Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 1 lutego 2009, 14:14

AgreGOLmat (24 - 30 stycznia 2009)

Witam serdecznie po małej przerwie spowodowanej natłokiem innych obowiązków i niniejszym od razu pozwalam sobie przejść do rzeczy.

Witam serdecznie po małej przerwie spowodowanej natłokiem innych obowiązków i niniejszym od razu pozwalam sobie przejść do rzeczy.

Półki sklepowe uginają się pod ciężarem kolorowych pudełek, internetowe łącza grzeją się od bilionów przesyłanych bitów. Pojemne nośniki zdolne pomieścić całe wirtualne światy. Dziś nawet prosty telefon komórkowy potrafi więcej niż pecet, który jeszcze kilkanaście lat temu był marzeniem każdego gracza chcącego pocinać w najnowsze produkcje. Gry dzisiaj są lepsze, bardziej wciągające, co oczywiste – ładniejsze. Tym samym nie zamierzam się przyłączać do chóru starych pierników, dla których „drzewej to ho ho, a teraz rządzi komercha ”, bowiem, moi drodzy, rynek gier, chociażby z powodu swojej nazwy, zawsze służył do zarabiania pieniędzy.

Rzadko dopada mnie nostalgia, która nakazuje mi przypomnieć sobie co lepsze tytuły, które, kiedy byłem szczawikiem nie pozwalały mi spać po nocach. Dlatego też bardzo cenię sobie wszelkie remaki, które, o ile są udane, przypominają mi te stare, dobre czasy bez konieczności ustawiania multiconfigu w autoexec.bat i config.sys, czy odpalania DosBoxa lub WinUAE. I na dodatek są w wysokiej rozdzielczości.

Moda na przypominanie starych przebojów póki co nie przybrała jeszcze masowego charakteru i zakorzeniła się głównie na rynku gier przeznaczonych dla telefonów komórkowych. Czyli tam, gdzie nie dosięga moje „mędrca szkiełko i oko”. Tymczasem głośne remaki z maszyn szesnastobitowych, które trafiają do szerszej dystrybucji można chyba policzyć na palcach jednej ręki pijanego drwala po amputacji obu ramion.

No dobrze, może nieco przesadzam, w końcu nie tak dawno otrzymaliśmy bardzo porządnie wykonanego Prince of Persia Classic czy Super Street Fighter II Turbo HD Remix. To jednak ciągle mało, dlatego też pozwolę sobie przypomnieć kilka tytułów, o których chciałbym jeszcze kiedyś usłyszeć, że pojawią się w sprzedaży w wersji deluxe. Bez względu na ich sytuację prawną, którą zapewne w każdym z przypadków trzeba by było rozpatrywać indywidualnie.

Z powodu reprezentowania podobnego stylu graficznego, przez wiele osób błędnie uważany za kontynuację Another World, Flashback: The Quest for Identity na zawsze chyba pozostanie moim ulubionych klasykiem. Platformówka, zręcznościówka, strzelanka i gra przygodowa w jednym, prawdziwy przedstawiciel postmodernizmu w grach komputerowych. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji zobaczyć intra tej wspaniałej produkcji, to zerknijcie na Youtube. Ten filmik powodował kiedyś wśród graczy liczne urazy tylniej części ciała z powodu spadnięcia z krzesła z wrażenia. Flashback, to gra, która swego czasu otrzymywała w zachodnich magazynach noty dostępne dzisiaj jedynie dla największych hitów, w promocję których pompuje się miliony dolarów. Dziś, aby przygotować remake, który świetnie sprzedałby się w systemach cyfrowej dystrybucji wystarczyłby zapewne promil kwoty, którą żona Petera Moore’a przeznacza na waciki.

Pamiętam, kiedy w Polsce nie obowiązywała jeszcze ustawa o ochronie praw autorskich, a na niedzielnych giełdach przegrywanie pirackich gier było czymś najzupełniej normalnym. Albo nienormalnym, zależy z której strony się temu minionemu zjawisku przyjrzeć. W każdym razie pewnego razu pojawiłem się w takim miejscu i od razu zauważyłem, że większość „młodocianych biznesmenów” miast w pocie czoła przyglądać się migającym żaróweczkom w programie XCopy, marszczy w skupieniu czoła, machając dżojstikiem w rytm wesołej muzyczki płynącej z głośników monitorów Commodore 1084S.

