Analitycy o przyszłości CDP – wszystko zależy od Cyberpunka 2077
Po dwóch latach dobra passa firmy CD Projekt na giełdzie dobiegła końca. Od sierpnia kurs akcji polskiego dewelopera spadł o 25%, a analitycy wskazują na kolejne problemy, które potencjalnie mogą obniżyć wartość spółki.
Jeśliby przejrzeć doniesienia na temat firmy CD Projekt z ostatnich miesięcy, polski producent wydaje się być w wyśmienitej formie. Prezentacja dema Cyberpunka 2077 spotkała się z ogromnym zainteresowaniem, a kolejne doniesienia nastrajały bardzo optymistycznie co do nadchodzącej produkcji. Dlatego zdziwieniem może być informacja o sporym spadku kondycji polskiej spółki na Giełdzie Papierów Wartościowych. Od końca sierpnia kurs akcji CD Projektu spadł z 220 do 158 złotych. W efekcie wartość spółki wyceniono na 15,7 miliardów złotych, gdy w szczytowym momencie mowa była o prawie 20 miliardach złotych.
Nowy Gwint nie przemówił do graczy?
Serwis Business Insider podaje kilka przyczyn takiego stanu rzeczy, powołując się na opinie ekspertów. Pewien wpływ mogła mieć premiera największej aktualizacji Gwinta, która początkowo została krytycznie przyjęta przez społeczność skupioną wokół gry. Uaktualnienie Homecoming drastycznie zmieniło produkcję, m.in. zmniejszając liczbę kart na ręce i w talii, usuwając srebrne karty oraz modyfikując interfejs użytkownika. Trzeba jednak zaznaczyć, że obecnie gracze zdają się patrzeć na wprowadzone zmiany bardziej przychylnym okiem. Wypada więc uznać, że negatywne opinie wynikały bardziej z przyzwyczajenia do poprzedniej wersji niż z problemów nowego Gwinta.
Andrzej Sapkowski kontraatakuje
To jednak nie opinie na temat wirtualnej karcianki mają być głównym powodem słabszej kondycji CD Projektu na giełdzie. Istotniejsza jest kwestia roszczeń Andrzeja Sapkowskiego. Przypomnijmy – na początku miesiąca ojciec Wiedźmina zażądał od spółki 60 milionów dolarów na podstawie artykułu 44a ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Deweloper wspomniał o możliwości polubownego rozwiązania sporu, ale otwarcie określił postulaty Sapkowskiego jako „bezpodstawne”. Bez względu na zasadność tych pretensji, sprawa musiała zaniepokoić inwestorów. Tym bardziej, że w zeszłym tygodniu firma oświadczyła (podajemy za serwisem Money.pl), że nie będzie zawiązywać rezerw w celu pokrycia roszczeń autora.
Do katastrofy daleko
Czy to znaczy, że po długim okresie dobrobytu kończy się złota era polskiego dewelopera na giełdzie? Niekoniecznie. Zbigniew Obara (menedżer Zespołu Analiz i Doradztwa w biurze maklerskim Alior Banku) i Marcin Materna (dyrektor Departamentu Analiz w Millennium Domu Maklerskim) zwracają uwagę, że od 2016 roku akcje CD Projekt zyskały ponad dziesięciokrotnie, co jest sytuacją bezprecedensową. Trudno oczekiwać, by ta passa utrzymała się w nieskończoność, zwłaszcza przed premierą Cyberpunka 2077. W efekcie niemało inwestorów mogło zdecydować się w końcu spieniężyć swoje akcje. Z kolei analityk Szymon Nowak z DM BGŻ BNP Paribas stwierdza, że wciąż jest szansa na wzrost w segmencie producentów gier, tyle że bardziej wyważony niż dotychczas. Szczytową wycenę CD Projektu na prawie 20 miliardów złotych uznaje za przesadzoną.
Nie znaczy to, że nie ma obaw co do kondycji giełdowej CD Projektu. Marcin Materna wskazuje, że choć premiera Gwinta 23 października w teorii nie będzie miała większego wpływu na wartość spółki, to słabe przyjęcie gry może zaszkodzić reputacji polskiego producenta. Wirtualna karcianka może być stosunkowo niewielkim tytułem, ale ewentualna porażka zburzyłaby obraz dewelopera jako „producenta, który dostarcza gry najwyższej jakości”. Dochodzą do tego giełdowe niuanse, na przykład sytuacja na amerykańskiej giełdzie papierów wartościowych NASDAQ, ostatnio notującej straty.
Obawy o Cyberpunka 2077
Paradoksalnie najwięcej obaw wywołuje… Cyberpunk 2077. Tak jak w przypadku filmów, produkcja wysokobudżetowych gier wiąże się z ogromnymi kosztami, których zwrot bynajmniej nie jest przesądzony – nawet ze wsparciem popularnej licencji. Tu mamy do czynienia z zupełnie nową marką, a sukcesy samego CD Projektu na razie ograniczają się wyłącznie do wiedźmińskiej trylogii, która zresztą nie będzie kontynuowana w najbliższej przyszłości. Poza tym Marcin Materna uważa wybór futurystycznych realiów za dość ryzykowny. Powołuje się na mniejszą popularność produkcji z gatunku science-fiction (nie mówiąc już o cyberpunku) w porównaniu z tytułami historycznymi (seria Assassin’s Creed), fantasy (God of War) i osadzonymi w czasach współczesnych (Call of Duty: Black Ops IIII). Dodaje jednak, że może to pomóc wyróżnić się grze na tle konkurencji.
Innym problemem jest termin premiery. Według pogłosek Cyberpunk 2077 miałby ukazać się w 2019 roku, ale wielu wskazuje raczej na rok 2020 lub nawet 2021. A przecież nie można wykluczyć opóźnienia debiutu przez twórców, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę ogromne ambicje dewelopera. To raczej nie wywołałoby entuzjazmu wśród inwestorów. Może właśnie dlatego CD Projekt wstrzymuje się z podaniem terminu wydania?