autor: Kamil Ostrowski
Bobby Kotick nieskruszony po wyrzuceniu twórców Call of Duty. Film na podstawie serii nie powstanie
Bobby Kotick, postać raczej niedarzona miłością przez fanów wirtualnej rozrywki, nie żałuje swoich poczynań w sprawie twórców Call of Duty, założycieli studia Infinity Ward, których zwolniono ponad dwa lata temu.
Serwis internetowy amerykańskiej gazety New York Times przygotował artykuł, w którym zaprezentowano profil prezesa największego wydawcy gier wideo na świecie – firmy Activision Blizzard. Mowa w nim m.in. o stosunku Bobby’ego Koticka do zwolnienia twórców Call of Duty i braku planów stworzenia filmu na podstawie tej serii.
Świat gier wideo jest bardzo nieprzychylnie nastawiony do szefa największego wydawcy na rynku. W sieci krąży powiedzenie, że jeżeli kochasz elektroniczną rozrywkę, to kochasz też nienawidzić Bobby’ego Koticka. Wisienką na torcie całej sytuacji jest miniony już konflikt z twórcami Call of Duty – Jasonem Westem i Vincem Zampellą. Przypomnijmy, że obydwu tych panów zwolniono dosyć bezceremonialnie, po tym jak wykryto, że rzekomo prowadzą rozmowy z konkurencyjną firmą Electronic Arts.
Na prezesa Activision Blizzard posypały się gromy, jednak Bobby Kotick nie wydaje się być skruszony.
Dowiadujesz się, że dwóch twoich wykonawców planuje złamać swoje umowy, zatrzymać pieniądze, które im dałeś i ukraść 40 pracowników. Co robisz? Zwalniasz ich. – mówi Kotick.
W dalszej części artykułu możemy dowiedzieć się, że chociaż Call of Duty w swojej budowie przypomina film akcji, to nie doczekamy się ekranizacji tej marki. Zdaniem prezesa Activision Blizzard próby przeniesienia gier wideo na srebrne ekrany rzadko trafiają w gusta fanów i mogą zaszkodzić marce.
New York Times przybliża nam też bardziej ludzką stronę Wielkiego Złego Branży Gier Wideo. Bobby Kotick definiuje siebie jako libertarianina, głosował na Mitta Romneya w wyborach prezydenckich, a w latach 2007 i 2008 wyłożył łącznie 47 000 dolarów na kampanię wyborczą Partii Republikańskiej. Sam twierdzi, że krytyka kierowana w jego stronę jest nietrafiona. „Ludzie twierdzą, że nie jestem pasjonatem swoich produktów, ale jestem.” – mówi Kotick, który twierdzi, że często gra ze swoją 11-letnią córką w nowe gry, wydawane przez Activision. Mówi się, że prezes Activision Blizzard osobiście nie lubi gier, a jest jedynie biznesmenem. Bobby Kotick na swoją obronę ma odciski, których nabawił się grając zbyt długo w Defendera (w 1980, ale cóż...).
Sam zainteresowany nie planuje w najbliższym czasie przejść na emeryturę. „Lubię to co robię, gdyby było inaczej, robiłbym coś innego” – osobom nie przepadającym za Bobbym Kotickiem nie pozostaje nic innego, jak pogodzić się z jego obecnością w świecie gier wideo.