Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 1 marca 2009, 17:27

AgreGOLmat (21 - 27 lutego 2009)

Młodsi zapewne nie kojarzą serialu, który w latach osiemdziesiątych królował na polskich ekranach i przedstawiał historię bogatego plantatora bawełny oraz pewnej damy, którą być może do dzisiaj przeklina niejedna dwudziestoparolatka.

Młodsi zapewne nie kojarzą serialu, który w latach osiemdziesiątych królował na polskich ekranach i przedstawiał historię bogatego plantatora bawełny oraz pewnej damy, którą być może do dzisiaj przeklina niejedna dwudziestoparolatka. Serial ów do tego stopnia wpłynął na wyobraźnię dorosłych i wydawałoby się odpowiedzialnych ludzi, że zaczęli oni masowo nadawać swoim córkom imię Isaura. Przed kilkoma tygodniami Codemasters ogłosiło konkurs dla Brytyjczyków, którego głównym założeniem było przywrócenie należnego miejsca imieniu Jason. Oczywiście akcja nie była prowadzona z dobroci serca, a chodziło po prostu o promocję bardzo średniej gry, jaką ostatecznie okazało się Rise of the Argonauts. Słysząc jednak o tej, bądź co bądź kontrowersyjnej inicjatywie, w której pomiędzy „szczęśliwców” miały być losowane całoroczne abonamenty na produkty wydawane przez Mistrzów Kodu, zadałem sobie pytanie, na ile poznane wirtualne światy przeniknęły do mojego życia codziennego i być może w zupełnie niezauważony sposób zajęły w nim miejsce.

Zerkam na półkę, na której jeszcze do niedawna niepodzielnie panowały wydania rockowo-metalowych klasyków. Dzisiaj Judas Priest, Slayer i Emperor zupełnie zniknęły pod stertą soundtracków z kolejnych „Fajnali”, Perfect Dark Zero, Kameo, Gears of War, Fable… Na dobrą sprawę zapomniałem nawet, czy wolę Black Sabbath z Dio czy z Osbournem. Po krótkim rachunku sumienia okazuje się, że nie jest ze mną jeszcze tak źle, skoro ostatnio pamiętałem o pójściu do przybytku dla idiotów po ostatnie dzieło Dimmu Borgir. Prawie w dwa lata po premierze, ale okazuję się nie być przynajmniej totalnym freakiem…

AgreGOLmat (21 - 27 lutego 2009) - ilustracja #1

- Nazywam się Jason. Co wygrałem?

Ostatnim czasem pogrywam w różne arcadowe ścigałki, nadrabiając w ten sposób spore zaległości w tym gatunku. Pokonując kolejne zakręty w Sega Rally Revo, zupełnie nie mogę zrozumieć, jak japoński koncern mógł rozwiązać ekipę odpowiedzialną za ten tytuł. Toż to prawdziwy brylant, który nawet w półtora roku po premierze wprost olśniewa oprawą wizualną i ocieka miodem grywalności. Tak samo nowy Burnout. Ultra szaleństwo szybkości (od licencji A), maksymalna rozwałka i banan na gębie. Tymczasem wsiadam do własnego auta i choćbym chciał, to nie mam szans na przeżycie w nim podobnych emocji. Radary, lizaki, wszędzie ograniczenia do 50 km/h, a w dodatku okazuje się, że autostrada A2, którą miałbym niemal tuż pod nosem, nie powstanie jeszcze przez parę ładnych lat. Co prawda nigdy jakoś nie miałem ciągotek do traktowania osiedlowej uliczki niczym toru Nurburgring, ale patrząc, jak na skrzyżowaniu światło zmienia się z czerwonego na żółte i później zielone, mam ochotę obetrzeć marudzie przede mną tylną część auta i zakrzyknąć: „Miałeś chociaż jedno złoto podczas zdobywania licencji w Gran Turismo, pierdoło!?”. Każdy ma chwile słabości, na co dzień jestem przecież całkiem normalny.

