Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 22 lutego 2009, 11:09

AgreGOLmat (14 - 20 lutego 2009)

Ponoć człowiek im starszy, tym bardziej staje się wygodny. Oczywiście nie abstrahując wcale od elektronicznej zabawy w latające po ekranie kolorowe piksele. Granie, jak każda inna czynność wymaga bowiem zaangażowania i poświęcenia mu kawałka swojego życia.

Ponoć człowiek im starszy, tym bardziej staje się wygodny. Oczywiście nie abstrahując wcale od elektronicznej zabawy w latające po ekranie kolorowe piksele. Granie, jak każda inna czynność, wymaga bowiem zaangażowania i poświęcenia mu kawałka swojego życia. Dlatego też wraz z upływającymi latami chciałoby się, aby owo granie stawało się łatwiejsze. Całe szczęście, tendencję tę zauważyli również producenci gier, którzy coraz częścią sklecają produkty pozwalające na skończenie zabawy w ciągu 7-10 godzin. Młodzi gniewni najczęściej narzekają. Ci starsi, w duchu błogosławią takie pomysły, bo jak się okazuje, w końcu istnieje szansa, że obejrzą tzw. creditsy i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku odstawią tytuł na półkę.

Niestety, ale i u siebie zacząłem zauważać wydatne zmęczenie materiału przy próbie przejścia gry, która miałaby wyrwać mi z życiorysu więcej niż te 15 godzin. Choćby ostatnio. Postanowiłem przyjrzeć się bliżej temu, co tam w tej chwili mam zainstalowane w przepastnych głębinach mojego „hadeka”. Takie przedwiosenne porządki z próbą opanowania wszelkich „sejwów” hasających pomiędzy klastrami dysku. No i co? Aż się za głowę złapałem.

Zwykle nie mam problemów z kończeniem gier. I w ciągu minionego roku przeszedłem ich do licha i ciut ciut, a ostatnim trofeum stało się zajeżdżenie do upadłego nowego wydania Burnouta Paradise. Ale już w takiego Wiedźmina, skądinąd znakomitego przecież, ostatnio pykałem prawie dwa miesiące temu! Przedostatni save zrobiony był cztery miesiące temu. Gra rozgrzebana gdzieś w III lub IV akcie, jak przez mgłę pamiętam jakieś strzępki fabuły, do końca pewnie jeszcze z tysiąc godzin łupania… Normalnie zgroza! Okazuje się, że przechodzę Wiedźmina od ponad pół roku i końca nie widać. W ciągu tych dwóch miesięcy od ostatniego posiedzenia zdążyłem pewnie skończyć z 6 lub 7 innych gier, a ten nieszczęsny Geralt będzie się za mną ciągnął jeszcze z rok. Przy dobrych wiatrach. Aż boję się instalować Drakensanga, który przyjaźnie łypie do mnie z półki i zaprasza do zabawy. Ale postanowiłem, że będę twardy, bo jak nie, to znowu rozgrzebię i porzucę dla czegoś krótszego i intensywniejszego. Śniadaniówka z Falloutem 3 też jakaś smutna. Może doczeka się otwarcia w najbliższej pięciolatce. Może.

AgreGOLmat (14 - 20 lutego 2009) - ilustracja #1

Skończyłam! Stawiam wszystkim pięć piw!

Włączam swoje stareńkie, jeszcze to grube PlayStation 2. Przeglądam zawartość kart pamięci. Co dłuższa gra, to nieskończona. Metal Gear Solid 3 zostawiony gdzieś przy 80%. Co najśmieszniejsze, czwórkę zdążyłem przejść w tym czasie dwa razy. Któreś Final Fantasy rozgrzebane w połowie i porzucone. No do licha! Ledwie co zdążyłem odebrać od listonosza Blue Dragona i Lost Odyssey!

Tymczasem niech sobie wyliczę. Tylko w ostatnim czasie zdążyłem z nieukrywaną satysfakcją skończyć Crysisa, Mirror’s Edge, Killzone 2, Prince of Persia, Brothers In Arms: Hell’s Highway, Rise of the Argonauts i pewnie coś jeszcze… Uff… Wszystkie do zaliczenia w czasie krótszym niż 15 godzin.

Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dzięki kryzysowi i wzrostowi cen w końcu będę mógł nadrobić te wstydliwe zaległości. Dziękuję więc Wam, panowie dystrybutorzy za podwyżki, dziękuję Wam, kochani spekulanci polską złotówką. Spowodujecie, że znowu będę mógł poczuć się młodszym.

Tymczasem w minionym tygodniu w Waszym ulubionym serwisie aż kipiało od nowych materiałów. Przede wszystkim zahaczyliśmy o Sztokholm, czyli siedzibę firmy Paradox Interactive, dzięki czemu możecie cieszyć się świeżutką zapowiedzią Hearts of Iron III i testem kontynuacji nie byle jakiego hitu sprzed dziewięciu lat, czyli Majesty 2: The Fantasy Kingdom Sim.

Ponadto zapraszam do zapoznania się z dwoma beta testami gier, które lada dzień powinny ukazać się na naszym rynku. Pierwszym z nich jest pecetowa wersja nowatorskiego RTS-a, w którym podległym jednostkom wszystkie rozkazy wydajemy za pomocą komend głosowych. Czy EndWar ma szansę na zdobycie popularności, dowiecie się dzięki eLKaeRowi.

Drugi beta test przygotował Yuen, który wybrał się z Riddickiem na pokład Mrocznej Ateny. Osobiście już nie mogę się doczekać, aż sam się tam dostanę. Starbreeze – nie zapomnijcie również o The Darkness 2!

Sandro przemierzał stare uliczki Liberty City z nowym gangiem motocyklistów. Jeżeli jesteście ciekawi, za co Microsoft zapłacił Rockstarowi ponoć 50 milionów baksów, zajrzyjcie tutaj.

Nie samymi dobrymi i bardzo dobrymi grami człowiek żyje. Czasem, aby mieć porównanie, trzeba choćby i tylko poczytać o tych złych i bardzo złych. A do nich z całą pewnością zaliczają się Shellshock 2: Ścieżki krwi i Włatcy Móch: Wrzód na dópie. Podtytuł pasuje jak ulał. Czyżby wydawca tego czegoś doskonale zdawał sobie sprawę z jakości oferowanego produktu? Jeżeli tak, to gratulujemy sugestii, która jasno mówi: „Nie tykać nawet kijem.”

Shinobix przygotował artykuł o femme fatale gier wideo, a Fulko de Lorche na swój niepowtarzalny sposób podsumował rynek gier A.D. 2008. Ponadto polecam przyjrzeć się nadchodzącemu Windowsowi 7 okiem gracza. Wygląda na to, że Gigantowi z Redmond w końcu uda się przygotować system operacyjny, który stanie się godnym następcą wysłużonego Xpeka.

Na zakończenie, jak zwykle czas na poradnik:

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej