autor: Bolesław Wójtowicz
Broken Sword 3 - a raczej 3D...
Przenoszenie gier, szczególnie gier przygodowych, w trzeci wymiar ma zarówno zagorzałych zwolenników, jak i zajadłych przeciwników. Jedni argumentują, że gry wydane w pełnym 3D olśniewają swoim dopracowaniem pod względem graficznym i wszystkimi możliwymi efektami, jakie oferują nam najnowocześniejsze karty graficzne. Drudzy zwracają uwagę na fakt, że po zastosowaniu takich zmian znika gdzieś klimat samej gry, nie mówiąc już o wielu innych wadach, by wymienić tylko kłopoty ze sterowaniem, czy też nieszczęsne przenikanie tekstur. Ale, co starają się nam udowodnić bardzo dobitnie producenci gier, postępu cofnąć się nie da i musimy niestety pogodzić się z faktem, że gry 3D to obecnie standard i żadne protesty tego faktu nie zmienią... Musimy?!
Przenoszenie gier, szczególnie gier przygodowych, w trzeci wymiar ma zarówno zagorzałych zwolenników, jak i zajadłych przeciwników. Jedni argumentują, że gry wydane w pełnym 3D olśniewają swoim dopracowaniem pod względem graficznym i wszystkimi możliwymi efektami, jakie oferują nam najnowocześniejsze karty graficzne. Drudzy zwracają uwagę na fakt, że po zastosowaniu takich zmian znika gdzieś klimat samej gry, nie mówiąc już o wielu innych wadach, by wymienić tylko kłopoty ze sterowaniem, czy też nieszczęsne przenikanie tekstur. Ale, co starają się nam udowodnić bardzo dobitnie producenci gier, postępu cofnąć się nie da i musimy niestety pogodzić się z faktem, że gry 3D to obecnie standard i żadne protesty tego faktu nie zmienią... Musimy?!
Każdy miłośnik gier przygodowych miał zapewne okazję zapoznać się z serią zatytułowaną „Broken Sword”, wszak przygody George'a i Nico znalazły naprawdę spore grono odbiorców na całym świecie. Znakomita fabuła, i to zarówno pierwszej jak i drugiej części, niezwykle intrygujące zagadki i charakterystyczna, ręcznie rysowana grafika rzadkiej doprawdy urody, powodowała, że każdy, kto chociaż na chwilę zaczął grać w którąś z tych gier, nie mógł oderwać się już od ekranu. Trudno dziwić się więc, że niedługo po wydaniu w 1997 roku części drugiej, pojawiły się głosy, że czas na część trzecią... Jednakże panowie z Revolution Software najpierw postanowili wypróbować cierpliwość graczy, a następnie ich przerazić...
Z początku to były nieśmiałe pogłoski, w które mało kto chciał wierzyć, ale kiedy pojawiły się pierwsze obrazki i krótkie filmiki z prac, jakie w zaciszu swoich laboratoriów prowadzą autorzy serii „Broken Sword”, odezwały się, jak to z reguły bywa, głosy zachwytu i protestu. Chociaż należy uczciwie przyznać, że tych drugich było więcej... Oto zaprezentowano nam zapowiedź części trzeciej, z podtytułem „The Sleeping Dragon”, wykonaną w pełnym 3D. Czy to faktycznie będzie przebój na miarę poprzednich tytułów, czy rzeczywiście, jak zapewniają autorzy, gracze więcej czasu poświęcą na rozwiązywanie zagadek niż walkę z upartą klawiaturą? Czas pokaże...
Dzisiaj możemy zapoznać się z kolejną porcją, całkiem niezłych swoją drogą obrazków z gry, które znajdują się pod tym adresem. A jak będzie wyglądała sama gra i czy podzieli marny los wielu innych tytułów, które unowocześnione graficznie zalegają na najbardziej zakurzonych sklepowych półkach, zobaczymy jeszcze w tym roku...