autor: Grzegorz Bobrek
Cyfrowa dystrybucja to nadal margines
Amerykańska firma NPD, specjalizująca się w monitorowaniu rynku, opublikowała dane o dystrybucji gier w Stanach Zjednoczonych za trzeci kwartał 2009 roku. Według badań, w świecie konsol dominacja cyfrowych zakupów jest jeszcze bardzo odległa.
Amerykańska firma NPD, specjalizująca się w monitorowaniu rynku, opublikowała dane o dystrybucji gier w Stanach Zjednoczonych za trzeci kwartał 2009 roku. Według badań, w świecie konsol dominacja cyfrowych zakupów jest jeszcze bardzo odległa. Na chwilę obecną fizyczne egzemplarze (również w formie sprzedaży z drugiej ręki albo popularnych na Zachodzie wynajmowanych „rentali”) są nadal zdecydowanie preferowane przez klientów. Mają one w sumie stanowić 90 procent wszystkich zakupów gier konsolowych na rynku.
Cyfrowa dystrybucja ma większe znaczenie w wypadku platform przenośnych, telefonów komórkowych i komputerów osobistych. Ciągle jednak i na tym polu klasycznie zakupione produkty odpowiadają za 79 procent transakcji.
Specjaliści twierdzą, że w przyszłych miesiącach balans powinien nadal przesuwać się na korzyść cyfrowej sprzedaży. Pomimo przewagi na rynku klasycznych form dystrybucji, dochody z nich są coraz mniejsze. W porównaniu do analogicznego okresu 2008 roku, spadek wyniósł 12 procent.
Badania przeprowadzone przez NPD objęły również problem piractwa. Do nielegalnego ściągania gier z sieci Peer-to-Peer przyznało się zaledwie 4 procent użytkowników (co przekłada się na 6 milionów piratów w Stanach Zjednoczonych). Liczba ta jest podejrzanie niska. Można podejrzewać, że część ankieterów nie była całkowicie szczera. Z drugiej strony, pytanie nie objęło innych form zdobywania nielegalnych kopii, np. chałupniczego kopiowania gier od znajomych czy korzystania z serwisów pokroju RapidShare, które oficjalnie nie podpadają pod kategorię P2P.
Warto dodać, że badania zostały przeprowadzone na reprezentatywnej grupie 8 tysięcy graczy.