2020 rok zaczął się fatalnie – ale spokojnie, jesień nam to wynagrodzi - felieton
Ostatnio patrzę w kalendarz ze zgrozą. W pierwszej połowie roku pojawi się raptem kilka dużych tytułów. Jednak z równie wielką zgrozą patrzę też na jesień – bo gdy wyjdą już te wszystkie nowe gry i pojawią się nowe konsole, to doba nie wystarczy na ogarnięcie tego wszystkiego!
Nie wiem czy jeszcze pamiętacie, ale rok 2019 rozpoczął się KA-PI-TAL-NIE. Najpierw dostaliśmy świetne Resident Evil 2, a zaraz potem nie mniej udane Metro Exodus. Kto by wtedy pomyślał, że wkrótce wtopy przykryją sukcesy? Oczywiście nie zabrakło świetnych premier (np. Death Stranding i Control) czy pozytywnych zaskoczeń (Disco Elysium), ale poprzedni rok zapamiętamy niestety przez pryzmat wpadek – takich jak skopana premiera RDR2 na PC, megarozczarowanie, jakim był Anthem, czy premiera najsłabszej od lat gry Ubisoftu (Breakpoint).
2020 rok zapowiada się zupełnie inaczej. Zaczynamy od takiej posuchy, jakiej nie było od lat – rzućcie okiem na kalendarz premier, a sami się o tym dobitnie przekonacie. W pierwszej połowie 2020 roku z dużych tytułów pojawi się raptem pozbawiony mikropłatności Doom Eternal, Final Fantasy VII Remake (a pamiętajcie, że to tylko pierwszy epizod, a nie pełna opowieść), odświeżony Resident Evil 3 czy wisienka na torcie w postaci The Last of Us: Part II. Jasne, fani VR dostaną Half-Life: Alyx, a miłośnicy rozwalania padów NiOh 2, ale to naprawdę niewiele. Do tego pierwsza duża premiera 2020 roku zawiodła – Kakarot to niestety średniak, który przypadnie do gustu głównie fanom Dragon Balla. No, nie zaczął się ten rok wybitnie, ale…
Poczekajcie tylko do jesieni, a szybko okaże się, że doba jest za krótka. Najwięksi gracze w branży od dawna zbierają siły przed premierą nowych konsol. Cisza przed burzą tylko zwiastuje, jak gorąca będzie końcówka roku. Jasne, powiecie, Adam, ale przecież przy okazji debiutu PS4 oraz Xboksa One nie było wcale fajerwerków, a tytuły startowe mało kto jeszcze pamięta. Zgoda, lecz wszystko zmieniło się wraz z premierą Switcha – Nintendo pokazało, że kluczowe w momencie premiery na rynku nowej konsoli są nowe ekscytujące gry. A wynik ponad 50 milionów sprzedanych Switchów mówi sam za siebie – to mniej więcej tyle samo, ile nabyto Xboksów One (tu opieramy się na przeciekach, Microsoft nie chwali się wynikami), a połowa z rekordowego oficjalnego wyniku PS4. A przecież Switch jest na rynku o połowę krócej od konkurecji!
Wraz z nowymi konsolami zagramy nie tylko w kilka gorących gier przygotowywanych w studiach należących do Sony czy Microsoftu. Prawie na pewno nie zabraknie dwóch wyczekiwanych tytułów od Ubisoftu – nowego Assassin's Creed oraz Watch Dogs: Legion – czy Dying Lighta 2, choć w przypadku tego ostatniego martwi trochę brak nowej daty po przesunięciu premiery. Pojawi się oczywiście także Cyberpunk 2077 czy Ghost of Tsushima, a kto wie – może wreszcie doczekamy się i zapowiedzi GTA 6? Przygotujcie się więc na jesień, bo dużo będzie się działo. A na razie czas na kupkę wstydu i co ciekawsze „indyki”.
ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA
Jeśli spodobał Ci się ten tekst i chcesz otrzymywać go przed wszystkimi, zapisz się do naszego newslettera.