mam 27lvl i mam mieszkanie po babci w 2rodzinnym domu (na dole mieszkaja rodzice) i 4k na reke to jest mega malo dla mnie SAMEGO przy takich komfortowych warunkach.
-eko-groszek(opał) dzielony na 2(bo rodzice) + utrzymanie samochodu (ubezpieczenie + ewentualne naprawy itp) = niecale 10k rocznie (tyle w 2022 mi wyszlo)
-ponad 500zl na miech na paliwo bo trzeba do pracy sklepu jakos sie dostać
-okolo 1k na jedzenie (raczej sam gotuje, czasami zamawiam albo jem u mamy ;d)
-pare stow na oplaty (prad internet itd)
-no i trzeba cos odkladac: zeby auto zmienić na jakieś używane co 5lat, na wakacje, na bolacy ząb, meble i sprzet też czasami trzeba zmienić
Jak to u was wygląda? bo ja ledwo daję radę a zarabiam 4k na reke(bez nadgodzin ofc) i mieszkam z rodzicami XD
Dochód netto poniżej tych 3500 - 4000 dotyczy 50% zatrudnionych i 80% emerytów.
Wysuńcie nosy z tych swoich norek, enklawy dobrobytu to nie całe społeczeństwo, raczej wyraźnie widać że jego zdecydowana mniejszość.
Rosnące rozwarstwienie jest groźne, rodzi dyktatorów, niepokój i diabli wiedzą co jeszcze.
Każdy alex tego świata powinien pamiętać, że wkurwianie motłochu może skończyć się pochodniami w jego nieruchomościach.
S'ils n'ont pas de pain, qu'ils mangent de la brioche!
To co ma powiedzieć kilka mln Polaków żyjących za minimalna lub niewiele ponad?
To co ma powiedzieć kilka mln Polaków żyjących za minimalna lub niewiele ponad?
To jest nic... co mają powiedzieć emeryci co zasuwali 40 lat i teraz mają 1800pln emerytury, to jest dramat.
Jak ktoś zarabia te 3500 netto PLN. To się teraz przez to autentycznie męczy życiem udawanym, a nie udanym.
bez kasy ktora jej wysylam co miesiac, oplacam niektore rachunki a do tego daje jej zarobic - ciezko dac jej wiecej pieniedzy, wiec zapraszam ja kilka razy w orku i pomaga mi w pieczeniu czy smazeniu paczkow na tlusty czwartek i zarabia sobie kilka emerytur
bez tego by nie dala rady
Nie wiem jak wy żyjecie za 3 500 zł bo ja mieszkam w dużym mieście mam mieszkanie własnościowe i czynsz,ogrzewanie,prąd,gaz,net,kablówka,telefon,ubezpieczenia i utrzymanie auta miesięcznie to około 2 000 zł mam starego opla.Na jedzenie i środki czystości,kosmetyki wydaje około 1 500 zł mam dietę z powodów zdrowotnych ,nie jem żarcia z pudełek tylko warzywa,owoce,chude mięso,ryby itp staram się oszczędzać na ile mogę , na leki wydaje 300 zł miesięcznie,mam kredyt za remont mieszkania rata 500 zł bo mieszkanie mam dawno spłacone.Łącznie wydaje 4 300 zł nie licząc urlopów,odzieży,wyjść do knajpy czy kina nie liczę dentysty i innych wydatków.Nie oszukujmy się obecnie żeby żyć na normalny poziomie samemu trzeba zarabiać minimum 7 000 zł brutto 5 000 netto o ile nie masz kredytów mieszkaniowych bo wtedy potrzebujesz wiekszej wypłaty.A za 3 500 zł to wegetacja a nie życie.
4k miesięcznie = 48 000zł rocznie
-10 000zł opał
-6 000zł paliwo (rocznie)
-12 000zł jedzenie (rocznie)
-2 500zł prąd, internet ("pare stów na opłaty)
zostaje circa 17 500zł rocznych oszczędności.
