Binary Domain - test na notebooku ASUS G75V
Sprawdzamy wydajność gry Binary Domain na notebooku ASUS G75V.
Binary Domain to jedna z najciekawszych tegorocznych strzelanek, prezentująca inne, bo japońskie, podejście do tego tematu. Sprawdźmy więc jak najnowsza produkcja firmy Sega radzi sobie na mocniejszym z naszych notebooków.
Zapraszamy też do przeczytania testu gry na słabszym z naszych notebooków, czyli ASUS'ie K55V.
Binary Domain to gra, która od początku wzbudzała zainteresowanie z powodu osoby głównego projektanta, którym był Toshihiro Nagoshi. Ten japoński twórca znany jest głównie z cieszącego się sporą popularnością cyklu Yakuza. Seria ta dostępna jest niestety jedynie na konsole, ale za to Binary Domain doczekało się wersji pecetowej.
Akcja gry toczy się w roku 2080. Gracze wcielają się w rolę dowódcy oddziału specjalnego, którego zadaniem jest rozwiązywanie konfliktów pomiędzy ludźmi i robotami, co najczęściej sprawdza się do rozwalania tych drugich na kawałki. W Binary Domain fabuła nie jest jednak jedynie pretekstem do rozwałki. Autorzy wprowadzili ciekawy system wyborów i konsekwencji. Dzięki niemu niezwykle ważną rolę odgrywają relacje głównego bohatera z pozostałymi członkami oddziału. Wpływają one nie tylko na fabułę, ale również na charakter samych starć. Przykładowo, jeżeli będziemy lekkomyślnie ryzykowali życiem towarzyszy broni, to z czasem zaczną się oni trzymać bardziej na uboczu i nie będą skorzy do wykazywania jakiejkolwiek inicjatywy. Dodatkowo wrażenie to wzmacnia fakt, że postacie są bardzo dobrze nakreślone i posiadają autentycznie interesujące osobowości. Do tego dochodzi świetnie poprowadzona fabuła i doskonale opracowany świat. Wizja przyszłości jest tu tak kompletna i przekonywująca, że czasem aż ma się żal do twórców, że postanowili stworzyć „jedynie” strzelankę, zamiast pełnokrwistego RPG-a.
Mechanika rozgrywki nie oferuje już aż tak wysokiej jakości, ale i tutaj Sega nie zawiodła, a ciekawe pomysły znacznie urozmaicają zabawę. Z pozoru mamy tu do czynienia ze zwykłym shooterem TPP. Mamy zestaw uzbrojenia, dosyć liniowe poziomy i system osłon. Im bliżej jednak przyjrzymy się szczegółom tym lepsze wrażenie sprawia gra. Przede wszystkim, naszymi przeciwnikami są głównie roboty i walka z nimi znacząco różni się od starć z ludźmi. Maszyny nie czują bólu, ale za to złożone są z wielu części. Możemy więc np. odstrzelić im nogi, co zmusi je do czołgania, lub trafić w głowę, co czasem spowoduje zwarcie i zmusi wroga do zaatakowania swoich kompanów. Poziomy zostały starannie zaprojektowane i stwarzają masę okazji do taktycznych starć. Do tego dochodzi system wydwania komend własnym głosem. Nie jest to nic skomplikowanego, ale daje masę frajdy
Nie wszystko w grze jest idealne. Widać, że to prosty port z konsoli. Opcje graficzne prawie nie istnieją, a w menu nie działa myszka. Również tryb multiplayer jest co najwyżej średni. Te potknięcia nie psują jednak zabawy. Sega stworzyła wartościową strzelankę TPP, która wyraźnie przebija opracowane znacznie większymi kosztami zachodnie produkcje, takie jak Spec Ops: The Line czy Ghost Recon: Future Soldier. Jeśli lubicie tego typu gry, to zdecydowanie warto dać szansę Binary Domain. Nie będziecie tego żałowali
MINIMALNE WYMAGANIA SPRZĘTOWE
Procesor: Intel Core 2 Duo 2.66 GHz
Pamięć RAM: 2 GB (Windows XP) / 3 GB (Windows Vista / 7)
Karta grafiki: z 512 MB pamięci (GeForce GT220 lub lepsza)
REKOMENDOWANE WYMAGANIA SPRZĘTOWE
Procesor: Intel Core i5 2.66 GHz
Pamięć RAM: 3 GB
Karta grafiki: z 1 GB pamięci (NVIDIA GeForce GTX 460)
Wymagania jak widać są całkiem wysokie. Przypomnijmy, że wykorzystany przez nas w teście ASUS G75V ma procesor Intel Core i7 3610QM 2,6 GHz, 8 GB pamięci RAM i dedykowaną kartę grafiki NVIDIA GeForce GTX 670M 3GB. Notebook bez problemu spełnia więc wymagania tej gry.
Ustawienia wysokie, rozdzielczość 1366 x 768
Binary Domain niestety oferuje wyjątkowo skromne możliwości konfiguracji grafiki. Możecie zapomnieć o dopasowaniu poziomu tekstur czy szczegółowości obiektów. Wszystko to jest rezultatem tego, że gra powstała wpierw na konsole. Tetowanie wydajności zacząłem rozdzielczości 1366 x 768 i ustawienia tych kilku dostępnych opcji na wysokie. Spodziewałem się bardzo dobrych wyników i dokładnie to właśnie dostałem. Przez większość czasu gra wyświetlała równo 60 klatek na sekundę, czyli maksimum na jakie pozwala silnik.
Ustawienia wysokie, rozdzielczość 1920 x 1080
Następnie wypróbowałem te same ustawienia w maksymalnej osbługiwanej przez G75V rozdzielczości, czyli 1920 x 1080. Ponownie wyniki były bardzo dobre. Przez większość czasu silnik wyświetlał między 58-60 klatek na sekundę. Spadni poniżej tych wartości zdarzały się rzadko i nawet podczas nich gra nie schodziła poniżeh 49 FPS-ów, więc o żadnej brzydkiej utracie płynności nie mogło być tu mowy.
Podsumowanie
Pomimo wysokich oficjalnych wymagań sprzętowych Binary Domain okazało się doskonale zoptymalizowaną grą. Sega pokazała tutaj masę klasy i stworzyła produkcję, która działała po prostu doskonale. Wydajności nie dało się absolutnie niczego zarzucić. Czapki z głów przed Toshihiro Nagoshim i jego zespołem. Spisali się wyśmienicie.