Szkoda moich nerwów i 99 zł na wczesny dostęp Arma Reforger
Arma Reforger trafiła do Steam Early Access i zaczynam się zastanawiać, czy Bohemia Interactive nie stawia przypadkiem znaku równości między pojęciem fana a frajera.
Wiem konkretnie, w którym momencie negatywne emocje przeważyły u mnie w przypadku Army Reforger. Dachowaliśmy z kolegą jeepem. Już wydawało się, że wyszliśmy z tego cało, gdy kolega stwierdził: „U mnie nadal siedzisz za kierownicą”. Okazało się, że stałem się hybrydą Patricka Swayze z filmów Duch i Czerwony świt – niewidoczny i stworzony do mordowania Sowietów. Udałem się do bazy przeciwnika i bez większych problemów wystrzelałem respawnujacych się wrogów. Sieciowe desynchronizacje Army Reforger zrobiły ze mnie cheatera. Słuchałem przy tym na Discordzie kolegi, którego optymizm co do rozgrywki ulatniał się szybciej niż wartość moich oszczędności w wyniku inflacji.
Koloryzuję? Mam to na taśmie:
Arma Reforger jest testem nowej wersji silnika studia Bohemia Interactive – przemianowanego na Enfusion i mającego w dużej mierze przyciągnąć użytkowników konsolowych. Grę wydano w dzień oficjalnej zapowiedzi, tylko w przeciwieństwie do niespodzianki w stylu Apex Legends mamy tu do czynienia z produktem za 99,99 zł w Early Accessie, bez żadnej premierowej zniżki. Przypominam, że DayZ również miało być poligonem doświadczalnym studia do testowania nowych rozwiązań i tegoż silnika. Cena to spore zaskoczenie – czy nie łatwiej byłoby przekonać posiadaczy Xboksa do sprawdzenia takiej gry, gdyby była darmowa?
W grze jest mniej zawartości na start niż w poprzednich produkcjach BIS – trzy frakcje z niewielką liczbą pojazdów i odświeżona mapa Everon grająca na nostalgii do Operation Flashpoint. Przyznam, że są zmiany na lepsze: Reforger działa płynnie, pojazdy zachowują się sensownie, a przeskakiwanie przez murki nawet nieźle wygląda – jak na Armę. Zniknęło również obecne w serii od lat menu aktywowane zamkniętymi nawiasami, które zawsze było przepełnione ogromną liczbą opcji. Jest jednak jedno poważne ale – Conflict, czyli główny tryb rozgrywki, stawia na PvP, więc trudno powiedzieć, jak większa ilość skryptów używanych w przypadku misji, SI i ciężkich pojazdów wpłynie na wydajność. Trzeba podkreślić, że ta seria nigdy nie była mocna w PvP – lagi i problemy z utrzymaniem połączenia zawsze dawały się tu we znaki. Podobnie jest i tym razem, przez co start gry był dla mnie dość ciężki.
O trybie Game Master nie mogę nic powiedzieć, bo za każdym razem wywala mnie do pulpitu. Poza brakiem przysłowiowego mięsa Reforger na ten moment stanowi dla cyklu krok wstecz pod względem możliwości zmiany ustawień klawiatury. Arma zawsze świetnie radziła sobie z różnymi typami kontrolerów, tymczasem Reforger kompletnie się pogubił, kiedy podłączyłem mojego HOTAS-a. Ustawienia dla gamepada również wydają się na razie niezmienne.
Ale panie, to Bohemia! U nich tak zawsze
BIS miał kiedyś prokonsumenckie odruchy – Arma 2 otrzymała po kilku latach wykastrowaną darmową wersję, a wycinek wczesnego dostępu Army 3 można było testować w ramach programu Alpha Lite. Takie działania zawsze łagodziły obraz studia w moich oczach.
Przekonanie, że gry BIS są zabugowane i że jest to stan akceptowalny, ugruntowało się chyba w społeczności trochę za mocno. Wyznam, że pewnie sam przełknąłbym bugi Reforgera, gdyby już teraz miał rozbudowane frakcje, edytor i zawartość do klasycznych co-opów czy misji lub był tańszy bądź darmowy. Ostatecznie jednak ja wysiadam, poprosiłem o zwrot pieniędzy – zbyt duże rozczarowanie odczuwam, odpalając tę grę.
Do wszystkich, którzy zapłacili za dostęp do tych testów i wspierają Bohemię Interactive: życzę Wam, by efektem końcowym była piękna i dopracowana Arma 4.
OD AUTORA
Jeśli lubcie symulatory i gry strategiczne, zapraszam do śledzenia mojego konta na Twitterze @TboneWargames. Tam zazwyczaj mniej marudzę, a więcej wklejam ciekawostek z tego typu gier.