Nie wiem czemu narzekasz
nie no jest tyle nowych domow i drogich aut ze ta srednia krajowa 7k brutto to raczej prawda i ja osobiscie nie znam nikogo kto by zarabial mniej niz 3,5 a nie mieszkam w wawie czy innym duzym miescie
ale wlasnie dzisiaj wieczorem liczylem wydatki i sie serio zastanawiam jak jest w stanie przezyc taki np seba co robi na produkcji i wynajmuje male mieszkanie? robi po 6dni w tygodniu i je codziennie ryż z kurczakiem? przecież tak sie nie da zyc
Który rocznik jesteś?
Jak byłem dzieciakiem we wczesnych latach 2000 to bieda i życie od 1 do 1 była bardzo powszechna, zwłaszcza w miastach powiatowych i wsiach.
Ci co tak mało zarabiają, to zazwyczaj mieszkańcy wsi, gdzie od małego byli przyzwyczajeni do niskiego standardu życia.
Tutaj człowiek posadził sobie pszenicę żeby mieć mąkę i nakarmić kury.
Kury sobie hodował na jajka i mięso.
Mięso ze świni
Warzywa z pola/ogródka.
I tak się wegetowało i do dzisiaj wiele osób na wsiach tak wegetuje, bo jakby za najniższą krajową mieli wszystko kupić to by się najzwyczajniej w świecie posrali.
Dwie dekady później mamy niepórywnywalnie większe szanse na lepsze zarobki, dlatego trzeba korzystać, bo obecnie te 3.5 netto to śmieszne pieniądze przy kosztach życia prawie zachodnich.
Zawsze się zastanawiałem, jak pracujący na produkcji, mają samochody(używane ale mają) i mają kase na utrzymanie, na dzieci(to akurat wiem skąd) i jeszcze jadą se na wakacje za granicę. Znalazłem odpowiedzieć. Wiele z nich, pracuje non stop, w weekendy też, i jeszcze mają drugą robotę. Bo nie raz alimenty płacą, to druga robota na czarno . A codziennie kurczak z ryżem, to akurat droga impreza. Można by to podzielić na inne obiadki ;D Tak się nie da żyć. Ty byś w PRL i w cięższych czasach dnia nie przeżył. Najlepiej to robić 3 dni,dostawać za to 10k na rękę, i wsio. Dla jednego wegetacja to siedzienie przy kompie, i oglądanie czy granie, oraz jeżdżenie głównie po górach w PL, a dla drugiego jest to spokojnie miłe życie. Wegetacja dotyczy również tych co mają więcej, a i tak siedzą na dupie i nic nie chcą innego robić. Więc zdefiniuj co znaczy wegetacja w życiu. Bo to pojawiło się parę lat temu, pieprzenie młodego pokolenia, którym ktoś wsadził do głowy, że jak nie zarabiasz po 10 k to wegetujesz.
Znam masę osób które zarabiają po 4000/4500 na rękę (8h pracy bez weekendów). Ludzie wykształceni z zawodem, mało widziałeś plus zobacz dane statystyczne które i tak są zawzane. Dominata, mediana :) swój swojego przyciąga biedny, biednego, średni, średniego... Polska to nie tylko ty, ale też realia.
3800 pln opłaty tysiąc pln za pokój
Jedzenie tysiąc
Jakaś gra/ubrania/rozrywka bilety itp 400
Nie wyobrażam sobie mieszkać sam za tyle w mieszkaniu.
no ale przeciez nie mozna zyc caly czas w 1 pokoju i dzielic kuchnie i lazienke z obcymi to raczej na 1-2 lata
Zaraz ktoś przyjdzie i będzie moralizatorskim tonem pouczał, że za 3 tysiące można godnie żyć i utrzymać rodzinę. Nie da się.
Zarabiam 8 tysięcy złotych i guzik z tego mam, nie pozwalam sobie na NIC. Prawda jest taka, że ludzie kombinują jak mogą, bo przy obecnych i stale rosnących kosztach życia zwyczajnie zdechliby z głodu.
