No Man’s Sky po 2 latach – recenzja aktualizacji NEXT
Czas wybaczyć? No Man’s Sky wykonało kolejny duży krok ku odkupieniu, w nowej aktualizacji oferując m.in. tryb multiplayer i widok z perspektywy trzeciej osoby.
Artykuł powstał na bazie wersji PS4.
- unikatowa atmosfera tworzona przez specyficzny styl graficzny, muzykę i sposób zabawy;
- mnóstwo misji do wykonania w ramach głównej kampanii, budowania bazy i przyjmowania zleceń;
- sprawiające dużo satysfakcji organizowanie bazy i rozbudowywanie własnej floty;
- niesamowicie przyjemne latanie tuż nad powierzchnią planety;
- działający bez zarzutu multiplayer.
- dwa lata po premierze gra nadal jest pełna błędów, a najnowsza aktualizacja skasowała część postępu graczy, w tym ulepszenia kombinezonu, statku i multinarzędzia;
- wciąż za niski zasięg rysowania obiektów, przez co podczas lotu dosłownie wyskakują one znikąd na naszych oczach.
Dwa lata po swej niesławnej premierze i świeżo po aktualizacji NEXT gra No Man’s Sky to produkt absolutnie unikatowy. Z jednej strony niektóre jej elementy prezentują się bardzo topornie, a pod względem zagęszczenia bugów tytuł ten mógłby zawstydzić niejeden symulator przetrwania z programów wczesnego dostępu. Do tego sama rozgrywka opiera się przede wszystkim na mozolnym grindzie surowców, a ze względu na rozmiar i strukturę świata potrzebnych akurat składników można szukać nawet godzinami, nim w końcu trafi się na odpowiednie miejsce na odpowiednim globie w odpowiednim systemie planetarnym.
Z drugiej strony jednak nie mogę odmówić grze Seana Murraya niezwykłego, relaksacyjnego klimatu i uroku rodem z książek science fiction, który sprawia, że do tego absurdalnie dużego wszechświata po prostu chce mi się wracać i godzinami rozbudowywać swoją bazę, mnożyć majątek oraz odwiedzać nowe globy.
Kolejne aktualizacje przede wszystkim nadały zabawie celowości, przynosząc pakiety misji do wykonania oraz całą gamę dodatkowych aktywności, w jakich możemy się spełniać, a oprócz tego uatrakcyjniły wygląd planet i wprowadziły szereg zmian, wśród których szumnie zapowiadany multiplayer jest ledwie jedną z wielu atrakcji. Dzięki temu No Man’s Sky, choć niepozbawione wad, oferuje dziś doznania nie tylko przyjemne, ale przede wszystkim mocno unikatowe.
Choć grze wizualnie daleko do poziomu Horizona czy Uncharted, nie można odmówić jej specyficznego uroku.
Powrót prawie na start
Jeśli spędziliście z wcześniejszymi wersjami No Man’s Sky więcej czasu, pierwszy kontakt z grą po aktualizacji NEXT może być szokujący, i to bynajmniej nie w pozytywnym sensie. Wszechświat został bowiem wygenerowany na nowo, przebudowano też technologie oraz dostępne surowce. W efekcie zniknęły m.in. stworzone dotąd przez graczy bazy (choć na szczęście można je odzyskać, trzeba tylko znaleźć najpierw odpowiednie miejsce na nowy dom) i prawie wszystkie zdobyte przez nas ulepszenia statku, kombinezonu, a także multinarzędzi.
Nie powiem, pozbawienie mnie bezpiecznego, długo budowanego schronienia (i zgromadzonych w nim zapasów) oraz przede wszystkim odcięcie od ulepszeń i cofnięcie w rozwoju niemal do poziomu z początku gry zabolało. Pierwsze godziny powrotu do No Man’s Sky upłynęły mi więc na rozpaczliwym poszukiwaniu miejsca na założenie Wilkabazy 2.0. Dopiero kiedy je znalazłem i mogłem już spokojnie zacząć odzyskiwać utraconą potęgę, gra nabrała rumieńców. A ja miałem sposobność przyjrzeć się bliżej pozostałym nowościom, w tym osławionemu multiplayerowi.
Latanie tuż nad powierzchnią planety wyewoluowało w jeden z najprzyjemniejszych aspektów No Man’s Sky.
Razem pośród gwiazd
Tryb wieloosobowy, główne danie najnowszej aktualizacji do No Man’s Sky, pozwala na wspólną zabawę maksymalnie czterem graczom. Po uruchomieniu tytułu możemy zdecydować, czy chcemy kontynuować sesję tam, gdzie ją przerwaliśmy – w takim wypadku inni będą mogli do nas dołączyć – czy też wolimy przenieść się naszą postacią do rozgrywki innego gracza bądź grupy graczy.
W moim przypadku bramka numer jeden się, niestety, nie sprawdziła – podczas samotnej zabawy ani razu nie odwiedził mnie inny gwiezdny podróżnik. Wizyty u innych graczy działały za to bardzo sprawnie – nie odnotowałem ani lagów uniemożliwiających wspólną grę, ani charakterystycznych dla trybu wieloosobowego błędów.
W multiplayerze można robić w zasadzie wszystko to, co podczas rozgrywki jednoosobowej – od eksploracji, przez budowę baz, po wykonywanie misji kampanii fabularnej. Nie musimy nawet trzymać się jakoś bardzo blisko drugiego gracza – nic nie stoi na przeszkodzie, by jeden z nas oddawał się górnictwu na powierzchni planety, podczas gdy drugi walczy o przetrwanie w bitwie odbywającej się w przestrzeni kosmicznej.
Jeśli wierzyć Seanowi Murrayowi (ha, ha...), o obecność multiplayera w premierowej wersji gry walczono w zasadzie do ostatniej chwili. Nie był to jednak moduł tak rozbudowany jak to, co dostaliśmy teraz, oferował bowiem jedynie możliwość doświadczenia obecności innych graczy, jeśli ci akurat przebywali w tym samym miejscu wszechświata co my.
Funkcja tego typu została dodana rok temu, w aktualizacji 1.3. Od tamtej chwili jeśli inny gracz znajduje się w tym samym punkcie galaktyki co my, widzimy go w postaci świecącego światła, z którym możemy wejść w ograniczoną interakcję. Jednak biorąc pod uwagę rozmiar No Man’s Sky, bez wcześniejszego umówienia się z drugą osobą takie spotkanie jest mało prawdopodobne.
Tryb personalizacji pozwala na sporo, ale bez szaleństw – kreacje pasują stylistycznie do reszty gry.
Co ciekawe, choć tryb multiplayer w teorii nastawiony jest na kooperację, gra nie nakłada żadnych ograniczeń w kwestii atakowania i zabijania innych. O ile sam spotykałem samych pokojowo usposobionych podróżników i ewentualnym agresorem byłem ja (to tylko na potrzeby recenzji, poważnie!), nie jestem pewien, czy na dłuższą metę tryb sieciowy nie zostanie zdominowany przez gwiezdnych piratów polujących na słabszych. To jednak tylko gdybanie – póki co zabawa wieloosobowa w No Man’s Sky sprawdza się całkiem nieźle i jeśli to właśnie tego brakowało Wam w grze, będziecie usatysfakcjonowani.