Daniel Radcliffe nienawidzi jednego filmu z serii o Harrym Potterze. Wyjawił, dlaczego
Rola Harry’ego Pottera na dobre rozpoczęła karierę Daniela Radcliffe’a. Aktor nie wspomina jednak zbyt dobrze jednej z części filmu.
Filmy opowiadające o przygodach Harry’ego Pottera stanowiły wielką szansę dla aktorów, zwłaszcza tych wcielających się w główne postacie. Jednym z nich jest Daniel Radcliffe, dla którego rola młodego czarodzieja była prawdziwym darem z niebios. Nie wspomina on jednak wszystkich części ekranizacji zbyt ciepło.
Podczas jednego z wywiadów aktor miał okazję podzielić się refleksją dotyczącą kreacji Harry’ego Pottera. Odpowiadając na pytania redaktora, artysta stwierdził, że jeden z ośmiu filmów o młodym czarodzieju, w których miał okazję zagrać, wywołuje u niego po dziś dzień dreszcze. Który film miał na myśli?
Bardzo trudno jest mi oglądać Harry’ego Pottera i Księcia Półkrwi. Nie zagrałem w nim zbyt dobrze. Nienawidzę go. Moje aktorstwo jest bardzo jednostronne i widzę, że popadłem w samozadowolenie, a to, co próbowałem zrobić, po prostu nie wyszło.
W tym samym wywiadzie Daniel Radcliffe przyznał również, że istnieje jedna produkcja osadzona w magicznym uniwersum, która szczególnie mu się podobała. Mowa tutaj o Zakonie Feniksa, czyli piątej części cyklu, w której Harry Potter wraz z przyjaciółmi rusza na walkę z Lordem Voldemortem.
Jeśli jednak chodzi o przywołanego wcześniej Księcia Półkrwi, to słabe aktorstwo w wykonaniu Daniela Radcliffe’a jest tylko jednym z wielu problemów związanych z tym filmem. Spora grupa fanów uważa bowiem tę produkcję za najsłabszą i trudno się im dziwić.
Ekranizacja Księcia Półkrwi pominęła tak naprawdę najważniejsze wątki z szóstej książki, zastępując je zbyt dużą ilością romansów. W związku z tym nie odczuwało się zagrożenia związanego z powrotem Lorda Voldemorta, a szukanie cząstek jego duszy ukrytych w horkruksach zostało potraktowane po macoszemu.
Jeśli nie mieliście jeszcze okazji zobaczyć Harry’ego Pottera i Księcia Półkrwi, to przypominamy, że jest on dostępny na platformie HBO Max.
Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!