8 tysięcy ale rozumiem że masz na utrzymaniu kogoś ? Bo jak tylko dla Ciebie to sporo.
Sporo w jakiej skali? Wszystko zależy od sytuacji :)
8 tysi to ciężko żeby i odłożyć na mieszkanie w rozsądnym okresie, słabo też żeby wziąć kredyt przy obecnym oprocentowaniu.
8 tysi to może OK dla kogoś, kto dostał mieszkanie/dom w spadku.
O kredycie mozna zapomnieć w tych lichwiarskich czasach ale z drugiej strony prawie nikogo nie stac na mieszkanie za gotówkę. I tak masz rację jeżeli ktoś ma już mieszkanie to 8 tys. jest bardzo ok.
Zapomnieli dodać chłopak wysyła kasę z Niemiec, umawiam się z chłopakami którzy płacą za obiad, miesznam z rodzicami lub wynajmuje mieszkanie z 5 koleżankami.
no wlasnie wszyscy ktorych znam i załozyli rodziny zarabiaja okolo 7k(jakos okolo11-17 z partnerem) i wcale nie mają duzo kasy tylko zyja mega przecietnie
stad moje pytanie jakim cudem zyja ludzie za te 3500 i mniej
Ale wiesz, ze za pieniądze to sie opal kupuje a nie pali banknotami w piecu? Ja zarabiam nieco wiecej i mam cala rodzine na utrzymaniu, a moge pozwolić sobie na znacznie wiecej przyjemności, do tego od 4 lat przebudowuje dom i wsadzilem w to juz kolo 150 000 bez kredytu. Za 8000 zyjac solo powinienes ociekac luksusem.
To jakim cudem tyle osób jest wychowanych w PL i w biedniejszych krajach? Cud ? A jak ty zarabiasz 8k, to może przestań chcieć być księciem? Rozumiem, taką sobie wybrałeś stopę życia, i musisz mieć wszystko najdroższe i najlepsze. Ty jesteś jak politycy, dla których 15 k na miesiąc to mało , i ledwo żyją.
Zmień samochód na komunikacje miejską i rower to 1k miesięcznie zostanie w portfelu, jedzenie za 1k to albo żresz 6000 kalorii dziennie albo codziennie kawior i sushi, 500zł spokojnie na osobę starcza jak się planuje i kupuje na promocjach. Opał też coś sporo, grzejecie tam do 24 stopni w zimę? Wydajesz po prostu kase jak leci.
We dwoje jest niestety łatwiej. Sam przed ślubem też jakoś tak kasa wolno się odkładała. Uciupałem te 30 tys to na wesele poszło. Z żoną już wpakowałem w remonty ponad 200 tys. Meble na zamówienie czyli kuchnia, salon, jadalnia to same wyszły około 50 tys, elewacja domu, wymiana okien, miesiąc temu wymiana 2 sztuk drzwi wejściowych. Dodatkowo auto z salonu zamówione. Podkreślam, że żona z biedy więc nie mam tu na myśli pozycje Alexa, że nagle zrobiłem się z niczego bogaty. Tylko jak żona zarobi + kasa na dzieci i moje zarobki to zrobi się nagle 15-20 tys czasem więcej czasem mniej.
Ale przyznam 13 lat temu zarobiłem 3 tys na rękę i to był mój max, a robiłem po 12h i soboty.
13 lat temu, jak chciałem iść do pierwszej prostej roboty, to zarobki mnie tak zniechęciły, że szkoda gadać, taki życiowy kop, gdzie zapieprzasz, i dostajesz minimalną. 13 lat temu, to chyba nawet 1000 na rękę nie było...ale wiele rzeczy było tańszych. 13 lat temu, za 500 g mięsa mielone, płaciłem chyba niecałe 5 zł. Kartofle kosztowały grosze, a teraz zależy jakie. Jedne od rolnika mam za 2 zł kilo. W sklepach to 6 zł. i więcej. Czynsze i opłaty też były niższe. No ale wtedy za minimalną ni cholery nie dało się wyżyc, czy nawet coś wynajmować. Chociaż jakoś niektórzy dawali radę.
bociany w okresie godowym łączą się w pary a potem wychowują wspólnie potomstwo / przypomina wam to coś ? łączą się w pary razem mają z 500+ 10K i jakoś dają sobie radę. Poza tym zarobki z roku na rok rosną bo i ludzie zdobywają doświadczenie. Większość rodzin 40+ ma na pewno bliżej 20K miesięcznie niż 10.
przystojny bocian pozna bogatą bocianicę...
...wtedy bedzie mogl dalej pieprzyc swoje farmazony
Wszystko zaczyna mi się zlewać w jedna całość. Alex to tak naprawdę Morawiecki.
Większość rodzin 40+ ma na pewno bliżej 20K miesięcznie niż 10.
Twoja wieś to nie jest cały kraj, więc te 3, 4 rodziny to nie jest większość.
przykład lekarski
kończysz medycynę na stażu masz prawie 6K na rękę / poznajesz koleżankę stażystkę macie razem 12K / po roku wybieracie specjalizacje i macie już razem 15K bez dzieci czy dodatkowych zajęć. Bierzecie udział w projektach, badaniach, zatrudniacie się dodatkowo macie już razem 30K miesięcznie / pierwsze dziecko / potem drugie + rosnące wasze pensje przed 40 macie w granicach 40K miesięcznie na rękę.
przykład inżynierski
kończysz studia / pracujesz przed zdobyciem uprawnień za 4K na rękę, po zdobyci w zależności jaka branża masz od 8 do 20K / jeśli masz żonę inżyniera to mnożysz to x2.
Kierowca tira 7 klocków bez nadgodzin? Górnik też? Skąd Ty bierzesz te dane? :)
na trasach międzynarodowych na pewno ma 7-10k netto wynika to z m.in. z obecnych przepisów przejazdowych / a dodatkowo też może zarabiać jeszcze więcej w zależności co przewozi. Na forum przecież jest kilku kierowców tirów to mogą się wypowiedzieć.
Z szacunkiem ale to są brednie zejdź na ziemię. Tak czy inaczej każdemu życzę jak najlepiej i jak najwięcej pieniędzy w tych gównianych czasach.
Może tyle zarobić. Teraz sprawdź jaka jest średnia zarobków u kierowców zawodowych. Lubisz bardzo sobie dobierać dane do tezy.
gornicy i to nie przodowi, wyciagaja z premiami i nadgodzinami ponad 10k (np wywalczyli sobie 17k brutto jednorazowej premii pare miechow temu przez te podwyzki wegla i dostali po 11k na lape samej PREMII poczytaj sobie artykuly)
Shaman plączesz się. Teraz piszesz już o nadgodzinach i premiach, a wcześniej podałeś na czysto. Zresztą robisz to samo co Alex. Dobierasz pasujące Ci dane. Sprawdź ile średnio zarabia zawodowy kierowca. Sprawdź ile średnio zarabia górnik.
Przecietna sprzataczka tez zarabia 6k na reke jak klepie 2 etaty a nawet i 10k jak pozniej jeszcze zasuwa Uberem. Czego nie rozumiecie biedaki?
Mialem 4000 w 2021 roku i i tak było ciezko, zycie od pierwszego do pierwszego. Nie potrafie sobie wyobrazic jak ludzie teraz zyja za te grosze, w styczniu bylem na urlopie w Polsce, ceny mamy juz prawie zachodnie z tym samym zalosnym wynagrodzeniem.
wiec skąd te artykuły i tyle tego pierdzielenia ze wiekszosc polakow marzy o sredniej krajowej 7,5k brutto? skąd ta gadka ze prawie kazdy ma 3500?
bo to jest tak jak z konserwatorem który pracuje w szkole : na etacie ma te 3800 PLN ale po robocie jest jeszcze zatrudniony w SM lub u dewelopera i przez 3-4 godziny wykonuje prace konserwatorskie za dodatkowe 3500 PLN miesięcznie, jego żona halina pracuje w szkole jako kucharka mając 4200 PLN ale dodatkowo jeszcze w weekendy chodzi na całe dni pomagać w innym domu za co dostaje miesięcznie dodatkowe 2000 PLN. Tak większość ludzi jak nie może przeżyć z jednej pensji to sobie dorabia na różne sposoby.