Wracając do imion. Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś nazwał swojego syna Guybrush ani Rincewind czy Bezimienny. Moja suka na cześć Gabriela Knighta wabi się Gabrysia. O, i to jest odpowiednie pole do takich popisów. Przecież lepiej wołać na psa Ratchet niż Stefan lub Tadeusz, a te ostatnie przypadki wcale nie są przeze mnie zmyślone. To inni mają odchyłki, ja jestem całkowicie normalny. Książki, jako bezużyteczną makulaturę, zniosłem do piwnicy i rozdałem znajomym. Brakowało mi na półkach miejsca na pachnące lakierem pudełka DVD z grami. Kolorowe, identyczne grzbiety, cieszą oko znacznie bardziej niż śmierdzące starym drukiem poezje Poe. Chcąc pozostać normalnym, planuję odłączenie kablówki. Męczą mnie ciągłe tyrady polityków i ich klakierów. Telewizor ma służyć jedynie wyświetlaniu obrazu z konsol i gdyby nie to, trafiłby na śmietnik czy gdzieś tam - bo podobno za wyrzucanie elektroniki na śmietnik można dostać bana. Znaczy się mandat czy coś takiego…

…Przepraszam za krótką pauzę, musiałem wstać i poprawić wiszący na ścianie plakat Bioshocka, bo wydawało mi się, że się trochę przekrzywił. Kiedyś w tym miejscu wisiał Kossak, ale wlazł na niego - na obraz, nie na Kossaka - grzyb i wyciąłem dziadostwo z ramek, zastępując je Big Daddym. Muszę przyznać, że całość wygląda teraz sporo lepiej niż wcześniej.

O czym to ja mówiłem? Ach, że raczej nie zauważam, aby gry w jakiś specjalny sposób wpływały na moje życie osobiste. Po dwunastu godzinach pracy, czyli grania, pisania o grach i czytania o grach, zawsze znajdę trochę czasu na przykład na majsterkowanie. Ot, choćby ostatnio zepsuła mi się klapka w pierwszym PlayStation…

Miniony tydzień jak zwykle obfitował w mnóstwo znakomitych materiałów, z którymi mogliście zapoznać się w naszym serwisie. Na szczególną uwagę zasługują recenzje długo wyczekiwanych hitów. Pierwszym z nich była druga część Dawn of War. Zupełnie inna od pierwowzoru, charakterem rozgrywki zbliżona bardziej do figurkowego odpowiednika niż typowego RTS-a. Czy ludzie z Relic Entertainment nadal zasługują na miano cudotwórców strategii dowiecie się z recenzji autorstwa Sandro.

O Halo Wars mówiło się za to, że będzie to pierwszy prawdziwy RTS dedykowany konsoli. Miało być pięknie, a wyszło… całkiem przyzwoicie. Szczegóły w tekście Dela.

Największym i jedynym prawdziwym hiciorem okazał się być jednak Street Fighter IV. Szczerze mówiąc, od początku uważałem, że tej roboty Capcom nie schrzani i nie zawiodłem się. Ocena 96% zobowiązuje, Mikas wykłada kawę na ławę, a prawdziwym fanom pozostaje uzbrojenie się w porządnego arcade sticka.

Hed wybrał się na Dziki Zachód, by przybliżyć nam historię braci McCallów, z których jeden jest zły, a drugi niewychowany. Jeśli wierzyć wydawcy, płytka z Call of Juarez: Więzy krwi już wkrótce zawiruje w naszych czytnikach.

Del opowiedział nam co nieco o piekielnych kręgach, które odwiedzimy w Dante’s Interno, fsm przybliżył, o czym ma być Venetica, a Vercetti przyjrzał się Risen, czyli grze, za którą odpowiada firma tworząca wcześniej serie Gothic.

Na deser warto sięgnąć po wywiad z prezesem City Interactive i jak zwykle zapoznać się z przygotowanymi przez nas poradnikami. W tym tygodniu w menu pojawiły się:

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej