Przegląd tygodnia - "2010" brzmi nieźle
Dajcie marines przy nowym przegladzie zobaczymy jak se nimi daliscie rade :D
Fajny przegląd!!!!!
Wczoraj słuchałem muzyk po chwili wyłączył mi się komputer nie wiedziałem co jest grane myślałem ze mi korki wywaliło ale nie,ale nie a z kat to wiedziałem bo paliło sie światło w pokoju a mój komp jak by nie żył nie mogłem go uruchomić.
Nie zastanawiając się zadzwoniłem do jednego z kosmonautów Nessa i poprosiłem go o pomoc
długo na nie go czekać nie musiałem w nie całe 5 min się uwiną i zapukał do moich drzwi.
Opowiedziałem mu o całej sytuacji on nagle się roześmiał i powiedział mi ze zatakował mojego kompa Gigant Marchewka to wirus stworzony przez strasznego hakera Pletwę.
Wirus ten działał na zasadzie Pasożyta zjadał mi kompa strasznie się z lękałem bo komputer kupiłem nie dawno ale uspokoił mnie mówiąc ze ma na to sposób włożył płytkę do napędu DVD z antywirusem Baksem Królikiem Baksem Który w mgnieniu oka zaczną działać po prostu zjadł tą Gigant Marchewkę po Godzinie komputer znowu działał.
Strasznie się cieszyłem i w prezecie dał mi ten antywirus dla bezpieczeństwa,Odprowadziłem kosmonautę do drzwi i jeszcze raz podziękowałem mu za pomoc.
To jest historia o wirusie, nie byle jakim wirusie to był wirus andrzej bliski brat trojana. Na początek chciałbym dodać, że wirus w cale nie wyglada jak dziki astronauta z płetwą jedzący marchewke, o nie wirus jest jak Pudzian wielki, pełen niespodzianek i ma brata który nie cieszy się wielką popularnością. Pewnego dnia wirus andrzej pałętał się po sieci i stwierdził że wkradnie sie do pliku z poradnikiem do assassins creed 2. Zadomowił sie tam na dobre i tylko czekał aż nieswiadomy użytkownik sciagnie go na swój komputer. Jak chciał tak sie stało obudził go pasek ładowania który popychał go w strone komputera. Kiedy tak przechadzał sie tak po plikach w komputerze na drodze staną mu nieznajomy o imieniu ESET.
-kim jesteś?
Zapytał Andrzej.
- Jestem ESET Smart Security 4 i zniszczę cię Andrzeju.
- Skąd znasz moje imie??
Zapytał wystraszony Andrzej.
-Skonstrułowano mnie na podstawie dna Twojego brata już sie nie wywiniesz.
Po czym wystrzelił racę w powietrze i sparaliżował Andrzeja silnym ciosem w łydkę.
I tak wirus Andrzej trafił do więzienia komputerowego w którym miał odsiadywac wyrok ale ESET postanowił go wypuścić na wolność w sieci. Zrobił to ale przed tym wykastrował mu narzędzia do atakowania plików. KONIEC!
Stefan grał sobie w Star Wars KOTOR zajadając marchewkę, gdy nagle WIRUS!! Więc wziął płetwę i walnął nią w monitor. Potem zawołał ojca kosmonautę, który włączył noda32 i zniszczył wirusa. :)
Bardzo dobry Przegląd.
I teraz mam pytanie, co to za piosenka podczas podawania gier na 2010?!
Po primo - Oczywiście, że pierwszymi materiałami niech będą te z AvP !)
Po secundo - hmmmm.. .
Kiedy spałem sobie smacznie, i marzyłem raz po raz,
przeczucie mnie zbudziło nagle, bo GTA IV z torrentów ściągałem " na raz".
Nagle mi przed oczy, mały Armstrong wyskoczył,
wykrzyczał " wojna z piratami się toczy", więc mi neta odłączył.
Tak mnie coś w sercu zabolało, i pot od razu zlał,
moje Ego żarcia się domagało, więc mu dałem - ogórek, marchewkę . . . nawet miał.
Płakałem i wyklinałem, miałem tego astronauty dość
Wszystkimi Antywirusami go zasypywałem, Bo dawał mi nieźle w kość.
Nie mogłem nic poradzić, miałem już w domu botneta,
procka chciało mi spalić, Spam rozsyłał, jak mannę z nieba.
W końcu przybył wybawiciel , Bogdan Płetwa się zwał,
w sumie to historii nauczyciel, komputery swym Hobby nazywał.
Wyjął z torby kij do bejsbola, po czym znokautował mi kompa,
Po czym otarł pot z czoła, i rzekł " wisisz mi za to jabola"
xD
Wielkie pozdro Dla wszystkich
PS: to nie jest historyjka wzorowana na moich przeżyciach .
jeżeli chodzi o AvP, ciekawie byłoby zobaczyć aliena w akcji
O kurde ale będzie granie w 2010. O jakieś skoki, poskacze Małyszem, ciekawe czy pobije DSJ3 :D
Dawno, dawno temu. Za górami, za lasami był sobie Król. Ten Król miał najnowszej generacji komputer. Pewnego dnia gdy Król sobie ściągał grę, poczuł głód i sięgnął po marchewkę. Marchewka spadła mu na ziemię i musiał się schylić. Ten Król był stary i miał reumatyzm, a także trochę słaby wzrok i nie wiedział, że zamiast gry ściąga mu się wirus. Nie dość było problemów. Gdy Król się schylał po tą marchewkę, strzeliło mu coś w kręgosłupie i nie mógł się wyprostować.
Nikt nie wiedział jak mu pomóc.
Lecz pewien młody chłopiec o imieniu Szewczyk Dratewka wpadł na pomysł, aby sprowadzić do Króla lekarza i informatyka. Lekarz nie był jakiś normalny i nie miał żadnych słuchawek, strzykawek itp. tylko super antidotum. Informatyk też nie był takim zwykłym informatykiem, lecz płetwonurkiem z gigantyczną płetwą, w której były antywirusy, oryginalny Windows i paczka gum do żucia.
Więc gdy już przybyli na miejsce lekarz wyciągnął super antidotum i wstrzyknął je Królowi, a ten od razu wyprostował się i nie miał już reumatyzmu.
Informatykowi nie poszło tak dobrze. Już miał instalować antywirusa gdy.....
Kuba, wstawaj do szkoły!
2 opowiadanie :P zawsze to większe szanse
"Wirek 2012"
Niedawno nowy wirus komputerowy się narodził
Wszystkie antywirusy sprytnie zwodził.
Pewnego dnia Maćka komputer zaatakował.
Biegał, wszystko w nim niszczył płetwą i wszędzie się chował.
Gdy maciek chciał komputer wyłączyć.
Wirus postanowił pracy jeszcze nie kończyć.
Wszystkie ważne dane usunął
Maciek z rozpaczy astronautę prawie posunął
Jednak podczas marchewki kosztowania
Postanowił kupić ESET’a 4 do zniszczenia drania.
Gdy przez kamerkę wirus płytę z ESETem zauważył
Od razu ze strachu się usmażył.
Teraz Maciek nie wie co to wirus,
Bo ma ESET’a a to najlepszy antywirus.
rasa ALIEN
w obcym chciałbym zobaczyc najpierw ludzie
a gdzie Battlefield: Bad Company 2? (przecież wyjdzie w marcu)
co do Aliens vs Predator to chciał bym na początek zobaczyć PREDATORA!1 :D
moja historyjka:
marchewka była tak płaska jak płetwa więc z łatwością a i z jaką gracją wcinał ją astronauta
(marchewka = wirus) (marchewka płaska jak płetwa = mały wirus) (astronauta = twój komputer)
(jak będzie mi się chciało to napiszę jeszcze drugą :)
zapomnieliście o premierze Red Dead Redemption w KWIETNIU!!
A przegląd fajny!!!!
A gdzie Starcraft II i dodatek do wowa. Moim zdaniem to o wiele "gorętsze" premiery niż np taki Rage.
A co do AvP to humman na start :P
Świetny przegląd tygodnia. Przy omówieniu premier na 2010r całkiem miła nutka.
A co do AvP to najchętniej przygodę marinsem.
Witam a powiedzieli byście coś o ARMA II na Konsole wychodzi w Maju i ani słuchu o nie! Czym będzie się różnić od Wersji PC ?
Pozdrawiam
świetny przegląd , ja jestem za Marines :)
Podczas grania w Call of Duty sześć gdy headshotow strumień szedł,gdy już płetwa uderzałem mój komputer zepsuł się.
Komputer zaczął brzęczeć syczeć i koncert odegrał swój więc z prądu dwa kable wyrwałem jak przy ataku ADHD
Gdy już miałem poddać się astronauta z białym światłem w mym pokoju zjawił sie, błogosławił moj komputer lecz ten dalej nie odzywał sie, swa święta ręką rozkręcił go, i wszystkie śruby zgubiły się.
Gdy do środka moglem zajrzeć już, leżącego królika z marchewka ujrzałem tu gdy dubleltowka w mych rekach pojawiła się.
Po króliku prochy zostały lecz to samo z płyty tyczy się.
Całkowicie załamany rozpłakałem jak dziecko się, lecz Xboxa za sobą ujrzałem wiec astronauta wysłannikiem Ms okazał się.
świetny przegląd no i rasa Alien
Gdy wsiadłem do mojego auta,
dziewczyna sukienkę zadarła,
marchewka z niej taka była,
że mnie nawet ucieszyła,
chociaż płetwą ryba machała,
mój komputer, kobieta, wirusa dostała,
posmutniałem, lecz gdy się o tym dowiedziałem astronautów o radę zapytałem,
doradzali, doradzali i marchewkę w kompa w trzeć kazali,
wcierałem, wcierałem i płetwą w twarz wyłapałem,
złota rybka mi wytłumaczyła i na astronautów źle mówiła,
bluzgała, wrzeszczała i ESET Smart Security 4 używać kazała.
GP - hah. Po pierwsze Gothic 4 wychodzi gdzieś w lutym a po drugie to jest Arcania a nie Arcadia.
Bardzo fajny przegląd ale szkoda że nic nie było o nadchodzącym Battlefield: BC 2 i Arcania: A Gothic tale. Ja chciałbym zobaczyć tego Battlefielda jako pierwszego xD
Zakazona Wigilia
Byla wigilia. Gralem jak gdyby nigdy nic w pirackie GTA na moim wspanialym Windowsie 98. Nagle wlaczyl sie wygaszacz. Ruszam myszka - nic, nadal chodzi ten kosmonauta z rogu do rogu - ow taki mam wygaszacz. Pomyslalem - padla myszka, w domu mam kota, pewnie ja uszkodzil. Po skarceniu biednego futrzaka pobieglem do hipermarketu, bo mam blisko. Kupilem nowa myszke, podlaczam, kurde nadal nic nie dziala. Wlasnie mialem sie poddac, nagle wpadl mi pomysl do glowy. Babcia w wannie miala jeszcze zywego karpia. Karp, tez zwierze, wiec o polnocy bedzie mowic ludzkim glosem, moze cos poradzi. Postanowilem go ukryc przed niechybna smiercia. Nalalem swiezej, cieplutkiej wody do wiaderka i tam tez wrzucilem rybke. Ukrylem ja za lozkiem. Po wieczerzy, o polnocy pobieglem do pokoju. Podnioslem pletwe karpiowi, a on wyszeptal mi na ucho: "masz wirusa w komputerze, nic juz ci nie pomorze nedzny hakerze". Rozzloscilem sie i oddalem babci zgube... Doszedlem do wniosku, ze sciagajac GTA z sieci wkradl mi sie nikczemny wirus. Coz bylo radzic. Wszyscy informatycy pewnie na pasterce, nikt nie pomoze, a czas dzialal na moja niekorzysc. Wirus pod przykrywka kosmonauty bezczelnie zzeral moje dane z dysku. Niedlugo potem zjadl Windowsa i juz komputera nie wlaczylem. Z placzem jak dziecko siadlem przed nowym telewizorem, ktory dostalem pod choinke, a tam lecial Krolik Bucks, ktory powiedzial mi przegryzajac marchewke: "Widzisz doktorku, rybka miala racje". Ja sie wscieklem i wyrzucilem te kupe zlomu za okno. Poszedlem spac z bolem serca. Z tej histori plynie moral taki, zebyscie nie sciagaly syfu z sieci dzieciaki.
To był śnieżny sobotni dzień. Temperetura na zewnątrz wynosiła grubo ponad -15 stopni więc co mądrzejsi ludzie pozostawali w ciepłym domowym zaciszu. Podobnie też uczynił dwudziestokilkuletni Krzysztof. Krzysztof był pasjonatem geir przygodowych, a szczególnie jednej - "Królik Marchewa". Dzisiejszego dnia postanowił on zaraz po powstaniu ze swego łóżka ruszyć do komputera, aby zagrać w swoją ulubioną grę. Tak też uczynił. Uruchomił grę na 4 levelu i ruszył dzielnym krlóikiem pokonując zastępy wrogów, którzy wyglądem przypominali zmutowanych króliczych astronautów w dosyć prymitywnych kombinezonach zakończonych na plecach płetwą. Przeciwnicy Ci uzbrojeni byli w niebezpieczną broń zwanym "Łup-cup kilofem". Mijały godziny, a Krzysztof powoli dochodził do głównego bossa levelu, kiedy nagle "Królik Marchewa" zniknął z ekranu, a raem z nim całe okno gry. Jego oczy ujrzały na ekranie wielki napis: "Infected by Astronauta.Tki.5":
- O nie! Mój komputer został zaatakowany przez wirusa! - wykrzyknął zrozpaczony Krzysztof - akurat teraz kiedy miałem przebrać się w ten kostium z płetwą i popłynąć na wysepkę gdzie byłaby legendarna "Marchewka Nienawiści"!!!
W tym samym momencie komputer samoczynnie postanowił się zresetować. Po ponownym uruchomieniu jego oczom ujrzał się mocno zmodyfikowany pulpit z pomieszanymi ikonkami i ogólnym chaosem. Najgorszą rzeczą było to iż komputer nie był w stanie wykryć dysków:
- To koniec! Będę musiał zrobić reinstall systemu i znów spiracić "Marchewę" z torrentów! - myślał głośno zrozpaczony wielbiciel królika. Na szczęście Krzysztof zauważył, że pasek zadań posiada ikonkę antywirusa Eset Smart Security 4. Bez zawachania uznał, że to jego jedyny ratunek. Po niemalże 2 godzinnym skanie wirus Astronauta.Tki.5 został dorwany. Zainfekowany był plik:
- ..."Królik Marchewa.exe" Nieeeee!!! - krzyczał Krzysztof dostając przy tym spazmów. Krzysiu oprócz ogromnego pecha mógł również powiedzieć, że szczęście mu dopisuje, ponieważ jego antywirus doradził mu, że może on wyleczyć plik:
- Moja ostatnia nadzieja! - mruczał pod nosem Krzysztof klikając na przycisk "Wylecz". Udało się! Wirus został pokonany! Krzysztof wskoczył na łóżko i zaczął skakać z radości. Skakał tak wysoko, że uderzył głową w sufit. I to 2 razy! Jednak nie czuł bólu. Wreszcie mógł znów grać w "Królika Marchewę"!
KONIEC :) Mam nadzieję, że się podobało :P
Jeżeli chodzi o AVP, to głosuję na Predatora =)
... i wtedy człowiek... -
Że co? -
No człowiek... taki gatunek pseudointeligentny... -
Aha! Rozumiem! Znaczy że tuman? -
No to delikatna przesada... no ale wracając do historii. Wtedy człowiek myślał jak by tu uprzykrzyć sobie nawzajem życie... -
Haha. To nawet pseudo nie jest... -
Cicho bądź. Więc kiedy tak myślał, wpadł mu do głowy pomysł, żeby stworzyć coś do spowalniania i niszczenia komputerów... No i zrobił - Nas. Ale zaczęły się komplikacje... Inni ludzie... -
Co znowu? -
Tak się odmnienia! Ty też nie za inteligentny jesteś! Odezwij się jeszcze raz a zmienię ci skrypt. -
Dobra. Już się nie odzywam... -
Inni ludzie zaczęli tworzyć AntyWirusy... Przestań się trząść! Gubisz znaki! Masz skrypt jak marchewka! -
No dobra dobra .. astronauta się znalazł. Kontynuuj -
No więc. Pół dekady temu spotkałem jednego z Nich... Mały jakiś był... nie pamiętam z jakiej rodziny... No ale. Spokojnie się objadałem gigabajtami z Lokalnego, a tu patrzę! Coś się za folderem czai... więc ja przekakuję z katalogu do katalogu... Złapałem jednego backslash'a i zachodzę dziada od tyłu... Chyba się zorientował bo zaszarżował na mnie jakbym "Czarnobylem" był... biedak... Walił do mnie algorytmami... Jednym dostałem prosto w nawias, aż mi opadł, ale nie pozostałem dłużny. Najpierw mu wykropkowałem jego "exe", a później dziabnąłem go backslashem ... -
Dziabnął mnie backslashem prosto w przecinek... Do dzisiaj mam ślad. To jakiś mutant był. Żaden wirus się tak nie zachowuje... Jakiś inteligent musiał mu napisać skrypt... -
Wujku NODzie... Co się później stało..? -
Przeniosłem się na "D" żeby wezwać posiłki... ale tam już się zaczęło. Wszędzie latały połamane nawiasy... Gdzie nie spojrzeć tam choroba i gwałt. Jeden trojanin uderzał w MP3-kę... Jedna z lepszych... Siedemdziesięcio megowa... Rzuciłem się prosto na niego, a w następnej chwili dostałem pytajnikiem prosto w czerep... i obudziłem się teraz... Niewiem jak udało im się obronić komputer, ale moja MP3-ka leżała zniszczona do dwóch mega... Wtedy postanowiłem że będę sam... Na tym kończy się ta historia... a ty leć do łóżka, bo żadna korporacja cię nie przyjmie! Dobrej nocy!
a Aliens Vs Predator..? Ludzie! ;D Przecież to taki fajny gatunek...
Aliens vs. Predator? Mhm pomyslmy. Oczywiscie ze chce zobaczyc gameplay jako PREDATOR
brakuje dodatku do wowa xD
starcraft 2 i diablo 3 może też wyjdzie w tym roku?xd
POPRAWKA ;/
... i wtedy człowiek... -
Że co? -
No człowiek... taki gatunek pseudointeligentny... -
Aha! Rozumiem! Znaczy że tuman? -
No to delikatna przesada... no ale wracając do historii. Wtedy człowiek myślał jak by tu uprzykrzyć sobie nawzajem życie... -
Haha. To nawet pseudo nie jest... -
Cicho bądź. Więc kiedy tak myślał, wpadł mu do głowy pomysł, żeby stworzyć coś do spowalniania i niszczenia komputerów... No i zrobił - Nas. Ale zaczęły się komplikacje... Inni ludzie... -
Co znowu? -
Tak się odmnienia! Ty też nie za inteligentny jesteś! Odezwij się jeszcze raz a zmienię ci skrypt. -
Dobra. Już się nie odzywam... -
Inni ludzie zaczęli tworzyć AntyWirusy... Przestań się trząść! Gubisz znaki! Masz skrypt jak marchewka! -
No dobra dobra .. astronauta się znalazł. Kontynuuj -
No więc. Pół dekady temu spotkałem jednego z Nich... Mały jakiś był... nie pamiętam z jakiej rodziny... No ale. Spokojnie się objadałem gigabajtami z Lokalnego, a tu patrzę! Coś się za folderem czai... więc ja przekakuję z katalogu do katalogu... Złapałem jednego backslash'a i zachodzę dziada od tyłu... Chyba się zorientował bo zaszarżował na mnie jakbym "Czarnobylem" był... biedak... Walił do mnie algorytmami... Jednym dostałem prosto w nawias, aż mi opadł, ale nie pozostałem dłużny. Najpierw mu wykropkowałem jego "exe", a później dziabnąłem go backslashem ... -
Dziabnął mnie backslashem prosto w przecinek... Do dzisiaj mam ślad. To jakiś mutant był. Żaden wirus się tak nie zachowuje... Jakiś inteligent musiał mu napisać skrypt... -
Wujku NODzie... Co się później stało..? -
Przeniosłem się na "D" żeby wezwać posiłki... ale tam już się zaczęło. Wszędzie latały połamane nawiasy... Gdzie nie spojrzeć tam choroba i gwałt. Jeden trojanin uderzał w MP3-kę... Jedna z lepszych... Siedemdziesięcio megowa... Rzuciłem się prosto na niego, a w następnej chwili dostałem pytajnikiem prosto w czerep... i obudziłem się teraz... Niewiem jak udało im się obronić komputer, ale moja MP3-ka leżała zniszczona do dwóch mega... Wtedy postanowiłem że będę sam... Na tym kończy się ta historia... a ty leć do łóżka bo płetwa pójdzie w ruch i żadna korporacja cię nie przyjmie! Dobrej nocy!
muszę wygrać wszystkie EseTy jak będzie trzeba to wydam tomik opowiadań
no więc moje 3 opowiadanie:
„marchewa”
Kiedy astronaucie marchewkę przez Skype’a pokazywałem
Ogromnego zdziwienia nagle doznałem
Nie o małą rzodkiewkę astronauty mi chodzi.
A o wirusa co mi fotki marchewki z ukrycia robi.
Nagle na TvGry zdjęcia moje zobaczyłem
Od razu buraka strzeliłem.
Problem był niesłychany
Inni ludzie śmiali się: „my mamy banany”
Musiałem wziąć sprawę w swoje ręce
By zapobiec udręce.
Do Billa Gatesa pojechać postanowiłem
Dzięki czemu problem od razu zniszczyłem.
Bill powiedział: „zainstaluj ESET’a
Od razu unieszkodliwisz tego paszteta”
I tak zrobiłem.
Potem marchewkę na banana w Photoshopie przedłużyłem.
I zdjęcia podmieniłem.
Teraz żaden wirus mi nie podskoczy
Bo z płetwy dostanie gdy na mój teren wkroczy.
Lord... zarosłeś :D mogę Cię zapisać w moim mieście do fryzjera jak u Ciebie wszystkie terminy zapchane :p Pozdrawiam Ekipe!
Zdarzyło się to wczoraj. Znudzony nicnierobieniem siedziałem na komisariacie "Ogniowa Ściana". Dźwięki Dysku skrzeczały miło i nikt nie podejrzewał najgorszego. Zajrzałem do kwarantanny. Pusto od dawna. Żadnej roboty, dobijało mnie to momentami. Brakowało mi porządnej akcji. Wtem usłyszałem alarm: "Uee Ueee ueee! Uwaga! Znaleziono wirusa!". To krzyczał Skaner. od razu wskoczyłem na Impuls, ten zamachał płetwą i rzucił się na miejsce zdarzenia. Szybko dotarłem do źródła alarmu. Partycja E, ukryty folder Marchewka. Koleś zbierał porno foty Barbary "Marchewy" Zakaiłow, miał dziwny gust, a jeszcze dziwniejszy gust miała Barbara. Przynajmneij wiadomo skąd jej ksywka.... Wirus przybył na Dysk na Koniu Trojańskim... Biedny Skaner, kompletnie bezradny leżał wśród rozrzuconych folderów, a Wirus zaczynał swoje dzieło zniszczenia. Ruszyłem do akcji. Rzuciłem się na Wirusa i zacząłem okładać go pałką wysmarowaną Panadolem, Gripexem i Ibupromem (forte, reklamowali ostatnio, że całkiem dobry). Z kieszeni wyciągnąłem owoc Rutinoskorbinu i na siłę wepchnąłem go w plugawe usta Wirusa. Obezwładniło go. Zgodnie z protokołem rzuciłem: "Czy przenieść obiekt do Kwarantanny?!" choć wiedziałem, że będę musiał go... hm... usunąć. Patrzyłem jak Wirus wije się szaleńczo,dławiąc się Rutinoskorbinem jak kosmonauta na Księżycu, któremu pękła szybka w hełmie. Szybko dostałem odpowiedź "Usuń na dobre" i wcisnąłem przycisk DELETE na plecach Wirusa. Było po wszystkim. Wziąłem Skanera pod pachę, zabrałem pustego Konia Trojańskiego (będzie na podpałkę, w końcu nazwa Ogniowa Ściana skądś musi się brać ). Folderami zajmie się Defragmentator. Porządny koleś, śmiem stwierdzić - poukładany, choć za nim nie przepadam... Eh... doprawdy, nieprzewidywalna robota, mówię wam...
Bedzie granie w 2010 ;) a w AvP najpierw pokażcie Obcego potem Predatora, a na końca ludzi.
Witam. Oto moja historyjka:
Był sobie wirus, na pewnym pececie.
Ach to marchewka!!!
Na moim pececie!
Nie, to nie wirus, co ma płetwy i nurki.
To szkodnik, co w kodzie, brakuje mu jedynki i dwójki.
Kiedy, mój komp był już jak ślimak,
Postanowiłem wypowiedzieć mu wojne.
Nie, nie taką na miecze i ognie.
Szukałem, szukałem rozwiązania, nadal bezskutecznie,
Aż natrafiłem na tvgry.pl nareszcie!
Tam jak zwykle w przeglądzie tygodnia
Tam zdobyć fajne nagrody zawsze można.
Do wygrania był ESET, ale to nie byle jaki ESET
Ten ESET rozprawi się z moim wirusem jak wściekły piesek.
Dla niego żaden wirus, trojan to nie przeszkoda.
Dzieki niemu twój komputer to już nie chołota.
Z tego powstał morał taki:
Że nasz wściekły piesek, nie wiesz jaki?
Rozprawi się z wirusem na szpaki!
Pamiętaj: Nasz bochater: "astronauta",
Który bada nasz dysk twardy, jak kosmiczną planetę,
Znajdzie wszystko, znajdzie obcych, znajdzie dobrych,
Oraz uchroni nas przed innymi.
Więc jak już mówiłem, wirus dla ESET'a to nie przeszkoda!!!
Jeżeli chodzi o premiery roku, to z niecierpliwością czekam na Just Cause 2, Medal Of Honor i Heavy Rain
Witam oto moja historyjka:
Był sobie wirus, na pewnym pececie.
Ach to marchewka!!!
Na moim pececie!
Nie, to nie wirus, co ma płetwy i nurki.
To szkodnik, co w kodzie, brakuje mu jedynki i dwójki.
Kiedy, mój komp był już jak ślimak,
Postanowiłem wypowiedzieć mu wojne.
Nie, nie taką na miecze i ognie.
Szukałem, szukałem rozwiązania, nadal bezskutecznie,
Aż natrafiłem na tvgry.pl nareszcie!
Tam jak zwykle w przeglądzie tygodnia
Tam zdobyć fajne nagrody zawsze można.
Do wygrania był ESET, ale to nie byle jaki ESET
Ten ESET rozprawi się z moim wirusem jak wściekły piesek.
Dla niego żaden wirus, trojan to nie przeszkoda.
Dzieki niemu twój komputer to już nie chołota.
Z tego powstał morał taki:
Że nasz wściekły piesek, nie wiesz jaki?
Rozprawi się z wirusem na szpaki!
Pamiętaj: Nasz bochater: "astronauta",
Który bada nasz dysk twardy, jak kosmiczną planetę,
Znajdzie wszystko, znajdzie obcych, znajdzie dobrych,
Oraz uchroni nas przed innymi.
Więc jak już mówiłem, wirus dla ESET'a to nie przeszkoda!!!
THE FORCE UNLEASHED 2 to gdzie? No gdzie sie pytam? Weźcie sie chłopaki z tvgry.pl do roboty i nie pomijajcie praktycznie najbardziej oczekiwanej gry 2010 roku!
Wreszcie mi Trine przysłaliscie xDDDDD
Zróbcie w koncu normalny konkurs na odpowiedzi ;D
1:13 zbroja wygląda jak z gothica 1 runiczna ;) JA osobieście oczywiście na gowa czekam ;p
Pewnego ciepłego marcowego dnia, gdy już z ziemi wyrastały marchewki... Pan Macintosh przeszedł się ze swoim pieskiem trojanem na spacer. Spotkał tam Pana Windowskiego, który nie przepadał za Macintoshem. Po krótkiej rozmowie, kiedy Pan Windowski miał już odejść ze świeżo kupionymi płetwami ugryzł go trojan. Syn Pani Microsofty stanął jak wryty. Po 15 minutach przyjechała karetka z doktorem naczelnym Avastem, który przystąpił do kwarantanny. Niestety pech chciał, że Pan Avast zaczął krzyczeć o wykupienie licencji. Jednak zdążył on usunąć wirusa. Wszystko skończyło się Happy Endem. Pan Windosowski dostał pracę u iTunesowskiego, który był DJ na stacji astronautów "Geek". Macintosh ożenił się z śliczną i mroźną Fedorą, która zawsze miała dla niego jakąś aktualizacje.
Prototybex
Bardzo dobry przegląd;p chciałbym zobaczyć obcego ;D
Jesli chodzi o gramy z Obcym i Predatorem, to ja najbardziej chcialbym aby na poczatek przedstawic Predatora ;]
Wirus
Czeka na atak trojan straszliwy,
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
A jeszcze Avast atakami w niego sypie.
Lecz choćby przyszło tysiąc Adminów
I każdy zjadłby tysiąc marchewek,
I każdy nie wiem jak się natężał,
To nie poradzi - taki to ciężar!
Nagle - gwizd!
Nagle - świst!
Pliki - buch!
Wirus - w ruch!
Najpierw
powoli
jak astronauta
ociężale
niszczy foldery,
i gry zapisane.
I niszczy się, niszczy się pliczek za pliczkiem,
I destrukcji przyspiesza, i gna coraz szybciej,
A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
A co to to, co to to, kto to tak pcha?
To hacker złosliwy wprawił to w ruch,
To hacker szczwany, z płetwą na plecach!
pokazcie wiecej splinter cell conviction
Aliens vs Predator już się nie mogę się doczekać akurat kupuje sobie ps3 i najbardziej interesuje mnie balans rozgrywki multyplayer.
To był jeden z tych długich, zimowych wieczorów, gdy każdy komputer należący do gracza jest doprowadzany na skraj wyczerpania. Mój właściciel, zajadając sałatkę z marchewek i rybich płetw, prawie doprowadził moją schorowaną kartę graficzną do zawału, kiedy próbował zmusić mnie do uruchomienia Crysisa. Niestety, mam już swoje lata i czasy, kiedy żadna gra mi nie podskoczyła bezpowrotnie minęły. Dość powiedzieć, że ostatni zabieg przeszczepienia pamięci RAM przeszedłem w 2005 roku. No, ale to jest opowieść na inną okazję. Wracając do tematu, mój pan zaczął wykrzykiwać w moim kierunku niecenzuralne słowa. Tak bardzo chciał zagrać w tę grę, a ja nie potrafiłem spełnić jego oczekiwań. Byłem już na bardzo wycieńczony, kiedy właściciel znalazł rozwiązanie. Ściągnął z sieci magiczny program sprawiający, że nawet 5-letni dziadek z wigorem i chęcią odpali najnowsze hity. Po instalacji poczułem się dziwnie, zupełnie jak astronauta po raz pierwszy mający do czynienia z nieważkością. Byłem taki lekki, odmieniony. Po euforii przyszło jednak zaskoczenie - coś poszło nie tak. Nowo zainstalowana aplikacja próbowała mnie zranić usuwając pliki systemowe. Wtedy stało się jasne - to był wirus. Natychmiast wysłałem sygnał do programu antywirusowego, aby mnie ratował. Ten zaczał działać - rozesłał szpiegów po całym dysku, aby znaleźli tę przeklętą bestię. Kilkunastominutowy zwiad dał efekt - szkodnik został zlokalizowany. Wtedy do akcji wkroczyła moja zaufana gwardia przyboczna, aby się z nim rozprawić. Walka była trudna, przeciwnik nie był pierwszym lepszym trojanem czy robakiem. Jednak mój właściciel dba o mnie i wyposażył mnie w najlepszy program antywirusowy, który dał sobie radę nawet z tym wrogiem. Wirus został usunięty, a ja wreszcie mogłem odetchnąć z ulgą.
A co było dalej? Od tamtej pory jestem traktowany iście po królewsku, dostałem nowy procesor, pamięć RAM oraz kartę graficzną, gdyż pan w końcu zrozumiał, że nie liczą się zainstalowane programy, ale to, co komputer nosi we wnętrzu.
Był sobie koń trojański co lubił marchewki i niszczenie plików.
Gdy kasował pliki spotkał fotke z kosmonałtą co trzyma płetwę rekina ale nie gdybając usunął go z powierzchni twardego dysku ale niestety Avast wkroczył to akcji i dał Viruska do kwaranntanny.
This is my history :P
no to 4 już będzie ;P
"wyścig szczurów"
Antywirusy na starcie się ustawiły,
Zaczyna się wyścig, pokaz prawdziwej siły.
Kosmonauci marchewkę na partycji środek rzucają
By zobaczyć które najwięcej szybkości mają.
Kaspersky i Norton nawzajem sobie przeszkadzają.
Avasta za przeciwnika na pewno nie mają.
Panda gdzieś się zagubiła.
G-Data już prawie u celu była
F-secure płetwą sobie pomagał.
Z ESET’em w jakości się zmagał.
Każdy ma swojego faworyta,
Prawda jest taka, że wygrywa ten o którego klient w sklepie pyta.
tytuł kawałka o który sporo osób pyta :
Wake Of Destruction - This Is A War
nie ma za co.
zapomnialem o historyjce : Astronałta z psem który miał łuski zjedli marchewke i potem zabili wirusa wygrałem oskara dla mnie xDD
Świetny przegląd.
A co do rasy chciałbym zobaczyć obcego!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Witam o to moja historia: Kiedyś pewien komputer miał wirusa, wirusa? Przecież on ma płetwy to co to za wirus? Bo to był wirus który pliki zamieniał w marchewki, marchewki zdziwiony gracz patrzy, pierwszy raz widzę coś takiego, pomyślał, trzeba coś z tym zrobić, szukał na internecie i szukał, aż znalazł antywirus, który nazywał się astronauta, patrzy zdziwiony, pierwszy raz widzę taki antywirus, powiedział ahh spróbuje, ściągnął, zainstalował, patrzy a tu...., wszystkie zawirusowane pliki powróciły do swojego normalnego wyglądu.
Dziękuje, mam nadzieje, że się podobało.
Pozdrawiam.
Uwaga drobne info o DLC do MW2 - na twitterze Bowling napisał,żeby użytkownicy Twittera napisali mu tam jakie by chcieli emblematy nowe w DLC,więc można się spodziewać nowych emblemów xD.Orginalna wiadomość - Leads meeting @infinityward this morning; Lots of #MW2 DLC discussion got me wondering, what would YOU suggest as some new callsign titles? - CO O TYM MYŚLICIE???
Historia: Pan Marchewka wysłał astronautom wirusa trojana ,w którym płetwa była trochę pofałdowana, ale Pan Marchewka się nie zmartwił , poleciał w kosmos i sam astronautów załatwił.Po udanej akcji Pan Marchewka na ziemię przyleciał dostał z bejsbola i znowu odleciał i tak zrobił mu się z głowy sok marchewkowy, przyszedł pan Ździchu i upił mu pół głowy. KONIEC Pozdrowienia dla całej ekipy tvgry :)
Aha jeszcze do MW2 powstał hack umożliwiający zabijanie swojej drużyny w trybach takich jak Wojna Lądowa(za te kille dostajemy punkty jak za zabicie wroga) http://www.youtube.com/watch?v=D-nvPIj8vOw&feature=player_embedded na filmie jest
Zapowiada się fajny rok. Ale czy Max Payne 3 nie został aby przesunięty na 2010?
A z AVP chciał bym zobaczyć Aliena (w pierwszej kolejności) a potem Marine. Predatora pokazywano nam już miliard razy :P
Mój wierszyk !
Każdy astronauta walczy też z wirusem
Nie tylko chorobowym , ale również komputerowym,
Posłużą mu płetwy do źródeł plikowych
I marchewka w ręce wnet stanie się nowy.
Bo warzywko daje same witaminy
Strzeżcie się wirusy mojej grożnej miny
Już jak nurek znów płetwy zakładam,
Do serca komputera na nowo się skradam.
Marchewka w ręce , bez niej nie ma mowy
Bo ze mnie astronauta antywirusowy.
Predzia w Akcji bym poprosił :P
Ej a gdzie BF.BC2 w marcu w koncu to tez duza premierka . Przeglond bardzo fajny a Lordu chyba sie nie wyspal bo taki snienty byl he he . Zagrajcie Alienkiem to takie mile zwierzontko ;D
Krzysiek młody niczego nie spodziewajacy się napalony smarkacz,juz od dwóch godzi siedział na "stronach dla dorosłych".
Jego 6 letni brat,który byl tam razem z nim,nie świadomy swej żałosnej pozycji stał wpatrzony w monitor niczym Pudzian widzący przed sobą książke.
Tak samo zamyslony do czego może to słuzyć.Ta chwila mogła by trwać jeszcze dłużej gdyby nie brzek otwierających się drzwi,to był ojciec Krzycha.
Tata Krzyska z zawodu sprzedawca marchewek,po pierwszym spojrzeniu na monitor na którym dominował czerwony kolor, poczuł dume.
W mysłach mówił sobie -:"tak...nareszcze mój syn poszedł w moje ślady....nareszcze zaczął interesowć się karotką.
Krzyś tkwiący na stronie www.redastronaut.com zwinnym ruchem rzucił sie wtrone ojca,dając znak bratu aby ten pomógł mu w tej sytułacji.
Młody, bo tak go nazywano nie bedący pewnien nawet co do swojego imienia,zebrał zamaszysty obrót i całym ciałem prawie jak rybia płetwą wypadł przez okno.
Krzsztof,który był świadomy że jego brat którego zdolności "mózgowe" ograniczały sie do zmysłu slinienia,podjął ryzyko ,które jak widać opłacało mu się tak samo jak kupno
roweru dla pirata z jedną nogą. I moze wszystko zakończyło by sie bez wiekszych represji ze strony ojca gdyby nie to że Młody spadając przez okno zahaczył noga o kabel komputera,
spadając z nim z 4 pietra prosto na księdza ,który wracał z kolędy.Ks.Wirus,zwany tez Astma ,tradycjonalista i kapral w słuzbie jego dyrektorskiej mości zdązył zobaczyć to
co znajdował sięe w wyświetlaczy monitora.Jednym ruchem za pomoca kropidła uderzył w i tak juz zniszczoną skrzynie PC oraz w monitor który nie wytrzymał tego spotkania.
Przez następne 4 miesiące ,co tydzien w niedziele Wirus nakładał ekskomunike na rodzine Gonciarzów.Krzysiek od tamtego momentu zdał sobie sprawe
że jego prawdziwym powołaniem jest Konsola,cześciowo było to spowodowane strachem przed wirusami ,nie tylko komputerowymi.
sorry ze tak z innej bajki ale moge prosic o tytul piosenki co leci w tle :D a w akji chcialbym zobaczyc predatora
Wirus ze mnie całkiem nowy,
wszystkie katalogi wyżeram do nogi,
lecz astronauta z płetwą na grzbiecie,
goni mnie po polu marchwi na swoim bicicle-cie,
w kodzie binarnym szukam schronienia,
nawet Avast nie daje mi wytchnienia,
Northon się wiesza, NOD po mojej stronie stoi,
E Smarta się boję choć on trojany woli,
ale najbardziej w tym kotle ja lubię,
gdy swąd spalenizny Hacker poczuje,
dwoi się troi staje na głowie,
lecz ja nie głupi w svchostach się schowiem,
Ja poproszę o Predatora :D
a gdzie bfbc2
Siedzę sobie przed Komputerem oglądając film o astronautach, bodajże "Apollo 13" i tu nagle wyskakuje Avast program, który zawsze mnie wpienia wiecznym meldowaniem o uaktualnieniu bazy danych. Patrze a jednak nie!! coś nowego moją czułą maszynkę atakuje Trojan:( wiec dojadając resztę marchewki, którą konsumowałem zabieram się do działania. Wyciągam z szafy jedną płetwę potem drugą nurkuję w systemie i z drobną pomocą antywirusa pozbywam się zagrożenia :D
P.S Szanowna Redakcjo tvgry.pl jeśli chodzi o AvP to pierwszego w akcji chciałbym zobaczyć Obcego
Co to za nuta, ktora pojawia sie w 4:22?
swoja droga strasznie jestem rozczarowany, ze na PC nie wyjdzie Dante's inferno
zreszta jak zobaczylem FF13, to sie zastanowilem nad kupnem PS3, szczegolnie, ze zbliza sie GOW3
jaki to utwór leci w tle?
gdzie wzmianka o Metro 2033 ?
coś słaby przegląd jak na nowy rok, krótszy, mało humorystyczny, dość ogólnikowy..bla bla bla ;D Lord coś niewyrazny chyba jeszcze po Sylwku a reszta pewnie nadal leczy kaca ;]
Z dziennika kapitana Jamiesona: (kilka wpisów)
1. "Wraz z drużyną wybraliśmy się do siedziby groźnego wirusa, który niszczy ludzkość - Troyana. Drogą wodną, żeby nie wzbudzić podejrzeń. Szkoda, że Steven zapomniał płetwy i musieliśmy go taszczyć ze sobą..."
2. "Dotarliśmy, po drodze straciwszy ośmiu towarzyszy. Tak się boję... nie wiem, kiedy będzie moja kolej, już rymuję ze strachu. Na szczęście widzimy gościa z marchwiami zamiast rąk, który wrzeszczy coś, nie wiem co."
3. "Szkoda tylko, że okazał się to klon Alexa Mercera, zabił dwóch kumpli, reszta uciekła. Jesteśmy rozproszeni, a w wiadomości od komandora Sheparda było jasne, że musimy kontynuować misję."
*trudne do rozczytania drogą cyfrową*
4. "Predator, on nas zniszczy! Z nieba pociski, a na dole ta bestia, do kroć set! 'Kontynuuj misję, Jamieson' mówi ten dupek, a co ja mam zrobić? Z tą garstką komandosów?! "
5. "Pecet Troyana wydaje się być czysty, ale w piwnicy znaleźliśmy rakietę kosmiczną. Nie jestem astronautą do cholery, czego ode mnie wymagają?!"
6. "Kolejna ofiara... bronimy się... krzhchsastwasdf"
7. "Wszyscy zginęli na moich oczach, a w stacji kosmicznej Troyana jest dziura. Bestia się jej trzyma, a ja nie mam broni! fadaczeww kapitan Price umiera ksahxzhcshashsdahsadh użyłem gnata i strzeliłem wirusowi w łeb, a później w kończyny, udało się! komputer został oczyszczony, mission accomplished i ... "
WSTAWAJ DO SZKOŁY, BO SIĘ SPÓŹNISZ... - powiedziała mama.
========================
Co do rasy w AvP to ja chciałbym zobaczyć Predatora.
Jak w każdy piątek siedziałem i oglądałem "Przegląd tygodnia" zajadając się marchewką, już miałem włączać call of duty modern warfare 2, gdy zobaczyłem że mój program antywirusowy wykrył Trojana o nazwie płetwa.zfg, przestraszyłem się jak astronauta w kosmosie lecz wiedziałem że muszę z nim walczyć by mieć na czym oglądać następne "Przeglądy tygodnia" walczyłem dzielnie nawet przez system awaryjny, udało się usunąłem go to był mój życiowy sukces.
zgadnijcie kogo ja bym chcial zobaczyc ? :
Grinczar wszedł do restauracji "Astronauta" na rogu ulic 3-maja i Korfantego. Nigdy tu nie bywał, a tym bardziej nie zabierał w takie miejsca swojej dziewczyny. Jednakże zawsze kierował się zasadą "bez ryzyka, nie ma zabawy". Tak więc usiadł na skórzanej kanapie i zaczął się
rozglądać po nowym miejscu.
- Co podać? - pytanie wyrwało Grinczara z zamysłu. Nie zastanowił się nad tym, co chce zjeść, a przecież jest w restauracji.
- Niech będzie rosół... - odpowiedział niepewnie, jakby sądził, że w takiej restauracji go nie podają. Mylił się i to bardzo.
- Z płetwą? - zapytał kelner.
- Nie... Z marchewką. Dziękuje, to wszystko.
- Dobra! Zaprosiłeś mnie do tej restauracji, zamawiasz rosół i w ogóle... - w końcu musiała się zniecierpliwić. Grinczar wiedział, że jego dziewczyna - Vanessa
szybko się niecierpliwi i tylko czekał aż gromadząca się w niej złość wybuchnie. W końcu wybuchła, ale on już miał przygotowaną odpowiedź.
- Zabrałem cię tutaj, do tego dziwnego miejsca, bo chcę opowiedzieć ci równie dziwną historię związaną z wirusem komputerowym.
Vanessa nic nie odpowiedziała, tylko patrzyła tępo na Grinczara. Ten nie zwracając na nią uwagi kontynuuował. Był w swoim żywiole - komputery i opowiadania. Kochał to od dziecka.
- Wczoraj w nocy, siedząc sobie na tvgry.pl i przeglądając kolejne growe filmiki z tym głupawym lekko, ale przyjemnym, ot co komentarzem, bo wiesz...
- Do rzeczy! - ponagliła go dziewczyna.
- Ok... Ok... No więc siedziałem sobie na tvgry.pl, a tu nagle wyskoczyło mi okienko "Czy do końca swojego życia chciałbyś tylko grać i nic nie robić?". Kliknąłem oczywiście "tak". Poza tym,
znasz mnie - bez ryzyka, nie ma zabawy. Pobrało mi jakiś program, zainstalował się sam, co mnie zdziwiło lekko i nagle pojawiło się pełno ikonek znanych gier. Nawet tych z konsol! Wszystkie działały,
a ja byłem wniebowzięty, lecz niestety... Kiedy chciałem skończyć, to zaczynałem mieć halucynacje... Takie najgorsze z bliskimi... Wiesz, że na przykład ty i Mario, no wiesz... Dlatego cały czas grałem, ale
w końcu zaczęło mi się robić słabo. Cały czas myślałem, jak pokonać tego wirusa aż w końcu wpadłem na pomysł. Skoro jest to wirus growy, a każda gra nienawidzi, kiedy się w niej oszukuje, to włączyłem GTA i zacząłem, jak szaleniec
wpisywać kody.
- To stukanie w klawiaturę mnie w nocy obudziło!
- Przepraszam... Jak już mówiłem... Wpisywałem kody, a tu nagle zaczął się obraz trząść, monitor i wszystko. Zamknąłem oczy, otworzyłem i wszystko wróciło do normy. Nie miałem już czasu iść na górę do sypialni, a może po prostu nie miałem
już sił. Nie wiem... Zasnąłem przy biurku z głową na klawiaturze.
- Pański rosół z marchewką.
- Dziękuję, ile płacę? - Grinczar obejrzał się, ale nie zobaczył kelnera. Zobaczył Mario, który już zbliżał się do Vanessy. On mógł tylko grzecznie patrzeć. Wróg oblizał wargi i powiedział "Trzeba było grać, a nie myśleć, że udało ci się mnie
pokonać! Jako hydraulik pływałem nie raz w szambie, ale ty jesteś w jeszcze gorszym położeniu." Popatrzał na przestraszonego Grinczara złowieszczym wzrokiem i zaczął się diabolicznie śmiać, a śmiech niósł się echem i po restauracji "Astronauta" i po głowie
ofiary.
A co do rasy, to chciałbym zobaczyć Obcych :)
Powiem tyle, Grubo się dzieje. Oglądam przegląd prawie od roku, ale to dopiero mój pierwszy komentarz. Widać różnice miedzy początkiem wątku przeglądu, a teraz. No Brawo!!! Oby tak dalej ;)
spoko przeglad :)
ale nie zapomnieliscie o Arcania : a Gothic Tale i B: Bad Company II ???
a co do rasy to chcialbym zobaczyc Predatora :P
''Spore- prawdziwa historia''
Dawno, dawno temu w pewnej grze o nazwie Spore żyło sobie czterech bohaterów: ryba ''Ferajna'' z dużą płetwą, pies Scooby Doo, astronauta z Planety 51 i królik z marchewką. Pewnego dnia ich życie zmieniło się na walkę o przetrwanie, ponieważ do krainy przybył zły wirus Big Daddy który chciał zapanować nad Spore. Wwiercał się swym wiertłem w pliki komputerowe aby je zniszczyć. Jednak czworo ''herosów'' przeciwstawiło mu się i po zaciekłej walce wrzucili go do Wrót do piekieł gdzie czekał na niego Avast. Najlepszy i największy boss w tej krainie.
Wszelka zbieżność imion/nazwisk NIE jest przypadkowa
Dzień jak co dzień, znowu wywaliła kanalizacja, sąsiadkę wreszcie dorwało ABW, a jej pies umknął i dokonał aktu defekacji , któremu przyglądał się nasz ( i tak już spóźniony) główny bohater - Krzysiu. Nie był on zadowolony z konieczności udania się do pracy,był niewyspany, jego nogi ciążyły mu jak cały stos niezrealizowanych projektów na Euro, a głowa po sylwestrowej balandze u Dela była zatruta niczym płetwa Fugu.W robocie czekała na niego z góry skazana na straty rozmowa z Naczelnym o podwyżkę , materiały z BioShocka 2 do zrobienia , kupa listów od niezadowolonych fanów z powodu braku Gramy! z Heavy Rain do skasowania, Flesz, no i Przegląd Tygodnia również trzeba przygotować za wczas , bo przecież niestrudzona ekipa TVGRY.PL nie ma d*py na posyłki , i musi sama jechać w teren aby jak najlepiej zrelacjonować daną sytuację na rynku gier swym wiernym odbiorcom. Gdy Lord oderwał się od własnych , zagmatwanych myśli powrócił do jeszcze bardziej szarej rzeczywistości i chyżo ruszył w stronę redakcji. Po dotarciu na miejsce , uprzedzone utarczką pomiędzy służbami komunikacji miejskiej a bohaterem , której ze względu na brutalny charakter sceny tutaj nie przytoczę, przywitawszy się z kolegami i zebrawszy opieprz za spóźnienie miast ruszyć czym prędzej do pracy, Krzysiu usiadł na swym skórzanym fotelu , przyglądając się "swojej" kolekcji konsol, wyjął drugie śniadanie . Od razu poczuł , że coś jest nie tak , nie czując zapachu swojskiej kiełbasy ,a tym bardziej domowych konfitur czy też średnio wypieczonych gofrów czym prędzej otworzył swój LunchBox, ku swemu zdziwieniu , z rozgoryczeniem stwierdził iż w śniadaniówce nie znajduje się żadna z wyżej wymienionych potraw , albowiem była tam... marchewka. Tak. Wiem. To straszne , i na prawdę ciężko przekazać czytelnikowi co czuł wtedy Lord. Cały świat nagle chciał mu popsuć dzisiejszy dzień, a i najbliższa mu osoba , jego własna żona oddaliła go na przymusową dietę. Jego własny umysł stał się w sytuacji patowej , recenzent nie chciał już być recenzentem , miał dość tej roboty. Uruchomił konsolę , włączył MW2, chciał zejchać paru n00bów z tuby, jednak po paru minutach wyskoczył mu RROD , (to pewnie przez te zawirusowane alternatywne firmware)
L. - "Trzeba było zostać astronautą..."
Ciąg dalszy nie nastąpi , chyba , że sam uczestnik przedstawionych w tej historii wydarzeń zechce nam ją przekazać.
Witam zna ktoś tytuł piosenki Final fantasty ?
Dawno, dawno temu kiedy miałem AVASTA podczas gry w Grand Theft Auto San Andreas przy ostatniej misji kiedy miałem załatwić ostatniego faceta wyskoczył Avast i zaczął wydzierać się UWAGA, UWAGA !!! WIRUS !!! myślałem że rozwale tego PC-ta i kiedy zacząłem się modlić przyszed on ESET z płetwą w dłoni i z marchewką w ustach próbował zwalczyć AVASTA jednak nic nie pomagało wtedy wezwał astronoma który przeszedł z kumplami od DEAD SPACE, innym się nie chciało próbowali, zwalczali i dalej nić w końcu ESET wypluł marchewkę obwiną ją płetwą, rzucił w AVASTA i tak załatwił tego Wirusa. ESET zaczął królować wygonił AVASTA został w moim Błaszaku i do tej pory pomaga mi z blaszaka przeszed na laptopa i non stop wspiera mnie w walce z następnym wirusami czyli AVASTEM i jego kolegami . Lecz chce mu podziękować i teraz mam okazje w 4 części jest płetwa i marchewka którą zwalczył AVASTA. To będzie chyba najlepsze podziękowanie dla ESETA mojego wybawiciela, chwała ESET.
Dawno, dawno temu kiedy miałem AVASTA podczas gry w Grand Theft Auto San Andreas przy ostatniej misji kiedy miałem załatwić ostatniego faceta wyskoczył Avast i zaczął wydzierać się UWAGA, UWAGA !!! WIRUS !!! myślałem że rozwale tego PC-ta i kiedy zacząłem się modlić przyszed on ESET z płetwą w dłoni i z marchewką w ustach próbował zwalczyć AVASTA jednak nic nie pomagało wtedy wezwał astronoma który przeszedł z kumplami od DEAD SPACE, innym się nie chciało próbowali, zwalczali i dalej nić w końcu ESET wypluł marchewkę obwiną ją płetwą, rzucił w AVASTA i tak załatwił tego Wirusa. ESET zaczął królować wygonił AVASTA został w moim Błaszaku i do tej pory pomaga mi z blaszaka przeszed na laptopa i non stop wspiera mnie w walce z następnym wirusami czyli AVASTEM i jego kolegami . Lecz chce mu podziękować i teraz mam okazje w 4 części jest płetwa i marchewka którą zwalczył AVASTA. To będzie chyba najlepsze podziękowanie dla ESETA mojego wybawiciela, chwała ESET.
Dawno, dawno temu kiedy miałem AVASTA podczas gry w Grand Theft Auto San Andreas przy ostatniej misji kiedy miałem załatwić ostatniego faceta wyskoczył Avast i zaczął wydzierać się UWAGA, UWAGA !!! WIRUS !!! myślałem że rozwale tego PC-ta i kiedy zacząłem się modlić przyszed on ESET z płetwą w dłoni i z marchewką w ustach próbował zwalczyć AVASTA jednak nic nie pomagało wtedy wezwał astronoma który przeszedł z kumplami od DEAD SPACE, innym się nie chciało próbowali, zwalczali i dalej nić w końcu ESET wypluł marchewkę obwiną ją płetwą, rzucił w AVASTA i tak załatwił tego Wirusa. ESET zaczął królować wygonił AVASTA został w moim Błaszaku i do tej pory pomaga mi z blaszaka przeszed na laptopa i non stop wspiera mnie w walce z następnym wirusami czyli AVASTEM i jego kolegami . Lecz chce mu podziękować i teraz mam okazje w 4 części jest płetwa i marchewka którą zwalczył AVASTA. To będzie chyba najlepsze podziękowanie dla ESETA mojego wybawiciela, chwała ESET.
Dawno, dawno temu kiedy miałem AVASTA podczas gry w Grand Theft Auto San Andreas przy ostatniej misji kiedy miałem załatwić ostatniego faceta wyskoczył Avast i zaczął wydzierać się UWAGA, UWAGA !!! WIRUS !!! myślałem że rozwale tego PC-ta i kiedy zacząłem się modlić przyszed on ESET z płetwą w dłoni i z marchewką w ustach próbował zwalczyć AVASTA jednak nic nie pomagało wtedy wezwał astronoma który przeszedł z kumplami od DEAD SPACE, innym się nie chciało próbowali, zwalczali i dalej nić w końcu ESET wypluł marchewkę obwiną ją płetwą, rzucił w AVASTA i tak załatwił tego Wirusa. ESET zaczął królować wygonił AVASTA został w moim Błaszaku i do tej pory pomaga mi z blaszaka przeszed na laptopa i non stop wspiera mnie w walce z następnym wirusami czyli AVASTEM i jego kolegami . Lecz chce mu podziękować i teraz mam okazje w 4 części jest płetwa i marchewka którą zwalczył AVASTA. To będzie chyba najlepsze podziękowanie dla ESETA mojego wybawiciela, chwała ESET.
Dawno, dawno temu kiedy miałem AVASTA podczas gry w Grand Theft Auto San Andreas przy ostatniej misji kiedy miałem załatwić ostatniego faceta wyskoczył Avast i zaczął wydzierać się UWAGA, UWAGA !!! WIRUS !!! myślałem że rozwale tego PC-ta i kiedy zacząłem się modlić przyszed on ESET z płetwą w dłoni i z marchewką w ustach próbował zwalczyć AVASTA jednak nic nie pomagało wtedy wezwał astronoma który przeszedł z kumplami od DEAD SPACE, innym się nie chciało próbowali, zwalczali i dalej nić w końcu ESET wypluł marchewkę obwiną ją płetwą, rzucił w AVASTA i tak załatwił tego Wirusa. ESET zaczął królować wygonił AVASTA został w moim Błaszaku i do tej pory pomaga mi z blaszaka przeszed na laptopa i non stop wspiera mnie w walce z następnym wirusami czyli AVASTEM i jego kolegami . Lecz chce mu podziękować i teraz mam okazje w 4 części jest płetwa i marchewka którą zwalczył AVASTA. To będzie chyba najlepsze podziękowanie dla ESETA mojego wybawiciela, chwała ESET.
Dawno, dawno temu kiedy miałem AVASTA podczas gry w Grand Theft Auto San Andreas przy ostatniej misji kiedy miałem załatwić ostatniego faceta wyskoczył Avast i zaczął wydzierać się UWAGA, UWAGA !!! WIRUS !!! myślałem że rozwale tego PC-ta i kiedy zacząłem się modlić przyszed on ESET z płetwą w dłoni i z marchewką w ustach próbował zwalczyć AVASTA jednak nic nie pomagało wtedy wezwał astronoma który przeszedł z kumplami od DEAD SPACE, innym się nie chciało próbowali, zwalczali i dalej nić w końcu ESET wypluł marchewkę obwiną ją płetwą, rzucił w AVASTA i tak załatwił tego Wirusa. ESET zaczął królować wygonił AVASTA został w moim Błaszaku i do tej pory pomaga mi z blaszaka przeszed na laptopa i non stop wspiera mnie w walce z następnym wirusami czyli AVASTEM i jego kolegami . Lecz chce mu podziękować i teraz mam okazje w 4 części jest płetwa i marchewka którą zwalczył AVASTA. To będzie chyba najlepsze podziękowanie dla ESETA mojego wybawiciela, chwała ESET.
Dawno, dawno temu kiedy miałem AVASTA podczas gry w Grand Theft Auto San Andreas przy ostatniej misji kiedy miałem załatwić ostatniego faceta wyskoczył Avast i zaczął wydzierać się UWAGA, UWAGA !!! WIRUS !!! myślałem że rozwale tego PC-ta i kiedy zacząłem się modlić przyszed on ESET z płetwą w dłoni i z marchewką w ustach próbował zwalczyć AVASTA jednak nic nie pomagało wtedy wezwał astronoma który przeszedł z kumplami od DEAD SPACE, innym się nie chciało próbowali, zwalczali i dalej nić w końcu ESET wypluł marchewkę obwiną ją płetwą, rzucił w AVASTA i tak załatwił tego Wirusa. ESET zaczął królować wygonił AVASTA został w moim Błaszaku i do tej pory pomaga mi z blaszaka przeszed na laptopa i non stop wspiera mnie w walce z następnym wirusami czyli AVASTEM i jego kolegami . Lecz chce mu podziękować i teraz mam okazje w 4 części jest płetwa i marchewka którą zwalczył AVASTA. To będzie chyba najlepsze podziękowanie dla ESETA mojego wybawiciela, chwała ESET.
Dawno, dawno temu kiedy miałem AVASTA podczas gry w Grand Theft Auto San Andreas przy ostatniej misji kiedy miałem załatwić ostatniego faceta wyskoczył Avast i zaczął wydzierać się UWAGA, UWAGA !!! WIRUS !!! myślałem że rozwale tego PC-ta i kiedy zacząłem się modlić przyszed on ESET z płetwą w dłoni i z marchewką w ustach próbował zwalczyć AVASTA jednak nic nie pomagało wtedy wezwał astronoma który przeszedł z kumplami od DEAD SPACE, innym się nie chciało próbowali, zwalczali i dalej nić w końcu ESET wypluł marchewkę obwiną ją płetwą, rzucił w AVASTA i tak załatwił tego Wirusa. ESET zaczął królować wygonił AVASTA został w moim Błaszaku i do tej pory pomaga mi z blaszaka przeszed na laptopa i non stop wspiera mnie w walce z następnym wirusami czyli AVASTEM i jego kolegami . Lecz chce mu podziękować i teraz mam okazje w 4 części jest płetwa i marchewka którą zwalczył AVASTA. To będzie chyba najlepsze podziękowanie dla ESETA mojego wybawiciela, chwała ESET.
Dawno, dawno temu kiedy miałem AVASTA podczas gry w Grand Theft Auto San Andreas przy ostatniej misji kiedy miałem załatwić ostatniego faceta wyskoczył Avast i zaczął wydzierać się UWAGA, UWAGA !!! WIRUS !!! myślałem że rozwale tego PC-ta i kiedy zacząłem się modlić przyszed on ESET z płetwą w dłoni i z marchewką w ustach próbował zwalczyć AVASTA jednak nic nie pomagało wtedy wezwał astronoma który przeszedł z kumplami od DEAD SPACE, innym się nie chciało próbowali, zwalczali i dalej nić w końcu ESET wypluł marchewkę obwiną ją płetwą, rzucił w AVASTA i tak załatwił tego Wirusa. ESET zaczął królować wygonił AVASTA został w moim Błaszaku i do tej pory pomaga mi z blaszaka przeszed na laptopa i non stop wspiera mnie w walce z następnym wirusami czyli AVASTEM i jego kolegami . Lecz chce mu podziękować i teraz mam okazje w 4 części jest płetwa i marchewka którą zwalczył AVASTA. To będzie chyba najlepsze podziękowanie dla ESETA mojego wybawiciela, chwała ESET.
Dawno, dawno temu kiedy miałem AVASTA podczas gry w Grand Theft Auto San Andreas przy ostatniej misji kiedy miałem załatwić ostatniego faceta wyskoczył Avast i zaczął wydzierać się UWAGA, UWAGA !!! WIRUS !!! myślałem że rozwale tego PC-ta i kiedy zacząłem się modlić przyszed on ESET z płetwą w dłoni i z marchewką w ustach próbował zwalczyć AVASTA jednak nic nie pomagało wtedy wezwał astronoma który przeszedł z kumplami od DEAD SPACE, innym się nie chciało próbowali, zwalczali i dalej nić w końcu ESET wypluł marchewkę obwiną ją płetwą, rzucił w AVASTA i tak załatwił tego Wirusa. ESET zaczął królować wygonił AVASTA został w moim Błaszaku i do tej pory pomaga mi z blaszaka przeszed na laptopa i non stop wspiera mnie w walce z następnym wirusami czyli AVASTEM i jego kolegami . Lecz chce mu podziękować i teraz mam okazje w 4 części jest płetwa i marchewka którą zwalczył AVASTA. To będzie chyba najlepsze podziękowanie dla ESETA mojego wybawiciela, chwała ESET.
POZDRO DLA CAŁEJ EKIPY tvgry.pl
Co za nuta w tle ludzie ... HELP
Chciałbym zobaczyć najpierw misje obcego,potem marines a na końcu predatora.Teraz historyjka:
Kiedy jeszcze miałem AVASTA za dwa 2 złote kupiłem na pewnej stronie internetowej konto i ściągnełem batman arkham asylum demo aż tu nagle Uwaga znaleziono wirusa! kopałem komputer przez pięć minut ale wszystko dobrze się skończyło i komputer działa.
Jakby co to nie była historyjka na konkurs tylko tak dla jaj
Oczywiscie w związku z tym że mataeriałów z gry kosmicznym żołnierzem jest bardzo mało (można powiedzieć że prawie ich nie ma), oraz w związku z tym ze właśnie to grając kosmicznym marines trzeba najbardziej łapać oddech i zmieniać pampersa Bardzo Proszę o załączenie gameplaya właśnie tą postacią. Pozdrawiam.
Virus tępy virus walnięty, burdel na kompie robi........Trzeba go pokonac ale to jest gratka bez antivirusa to wadanka,
Kto spiewa w Final Fantasy XIII?
i jeszcze call of duty 7 wyjdzie w listopadzie!!!!!!!!
Ja szczególnie chciałbym zobaczyć Aliena
Tęsknię za konkursami komentarzowymi... to były jedyne konkursy w jakich miałem jakiekolwiek szanse... No ale nic, spróbuję!
Za górami za lasami gdzieś głęboko w puszczy lasu Brecilian Morrigan spotkała chorego psychiczne i dość nadpobudliwego królika Pedo , który spędził swoje dzieciństwo w Zonie i przybył tutaj dzięki swojej magicznej marchewce o właściwościach i efektach spożycia podobnych do 6 działek kokainy. Marchewka ta podsuwała mu różne pomysły takie jak dołączenie do NASA i zostanie astronautom by zbadać nowe galaktyki z trylogii Mass Effect czy nawet przystąpienie do eksperymentów zmiany odnóży królika w płetwę, dzięki której łatwiej by mu było pływać. Lecz niestety Pedo przez swój zapał spróbował wszystkich idei i nie wyszło mu to raczej na dobre. Od dziś jest zwany misiem i jest gwiazdą internetu i nie wiedzieć czemu uznawany jest za pedofila. Kto wie może to taka sama zapowiedź kariery jaka miała miejsce w przypadku ś.p. Micheal'a Jackson'a. Tak więc Morrigan uciekła z Denerim i odłączyła się od swojego ukochanego szarego strażnika, który nie chciał mieć z nią dziecka tylko pragnął umrzeć z honorem za wszystkich szarych strażników. Pedo pomógł jej w tym zmaganiu o zdobycie dziecka i juz sami możecie co sie dalej stało, a także co z tego wynikło.
A ja uważam, że takie konkursy są lepsze. Bo wygrywa ten co ma coś w głowie i jakieś pomysły. Zresztą jest z czego się śmiać. Jak mi się będzie chciało to napisze jeszcze jakieś opowiadania.
A tak wogólę to tvgry jest najlepszą telewizją internetową na polskim rynku. W innych programy wyglądają jakby były robione podczas przerwy na obiad. Tutaj widać, że się tylko tym zajmujecie. Dla mnie bomba tylko chce więcej więcej więcej :P:P
Hehe Najlepsze opowiadania ma BigMen xD A najpierw chcę zobaczyć Obcych w filmiku z A vs p
ja chciałbym zobaczyć aliens
Przegląd fajny rok 2010 będzie rokiem graczy nie mogę się doczekać AC2,bio shock 2 i oczywiście mafii
a to moje opowiadanie
Wiecie ze na Marsie było życie. Opowiem wam o tym, a było to tak. Na marsie wylądował kosmonauta Krzysztof, który sie tam nudził, więc postanowił stworzyć na swoim pececie kod planetarny dzięki któremu na Marsie będzie życie. Udało mu się. Gdy wgrał kod w przestrzeń to mógł na Marsie zrobić sobie grządkę i staw. W ogródku miał różne warzywa min. marchewkę, a w stawie dużo różnych ryb z płetwami. Potem odwiedził do niespodziewany gość– pies Łajka. Oswoił go sobie i miał przyjaciela. Na drugi dzień gdy kosmonauta sobie smacznie spał do jego domku weszła kobieta . Gadała oś po rosyjsku, a on nie mógł jej zrozumieć , bo był polakiem ,ale okazało się ze gość mówi po polsku i się dogadali. Aleksandra(bo tak miała na imię) przyniosła mu dziwna płytkę i oznajmiła że dzięki niej z Ziemi do Marsa będzie prowadziła autostrada. Krzysiek uległ Oli i włożył płytkę do napędu, okazało się ze to był nowy wirus MARSJANIN. Wdał się on do komputera i pozmieniał kod planetarny, żaden antywirus nie mógł sobie z nim poradzić bo on dopiero powstał i żaden nie był do nie go przystosowany. Kosmonauta sformatował dysk , ale że zapisał kod tylko na dysku to kod się usunął . Zycie na Marsie zginęło. Krzysztof zabrał ŁAJKE i wrócił na ziemie, a Ole zostawił na Marsie , żeby zrobiła drugi kod planetarny. Krzysztof uległ Aleksandrze jak Adam Ewie.
JAK AC 2 W MARCU ?? miało byc w lutym chyba ??
no właśnie gdzie BC 2 ? a co Batman AA 2 to na pewno w tym roku sie nie ukaże ;] zreszta ja byc nawet niechciał Bats w tym roku, byłby na pewno gorszy od poprzedniczki
ps.myślicie ze kto napisze najdłusze opwiadanie ten ma większę sznase na wygranie ?? :P
Przegląd fajny rok 2010 będzie rokiem graczy nie mogę się doczekać AC2,bio shock 2 i oczywiście mafii
a to moje opowiadanie
Wiecie ze na Marsie było życie. Opowiem wam o tym, a było to tak. Na marsie wylądował kosmonauta Krzysztof, który sie tam nudził, więc postanowił stworzyć na swoim pececie kod planetarny dzięki któremu na Marsie będzie życie. Udało mu się i zapisał go tylko na dysku. Gdy wgrał kod w przestrzeń to mógł na Marsie zrobić sobie grządkę i staw. W ogródku miał różne warzywa min. marchewkę, a w stawie dużo różnych ryb z płetwami. Potem odwiedził do niespodziewany gość– pies Łajka. Oswoił go sobie i miał przyjaciela. Na drugi dzień gdy kosmonauta sobie smacznie spał do jego domku weszła kobieta . Gadała coś po rosyjsku, a on nie mógł jej zrozumieć , bo był polakiem ,ale okazało się ze gość mówi po polsku i się dogadali. Aleksandra(bo tak miała na imię) przyniosła mu dziwną płytkę i oznajmiła że dzięki niej z Ziemi do Marsa będzie prowadziła autostrada. Krzysiek uległ Oli i włożył płytkę do napędu, okazało się ze to był nowy wirus MARSJANIN. Wdał się on do komputera i pozmieniał kod planetarny, żaden antywirus nie mógł sobie z nim poradzić bo on dopiero powstał i żaden nie był do nie go przystosowany. Kosmonauta sformatował dysk , ale że zapisał kod tylko na dysku to kod się usunął . Zycie na Marsie zginęło. Krzysztof zabrał ŁAJKE i wrócił na ziemie, a Ole zostawił na Marsie , żeby zrobiła drugi kod planetarny. Krzysztof uległ Aleksandrze jak Adam Ewie.
Pewnego razu batman grał w mario astronautę i walczył ze smokiem.Smok już miał zginąć i powiedział: Będziesz miał wirusa!.Batman nie uwierzył.Następnego dnia włącza komputer i włącza mario.Nagle smok jedzący marchewkę pojawia się na tapecie i mówi: Masz wirusa!.Wirus kłócił się ze smokiem o zapłatę bo smok dal mu za mało gotówki.Licytuje się batman ze smokiem o wirusa.Wygrał smok.Od czasu do czasu wirus przejmuje komputer.Miesiąc później batman wygrał w konkursie na stronie www.tvgry.pl antywirusa nod32 i zainstalował go.Wirus wchodzi do komputera i został złapany przez antywirusa.Okazało się że ten wirus to ryba.Rybie wyrwano płetwę i się pobeczała.Smok nie miał już pieniędzy na nowego wirusa więc się poddał.Batman ucieszony jest coraz lepszy w mario i pokonuje smoki.
Koniecznie chciałbym zobaczyć predatora :D
Ja chciałbym w avp zobaczyc aliena :)
Hej daleko w górach naszych
astronauta miał sto warzyw
Płetwą dzielnie co dzień plewił
lecz raz na nie się juz wnerwił
Wyrwał na raz sto marchewek
rzucił wszystko w komputerek
Tam wirusik się odezwał
"Tyś oszalał? Weź Pan przestań!"
Astronauta rzekł "Niezgoda!"
zaczął szukac ESET Noda
Wszak jest duża ta gospoda
lecz Nod lezał nieopodal
Kliknął skanuj myszką szybko
"Giń wirusie! Giń ty dziw**!"
Dawno temu (jakoś 2 lata po wydaniu God of War 2) żył sobie geniusz. Miał on na imię Krzyś i bardzo lubił Mass Effekt. Kiedy dowiedział się od wróżki, że w 2010r. wyjdzie Mass Effekt 2 tak się ucieszył, że nie mógł się doczekać. Wymyślił więc jak mógł przetrwać ten ciężki rok. Otóż chciał wysłać kosmonautę w kosmos, by znalazł wrota czasu na obcej planecie. Kiedy wysłaniec to uczyni to za pomocą teleportu wyśle naszego bohatera na tą planetę i przejdzie przez wrota czasu, które przeniosły by geniusza na ziemię gdzie byłby rok 2010. Krzyś jak pomyślał tak zrobił i wysłał e-maila do kosmonauty, by wyruszył. Jednak pismo zaatakował wirus ILOVEYOU i wysłał e-maila do zoo gdzie został przekierowany w formie listu do dwóch gadających osłów. Pierwszy miał na imię Marcin, a drugi Łukasz. Osiołki te bardzo się z dziwiły, że zostały wybrane do tak ważnej misji. Podjęły się temu wyzwaniu bo niestety Zoo nie miało funduszy na jedzenie dla zwierząt i w końcu tak by umarły, więc nie miały nic do stracenia. Dwa dni później osły wyruszyły na planetę Abydos gdzie znalazły wielką 3 metrową marchewkę. Było to dziwne gdyż na planecie był tylko piasek. Dwa głupie osły kłóciły się kto ma zjeść tą marchewkę, gdy w tym momencie okazało się, że to nie była marchewka. Była to wielka płetwa olbrzymiego pomarańczowego delfina piaskowego, który ryczał jak krowa!!! Marcin powiedział do Łukasza – O K....WA !!!!, a na to Łukasz mu odpowiedział – No.
Wielki delfin zjadł dwa osły i na deser jadł marchewkę, która była jego płetwą bo delfin był idiotą i ugryzł samego siebie. Gdy delfin muczał z bólu na ziemi Krzyś dawno przeszedł już Mass Efekt 2 bo samo szkolenie osłów zajęło 2 lata. Wiecie jaki jest morał? Ja chyba wiem.
Lepiej samemu przekazywać informacje, niż wysyłać e-maile. A jak ten morał wam się nie podoba to mam drugi Geniusz Krzyś podobnie jak osły byli Idiotami
zbieżność osób i nazwisk jest przypadkowa
Za górami, za lasami ale wcale nie tak daleko żył sobie w osamotnieniu pewien gracz imieniem Paweł. Żył sam do towarzystwa miał tylko swoje ukochane gry, był takim fanem wszystkich gier że nie potrzebował innych towarzyszy. Pewnego dnia blisko jego domu wylądował uszkodzony statek kosmiczny. Paweł od tak dawna żył jako pustelnik że nie wiedział co to takiego jest, nagle drzwi statku otwierają się a w nich stoi dziwnie ubrany człowiek. Oczywiście był to Astronauta jednak gracz tego nie wiedział. Gdy ujrzał kosmonautę w pierwszej chwili bardzo się przestraszył. Nieznajomy podszedł do Pawła i powiedział:
- Jestem porucznik Shepard a Ty?
- Ja nazywam się Paweł. Co robisz na moim odludziu?- zapytał Paweł
- Rozbiła się moja maszyna możesz wskazać mi drogę do najbliższego miasta?
- Ale najbliższe miasto jest 300 kilometrów stąd, jak chcesz możesz zatrzymać się u mnie i odpocząć później wybierzesz się do miasta.
Porucznik przyjął propozycję i we dwoje udali się do chaty gracza. Gdy doszli na miejsce Paweł zaproponował gościowi herbatę oraz obiad, jednak że Paweł na nic nie miał czasu gdy grał w lodówce została mu tylko marchewka. Gdy Paweł szykował jedzenie pułkownik dosiadł się do komputera i wpuścił bardzo groźnego wirusa do komputera Pawła. Na początku gracz niczego nie zauważył, gdy pułkownik Shepard miał się już zbierać do miasta Paweł zauważył coś dziwnego w swoim komputerze. Tak bardzo się ze złościł że chwycił pierwszą lepszą rzecz w rękę traf chciał że była to płetwa i uderzył Sheparda z taką siłą że pułkownik się przewrócił i uderz głową o podłogę tracąc przytomność. Paweł wykorzystując sytuacje przeszukał go i okazało się że jest to Agent CIA, gracz nie tracąc czasu związał go i ocucił, próbował dowiedzieć się co on tu tak naprawdę robi i dlaczego wprowadził mu wirusa. Agent wyśpiewał wszystko pod wpływem tortur wówczas okazało się że CIA wymyśliło tego wirusa specjalnie do tego zadania gdyż chcieli posiąść te wszystkie gry które miał Paweł. Wirus działał na zasadzie przesyłania informacji do centrali CIA oraz usuwaniu plików niszcząc dysk oraz wszystkie podzespoły w komputerze Pawła, wpadł on w czarną rozpacz, gdyż wirusa tego nie dało się już zatrzymać. Paweł był tak zdenerwowany że zabił agenta i wyprowadził się z odludzia ponieważ tam ciągle myślał o grach. Gdy przeprowadził się do miasta znalazł pracę i po kilku latach wszystko zaczęło się układać. Paweł dalej był wielkim fanem gier jednak teraz miał już czas dla innych ludzi. Wreszcie po kilku latach znalazł jeden plus tamtych wydarzeń a mianowicie teraz miał chodziarz z kim pograć w MMO....
tu macie ludziska muzyczkę która leci w tle
http://www.youtube.com/watch?v=6XsUIhEGIhs
This is War -Wake of Destruction
No mam nadzieję, że Crysis 2 bedzie na Xbox'a 360! Jeśli chodzi o Aliens vs. Predator to chce zobaczyć tą żałosną rasę ludzi :D
POkażcie w pierwszej koleności ALiena!!!!!!!!!!!
HALO JA CHCIAŁEM PRZYPOMNIEĆ O OBIECANYM "GOD OF WAR II" Z "GOD OF WAR COLLECTION"!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Przegląd nic specjalnego ale i tak fajny. Najlepiej zacząć tak: Pewien emerytowany astronauta który lubił marchewki posiadał płetwy zamiast rąk :D.
Moja historyjka jest dość niereistyczna ale może komuś się spodoba.
"The Virus Story"
Jest zima roku 2012, na zegarku wskazówka znajdóję się w okolicach godziny 18, za oknem ciemno i pełno śniegu. Od wczoraj nie przestaje padać. Za chcwilę w moim domu zacznie się wigilia, mam jakieś dziwne przeczucie, że coś się tego wieczoru wydaży. ..
Jak co roku mama z ciocią przygotowały wyśmienitą potrawę wigilijną i jak zwykle gotowana marchewka wykipiła z garczka, ja z braćmi i kuzynami nakryliśmy stół, było trochę roboty, ponieważ na wigilię zjeżdża się do nas cała rodzina. Nawet przyjechał wujek Heniek, astronauta. Oczywiście jak tradycja nakazuje przygotowaliśmy także miejsce, dla nieznajomego gościa. Złożyliśmy sobie życzenia, pośpiewaliśmy kolędy i rozdaliśmy prezenty. Nagle z za ona zaczęło dochodzić bardzo intensywne zielonkawe światło. Pomyśleliśmy, że ktoś strzela petardami, więc wyjrzeliśmy przez okno. Ku naszemu zdziwieniu ujrzeliśmy, że z nieba coś spada, i do tego leci w naszą stronę, światło było coraz większe i coraz bliższe, nagle uderzyło w ziemię tuż przed drzwiami naszego domu. Poszedłem otworzyć drzwi, aby zobaczyć, co to jest. W ziemi była dość duża dziura a w niej meteoryt wielkości piłki do siatkówki, owy kamień świecił się na niebiesko, wyglądało to bardzo ładnie. Podszedłem do tego ostrożnie i dotknąłem, nic się nie stało, więc wiozłem to i zabrałem do domu. Do końca przyjęcia wigilijnego leżało to na ławie, i wszyscy zastanawialiśmy się, co z tym zrobić. Zrobiło się w końcu późno i powoli wszyscy się rozeszli. Wiozłem meteoryt do pokoju i poszedłem spać, gdy rano wstałem, nie było już meteorytu, zostało po nim jakaś galaretowata święcąca się maź. Podszedłem od tego i zgarnąłem do słoika, położyłem na biurku, postanowiłem, że zostawię to jeszcze dzień i zobaczę, co się z tym stanie. Włączyłem komputer i gdy tylko na monitorze pojawił się pierwszy obraz, maź zaczęła bardziej świecić jakby się trząść. Słoik się przewrócił, a zawartość wylała się na podłogę. Zielone coś zaczęło się ruszać i nagle powstał z niej malutki galaretowaty hipek. Popatrzył się na mnie i powiedział – cześć. Wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia i odpowiedziałem – ee…. Cześć, kim jesteś? Hipek powiedział – Jestem Virusem, z planety bardo odległej. Zostałem stworzony do niszczenia układów elektronicznych naszych wrogów. Potrzebuję informacji… - i nagle przybysz z kosmosu „wskoczył” do jednego z portów USB. Komputer zaczął wariować, kursor się sam poruszał, nic nie mogłem zrobić, zapewne wirus przejął kontrolę nad komputerem. Pojawiło się okno właściwości systemu i nagle taktowanie procesora zaczął wzrastać, zegar zatrzymał się na 24THz (T – tera). Wielkość pamięci ram także wzrosła, wzrosła to 1024TB. Wirus w kilka sekund poznał nowy system i przeszukał go dokładni, zobaczyłem, że kursor zbliża się do ikonki przeglądarki internetowej, więc szybko szarpnął za kable internetowy wyrywając go wraz z gniazdkiem w ścianie. Nagle na ekranie pokazała się twarz wirusa i zapytała się, dlaczego odłączyłem go od Internetu. Wtedy ja odłączyłem także zasilanie od komputera, ale ku mojemu zdziwienia dalej działał. Wirus się najwyraźniej zdenerwował, – co zrobiłeś, dlaczego mnie tu uwięziłeś, jesteś na pewno Ferozjańskim szpiegiem, bo inaczej byś nie wiedział, że jak odłączysz prąd to nie będę mógł się stąd wydostać!
Otworzyłem obudowę komputera i zobaczyłem, że każdy element pokryty jest tą mazią. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, a chwilę po tym otworzyły się drzwi do mojego pokoju i wkroczyło przez nie 2 męrzszczyzn w czarnych garniturach, rodem z „facetów w czerni”, przemówili – Witaj, jesteśmy z organizacji PŁETWA (Polsko Łotewsko Estońskie ToWarzystwo Anormalityczne) Zajmujemy się wszystkim, co jest anormalne. Od dawna śledziliśmy ten obiekt aż w dniu wigilii znikł z naszych ekranów, na szczęscie udało się nam go znaleźć, oddaj nam wirusa, gdzie on jest.
W komputerze – powiedziałem.
Co – odparł jeden z agentów, wiesz, co on może zrobić, może zniszczyć całą globalną sieć.
Domyślam się, dlatego odłączyłem Internet zanim się do niego dobrał i zasilanie, tak wiec jest uwięziony w moim komputerze. – Odpowiedziałem
Tak, więc musimy zabrać twój komputer – powiedział agent
Dobra, ale jadę z wami – powiedziałem
Agent kiwnął głową, wzięli komputer i za parę godzin byłem w jakiejś tajnej bazie wojskowej. Weszliśmy do wielkiej hali gdzie były poustawiane setki komputerów, naukowcy więźli mój komputer i podłączyli do reszty.
Naukowiec spojrzał na mnie i powiedział – Wirus, którego znalazłeś, pochodzi z nieznanego nam świata, nie jest jedyny, mamy tutaj już ich bardzo dużo, zamknęliśmy je w komputerach, połączyonych razem w sieć. Prowadzimy nad nimi badania już do 10 lat, twierdzimy, ze mogą nam pomóc w odnalzieniu pozaziemskich cywilizacji i dostarczą nam wiedzy na temat nowych technologii.
W zamian za mój komputer dostałem nowy z podzespołami, które na rynek miały wejść dopiero za dwa lata. Włączyłem nowy komputer odpaliłem na nim crysisa ustawiłem wszystko na max i włączyłem grę wszystko było super płynne, grafika piękna, nagle żaczą dzwonić dzwonek, przed oczami zrobiło się ciemno i się obudziłem. Okazało się, że wszystko mi się przyśniło. xD
Ja chętnie zobaczę Aliena.
Wszystko miało początek w 1996 r gdzie w USA wybudowano więzienie "Looney Tunes" . Hmm więzienie dla bohaterów kreskówek spytacie ?? Ależ to prawda , w tym więzieniu przetrzymywano kreskówkowych bohaterów którzy coś przeskrobali....Wszystko oczywiście było objęte tajemnicą nikt nawet nie wiedział że oni instnieją naprawdę.W więzieniu tym w celi nr 124 przetrzymywany był Królik Bugs pseudonim "Płetwa" który wylądował tu za przemyt marychy przez może Sargasowe do Bałtyckiego na wielorybach ( stąd wzioł się jego pseudonim).Rządny zemsty królik wyszedł na wolność w 2012 roku i uknuł złowrogi plan pokrzyżowania polsko-ukraińskiego Euro (to polska straż graniczna złapała go w trakcie wsiadania na wieloryba w Gdańsku).Stworzył on wirusa , który nosił nazwę "Marchewka" .Działał on bardzo sprytnie , wykradał on wszystkie hasła Polaków i Ukraińców dawając dostęp Bugsowi do kont na allegor,eBay itp a on zanając passy logował się i zmawiał na kontach nieszczęśników po 2,3 t marchwi rujnując zarazem gospodarkę całego globu.Ludzie wydając tyle pieniędzy na marchewki nie mieli kasy na bilety na mecze co wkurzyło pewnego pseudo-kibica kosmonaute , który wykradając technologie NASA stworzył pakiet anty virusowy "ESET Smart Security", który skutecznie bronił komputery przed marchewkami.Po kilku miesiącach złapano bugsa i odesłano go spowrotem do USA a wirusa usunięto ze wszystkich komputerów .
Coś bowiem opowiem o pasożytach, zapytasz:
"Kim one są?" mordy nie drą ani oczami ich nie schwytasz.
Ujrzeć nie zdołał Kopernik Mikołaj ASTRONAUTA; nie uznała nauka.
Nie wierzono, niszczono tych co twierdzili inaczej raczej.
Szkodniki według Wiki od początków zalążków życia.
Łatwo się nie dają, przeszkadzają, na słabszych się czają.
Nigdy bez powodu, w tym szkopuł, przystopuj, się przygotuj.
Chcą przetrwać, nie przestać, stawiają to na piedestał.
Proste, czyimś kosztem jak większość ludzi, sumienia im nie brudzi.
Kolejną premierę zaliczyły, ożyły na komputerach zera.
Wirusy jak Prusy się zjawiały i atakowały.
Nierozłączne, łączne ze słabą profilaktyką nie znikąd,
jak z rybami, bykami PŁETWY i rogi, rymowanki dobij.
Żadne, bo padnę metody MARCHEWKI i kija bijacz.
Zapobiegać, nie dygać swoje robić, po necie śmigać,
bo spotka Cię nieprzyjemna, przyziemna kara na raz.
Wtedy jedyna metoda, to wyrzynać - ich nie szkoda.
Do tego celu, wielu tak uzna praca żmudna: format kompa.
Witam jak nazywa się track który przeplata się w czasie przeglądu premier na 2010 rok ? %-)
Rozpoczynać dzień wieszaniem mego kompa jest zadaniem,
kiedy system się nie złości GTA już w gotowości,
matka dziś rozkazała marchewkę na śniadanie ma siostra zjeść miała
płetwa płetwą płetwę myje,
astronauci mają krzywe ryje,
i sens tego taki,
że gdy wirusa masz,
bez antyvira sobie rady nie dasz.
Hejka, witam i opowiadanie klikam.
Raz wieczorkiem, na naszym serwisie,
Zobaczyłem konkurs wyglądający znakomicie.
Nie czekając ani chwili,
Ściągnąłem pakiet offica moi drodzy mili.
Już szczęśliwy szybkim transferem,
Zjadłem z uśmiechem pyszną marchewę.
Po pobraniu programu,
Musiałem długo szukać winnraru.
Wkońcu się znalazł na dysku C,
I już po wszystkim, udało się !!!
Pisze już moją historię bardzo długo,
Drapiąc się przy tym w moje ucho.
Bez żadnych problemów,
Bez żadnych cięć.
Pirackie życie jest zawsze na pięć.
Kilkanaście minut później...
Nieeeeeee,
Nebieski astronauta kasuje mi,
wszystkie pliki .txt
Nie wiem co robić,
Chyba zabije się !!!
Kilkanaście dni później...
Po długiej i ciężkiej operacji,
Która miała na celu wyjęcie scyzoryka z mojej głowy.
Znalazłem przyczyne mojego problemu...
Był nim office tzn. Trojan
Bardzo zły.
Wieczny zbójca tak jak Ty.
Pił, palił i windowsa trawił.
Już kaplica postawiona,
Nie zabrakło monitora.
Tak więc drodzy piraci.
Macie wiele szczęścia,
Lecz gdy trafi Was wielka płetwa.
Pozostanie tylko żal,
I wirusa plik .rar
No to chyba już będzie 5 opowiadanie :D:D:D
"Sens życia"
Pewien stary astronauta był od komputera uzależniony.
Cały czas przed nim siedział nawet nie miał żony.
Od grania płetwy zamiast nóg mu wyrosły
Mył się rzadko, zęby mu pleśnią zarosły
Jednak pewnego dnia komputer zachorował.
Miał wirusa który wszystko zniszczył , uciekł i gdzieś się schował.
Gdy okazało się że grę Marchewka: Vietnam mu zjadł.
Astronauta z bólu trzymając się za krocze na ziemie padł.
Całe życie staty nabijał.
Wirus się teraz z niego nabijał
Wyjść z domu postanowił
„Jak tam teraz jest” ciągle się głowił
Na mieście fajne lachony zobaczył
O parę domów publicznych zahaczył
Znalazł przyjaciół, hobby i pracę
Do domu wracał codziennie z kacem.
Ku jego zdziwieniu da się żyć bez komputera
Chociaż to uzależnia jak jasna cholera.
*cholera to taka choroba
Jupii przegląd. LOORD. HEHEH Pudełkowy DLC hehe. Ten DLC nie podoba mi się. Final Fantasty XIII ładnie wygląda grafika i to bardzo, coś mało tych wad Szkoda że niema jej na PCa echh. 2010 jeest ale będzie gierek i Mafia II powinno być. Ale gier nie no będzie się działo i ACII na PC. Kurcze tyle super gier a ja w nawet 1/5 nie zagram echh :(. No AC i Mafia. Ale nie no będzie tego. Jeeest Army Of Two tak jest super. ALIENS VS PREDATOR SUUPER TAAAK NARESZCIE JUPIII TAAK. Już koniec buuu. Historyjkę bym napisał ale nie mam czasu bo szkoła :(.
Świetne są te Przeglądy Tygodnia. Trochę szkoda, że nie wspomnieliście o Battlefield Bad Company 2, który w marcu wychodzi na PC, a 28 stycznia zaczną się beta testy
Tak patrze po niektórych to piszą wierszyki a nie opowiadania. Ja pisze opowiadania wierszowane :P
No to teraz moje 6:
"FINDOFS"
Za górami za lasami
Żył sobie Bill ze swoim frajerami.
W garażu swoje dzieło tworzył.
Był to system operacyjny który mu drzwi do świata otworzył.
Wszystkie wersje Trojany zawierały
Ponieważ ludzi kontrolować miały
I tak bogaty Bill z marchewką siedział
Nawet o tajnych sprawach na świecie wiedział.
Jednak astronauci ESET’a zrobili
I wszystkie wiry w systemie wytępili.
Bill pływał w płetwach gdy o tym się dowiedział.
Zakrztusił się wodą i już na dnie siedział.
I tak jego kontrola się skończyła
Bo prywatność dla ludzi ważna jest i była.
zbieżność osób i nazwisk jest bardzo przypadkowa...
Przeglad spoko!
Bajka o rodzinie pana Marchewki, którzy są zapalonymi graczami World of Warcraft ;p
Pan Marchewka mądra głowa
Chciał dziś zalogować się na WoW'a
Coś nie wyszło...... bład wyskoczył....
Hmmmm......Tosz to wirus do akcji wkroczył!!!
Wirus groźny, pliki zjadał
W World of Warcraft postaci zmazał
Pan Marchewka przestraszony
W mig zadzwonił do swej żony.
Rozmawiali godzinami
Nie poradza sobie sami
Nagle Płetwa - syn najmłodszy
Wpadł na pomysł nienajgorszy
"Napiszemy do Blizzarda
Wszak to dla nich też pogarda
Kto smiał włamac się do WoW'a?!
Warhammera sprawka owa!"
W odpowiedzi przeczytali
By przez moment w nic nie grali
Szefo Blizza plik przesyła
Awantura mała była
Astronauta w załaćżniku
Tak, to nazwa tego pliku
Antywirus jest to wszakze
Bardzo znany on, a jakze!
Nie mowcie, ze nie znacie ?
Przypominam, ze bajke czytacie!
Pan Marchewka też zmyślony
Choć nie jeden zazdrości mu żony
Bo powiedzcie sami przecie
Kto gra z żonom w WoW'a w necie? :D
Wirus jest juz pokonany
A Marchewka Wam juz znany.
....
Za oknami zima...
Więc na koniec powiem jeszce w biegu
Pamiętajcie !!!
Nie jedzcie żółtego śniegu :)
pozdro! ;p
Obcy ;p
A gdzie Bayonettka i Red Dead Redemption?
Co do tej rasy AvP to pokażcie obcego pls :)). A nawiasem świetny filmik jak zawsze ;)
a call of duty 7 to co wietnamu nie chciało się pokazać nie ale na brak emocji nie możemy narzekać tylko na brak karty graficznej która to pociągnie
cześć oto i moja własnoręczna część wkładowa w historyjkę. Jak już masz Wirus trudna sprawa ale ja znam na to sposób sprawdzony : młotek i za okno! pamiętajcie o zabezpieczeniu się!:)
A więc tym wirusem to było tak:
Pewnego dnia pewien pirat, którego koledzy nazywają „Astronauta” (to z powodu że uwielbiał ściągać gry związane z kosmosem), surfował po Internecie. I gdy tak surfował, to wygrzebał spośród piszczeli i czaszek... marchewkę, bo był głodny. A więc zajadając marchewkę dalej surfował po Internecie. I gdy tak surfował, to uznał że sobie pogra w Assassin’s Creeda. Jednak przy próbie włączenia gry, wyskoczył mu błąd „404 Nie można było znaleźć płyty w napędzie”. A więc wpisuje sobie pirat w Googlach „assassin’s creed crack”. Wyskakuje tysiąc różnych propozycji. Biedny astronauta nie wie co ma robić. Naraz patrzy: Assassin’s Creed II (PC) (.iso) torrent ! A więc myśli sobie tak: „Takiej okazji nie mogę przegapić, muszę go sobie ściągnąć żeby moc poszanować przed kolegami, że się ma AC II na PC przed premierą!”. No więc nasz kochaniutki przestępca ściąga plik torrent i go otwiera. Pisze: Seedow: 1 (2), Peerow 157 (323) Wielkość pliku: 12,34 GB. Gdy minęło dokładnie 6 dni, 6 godzin i 6 minut plik wreszcie mu się ściągnął. No więc instaluje grę, otwiera skrót i zamiast gry, otwiera mu się program „płetwa.exe” i okienko gdzie pisze oto taki tekst:
„Głupi piracie! Masz wirusa na kompie!”
Astronauta z strachu zamknął komputer i poszedł do ubikacji. Tam zauważył że pod dom przyjeżdża mu samochód z Poczty Polskiej. Wieźli oni niedawno zakupionego programu „Eset Smart Security 4” (pirat kupił go ponieważ seriala nie umiał znaleźć na Necie). To było jego wybawienie! No więc włączył komputer, z zamiast Windowsa wyskakuje mi komunikat:
„Proces płetwa.exe blokuje dostęp do dysku twardego, nie można uruchomić systemu Windows 8.”
No więc astronauta wchodzi w tryb awaryjno-antywirusowy i instaluje program rodem ze Słowacji. A Nod32 wykrywa mu 34 wirusy, w tym płetwa.exe, i usuwa je! Tak oto nasz bohater uratował swój komputer i przestał piracić…
nareszcie!
Po pół roku główkowania rozczaiłem przy użyciu jakiego pakietu zrobiliście intro Przeglądu :D
Evolution z videocopilot, mam rację?
A przegląd fajny :)
Witam wszystkich, ja osobiście polecam na początek rasę:Predatora (o gadżetach,trikach,i może słabościach) tej rasy,z góry dziękuje.
Gdzie gramy z Heavy Rain? Jesteście nie słowni. Mówiliście o dłuższej przygodzie a sprowadziło się do dwóch minut i kilku sekund. Co to za porządki? Myślałem, że najlepsza strona internetowa o grach tak nie robi.
Marcin był chory na Płetwę. Uratować mógł go astronauta Krzysztof dając marchewkę bo wiedział, że jak Marcin zje to wyzdrowieje aby pojawić się w najnowszym przeglądzie tygodnia.
ps. nie wiem czy choruje, ale w tym przeglądzie go nie było więc taka historyjka powstała ;]
A na premiery 2010 to o Battlefield:Bad Company 2 zapomnieliście? To także hit....
P.S. Ten Final Fantasy to jakieś dziwactwo....
A gramy z AvP to chciałbym zobaczyć z oczu Marine i Obcego (Widziałem już Predatora, za łatwo)
DO KONKURSU:
Afganistan GODZ. 6:30. 4 WRZEŚNIA ROK 2011. - Baza wojskowa Rapture,wybudowana na dawniejszym obozie CSSTEAM.
Afgański dowódca Carl Johnson dowiedział się od żołnierza,że Ameryka wysłała na nich F16 zwane "płetwa śmierci",Amerykanie wysłali także wiadomość faksem,aby wypuścić amerykańskich zakładników,oddać całą amunicję z bronią po którą przyleci samolot i złotą marchewkę,w której ukryty jest niebezpieczny komputerowy wirus "UMBRELLA"w innym razie baza zostanie zniszczona.Doświadczony dowódca ,zgodził się ,ale w zamian chciał najnowszy kostium amerykański do nurkowania,wyprodukowany przez Ubisoft,przypominający kształtem kostium astronauta.
Żołnierz zdziwiony odpowiedzią swojego dowódcy poszedł wysłać faksa,zastanawiając się ciągle po co mu ten głupi kostium?Gdy Amerykanie i Afganistan wymienili się.Dowódca Carl Johnson poszedł do swojego namiotu,ubrał kostium,usiadł i czekał,i czekał...Wszyscy żołnierze,myśleli że zwariował,ale nie wiedzieli,że ich dowódca ma wspaniały plan.
Gdy "towar" dotarł już do Ameryki,złota marchewka natychmiast została wysłana do laboratorium w Los Angeles "Imieniem,Syriusza Blacka"aby zostało zniszczone to co tam kiedyś stworzono.Niestety,gdy jeden z naukowców otworzył "puszkę pandory" wirus nie był już tylko wirusem komputerowym,ale i wirusem ludzkim,szybko się przenoszącym.Wirus sam nie zmutował,lecz afgański dowódca dodał tam pewną substancję,przy wymianie towaru,która miała złączyć się z dyskiem twardym wirusa i utworzyć wirusa ludzkiego.W niecały tydzień wirus zaatakował pół Ameryki - ludzi i komputery.Amerykanie nie wiedzieli co mają robić,wojska i naukowcy nic nie mogli zrobić.Ale kilka dni później prezydent Ameryki - Daxter,został poinformowany telefonicznie,że Afganistan może pomóc,ale muszą zostać spełnione tym razem warunki afgańskie.Dowódca Carl Johnson chciał wszystkie amerykańskie F16,dużo amunicji i nowych broni,oraz sojusz z Ameryką.Prezydent się zgodził i co dostał w zamian?Kostium amerykański.Ale naukowcy szybko zrozumieli o co chodzi,kostium miał specjalny materiał,który chronił przed tym wirusem.Naukowcy na podstawie kostiumu stworzyli jeszcze kilka milionów takich egzemplarzy.Po 2 miesiącach Ameryka została "uwolniona" od wirusa,który rozpuścił się w powietrzu.A wirus komputerowy został zniszczony raz na zawsze,zanurzając go w gorącej lawie.Na cześć tego dużego wydarzenia,w Waszyngtonie przed Białym Domem,stoi duży pomnik - CZŁOWIEK ASTRONAUTA TRZYMAJĄCY W JEDNEJ DŁONI MARCHEWKĘ, A W DRUGIEJ DŁONI KOMPUTER NA KTÓRYM WIDNIEJE NAPIS WIRUS.
Radziecka myśl technologiczna po raz kolejny pokonała Amerykańską. Tylko moskiewscy informatycy mogli wpaść na genialny pomysł wysłania nowego, samodzielnego wirusa w formie spamu, która zawierała propozycję powiększenia pewnej części ciała. Celem ataku była nowa, super dokładna satelita wywiadowcza. Jak wiemy, amerykański naród do najbystrzejszych nie należy, tak więc obsługujący satelitę astronauta postanowił zdać się na firewalla i rozważania nad nadesłaną propozycją pochłonęły go do reszty…
- Trudno być wirusem bojowym – mruknęła do siebie odmiana „Trojana” , której twórcy nadali sympatyczną nazwę SHARK.3241. – No, ale trzeba zawrzeć piksele i ruszyć się do roboty, szczególnie że te dupki z Moskwy nawet nie dały mi instrukcji co do pokonania tego głupiego firewalla – Wypowiedź przerwały dwa wielkie piki, które to nasz wirus dostrzegł dopiero teraz.
- A kolega to chyba o nas, prawda Heniu?
- Ano chyba, to my jesteśmy firewall – Opowiedział drugi, jeszcze większy plik. W sumie razem mieli jakieś 800 pikseli wysokości na 600 szerokości. Na klatę brali pewnie ze 150 mb.
- Kolega z Moskwy, to co u nas szuka? Zaraz możemy zdefragmentować koledze troszkę kodu, co ty na to Andrzejek?
- Z przyjemnością – wycedził plik.
- Ale chwila, panowie! Ja tu do was w interesach, a wy już tu mnie chcecie kasować!
- W jakiej sprawie? Pewnie chcesz zdobyć nasze tajne kody!
- Ale skądże, w sprawach integracyjnych – powiedział cichutko wirus i wyciągnął 0,7 za pleców.
- Przecież już po zimnej wojnie, prawda?
- Ano, prawda.
- Z tamtych czasów została tylko zimna wódka, i napięte relacje. Może je trochę rozluźnimy?
Radziecka myśl biologiczna po raz kolejny pokonała Amerykańską. Tylko moskiewski wirus mógł wpaść na tak genialny pomysł, jakim było upicia firewalla. A jak wiadomo, Rosjanie mogą przyjąć dwa razy większą dawkę etanolu niż przedstawiciele innych nacji.
- Towarzyszu zarazek…
- Ty pijana świnio, jestem wirusem! Moi twórcy nadali mi nazwę SHARK.3241.
- …szjark, nie złość się, bo porozlewasz.
- Dobra, mówcie mi płetwa, tak jak moi koledzy z dysku C.
- No to na drugą płetwę! Żeby nam się dobrze surfowało po sieci.
- A właśnie, towarzysze. Jak tu się dostać do waszej bazy danych?
- Trza hasło. No ale wiesz, my nie możemy – Negocjacje trwały jeszcze przez dwie butelki, po czym kapitalistyczne świnie wyśpiewały hasło. Wyśpiewały dosłownie. Andrzej i Heniek wrzeszczeli marchewka do rytmów katiuszy, z przekonaniem że wygrali konkurs przeglądu pieśni radzieckiej. W tym czasie płetwa zdążyła podłączyć się do bazy, pobrać pożądane dane, w drodze powrotnej wypić kieliszek i w dyskretny sposób wylogować się.
*****
- Houston, mamy problem – wytrzaskał głośnik na ziemi.
- Co się dzieję? U nas odczyty wyglądają w porządku
- Przed chwilą dostałem propozycję powiększenia pen… wie kapitan czego, a w głośnikach słyszę radzieckie katiusze… -
Cholera kolejny, pomyślał kierownik lotu. Nowa technologia nie idzie w parze z ludzką psychiką. A może by tak wysłać jakiegoś Ruska?
Możecie zrobić gramy z DlC's do Borderlands?
Do konkursu:
- Pan Master Albert?
- Czego, trojanie? - odburknął stwór wyglądający jak zmaterializowana wersja fantazji zamkniętego w sobie szaleńca.
Szczerze mówiąc był nią.
- Jestem Trojan Rafał, jak zdążył już pan zauważyć.
- A jak mógłbym nie?! - krzyknął wirus - Śmierdzisz koniem na gigabajt, zapora Windowsa by cię znalazła! A po za tym ten koński akcent...
To był celny cios.
- Jesteś nowy, prawda? - ciągnął dalej - Wiedziałem. Chcę żebyś coś wiedział, u mojego boku znalazłeś się tylko przypadkiem. Los uśmiechnął się do ciebie.
W Centrali krążyły plotki, że mówi to wszystkim młodym.
- Jest to prawdziwy przypadek - wymamrotałem nie chcąc zaczynać kłutni - ponieważ Feliks, który miał być pana towarzyszem dostał tajne zlecenie. Pracuje na stronie NASA.
- Chędożony astronauta. - podsumował Albert - Bierzmy się do roboty. Nie mam ochoty tracić ani sekundy więcej na beznamiętny dialog z tobą. Gdzie zlecenie?
- Proszę.
- Hmmm, ktoś zostawił folder "bardzo ważne" na pulpicie i mamy to sprawdzić. 52 misje bojowe na koncie i to właśnie JA muszę z amatorskim trojanem badać niepewne dokumenty! Ale cóż, mus to mus. Złap najbliższy SPAM i lecimy.
Okolica wyglądała spokojnie, wręcz przytulnie. Gdy podeszliśmy do bram Albert roześmiał się głośno.
- Co, znowu stary kawał o trojanie? - spytałem.
- Nie, haha, ten osobnik wciąż używa Internet Explorera haha!
Nie zrozumiałem tego żartu. Wejście było łatwe i prawie że przyjemne. Gdy odnaleźliśmy folder "bardzo ważne" Master poszedł go zbadać a ja pilnowałem by nikt nas nie odnalazł.
Nagle zauważyłem małą niebieską kulkę, która nieudolnie biegła w naszą stronę.
- Panie Albercie, niezidentyfi...
- Odpuść sobie kocie - przerwał mi - to Avast, jest niegroźny.
Rzeczywiście. Kuleczka stanęłą jakieś 30 pixeli od nas i pomachała rączką, która na dobrą sprawę przypominała raczej płetwę.
- Cholerna centrala!
- Co się stało?
- A spójrz sam co mamy w "bardzo ważnych" dokumentach.
Schyliłem się nad folderem i zajrzałem przez szparkę wywierconą przez Alberta. Był tam mały pliczek, którego nazwy za nic nie mogłem przeczytać.
- Mm mm mm mma
- Nie jąkaj się tylko czytaj!
- Mm mmar marchewka z groszkiem - sprawdzony przepis.
- Młody! Hej Rafał!
- Słucham.
- Centrala w zamian za ostatnią wpadkę wysyła nas głęboko na terytorium wroga. Mamy odbić rejestr jednego z komputerów jakiejś telewizji dla graczy.
- Brzmi ciekawie.
Czyżby Master zaczął mnie tolerować?
- Milcz. I nie ciesz się! To jest rozkaz!
Jednak nie.
Po przybyciu zaskoczył nas brak jakiejkolwiek obrony.
- Jest cicho - wyszeptałem
- Za cicho...
Powoli zbliżaliśmy się do rejestru, wszystko było w porządku.
Do czasu.
Coś eksplodowało jakieś 100 pixeli od nas. Upadłem. Albert też. Zanim zdążyłem się zorientować ogromny tytanowy humanoid zmiutł mojego towarzysza z powierzchni eksploratora.
Nie miałem czasu gonić go, koło mnie pojawił się drugi potwór, jeszcze większy niż poprzedni. Zaczął biec za mną.
Biegłem ile sił w nogach, lecz ten doganiał mnie powoli. Zaczynałem tracić nadzieję gdy nagle zauważyłem w dolnym rogu małe niebieskie oczko. Pomyślełem "Exit" i ruszyłem.
Gdy się obudziłem było bardzo jasno. Byłem przykuty. Nad moją głową wisiała tabliczka z napisem "do Kwarantanny". Nie wiedziałem co się stało. Nagle zaczął zbliżać się do mnie wielki biały kursor.
Niczym boży palec z gracją powoli zbliżał się do tabliczki. Wyglądało jakby robił to z przyjemnością. Potem była tylko jasność i ściany ognia otaczające mnie coraz bliżej i bliżej...
Moja przydługawa historia:
To było wtedy, gdy jego uzależnione od rozrywki elektronicznej serce niemal nie wytrzymało. Jedna z zastawek prawie się rozleciała, gdy na ekranie zobaczył straszliwy komunikat. Tak, to był wirus. Wirus inny od innych. To był trojański koń na biegunach. Chłopak się załamał. Miał już sięgać do szafy po aureolę i dzwonić do grabaża, gdy jego mózg wieszający się częściej od windowsa wymyślił pomysł. Zakładał on dostanie się do układów zaatakowanych przez wirusa i jego ręczne usunięcie. Chłopakowi miała w tym pomóc magiczna płetwa, którą znalazł w edycji kolekcjonerskiej jednej ze swoich gier. Natychmiast wygrzebał ją spod łóżka i wypowiedział specjalną formułę, którą okazał się być klucz rejestracji elektronicznej do owej gry. W tym samym momencie został przeniesiony tam gdzie jeszcze nie był nikt. To było gdzieś między dwiema kośćmi pamięci RAM. Nie zastanawiał się gdzie jest, natychmiast ruszył do przodu. Na rozgałęzieniu dróg odnalazł znak wskazujący drogę do dysku twardego. Poszedł w tamtym kierunku. Lecz nagle drogę zastawiła mu zabójcza marchewka uzbrojona w opcje "format". Pomyślał, że to jest to czego mu potrzeba. Rozpoczął dialog:
- mogłabyś mi pomóc?
- nie!
- dlaczego??
- bo nie!
- ;(
- dobra nie smutkuj pomogę Ci.
Marchewka w zamian za użyczenie opcji "format" chciała kostium astronauty. Okazało się, że jedynego w tych regionach przetrzymuje złośliwy wirus, który jest znany głównemu bohaterowi. Chłopak ,jako że dużo czytał napisów końcowych wpadł na genialny plan. Postanowił upić wirusa. Więc poprosił swoją magiczną płetwę o zapas płynu mózgowo-rdzeniowego i udał się w kierunku karty sieciowej - miejsca gdzie wirus miał swoją kryjówkę. Podróż minęła bezproblemowo. W między czasie chłopak zaliczył dwa czekpointy. Zapukał do drzwi. Oczom jego ukazał się mały konik na biegunach.
- Kim jesteś? - zapytał wirus
- a ty kim jesteś?
- Jestem Riczi, ale możesz mówić mi Biegunek.
- właśnie ciebie szukam! Napijemy się?
- pewnie, dawno nie chodziłem wyprostowany.
Usiedli razem przy stole. Biegunek wyciągnął kieliszki i napełnił je płynem mózgowo-rdzeniowym, który przyniósł chłopak. Po dwunastu kolejkach wirus nadal się trzymał. Pili dalej. Minęło dwadzieścia kolejek i wirus już nie był taki kolorowy. Włosy na jego grzbiecie tańczyły salsę, a bieguny uległy rozmagnesowaniu. Chłopak skorzystał z okazji i wydostał astronautę zamkniętego w skrzyni na kable. Zdjął z niego kostium, co sprawiło, że astronauta zatoczył koło i rozbił się w północno-zachodnim narożniku obudowy. Chłopak wrócił do marchewki i uaktywnił opcję "format" wciskając dwie duże wypustki z przodu korpusu marchewki. Sprawiło to, że wszystkie dane zostały usunięte z dysku. Wszystkie przelatywały obok głowy chłopaka ginąc w próżni. Gdy tak obserwował jak wszyskie dane uciekają załamał się. Złapał lecącego wirusa, strzelił mu dwa razy gazrurką przez łeb, by mieć pewność, że nigdy tu nie wróci. Wirus jednak był bardziej odporny. Pociągnął chłopaka razem z sobą w próżnię.
Jeśli chodzi o Aliens vs. Predator 2 to ja bym chciał zobaczyć Obcego, jakie ma ataki i takie tam... Jestem wielkim fanem Obcego i Predatora!
Ludzie, nie wiecie kto śpiewa?. Dla wszystkich co się nie znają na j-popie :P to informuję, iż piosenkę śpiewa Sayuri Sugawara ''Kimi Ga iru Kara''. Teraz możecie mi dziękować xD
Nie wiem czy ktoś w końcu komuś tam odpowiedział na pytanie jaka to muza w tle , bo jak zauważyłem wszyscy są Chwiejami i nikogo to praktycznie nie obchodzi by pomóc kolegom w znalezieniu nuty ^^
1 piosenka to : Finger Eleven - Stay In Shadow
2 zaś nie mam pojęcia ^^ za krótko leciała i mało słów do wyłapania jak dla mnie.
... to była jego ostatnia misja. On, astronauta, sam na opuszczonym statku kosmicznym, gdzie życie zdominował wirus mutujący ludzkie ciała, musi dotrzeć do swojego ostatecznego celu. Wie że jedynie marchewka z laboratoriów jest w stanie go ocalić.
Gdy zbliża się do pomieszczenia zawierającego próbkę warzywa w oddali ciemnego korytarza widzi jak zbliżają się do niego zmutowani ludzie. Na plecach każdego znajduje się płetwa ostra jak brzytwa. Wie że ma mało czasu. Bierze marchewke i... zastanawia się... Co ma z nia zrobić?
Robi to co jedynie przychodzi mu na myśl... gryzie marchew! Nastaje ciemność... niepokój, po chwili budzi się, widzi przed sobą ekran a na nim napisane:
DEAD SPACE
[Naciśnij START]
Dajcie Predatora
Spoko przegląd, a teraz moja historyjka.
W jednym bardzo dalekim miejscu, w odległej galaktyce żył najpotężniejszy komputer na świecie, Wielki Przywódca. Był ogromny, błyszczał w oddali i zasiadał na wielkim królewskim tronie. Wiele się wydarzyło przez ostatnie laty, wiele zamachów ale żaden nie był udany, gdyż prawda jest taka że ten komputer posiadał moc którą nie pokonał jeszcze żaden śmiertelnik.
Tymczasem w Międzygalaktycznym Więzieniu Wirusów Wojowników Którym Celem Jest Zawładnąć Światem, w skrócie MWWWKCJZŚ mieszkał jeden z najgroźniejszych, najsilniejszych wirusów, na jego widok wszyscy uciekali z przerażenia, nazywał się Mrs. Marchewka. Zakuty kajdankami, ze wszystkich stron były maszyny które utrzymywały go w pozycji nie ruchomej. Do celi wszedł strażnik antywirus drugiego kręgu.
- Zobacz co przyniosłem, śniadanko, marchewka w sosie własnym – powiedział poczym rzucił w niego z pogardą. Mrs. Marchewka nawet nie drgnął.
Było tak zawsze przez wiele lat, ale już nie długo miało się to zmienić. Marchewka przez cały swój pobyt w więzieniu prawie się nie odezwał, był tajemniczy.
Pewnego razu zdarzyło się coś czego nikt nigdy się nie spodziewał, coś wstrząsnęło więzieniem.
- Co to było? – krzyknął jeden z strażników
- Nie wiem – odpowiedział drugi
Do pokoju wbił jeszcze jeden, nazywał się Jack, w ręku trzymał destruktor atomowy.
- To pewnie znowu ten gang nielegalnych astronautów, żarty sobie robią – powiedział poczym dodał – czas dać im nauczkę, kto idzie ze mną.
- To nie wypali, głównodowodzący w życiu nas nie wypuści
- A kto powiedział że będziemy się pytać o zgodę
Jak zaplanowali tak uczynili, ostrożnie próbowali dostać się do głównej bramy. Po drodze spotkali Franka.
- Frank pamiętasz, jesteś mi winien przysługę – powiedział jeden ze strażników ten z najgroźniejszym głosem.
- Wiedziałem że będę tego żałował
Frank był więziennym inżynierem i informatykiem, dbał by wszystkie sprzęty działały poprawnie ale byt też straszliwym tchórzem.
- Wszyscy gotowi? – zapytał Frank mówiąc przez mikrofon głównym centrum blokad i zabezpieczeń. Strażnicy akurat mieli przerwę więc nikt nawet nie zauważył że coś jest nie tak. Gdy wszyscy potwierdzili Frank, wyłączył osłony otaczające więzienie i odblokował drzwi.
Drzwi podniosły się a przed nimi ukazała się nieskończona pustynia. Przeszli kilka kroków do przodu.
- Widzicie coś? – zapytał jeden
- Na razie nic – powiedział i rozglądnął się – tam jest trzech! – powiedział wskazując palcem
Gdzieś na pustyni stało trzech astronautów koło małej skały, puszczali coś w rodzaju petard atomowej destrukcji.
- No to teraz im pokażemy – powiedział Jack i wyciągnął swoją pukawkę, destruktor atomowy, naładował promień destrukcji, poczym strzelił. Wszyscy obserwowali jak kula energii leci w stronę niczego niespodziewającego się gangu astronautów. Nagle kula zatrzymała się. – Co jest ku......
W jednej chwili kula zmieniła kierunek i zaczęła lecieć prosto na nich, wszyscy rzucili się na ziemie. Kula minęła ich i zaczęła lecieć w kierunku więzienia.
- Nie tylko nie to, więzienie ma wyłączone osłony – Krzyknął jeden ale było już za późno. Kula uderzyła. Poczuli wielki impuls elektromagnetyczny, tak wielki że aż odlecieli do tyłu. Wszędzie latały gruzy i kamienia. To było straszne, cała przednia ściana runęła, więzienie nie było już bezpieczne.
Wszędzie panował zamęt, strażnicy latali tam i powrotem próbując powstrzymać uciekające wirusy. Nie mieli szans, nawet przy użyciu swej mocy, wirusów było zbyt wiele. Przed więzieniem stanął Dark Płetwa, podszedł do trzech strażników którzy z przerażeniem patrzyli na więzienie.
- I jak wam się podobał mój prezent, dzięki że mi pomogliście gdyby nie wy pewnie nigdy by się nie udało - powiedział, poczym dobył swojego LightSabera i wkroczył do więzienia, przemierzał sale, ciachając strażników jacy się na niego natchnęli. Nareszcie znalazł cele którą szukał, użył mocy by wywalić drzwi. Zobaczył Mrs. Marchewkę.
- Długo się nie widzieliśmy – powiedział z lekkim uśmiechem – Imperator się niecierpliwi
Używając mocy rozerwał istniejące bariery chroniące i zniszczył łańcuchy.
- Czas wypełnić przepowiednie, zrobisz to do czego byłeś trenowany przez te wszystkie lata, zniszczysz króla wszystkich króli, komputer nieśmiertelności, wielkiego przywódcę.
- Tak zrobię to, już nie długo przejmę nad nim kontrole a potem go zniszczę.
Więzienie zostało zniszczone, najgroźniejsze wirusy uciekły i powstała armia gotowa walczyć o lepsze zło.
Dokładnie tydzień po tych zdarzeniach zawirusowana armia ruszyła na bazę rebeliantów, siedzibę głównodowodzącego komputera nieśmiertelności. Bitwa była zacięta, armia antywirusów była równie liczna i silna jak wirusów. Tymczasem w pałacu, Mrs. Marchewka dopełniał przeznaczenie. Wielkie drzwi do sali tronowej zostały wywarzone, w progu stanęła Marchewka. Komputer powstał.
- Strażnicy, brać go – rzekł komputer
Ze wszystkich stron wyszły antywirusy różnej maści, była tam Avast, Norton, nawet ESET Smart Security 4 i wiele innych z całego świata. Otoczyli go ze wszystkich stron.
- Myślisz że twoje atywirusy mnie pokonają, nigdy – rzekł Marchewka
Z jego dłoni wystrzeliły błyskawice, obezwładniając trzech przed nim poczym wyciągnął dwa Lightsabery i zaczęła się walka. Antywirusy padały jeden po drugim. W pewnym momencie komputer krzyknął.
- Wrzućcie go do próżni!
Na środku sali pojawiła się wielka ogromna dziura, to jednak go nie powstrzymało a wręcz pomogło, wykorzystał to i zaczął wrzucać tam walczące antywirusy. Raz jeden ze strażników uderzył go, zdezorientowany Marchewka nie był wstanie odeprzeć nadlatującego ciosu ale zablokował go inny miecz. Był to Dark Płetwa który przybył by mu pomóc.
- Co ty tu robisz – zapytał Mrs. Marchewka – nie byłeś szkolony, zginiesz
- Wolę zginąć w walce niż pozwolić ci umrzeć
Walczyli dalej, w pewnym momencie jeden z antywirusów mocno zranił Dark Płetwe, drugi zaraz po tym odetną mu rękę.
- Nieeee! – krzyknął Marchewka, ale był zbyt daleko by mógł mu pomóc.
Płetwa padł na kolana, wiedział że to koniec. Jeden ze strażników podszedł do niego i krzyknął.
- THIS IS AVAST! – poczym efektownym kopniakiem wrzucił go do środka wielkiej dziury, otchłani.
Marchewka dokończył walkę, gdy już wszyscy leżeli martwi ruszył w kierunku komputera.
- Nie masz już szans, pokonałem twoich wojowników, podaj się.
- wolę umrzeć niż stanąć po twojej stronie
- tak też myślałem, w takim razie będę musiał cię zmusić.
To była najcięższa walka jaką kiedykolwiek Mrs. Marchewka stoczył. Komputer był nie wyobrażalnie silny. Próbował różnych podstępów ale komputer zawsze zdążył je wykryć. Komputer słabł z każdym uderzeniem był coraz słabszy, w końcu nie wytrzymał padł.
- Teraz przejmę nad tobą kontrole, możesz się pożegnać z tym światem jaki stworzyłeś. Nastał twój koniec. – powiedział, poczym przyłożył rękę do komputer – Tak, tak czuję tą moc, przeznaczenie wypełni się – czuł jak pasek przesuwa się, jeszcze trochę i będzie wnętrzu, już tak blisko, jeszcze tylko trochę i...
Hmmmm, chyba Internet padł.
Wiem że trochę długa ale tak jakoś wyszło, pisana na poczekaniu, przepraszam za wszystkie błędy jakie w tekście wystąpią. Pozdrawiam
Pewnego razu nurek, nurkujący po oceanie spokojnym siedział spokojnie w swoim batyskafie przeglądając strony internetowe. Miał na sobie płetwe, dziwne że tylko jedną. natrafił na stronę tvgry.pl . Oglądał różne filmiki oraz przekierowano go na stronę gry-online.pl Na stronie pokazało się ostrzeżenie o zagrożeniu wirusem. Mimo wszystko nurek wszedł na stronę. Jego program anty wirusowy pokazał zagrożenie koniem trojańskim. Był to nowy typ konia trojańskiego. trojańskiego każdym rogu ekranu pokazywał się astronauta z marchewką w ręku. Nurek bardzo zaniepokojony całą sytuacją zadzwonił do producentów jego programu Anty Wirusowego, którzy dowiedli, iż nie jest to koń trojański lecz nowy wirus o nazwie AstroMarchew. Po dwóch tygodniach nurek już w swoim domu bez płetwy na nodze, postanowił zadzwonić po informatyka. Specjalista przyjechał w stroju astronauty a z plecaka wystawała mu płetwa. Mimo wszystko zwalczył wirusa i wychodząc z domu stanowczo zaśmiał się z Nurka o imieniu Adam.
Tak to czasem w życiu bywa,
Człowiek poszedł se popływać.
Wziął ze sobą swoją laskę,
Włożył płetwy oraz maskę.
W wodzie trafił na rekina,
Zgubił płetwę gdzieś w głębinach.
Musiał jechać więc po nowa,
Taką wiecie , odjazdową.
Wziął samochód, wziął dziewczynę,
Popędzili wnet na rynek.
Bo tam tanio, oraz blisko,
No i raczej kupisz wszystko.
Obszedł wszystkie stanowiska,
Patrzy a tam pustką błyska.
Wraca więc do samochodu,
Lecz czuje , że umiera z głodu.
Więc się czujnie porozglądał,
W dali tylko marchew dojrzał.
Myśli sobie : ja ją kupię,
Ugotuje w domu zupę.
Kiedy wrócił do swej chaty ,
Pojadł zupy , wypił herbaty.
Siadł na kanapie z dziewczyną prześliczną,
Oglądają na kompie komedię romantyczna.
Nagle słychać straszne jęki,
Jakby ktoś doznawał męki.
Krzyczeć zaczyna jego dziewczyna,
Bo wirus komputerowy swe harce zaczyna.
Pootwierał wszystkie pliki,
Te od gier , te od muzyki.
Call of Duty się załącza,
Fragment z astronautą włącza.
Komp szaleje , buczy , jęczy,
Wirus w środku na pewno go męczy.
Ziom pomyślał, ja mam Nod-a,
On wyniszczy tego smroda.
Wkłada płytę do napędu,
To załatwi parę błędów.
Gdy już się instalnął Eset,
Trzeba było zrobić reset.
Gdy się włączył , spokój , cisza ,
Wszystko ładniejsze , młodsze jak u Ibisza.
Nagle wirus się ukazał,
Pół zasobów on wymazał.
Był to trojan , "GRY-ONLINE"(czytać online),
Lecz gdy zobaczył NOD-a miał bledszą minę.
No więc skan potrzebny był,
Trojan zwiał ile miał sił.
Morał z tego taki jest:
"Gdyby nie wirus który robi nam kłopoty,
Program antywirusowy nie miał by roboty"
No to i ja dorzucę moją historyjkę:
Siadam na kompie, jak za dawnych czasów,
zajadam marchewkę, z domowych zapasów,
aż tu nagle, ku memu zdziwieniu,
na kompie wirus o dziwnym imieniu.
Astronauta się nazywa, śmieję się do teraz,
ale niestety, niezły z niego przeraz.
Zniszczył mi pliki, wysłał je w kosmos,
czeka go kara, krzyczę radosno!
Lecę do szawki, wyciągam płetwy,
tłukę po kompie, niszcząc insekty.
Komputer w częściach, już się nie włącza
Ale wirusa nie ma, co podłe miał pnącza.
Morał z tego będzie taki, zainstaluj antywirus ale nie byle jaki.
a teraz moja hitoryjka :
Siadam na kompie, jak za dawnych czasów,
zajadam marchewkę, z domowych zapasów,
aż tu nagle, ku memu zdziwieniu,
na kompie wirus o dziwnym imieniu.
Astronauta się nazywa, śmieję się do teraz,
ale niestety, niezły z niego przeraz.
Zniszczył mi pliki, wysłał je w kosmos,
czeka go kara, krzyczę radosno!
Lecę do szawki, wyciągam płetwy,
tłukę po kompie, niszcząc insekty.
Komputer w częściach, już się nie włącza
Ale wirusa nie ma, co podłe miał pnącza.
Morał z tego będzie taki, zainstaluj antywirus ale nie byle jaki.
Przegląd tygodnia coraz bliżej ideału :) Fajna koszulka Lord :P Czekam na Obcego.
Szukam pracy :) Bo kase na tyle gier trzeba miec
dajcie aliena oczywiście, nigdzie go nie pokazywano szerzej, tylko ten predek i predek, a o alienku nic :(
Siedział raz informatyk taki,
co w nosie miał komputera los,
zajadał marchew śmiejąc się we znaki,
bo wiedział, że anty nie wodzi go za nos.
wirus mu nie straszny, bo komp nie byle jaki,
jednak nie wiedział, jaki za chwilę otrzyma cios
Siedzi tak, siedzi i nagle zdziwienie nie małe,
pecet, na którym polegał, zawiódł go już na stałe,
Informatyk, nurek także, łapie płetwę i liczy marże,
sprzedać kompa ? czy rozwalić na kawałki małe ?
trzymając płetwę myśli i rozważa także
Za i przeciw
Aby uzyskać odpowiedź swoją, nie zawaha się użyć wszystkiego,
okazało się bowiem, że nasz informatyk, astronautą jest do tego.
może w kosmosie dowie się co za wirus doczepił się do niego
Biegnie do NASA, bo statku mu trzeba,
Apollo mu pasuje, trzynastka szczęśliwa
ładuje zapasy i bochenek chleba,
3,2,1...
...wystartował i więcej nie wrócił,
w przeciwieństwie do komputera bo na chwilę się tylko zawiesił...jak to vista z wirusem :)
i tu jeszcze jeden taki wierszyk oczami wiruska :D
Raz wirus jeden taki, zwany zawodowiec,
upatrzył niezły kąsek, latający dwupłetwowiec,
tłumacze o co chodzi, bo nie każdy pewnie wie,
o samolot się rozchodzi co jak lata chmury rwie.
Wirus zawodowiec, specem od wszystkiego
przez satelity kroczy do kokpitu lecącego.
Biegnie po przewodach, wchodzi w główny system,
pilot przerażony marchew sobie je,
wiem że rym nie wyszedł, wina moja nie jest,
raz on się nawinie raz pora jego nie jest.
Do tematu wracając, kontrolę pilot stracił,
majty pełne już są dawno, za gacie przepłacił
Wirus rozbawiony, brzuch od śmiechu boli,
nagle jak mu z tyłu głowy coś nie przypier..niczy
myśl mu taka przeszła, pilot ewakuowany,
co ja będę tutaj robił, idę stąd do mamy,
lecz po myśli mu nie poszło,
wyjść już stąd nie może,
satelita odłączony, broń mnie Panie Boże.
nagle guzik czerwoniasty, nad głową się pali,
czytam napis na guziku "Self Destruction", coś się pali !!
Ach pilocie ty przeklęty, megabajt ci w oko,
dorwę Cię gdziekolwiek będziesz, choćby i w Maroko.
Chwilę potem wirus patrzy, uśmiech się pojawił
leci nad nim całkiem sprawny statek SS: JAWIŁ
Myśli sobie "sprawa zajefajna, pilot uciekł,
kosmonauta jest obiektem moich uciech.
Już się wbija na imprezkę, lecz wykryto chwasta,
wirus w życiu nie spodziewał się, że mają na pokładzie AVASTA.
KONIEC !!! :D
Mały błądzik się wkradł :D w 378 poście jest kosmonauta, a powinien być astronauta, sorki za pomyłkę, mam nadzieję że uznacie, drobna pomyłeczka, znaczenie praktycznie to samo :D
A teraz jeszcze wierszyk oczami antywirusa :D
To ja, panda, antywirus bardzo dobry
zwalczam wiruski jak zaklinacz zwalcza kobry
nie straszne mi trojany, na śniadanie je pożeram,
ty zjadasz marchewkę, a ja tu się użeram
pływasz sobie w wodzie, ja w 200 gigabajtach
ty ubierasz płetwy, ja tu walczę w majtach.
Jak astronauta w kosmosie, walczę o twój byt
aby żaden software nie skarżył się o nic.
Instalujesz tu badziewia, ja skanuje grzecznie to,
bo się boję żebyś nie zamienił mnie na kogoś innego.
Wiem, że jestem płatny, ale co dzisiaj nie jest ??
Płacisz nawet, za woreczki foliowe w szpitalu, czy to gest ??
Avast, Kaspersky, to moi odwieczni wrogowie,
co z tego że avast może być darmowy on nic Ci nie powie.
Skanuje od niechcenia, dziurawe ma paluchy
Kaspersky nie lepszy, ma ślimacze ruchy.
Wirusy się z nich śmieją, tylko mnie poważają,
bo kiedy tylko o tym zapominają, niezłe manto dostają.
Mam uzbrojenia o jakich Ci się nie śniło,
pewnie nawet nie wiesz, ale nawet w NASA im ulżyło,
gdy tylko włączyli instalkę moją cudną,
wszyscy przeszli na dietę, po której świetnie chudną.
Z radości, że wszystkie wirusy już im nie straszne,
zwierzali mi się, że atakowały ich takie rubaszne.
W tym momencie się żegnam bardzo ciepło z tobą
i oby moc pandy czuwała nad tobą :P
PS: Zbieżność nazw, jest przypadkowa, nie twierdzę że panda jest najlepszym anty, to tylko wierszyk :D
żył raz bezimieny austronałta został zamieniąny w plik w komputerze, musiał walczyc z wirusami ale pomuk mu diego który uprawiał marchweki, powiedział mu zy istnieje płetwa Innosa która zorze do uratowac i poszet. Niestety nie wiedział ze tej płetwy broni wirus-Gomez. Potezna walko pomiedzy dobrem i złe, na szczescie pomu naszemu bochaterowi potezny antywirus Lee który dowodził plikami Gorn i Milten, pokonali poteznego wirusa-Gomeza juz nasz bezimieny austronałta miał zabrac płetwe Innosa a nie wiadomo skąnd sie wziął Xardas i ukrat płetwe Innosa.to be continued:P:P:P
bezimienny ty napisz lepiej o tym, jak powstawał słownik ortograficzny, bo to na prawdę ostro gryzie po oczach.
