Brytyjska Komisja Hazardowa nie kwalifikuje lootboksów jako hazardu
W najnowszym wpisie na swojej stronie internetowej Komisja Hazardowa Wielkiej Brytanii stwierdziła, że choć dostrzega szkodliwość mechanik lootboksów wobec dzieci, obecne prawo nie daje jej podstaw, by uznać skrzynki z losową zawartością za hazard.
Zagadnienie uznania lootboksów – skrzynek z losową zawartością, kupowanych wewnątrz gry – za hazard powraca ostatnimi czasy jak bumerang. W tym tygodniu sieć obiegła wiadomość o tym, że Belgowie planują starania o delegalizację kontrowersyjnej mechaniki na terenie Unii Europejskiej (doniesienia te szybko sprostowano), tego samego dnia przedstawiciele stanu Hawajów także zapowiedzieli podjęcie prawnych kroków w tej kwestii. Jeszcze wcześniej, pod koniec października, głos w całej sprawie zabrał też rząd Wielkiej Brytanii, który zapewnił, że „przygląda się problemowi”. Jak jednak wynika z najnowszego wpisu na oficjalnej stronie brytyjskiej Komisji Hazardowej, na razie nie ma ona podstaw, by podjąć jakiekolwiek działania wobec tytułów zawierających lootboksy.
- Skrzynki hazardu – ile razy będziemy musieli płacić za tę samą grę?
- Mroczne widmo mikrotransakcji – u progu narodzin gier jako usługi
„Prawo ustala granicę pomiędzy tym co jest, a co nie jest hazardem” - czytamy w opublikowanym wczoraj poście. „Jako ciało regulacyjne patrolujemy tę granicę i podejmujemy zdecydowane działania, gdy zostaje ona przekroczona i zaczyna stwarzać ryzyko, szczególnie dla dzieci”. Komisja nie posiada jednak uprawnień legislacyjnych, aby więc mogła zacząć działać przeciw loot boksom, parlament musiałby zmienić definicję hazardu. Na razie jest w niej bowiem jeden szczegół, który uniemożliwia podjęcie akcji prawnej przeciw deweloperom, umieszczającym w swoich produkcjach skrzynki z losową zawartością. „Jeśli przedmioty zdobyte poprzez zakup paczek są ograniczone do wykorzystania wewnątrz gry i nie można ich spieniężyć, bardzo mało prawdopodobne jest, by mechanika została zakwalifikowana jako hazard”. Żaden z tytułów budzących największe kontrowersje w kwestii mikrotransakcji nie oferuje oficjalnie możliwości sprzedaży kart, ekwipunku czy skórek, tak więc jego deweloperzy mogą na razie spać spokojnie.
Wielcy wydawcy oficjalnie nie dają możliwości zarobienia prawdziwych pieniędzy na swoich produkcjach. Nie znaczy to oczywiście, że nie istnieją nielegalne możliwości spieniężenia swoich zdobyczy w grze. W tekście znajdziemy przykład Futgalaxy – serwisu, który oferuje możliwość obstawiania prawdziwych meczy za monety zdobywane w Ultimate Team, szalenie popularnym trybie gry FIFA. Tego typu portale napędzają działanie czarnego rynku, żyjącego ze sprzedaży kont oraz wirtualnej waluty. Z tego powodu Futgalaxy znalazło się pod lupą Komisji Hazardowej, a w lutym tego roku jej dwaj twórcy, Brytyjczycy Craig Douglas i Dylan Rigby, zostali zmuszeni do zapłacenia grzywny na łączną kwotę ponad ćwierć miliona funtów!
Choć za kanałem La Manche twórcy gier zawierających lootboksy nie muszą się jeszcze przez jakiś czas o nic martwić, obecne kontrowersje – wywołane przede wszystkim za sprawą inwazyjnych mikrotransakcji w Star Wars Battlefront 2 – wywołały odzew polityków oraz organizacji przeciwdziałających nielegalnemu hazardowi w innych krajach. Nie jest więc wykluczone, że już wkrótce deweloperzy zostaną zmuszeni do zrezygnowania z podobnych mechanik – w przeciwnym razie będą ryzykować wysokimi karami pieniężnymi czy nawet wycofaniem danego tytułu ze sklepowych półek. Kto wie, może z afery wokół najnowszej produkcji ze świata Gwiezdnych wojen jeszcze wyniknie coś dobrego dla graczy.