo że „Ukulele Hero” dawał sporo frajdy, uświadomiliśmy sobie, że taszczenie wszędzie instrumentu razem z DS-em będzie niepraktyczne w odniesieniu do gry, która z założenia ma być przecież przenośna. Zdecydowaliśmy się więc zająć wyłącznie „Edge Connectorem”, ale pragnęliśmy zobaczyć, jakie możliwości może przynieść granie przy użyciu peryferii. Chcieliśmy przenieść z gitary wrażenie stawiania palców naraz na kilku strunach. Doprowadziło to do idei powstania kolejnego klawisza, który po wciśnięciu wraz z innymi tworzyłby akordy. Z jednego zrobiły się dwa i tak powstał sześcioprzyciskowy prototyp.
Przy jego konstruowaniu ściśle współpracowało z nami Red Octane. Po dostarczeniu prostego szkicu z rozmieszczeniem guzików przejęło inicjatywę w robieniu pierwszej przystawki. Parę tygodni później nadszedł wielki moment odsłonienia sprzętu. Niestety, urządzenie było najzwyczajniej w świecie za duże, a przesuwanie palców pomiędzy przyciskami – niepraktyczne.
Wróciliśmy do modelu z pięcioma klawiszami. Znów nie był on jednak wystarczająco mały – zbyt trudnym okazało się przechodzenie pomiędzy podstawowymi przyciskami a tym pomarańczowym, przy jednoczesnym uważaniu, by trzymać stabilnie Dual Screena. Czteroprzyciskowy „Edge Connector” sprawił natomiast, że w celu uzyskania komfortu mogliśmy zwiększyć rozmiar i odległości między guzikami.
Przy tworzeniu zewnętrznych urządzeń, które korzystają z gniazda GBA, znaczący problem stanowi wsteczna kompatybilność z wcześniejszymi wersjami DS-a. Slot GBA jest głębszy w oryginalnym Dual Screenie. Oznacza to, że przy podłączeniu do niego nasz kartridż musi być dłuższy, a przy wsadzaniu do DS Lite’a – krótszy. Nintendo zaproponowało rozwiązanie tego zagadnienia. Jednym z wariantów było wprowadzenie do sprzedaży dłuższego modelu, pasującego do starego DS-a oraz wydanie plastikowego kołnierza, skracającego urządzenie na potrzeby Lite’a. Choć funkcjonalny, kołnierz ten wiązał się z niepożądanymi wrażeniami estetycznymi – na to nie mogliśmy przystać. Wtedy Red Octane wpadło na pomysł innego kartridża, który pogodziłby wygląd ze wsteczną kompatybilnością.
Zrobiono kilka wersji tego urządzenia – każde z poprawkami w kwestii rozmiaru, kształtu czy możliwości wymiany przedniego panelu. Sądzimy, że finalna wersja Guitar Gripa wraz z dołączonym do zestawu rysikiem-piórem zmienią sposób, w jaki ludzie postrzegają Guitar Hero.