To samolot! To Superman! Nie! To Superżaba! Nie ma chyba na świecie osoby, która będąc posiadaczem Amisi nie znałaby Superfroga – zamienionego w żabola księcia, który po wypiciu zawartości butelki Lucozady otrzymał nadżabie umiejętności. Brak oficjalnego remake’a tej gry uważam za olbrzymie i skandaliczne niedopatrzenie.

Następne dwa tytuły mają ze sobą, wbrew pozorom, bardzo wiele wspólnego. The Lost Vikings i The Furry of the Furries skupiały się bowiem na przełączaniu się pomiędzy dostępnymi w grze postaciami, z których każda dysponowała odmiennymi umiejętnościami. Co prawda w jednej z gier mieliśmy wikingów, a w drugiej futrzane kulki, ale zasada pozostawała ta sama. Pokonać najeżony przeszkodami poziom, aby bezpiecznie dotrzeć do kolejnej planszy.

Ktoś pamięta jeszcze najlepszą trylogię, jaka kiedykolwiek ukazała się na szesnastobitowce? Shadow of the Beast fascynował klimatem, oprawą graficzną i chyba przede wszystkim wspaniałą muzyką i grywalnością. To seria chodzonych nawalanek, których akcja rozgrywa się w świecie dark fantasy. Pierwsza część, która ukazała się na Amidze w 1989 roku była wówczas uważana za nową jakość i pokaz graficznej potęgi tkwiącej w tej maszynce. Coś, jak dzisiaj Killzone 2 i PlayStation 3.

Jak wisienkę na torcie, na koniec zostawiłem sobie Syndicate, który co prawda doczekał się części drugiej, jednak nie miała ona już takiej siły rażenia co pierwowzór. Pięćdziesiąt misji plus kilkanaście kolejnych w dodatku American Revolt. Czterej agenci, cyberwszczepy, metropolie przyszłości, lasery, zwalczające się korporacje… Prawdziwy przedstawiciel nurtu cyberpunk i na dodatek jedna z kilku gier, przy produkcji której Peterowi Molyneux nie powinęła się noga. To między innymi z tego tytułu garściami czerpali autorzy znacznie późniejszego Deus Ex.

Z premedytacją nie zamieściłem tutaj żadnej gry point’ n click. Nie dlatego, że nie chciałbym ich ponownie zobaczyć, ale dlatego, że uważam, iż w odróżnieniu od powyższych tytułów, straciłyby one mnóstwo ze swego uroku. Ben Throttle w HD? Brr…

A oto, co też ciekawego z dłuższych tekstów pojawiło się na GOL-u w ciągu ostatniego tygodnia.

Hed przygotował dla Was aż dwie zapowiedzi nadchodzących hitów. Jeżeli komuś wciąż mało zwiedzania Liberty City, to powinien zapoznać się z The Lost and Damned, „motocyklowym” dodatkiem do GTA IV. Fanów Halo (halo!, są tacy?) powinna zainteresować zaś zapowiedź Halo Wars.

Stranger badał ile cukru da się wsypać do zbiornika paliwa motocykla w Fuel, PaZur76 sprawdzał swoją i naszą cierpliwość na kolejną grę wykorzystującą tematykę II Wojny Światowej, a Thorwalian oprócz zapowiedzi odmienionego Bionic Commando, pogryzł się z pragnącym zemsty, niejakim Szarym Psem.

Verminus miał okazję przetestować wersję beta drugiej części przygodówki Art of Murder, a maciek_ssi opowiedział coś niecoś o tym, jak bez bólu strawić przeglądarkowego Quake’a. Sandro trafił na chwilę do czterdziestego tysiąclecia, gdzie razem z zakonnikami Space Marines niósł przed sobą pokojowe sztandary Inkwizycji. Lordareon zaś wygłosił w recenzji Killzone 2 pewną sentencję, która stała się później zarzewiem prawdziwego konfliktu pomiędzy frakcjami o nazwach „Na kolana chamy!” i „Możecie nam skoczyć!”. A to fanboj jeden.

Gry-Online to także najlepsze poradniki w Sieci:

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej