BioShock | PC
Krwawy, brutalny, wypełniony psychopatami i genetycznie zmodyfikowanymi osobnikami FPS osadzony w przepięknym, podwodnym mieście-utopii. Nie przepadam za shooterami(jak to z nimi u mnie bywa, bardzo szybko robią się monotonne i nie inaczej było w tym przypadku nawet mimo rozbudowanej mechaniki) ale STYLISTYKA lat 60, łączenie artyzmu z brutalnością, piękna jak na swój wiek oprawa audiowizualna, historia i konstrukcja Rapture oraz wartka, intrygująca fabuła(mimo jednego spodziewanego zdarzenia) sprawiły że bawiłem się zwyczajnie bardzo dobrze, pomimo średniej strzelaniny oraz biednego systemu hackowania.
Po raz pierwszy na poważnie przysiadłem do BioShock'a, bawię się rewelacyjnie ale mam jeden problem który wprowadza w mojej opinii, spory dyskomfort do grania.
Mam na myśli, problemy z audio. Najczęście pojawia się gdy walczę z wieżyczkami, niekiedy gdy walczę z genofagami i oboje zaczynają rozmawiać to słyszę tylko jednego z nich, po zhakowaniu wieżyczek nie ma audio przez jakieś 2-3 sekundy.
Gram na wersji która była kiedyś dołączona do CDA.
I tu moje główne pytanie. Czy ten błąd nie pojawia się w wersji Remastered? Jeżeli tak, to kupię tę wersję, ponieważ gra jest rewelacyjna i chcę doświadczyć ją w jak najlepszej jakości. Gra jest immersyjna jak cholera, a takie małe "pierdoły" powodują lekką irytację.
Cos musisz mieć nie tak z systemem i wersja Remastered raczej nic nie zmieni
Poza tym dopiero po tylu latach w to grasz? ;O
A jakoś tak się złożyło ;)
Teraz mam sporo wolnego to mogę sobie pozwolić na nadrabianie gier w które zawsze chciałem zagrać, ale czas na nie nie pozwalał.
Po prostu genialny FPS! Wrażenie robi już sam początek kiedy to nasz bohater przeżywa w katastrofie lotniczej i ratuje się przed utonięciem. Grafika stoi na najwyższym poziomie, a wymagania sprzętowe nie są wygórowane. Przede wszystkim gra ma znakomity, charakterystyczny klimat. Fabuła jest bardzo ciekawa i nie pozwala oderwać się przez pierwsze godziny gry.
Podejmując odpowiednie decyzje sami wpływamy na zakończenie gry. Rozgrywka jest bardzo dynamiczna, a przebieg akcji nieprzewidywalny. Podczas walki do wyboru mamy sporo świetnych broni. Ponadto możemy radzić sobie z wrogami nawet nie mając amunicji, a korzystając z plazmidów typu: Błyskawica, Spopielenie czy Telekineza. Wrogowie posiadają dość wysokie IP, lecz przydała by się ich większa różnorodność. Świetny był pomysł z Adamem, Siostrzyczkami i ich Tatusiami. Postaci Andrew Ryana i Fontaine'a - naszych głównych wrogów, są bardzo dobrze wykreowane.
Klimat stworzony jest także przez świetną muzykę. Lokacje są ciekawie zaprojektowane, jest wiele ukrytych pomieszczeń, przejść i bonusowych przedmiotów. Same nazewnictwo w grze może się podobać, ukrywające wiele symboli. Zresztą gra to jeden wielki kontrast. Utopia, jaką miało być podwodne miasto Rapture, po którym się poruszamy to jedna wielka fikcja. I właśnie na tych sprzecznościach - na dążeniu do własnych, chorych celów bez zahamowań, uciekając się do zabójstw i eksperymentów na ludziach - bazuje fabuła gry. Sami zdecydujemy czy wpasowujemy się w to środowisko czy jednak będziemy inni niż całe to chore otoczenie. Po prostu jedna z najlepszych gier w jakie grałem!
Aż mi się wierzyć nie chce. Po pierwszym przejściu Bioshocka (w roku 2017) nie sądziłem, że zagram w to ponownie. Tymczasem w roku 2020 przeszedłem grę po raz drugi, a wczoraj odpaliłem ją po raz trzeci.
Właśnie błądzę w tunelach Arkadii.
Zawsze uważałem siebie za wielbiciela RPG-ów, ale widzę, że jednak to gry akcji stały się moją pasją.
Wszystkie części Gothica przeszedłem tylko raz. Skyrima tak samo. Wszystkie części Wiedźmina też po razie i wcale mnie nie ciągnie do powtarzania tych gier.
Tymczasem Bioshocki ciągną jak magnez (i mówię o wszystkich częściach). Tak samo seria Dead Space, no i oczywiście Dishonored, którego przechodzę systematycznie co 2-3 lata.
Wszystkie te serie uważam za wybitne, choć nie ukrywam, że Dead Space 3 i Bioshock 2 delikatnie obniżają noty, ale tylko odrobinkę.
Ostatnio po przejściu Atomic Heart miałem ciśnienie, żeby znowu ograć Bioshocka. I nie zawiodłem się bo powrót do Rapture zawsze cieszy. Świetnie poprowadzona i bardzo ciekawa fabuła, to jedna z niewielu gier, w których chciało mi się odsłuchiwać wszystkie notatki głosowe, żeby zgłębić historię. Bardzo przyjemny gameplay, super design leveli, klimat. Gra świetnie zbalansowana, wszystkie bronie są przydatne.
Pierwsze sceny Bioshocka są żywcem wzięte z filmu Cast Away Steven Spielberga.
I w sumie się nie dziwię, bo to świetnie zrobione sceny.
całkowicie nie moja tematyka gry, jakieś podwodne miasto stylizowane na lata 50', 60' masakra, jakieś metropolis podwodne gdzie czas sie zatrzymał, jak dla mnie nic ciekawego, przekonywałem sie do tej gry, ale no nie zaskoczyła "magia" żal