Może jeszcze jedną dodam :)
Pewnego dnia kiedy Jasiu włączał komputer, coś mu się jednak stało. Nic nie mógł zrobić, cały system padł. Na monitorze wyskoczyła komunikat o bardzo rzadkim wirusie marchewce trzeciej generacji. Zezłoszczony Jasiu wyrzucił komputer z całą jego całą zawartością plus kilka innych rzeczy, między innymi klawiaturę, monitor i podkładkę w kształcie płetwy przez okno. Komputer z trzaskiem wylądował na twardym śniegu. Został sam, opuszczony, zniszczony i nie nadający się już do niczego, zakopany przez zaspy śniegu. Rozmyślał czy jego życie kiedykolwiek będzie miało jeszcze sens. Czas leciał, komputer stracił już całą nadzieję aż tu pewnego razu zakapturzona postać zatrzymała się. Popatrzyła w dół, czy to możliwe że wreszcie ktoś mnie zauważył, myślał sobie komputer. Nie znajoma postać podniosła go i zaprowadziła do swojego przytulnego domu. Postawiła komputer na najbliższym stole poczym rzekła:
- Nie martw się wyjdziesz z tego – powiedział z uśmiechem na twarzy
W pokoju było ciepło, można było wyczuć zapach pieczonego ciasta, domek był bardzo przytulny. Na półkach w pokoju gdzie komputer leżał postawione były różnego rodzaju figurki. Jednym z nich była figurka kosmonauty która komputerowi się najwidoczniej spodobała.
Po kilku dniach komputer został odnowiony, wyczyszczony. Nowy właściciel był o wiele lepszy od poprzedniego zaopiekował się nim, a żeby pozbyć się choroby codziennie częstował go dawką najnowszego antiwirusa ESET Smart Security 4. Po kilku dniach komputer doszedł do zdrowia. Był szczęśliwy i razem ze swoim panem żyli długo i szczęśliwie. Koniec
Siedziała rybka przy komputerze,
marchewkę wcinała, to zdrowo przy jej cerze.
Nagle bum,
komputer zmógł,
to wirus go zaraził, choć nie grypowy,
o pracy nad nim nie było mowy.
Swą płetwą walnęła w biednego blaszaka
aż astronauta usłyszał na krańcu świata,
Krzyknął: -Antywirusa kup oryginalnego,
to i PC-eta będziesz miała zdrowego!
Rybka posłuchała rady, i z emocji,
kupiła Kaspersky'ego na świetnej promocji,
i tak się cieszyła zdrowiem rok cały,
i że na chatę jej nie zrobią wjazdu pały! ;)
Witam!
Niedawno założyłem wątek dotyczący pracy recenzenta gier.Spotkałem się z krytyką mojej ortografii i niczym innym.Ale może drodzy redaktorzy tvgry mogli mi odpowiedzieć na pytania: "Co trzeba skończyć, by zostać taką osobą?" i "Czy jest to rodzaj pracy dorywczej?".
Wiem,że to nie miejsce na to pytanie ale tam nie wiele było osób które mówiły coś sensownego.Choć niektórzy mieli dość miłe i dobre wypowiedzi.
Ps.Tak na marginesie to jestem waszym fanem przez duże F.
jak sie nazywa ta piosenka, co leci w czasie kalendarium?
vader, nie jestem tu redaktorem :D, ale żeby pisać recenzje trzeba umieć to robić(nie mówię tu o ortografii, interpunkcji itp.) i lubić robić. Ktoś tu napisał o ortografii, no panowie ja rozumiem, każdy polak powinien znać zasady ortografii J.pol, no ale nie róbcie jaj, wystarczy pisać tekst w Word Office i błędu tam nie zrobicie, ważniejsza jest tutaj interpunkcja, stylistyka itp.
"Dzienkuje" powiadacie ?? Często spotykam się z takim określeniem, ale lepiej jedno "dzienkuje"
niż tekst pisany w stylu pana bezimiennego :D
Pewien wirus o nazwie Marchewka, zaatakował komputer Astronauta będącego na statku Płetwa 7. Po czym się rozbił. KONIEC
Marchewkowy brzydal który uciekł z twojego rosołu wkradł się do TWOJEGO komputera przez wejście USB zaatakował dysk twardy który zwal się płetwą bo był taki plaski. Prawie że straciłeś dobytek swojego życia i swoje konto na fotce i nk ale NIE!! do komputera prosto z telewizora wepchał się Astronauta Z TOY STORY!!! Yea! uratował Ci kompa i dokończył rosół. Koniec
Przegląd ciekawy. Oto moja historyjka:
Antywirus chroni moje dane w komputerze,
Tak jak marchewka ratuje zdrowie w tej erze.
Antywirus zamyka mój komputer przed wirami,
Tak jak astronauta ucieka przed chorobami.
W kosmosie dobrze podróżuje,
Próżnia się nim opiekuje.
Mój komputer, Stacje, Dokumenty,
Uciekają jakby miały płetwy.
Gdy wirus je pożera,
Antywirus przeciwciała rozdziela.
Wysyła szybko pomoc danym,
Tak nazwę go antywirusem kochanym!!!
Colossus75 dzięki mądre słowa.A na samym początku chciałbym zobaczyć predatora.Chcaiłbym zobaczyć czy serio jest taki niesamowity.
Sorry za powtórkę zwrotu"Chciałbym zobaczyć"
Ja z "Gramy" Alien vs Predator chciałbym zobaczyć tytułowego Aliena bo o Predaatorze było już długo.
jeśli chodzi o AvP to Alien ale nie obrażę się za Predatora tylko nie marnujcie czasu na człowieka bo to bez sensu
dowiecie sie cos na temat dawn of war chaos rising
Tegoroczny styczeń nie różnił się niczym szczególnym od standardowego obrazu początku nowego roku - trochę śniegu szybko zmieniającego się w błoto, szczególnie na ruchliwych ulicach, paskudny, chłodny wiatr, słońce nieustannie skrywające się za chmurami, niezbyt skłonne by chociaż pojedynczymi promieniami oświetlić spragnionych ciepła mieszkańców. W sklepach nadal utrzymywały się świąteczne, a może raczej noworoczne promocje, ale wszyscy już dawno zapomnieli o urlopie, zaczęli za to zrzucać nadwagę w pracy, w biegu, żyjąc codziennymi problemami. Machina życia znów zaczęła się rozpędzać między brudnymi ulicami pełnymi smogu i biedy.
Dawid zdawał się być tego wszystkiego nieświadom, po prostu stał spokojnie na przystanku, oczekiwał swego autobusu, który przywiezie go prawie pod sam dom, jego kochane domostwo, piękny budyneczek otoczony zadbanym ogródkiem. Jakże lubił od wiosny aż po późną jesień pogrzebać przy tujach, pielęgnować róże, przesadzać jodełki, jeżeli okazało się, że ułożył je zbyt blisko siebie. To wszystko było takie sielskie, przyjemne, proste i piękne. Co wieczór wówczas siadał na leżaczku i obserwował swoje dzieło, czasem popijając jakiegoś mało wyszukanego drinka, zrazu zaś owijając się grubym kocem i drzemiąc. Zima jednak był to okres stagnacji, gdy prawie nic nie mógł zrobić, gdy to śnieg ukrywał jego ukochane roślinki grubą warstwą białego puchu, gdy nie był w stanie zrobić nic, bo przecie taki piękny świerk, choć młody i silny, nie przyjmie się w glebie skutej mrozem. Spokojnie. Byle do wiosny.
Dawid nie był tak naprawdę ignorantem. Był zwykłym staruszkiem, który przeżył zbyt wiele, by przejmować się otaczającym go światem. Z przyjemnością i wdzięcznością przyjmował comiesięczną emeryturę, raptem paręnaście tysięcy, które przeznaczał na podstawowe potrzeby - zapłacenie mediów, może jakiś nowy mebelek. Żył tak, spokojnie dogorywając, jako człowiek, który widział zbyt wiele, był w zbyt wielu miejscach, poznał aż za nadto ludzi i poderżnął gardło paru panom zgoła niepotrzebnie.
Autobus ciężo przytoczył się pod przystanek i otworzył drzwi, niczym bramę. Dawid spokojnie, pomalutku, kuląc się, wszedł po schodkach, wrzucił parę drobniaków do automatu i zasiadł przy oknie, w miejscu wprost przeznaczonym dla ludzi takich jak on. Przed oczami zaczęły mu majaczyć najpierw sklepy, ulice, wieżowce, potem stare kamienice, aż w końcu domy, dużo domów, małych, dużych, postawionych na ogromnych działkach, albo w zabudowie szeregowej. Minęły trzy kwadranse i już musiał wysiadać. Ledwo postawił nogi na rozwalającym się chodniku, a już mógł zadrzeć głowę do góry i spojrzeć na swój kochany, pokryty bordową dachówką domeczek. Wyjął klucz z kieszeni płaszcza i otworzył bramkę. Wzdłuż dróżki do drzwi wejściowych ciągnęła się zniszczona grządka - pozostałości po marchwi, ostałe, by przypominały Dawidowi, że on po prostu nie może uprawiać żadnego jedzenia. Roślinki ozdobne, zdecydowanie tak. Brukselkę nadal będzie kupował w sklepie.
Zdjął ubłocone buty, zawiesił płaszcz na wieszaku w garderobie. W kuchni, ładnie wyremontowanej zeszłą wiosną, postawił wodę na herbatkę, a sam udał się do swojego gabinetu. W ręce ściskał nowiutką kopię Dragon Age, nie mógł się doczekać aż ją zainstaluje i wniknie w świat tego, jak słyszał, "duchowego spadkobiercy Baldur's Gate'a". Czekał tak długo na tę premierę, tak długo...
Nacisnął przycisk POWER, komputer zaczął pracować, radiator począł odprowadzać już ciepło, wiatraczki z zasilacza i karty graficznej poszły w ruch. Monitor zapalił się radośnie, witając Dawida logiem Gigabyte'a, po czym przeszedł do prezentacji standardowego sprawdzania podzespołów. A potem zaczął wczytywać się i system operacyjny. Norma. Jeszcze tylko wpisanie hasła...
Wyskakujący napis BŁĘDNE HASŁO trochę go zdziwiło. Prychnął śmiechem, w tym wieku trzeba się już przyzwyczaić do pomyłek. Niestety, druga próba także zakończyła sie niepowodzeniem. I kolejna. Następna też. Dźwięk piszczącego czajnika jakoś nie docierał do zdeprymowanego Dawida, który z uporem maniaka starał się poprawnie wpisać swoje hasło użytkownika... Przecież musiało się zgadzać, wpisywał je codziennie! Czemu, CZEMU!?
Nagle otworzyło się nowe okienko, a w nim długowłosy, siwy starzec w przeciwsłonecznych okularach uśmiechnął się paskudnie.
- Witaj, Snake. - wydobyło się z głośników, wraz z ruchem ust starca.
- Ocelot! - Dawid warknął, nie wiedząc, czy tamten go słyszy. W kuchni zaś gwizdek czajnika wystrzelił właśnie od ciśnienia w górę i z racji na hałas, przebił się chyba przez okno.
- Jak zapewne zauważyłeś, nie możesz się zalogować... To dzięki mojemu specjalnemu wirusowi, którego - co jest bardzo zabawne - sam sobie wgrałeś!
- Co? - charkoczący głos Dawida zabrzmiał jak skrzeczenie starego silnika.
- FoxDive. To nie jest gra o nurkującym lisie!
- Co? - powtórzył z niedowierzaniem.
- To specjalny program, który przejął kontrolę nad Twoim komputerem! Już ściągnąłem twoją bazę danych, hasło do maila i hasło do... Traviana!
Z niebywałą mocą pięść Dawida wbiła się w biurko. Poznał wszystkie jego tajemnice, które trzymał na komputerze... Przeklęty Ocelot! Wiedział, że nie powinien ufać cholernej technologii! Nawet teraz, na jego emeryturze, wciąż musiał się zmagać z tym potworem! Z przeklętym Shalashaską!
Wyświetlany na monitorze Ocelot, dotąd zanoszący się od śmiechu, nagle zamilkł, zwinął się w kłębek i przeciągle jęknął, poczym odrzucił głowę do tyłu i ryknął z potworną mocą. Z ciężkim oddechem podniósł się na równe nogi i parokrotnie zacisnął prawą dłoń.
- Witaj, mój drogi... bracie.
- Liquid!
- Teraz to zakończymy... Mam twoje konto do Traviana... Patrz... Zaraz całkowicie zniszczę twoją wioskę... - na ekranie pojawiło się okienka przeglądarki w którym Liquid zaczął dewastację konta Dawida. - Wypadniesz z listy TOP, staniesz się zwykłą farmą dla graczy... - Starzec poprawił swoje włosy i okulary, uśmiechając się paskudnie. Wyglądał na jeszcze sędziwszego, gdy wszystkie zmarszczki na jego twarzy zawyły aż z brzydoty.
Dawid, mimo podeszłego wieku, miał wystarczająco dużo siły by wyrzucić fotel przez okno, lecz wcześniej zmasakrował nim jeszcze regał z książkami. W dzikim szale był bliski zniszczenia swojego komputera, gdy do jego uszu doszły kolejne słowa brata.
- Jeżeli chcesz odzyskać swoje konto... Przyjdź po mnie. Przyjdź do mnie bracie i zmierz się ze mną! Przyjmij moje wyzwa... - Rozpędzona lewa pięść Ocelota skutecznie uciszyła Liquida. Gdy starzec podniósł się z ziemi, otarł krew z twarzy i rozbitego nosa. - Na ekranie powinny się wyświetlić dane co do mojego... - Lewa dłoń zafundowała Ocelotowi policzka. - Naszego położenia. Przyjdź i odbierz co swoje... Masz czterdzieści osiem godzin. Żegnaj... Snake. - Starzec odwrócił się na pięcie i zniknął z pola widzenia kamery. Dało się jednak usłyszeć uderzenie, po czym rozanielony Ocelot powrócił. - Paaa braciszku!
Dawid złapał monitor i rzucił nim w ścianę, ku wyładowaniu złości. Nie mógł pozwolić, by jego ukochane konto na Travianie zostało zniszczone, w ciągu miesiąca wspiął się na bardzo wysoką pozycję, nie mógł tego wszystkiego zaprzepaścić. Ruszył szybkim, na ile było to możliwe w jego stanie, krokiem do szafy i zaczął wyjmować najpotrzebniejsze rzeczy do tej operacji. Stara lina, szczotka do kibla, płetwy do nurkowania... Nie był pewien co wybrać.
Wówczas go olśniło. Podszedł do komputera i wystukał na klawiaturze odpowiednią kombinację klawiszy (QWERTY), a jego oczom ukazał się ekran, nowiutki czarny LCD, wyłaniający się ze ściany ze stosownym napisem. Sentencja głosiła "Otacon is away from keyboard. Please wait.". Dawid zasiadł więc przy komputerze, używając krzesła z kuchni... I czekał.
Zastanawiając się nad kolejnym ruchem, obserwował rysunkową główkę Ocelota, która śmiała się i goniła po ekranie niczym wygaszacz. Była nieziemsko irytująca. Czemu akurat teraz, gdy tak bardzo był mu potrzebny, Hal uznał, że odejdzie od swojego stanowiska? A co ten człowiek w ogóle miał do roboty? Przeklęty komputerowiec! Dawid westchnął i przeczesał białe włosy. Zdenerwowany przygryzł wąsa i błądził wzrokiem po pokoju. Spojrzał na zniszczony regał - książki posypały sie po podłodze, ale także liczne pamiątki. Figurka Metal Geara REX-a leżała u jego stóp, równie przerażająca co oryginał. Z trudem Dawid pochylił się i wziął model do ręki - wspomnienia. Zdecydowanie nienajlepsze, pełne bólu i przelanej krwi. Odstawił Metal Geara na biurko i podniósł z ziemi to, co on zasłaniał. Fotografię Meryl z jakimś przystojnym szatynem... Praga, parę lat temu... Miał na sobie wówczas maskę Laughing Octopus. Powinien tak wyglądać... Ale był starcem. Umierał codziennie. A powinien wciąż być młodym i silnym. Był po czterdziestce, ale organizm miał już ze sto lat. Samotny wrak...
- Snake? Co się stało?
Głos Otacona zbudził Dawida z rozmyślań. Schował zdjęcie do szuflady, nie pozwalając wychwycić go kamerce zamontowanej w monitorze.
Otacon wyglądał jak zawsze, trochę rozczochrany, z okularami na nosie, z trzechdniowym zarostem. Próbował się uśmiechać, ale nie wychodziło mu to - był zmartwiony. Dawid nigdy sam do niego nie dzwonił.
- Słuchaj, Otacon... Jest problem. To Liquid... Ocelot... Obaj. Wykradli moje dane. Muszę ich...jego... dorwać!
- Och, Snake... - Otacon złapał się za głowę, przeczesując włosy. Westchnął ciężko. To nigdy, nigdy nie może się skończyć! - Wiesz gdzie się znajdują? Przechwyciłeś transmisję?
- Co?
Przechwycić... Co? Co on w ogóle do niego mówił? Przecież on tylko chciał zagrać w Dragon Age'a, a teraz nawet nie widział gdzie zapodziało mu się pudełko z grą. I jeszcze potrzebuje lokalizacji... Podali mu ją, ale... Nie zapisał jej! Co za idiota, kretyn, kretyn! Dawid był skłonny już rozwalić sobie głowę o ścianę, gdy zorientował się, że z drukarki wystaje zapisana kartka. Dobry, wspaniałomyślny Ocelot (a może Liquid?) zmusił jego komputer do wydrukowania tych współrzędnych. Czym szybciej pochwycił w dłoń kartkę i pokazał ją Otaconowi.
- Oddal to, bo nie widze... Dobrze. Ok... Już sprawdzam. Dziwne jakieś... O Boże...
- Co to, co to!? Mów, Otacon! - ryknął, zgniatając kartkę w dłoniach.
- To... - Hal poprawił okulary. - To jest w kosmosie, Snake. Za księżycem.
Dawida zamurowało. A więc to tam się ukrył, to tam zniknął i wciąż knuł Liquid Ocelot. On nigdy nie przestawał go dręczyć, jego odwieczny przeciwnik. Nie spocznie, dopóki nie wykończy go wszelkimi możliwymi środkami. Tak... Tak. Wiedział, że musi go powstrzymać. To nie chodziło tylko o Traviana, tylko o sprawiedliwość. O odwieczną walkę dobra ze złem, odwieczną walkę dwóch największych wrogów. Starcie gigantów... Musiało się dopełnić.
- Otacon... Skontaktuj się z Raidenem.
Hala te słowa zarówno przeraziły, jak i lekko zaciekawiły. Nie bez obaw, przybliżył twarz do kamery, jakby miało to sprawić, że lepiej usłyszy Dawida.
- Po co, Snake?
- Potrzebuję stroju astronauty i wahadłowca.
************
- Wszystko wykonane zgodnie z planem.
- Cieszę się. Uwierzył Ci?
- Oczywiście. Wszystko przebiegło idealnie. Uwierzył, że Liquid wciąż mnie kontroluje.
- Wspaniale. W takim razie kontynuuj swoje zadanie.
- Tak jest... Panie Prezydencie.
METAL GEAR SOLID 5
Patriots of Liberty and Walker Eater
nie moge sie docekac assassyna na pc
vader, predek w wersji beta był o wiele za silny, to znaczy niektórzy tak twierdzili, a według mnie to on powinien równo kopać tyłki ludziom i alienkom, jedynie w multi powinny zrobić z niego słabeusza.
Alienek powinien jednym machnięciem rozrywać ludzi, ale w starciu z predkiem powinien się ostro napocić(zależy czy zaskoczenie itp. idt.)
I jeszcze raz proszę o Xenomorpha ponieważ o predku było już wiele, nawet na yt, były 20 min targi tylko o predku, wystarczająco już widziałem(i nie tylko ja :D)