Brad Pitt organizuje wieczorki filmowe, które terroryzuje zaprzyjaźniony reżyser
Brad Pitt, David Fincher i Steven Soderbergh spędzają wspólnie czas na wieczorkach filmowych i bardzo je sobie chwalą. Problemem jest jednak reżyser Podziemnego kręgu, który nieco uprzykrza te seanse swoimi komentarzami.
Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest z nawiązywaniem przyjaźni w Hollywood? Cóż, okazuje się to być możliwe, co najlepiej potwierdza relacja Brada Pitta i Davida Finchera – dwóch utalentowanych artystów, którzy pracowali wspólnie na planie znakomitego Siedem oraz kultowego Podziemnego kręgu. Panowie są najlepszymi kumplami, pomimo widocznych charakterologicznych różnic. Pitt to luzak, który poza pracą stara się o niej nie myśleć, a Fincher to perfekcjonista, postrzegający otaczającą go rzeczywistość jaką serię kadrów, ujęć i sekwencji. Widać to na przykładzie urządzanych przez nich nocy filmowych. W wywiadzie z magazynem The New York Times aktor przyznał, że oglądanie czegokolwiek z Fincherem to zabawa jedyna w swoim rodzaju:
[Fincher – dop. red.] jest jednym z najzabawniejszych je***ów, z jakimi miałem kiedykolwiek styczność. Przez cały czas będzie Ci mamrotał pod uchem: „To ujęcie naprawdę działa. A to nie wyszło. Po co on to robi? Trzymaj stabilność!”. To jak oglądanie meczu futbolowego z Billem Belichickiem.
Trochę gorzej od Pitta bawi się trzeci uczestnik tych kinofilskich wieczorków, czyli Steven Soderbergh – reżyser hitowej trylogii Ocean’s. Co prawda bardzo lubi prywatnie Finchera i uprawia ten sam zawód, ale czasem przytłaczają go możliwości przyjaciela i ciągłe wyciąganie z filmów najdrobniejszych elementów technicznych do analizy. Mówi:
David wyjął raz wskaźnik laserowy i zaznaczył jeden fragment ściany w górnej części kadru, komentując, że obraz w tym miejscu jest zbyt jasny. Musiałem wtedy wyjść na zewnątrz i wziąć głęboki oddech, bo pomyślałem sobie: „O, mój Boże – żeby postrzegać świat w taki sposób? I to cały czas? Na dodatek wszędzie? Nie byłbym w stanie tak żyć.”
Jakie wnioski możemy wyciągnąć z wypowiedzi tych dwóch panów? Ano takie, że David Fincher nie znalazł się na samym szczycie przez przypadek – ma po prostu fioła na punkcie tego, co robi, a talentu i wizjonerstwa nie mogą mu nawet odmówić jego przyjaciele, którzy przebywają z nim na co dzień. Dlatego też jeszcze bardziej niecierpliwimy się w oczekiwaniu na najnowszy film reżysera pod tytułem Mank. Ten zadebiutuje za kilka dni, 4 grudnia, na Netfliksie.