autor: Konrad Kruk
Test Diablo III z patchem 2.1.0 - wysyp nowości, jeszcze lepsza gra - Strona 2
Blizzard w końcu zdecydował się udostępnić długo oczekiwany patch 2.1.0. do gry Diablo III. Pierwsze wrażenie jest świetne - nie dość, że Rogaty mocno zyskał po dodatku Reaper of Souls, kolejna porcja udogodnień czyni z niego jeszcze lepszy produkt.
- Tryb sezonowy;
- Głębokie Szczeliny;
- Nową losową lokację: Skarbiec Goblinów oraz nowego bossa Chciwość;
- Amulet Piekielnego Ognia;
- Legendarne Klejnoty;
- Kolejną, piątą zakładkę w skrzyni;
- Znacznie łatwiejsze pokonywanie wrogów.
Od premiery dodatku Reaper of Souls do gry Diablo III minęło już trochę czasu. Wprowadzenie nowego aktu, a co za tym idzie kolejnego finalnego bossa – upadłego anioła Maltaela, dołożenie następnego wymiaru rozgrywki, jakim okazał się kapitalny Tryb Przygody, zaimplementowanie 70 poziomu naszym bohaterom, zmodernizowanie systemu zdobywanych punktów mistrzowskich, a przede wszystkim oparcie zabawy o tzw. system Łupy 2.0 oraz usunięcie Domu Aukcyjnego, niewątpliwie tchnęło sporo świeżości do świata Sanktuarium. Dotychczas znany i do bólu oklepany porządek gry w jednej chwili został wywrócony do góry nogami. W kontekście posiadanego ekwipunku oraz tego, na jaki można było się natknąć w trakcie przeczesywania kolejnych lokacji, takowy uległ totalnemu przewartościowaniu. Coś, co dotychczas wydawało się potężną bronią czy pancerzem, nagle okazało się niemal bezwartościowym złomem.
Od tamtego momentu do chwili obecnej Blizzard dokładał wszelkich starań, by w jeszcze w większym stopniu urozmaicić zmagania i sprawić, by gracze, poza wyżynaniem hord piekielnych pomiotów, skupili się również na rozwijaniu swych bohaterów. Droga do najnowszej łatki była kręta i wyboista. Diablo III wdało się w krótki romans z legendarnymi materiałami rzemieślniczymi, w międzyczasie twórcy uznali za konieczne zwiększenie szansy na ich znajdowanie, by w ostatecznym rozrachunku zdecydować, iż całe zamieszanie z poszukiwaniami niemałego repertuaru składników (w tym i tzw. „białych przedmiotów”, będących bazą dla tworzonego u kowala miecza, zbroi czy hełmu), nie ma większego sensu. Legendarne wytwory Haedriga i Shena odeszły w niebyt. W zamian za to Blizzard zwiększył możliwość znajdowania epickich przedmiotów w Szczelinach Nefalemów oraz co chwila uraczał gawiedź czasowymi bonusami w postaci znacznie zwiększonego przyrostu zdobywanych punktów doświadczenia czy jeszcze większą szansą na „wypadnięcie legendy”.
Nic dziwnego, że ta ostatnia inicjatywa spodobała się fanom. Legendy sypały się niczym z rękawa i szybciutko zapełniły niejedną skrzynię w Sanktuarium. Blizzard postanowił, że „dzień dziecka” może trwać bez końca, dlatego zwiększona szansa na znalezienie „legendy” trwa do dziś. Krótko mówiąc, niezwykle interesujący i nierzadko wymagający system wytwarzania oparty o charakterystyczne składniki został na zawsze pogrzebany w imię jak najszybszego i bezstresowego dochrapania się perfekcyjnego sprzętu.
Serial Diablo III
Blizzard mimo wszystko nie zasypywał gruszek w popiele. Szumnie zapowiadany patch 2.1.0 dołożył kilka nowych elementów, narobił niemałego zamieszania wśród statystyk poszczególnych umiejętności klasowych większości bohaterów, a co najważniejsze wprowadził Diablo III na zupełnie inne tory – rozgrywki opartej na rywalizacji wśród samych graczy. Motywem przewodnim najnowszej łatki jest tzw. Tryb sezonowy. Wprawdzie tego typu rozwiązanie w kontekście całej serii nie jest czymś innowacyjnym, gdyż podobny mechanizm mogliśmy zaobserwować przy okazji Diablo II.