No Alex. Żyj żeby pracować, czy pracuj, żeby żyć.
Znowu. Zarobki skąd wziąłeś? Kucharka w szkole ma 4 tysiące na łapę? Tak samo woźny. Na uj podajesz zarobki w brutto. Dodatkowo i tak przesadzone.
Ja się dziwię, że alexowi w ogóle jeszcze odpisujecie. Przecież on was albo trolluje, albo jest na coś chory, bo otaczającego rzeczywistości nie ogarnia. Po co z nim piszecie, przecież wiecie jaki jest
masz rację trzeba było dopisać to były pensje brutto / co nie zmienia faktu że jak komuś brakuje to najczęściej dorabia chyba że nie ma potrzeby bo żyje skromnie. Jak szukałem osób do pomocy przy pracach leśnych (przebież) + zbiórka to za 250 PLN dniówki na rękę ciężko było w ogóle kogoś znaleźć i to jest rzeczywistość na podlasiu (jeden z najbiedniejszych regionów w PL)
Pamiętam że jak pykła pierwsza praca za 3300zł to myślałem czy sobie już katalogu Mercedesa nie zamówić, dla studenciaka takie kwoty wydawały się zawrotne, później przyszła rzeczywistość i pobudka :D Ale to były inne czasy i inne pieniądze, wtedy to 3300zł było jak z 6000zł teraz, więc jak się połączyło budżet z (wówczas) dziewczyną, to nie narzekaliśmy - nawet się nam udawało odkładać regularnie 1500zł+ miesięcznie.
Nawet teraz myślę że można wyżyć za takie stawki, ale jak ktoś jest singlem albo nie dostał mieszkania w spadku, to szczerze mówiąc trochę przesrane (po prostu trzeba się bardzo pilnować), regularne modlitwy żeby szlag nie trafił samochodu i te sprawy.
Natomiast lifestyle inflation to straszna sprawa, jakbym żył jak jak wtedy (kiedy miałem te 3300zł) to miałbym pewnie z bańkę na koncie, przyszły większe pieniądze to i przyszły głupie wydatki, czasem jestem na siebie zły ile rozwalam kasy bo mi przyjdzie akurat ochota na sushi jak jestem w galerii czy inne bzdury - to są małe kwoty, ale bardzo szybko się kumulują. Głupi wypas obiad w dobrej pizzerii 3x w miesiącu, jakiś gadżecik i fajne ubranie do biegania, i 2000zł magicznie znika z konta.
Nadal mi daleko do ekstrawagancji, ale dobrze pamiętam jak czekałem na promocję żeby słuchawki z 499zł spadły do kwoty poniżej 300zł, teraz takie pieniądze rozwalam absolutnie bezrefleksyjnie (a na ten segment sprzętu w ogóle nie patrzę), no i chociaż zarabiam wyraźnie więcej niż na początku, jestem czasem zdumiony 'co się stało z wypłatą'. No a dodam że nie mam (i nie będę miał) bombelków, więc żyję na easy mode.
to się nazywa życie :)
Jeśli nie masz jakichś konkretnych celów, na które trzeba odkładać dajmy na to 1-2 lata (nowe ogrodzenie na działce, kostka, wymiana dachu, remont kuchni czy cokolwiek w ten deseń) to jaki jest sens ciułania ostatniego grosza i odmawianie sobie wszystkiego? Obudzisz się jako 60-latek i będziesz żałował że przez życie przeszedłeś wegetując.
Zgadza się, ale trochę mnie drażni to co robię, po prostu mam wrażenie że paradoksalnie z wiekiem stałem się głupszy i mniej odpowiedzialny finansowo, wtedy potrafiłem zrezygnować ze zbytków żeby nie nadszarpnąć budżetu, teraz żyję znacznie bardziej niefrasobliwie i ja sprzed 10 lat chwytałbym się za głowę widząc wyciągi z konta.
Oczywiście wynika to z tego że po prostu nic złego się nie dzieje kiedy spełniam takie małe zachcianki (wtedy po prostu NIE MOGŁEM tak żyć), ale jakbym odjął sobie trochę luksusów (absolutnych pierdół, jak np. wymienione wcześniej sushi, jakieś gacie z Adidasa w których biega teraz elita czy słuchaweczki do biegania) to spokojnie mógłbym być już bez kredytu hipotecznego (a dalej mam 6-cyfrową kwotę do spłaty) czy jeździć nowym samochodem klasy Passata, zamiast 8-letnią używką. Wydaje mi się że dobrobyt w pewnym stopniu upośledził mój decision making.
Żona też dokłada cegiełkę bo tak samo jak ja poleciała ze standardem życia (jak widzę ile kosztuje jej puder to siadam na dupę) no i jest jak jest :)
Później widzę całe rodziny które żyją za połowę mojej wypłaty i czuję się winny, choć nie powinienem. Wiem że są AleXy które moją wypłatę wydają miesięcznie na rozrywkę i nic więcej, ale nie zmienia to faktu że chciałbym przyhamować z durnymi wydatkami.
No ale później przechodzę obok pizzerii, i tak ładnie pachnie... (i pyk, -150zł).
Bezrefleksyjne rozwalanie kasy może nie jest wskazane ale jak sam wskazałeś, przez wiele lat na to ciężko pracowałeś zbobywajac doświadczenie i trzymając wydatki w ryzach. Nie warto żyć dla gromadzenia pieniędzy. Jeśli teraz te zakupy sprawiają Ci przyjemność to nie ma sensu ich sobie odmawiać. Życie mamy jedno. Byle tylko to robić z głową i nie wydawać więcej niż się ma ;)
nie wiem czemu "i nie będę miał bombelków" po co ci ten majątek / w pewnym momencie będziesz miał tyle że nic cię już nie będzie cieszyć a na dzieci może być za późno / sam jakbym cofną czas to bym miał min. 3-4 więcej ! Dzieci idealnie nadają cele życiowe jak jesteś młody to po prostu tego nie widzisz ale z wiekiem z roku na rok coraz bardziej to widać.
hopkins
150zł da się wydać, lokalnie otwarli tradycyjną włoską pizzerię, 35-50zł od łebka, do tego jakieś picie (moja żona po prostu uwielbia drogie napoje w knajpach co doprowadza mnie do szewskiej pasji - bywało że za jej durne herbaty zimowe płaciliśmy więcej niż za danie), do tego deser + napiwek i 150 zyla idzie jak nic :) Fakt że częściej wydajemy okolice stówy, natomiast zejść poniżej 80zł w tej konkretnej knajpie chyba nam się nie udało ani razu.
AleX
Mógłbym mieć 10-krotność Twojego majątku (a strzelam że nie mam nawet 0,1 krotności) i nie miałoby to wpływu na moją decyzję dot. dzieciaków.
Po pierwsze, najzwyczajniej w świecie nie czuję potrzeby z biologicznego punktu widzenia (a że mi się zmieni to słyszę już z 15 lat, bo pierwszy raz zapaliła mi się lampa że chyba nie będę ojcem, to już było przed osiemnastką :) - żona to w ogóle chce zagryźć jak słyszy ten tekst po raz 83247).
Po drugie, nie podoba mi się kierunek w którym idzie świat, nie przewiduję scenariuszy a'la Mad Max ale obstawiam że Eldorado się skończyło i będzie coraz gorzej, zmiany klimatyczne (a konkretnie ceny / dostępność żywności i wody) i migranci klimatyczni ugryzą nas w zadek - obym się mylił, ale chyba nie chciałbym żyć w 2120 roku.
Po trzecie, odkąd zacząłem pracować to najlepszy etap mojego życia - mam pieniądze na hobby, bardzo dużo wolnego czasu po 14:00 (i nikt mi nie zawraca dupy), sensu życia na siłę nie próbuję szukać, bo uważam (niestety) że jest inherentnie bezsensowne (tzn trafię do ziemi i game over) więc po prostu próbuję zmaksymalizować radość i zabawę w ograniczonym czasie jaki mam na tej pięknej planecie. Dzieciaki, o ile mogą być wspaniałe (tego nie neguję), są dla mnie przeciwieństwem błogości i braku zbędnych zmartwień do jakich dążę.
Rodzicielstwo pozostawiam tym którzy o tym marzą i każdemu dzieciakowi życzę wspaniałych rodziców. Ja się czuję spełniony i szczęśliwy tak jak jest tu i teraz.
btw taki di caprio albo wojewodzki tez stare dziadki ale dzieci nie maja tylko zmieniaja co chwile partnerki ktore mogłyby byc ich corkami, takze kto co lubi xd
"sam jakbym cofną czas to bym miał min. 3-4 więcej !"
i to pisze Alex - nasz forumowy miliarder, który do dwóch córek miał/ma 2 opiekunki... ach to rodzicielstwo, wspaniałe i usłane różami niczym w rodzinie Lewandowskich. Niczym chodzenie do schroniska i głaskanie piesków przez kratki :D
U mnie
>1200 kredyt plus ubezpieczenie
>450 opłaty (zima drożej)
>300 siłownia i abonamenty
>dojazd do pracy zero bo rower
>1200 jedzenie
Jakbym nie płacił kredytu to za czwórkę nie byłoby tak źle
za dużo za mało? to przecież nieco ponad trzy dyszki dziennie.
Mam ok 4.5k (nie liczę premii), od przyszłego roku 5k, kobita ma 5k, mamy spore mieszkanie, dwa samochody, psa, dwie papugi i jakoś nie biedujemy. Jak ktoś mówi że zarabia 8k i gówno z tego ma to nie wiem gdzie mieszka, w Dubaju? Zależy też co dla kogo znaczy "gówno mam". Ja np. nie potrzebuje zmieniać samochodu co 5 lat i mieć najnowszego ajfona.
Żeby wyjebać 1000 zł na mnie samego na jedzenie to bym musial chyba codziennie w knajpach obiady jeść.
edit. uwielbiam takie tematy bo zawsze tłuką się dwie skrajne grupy, jeden ananas wbije z tekstem że zarabia 2500 i żyje jak król na co wbije drugi ananas i stwierdzi że on ma 10k na rękę, żyje sam i ledwo wiąże koniec z końcem.
Ale pamiętaj, ze Ty żyjesz we wschodniej Polsce. Jak byłem ostatnio z wizytą na południu kraju i kupowałem 4 największe pizze w jedynej pizzerii w mieście to pani z takim strachem w oczach, bardzo dyskretnie zwróciła mi uwagę, ze „ale proszę pana… to bedzie… 150 złotych”. Jeszcze napój dodali gratis.
W Warszawie w normalnej knajpie, żadne atelier, obiad dla trzech osób ostatnio z jakimś piciem i ciastkiem - 380 zł. Trochę mnie to mówiąc szczerze zmroziło, bo jednak cebula mocna. I chyba jeszcze z rabatem 20 proc. to dali bo nowa knajpka, ale wiadomo, rabat się oddało w napiwku.
Warszawa mega droga, nie wiem czy tu na minimum nie trzeba by liczyć 2,5-krótkości Podkarpacia
Warszawa mega droga, nie wiem czy tu na minimum nie trzeba by liczyć 2,5-krótkości Podkarpacia
Raczej bzdury. Czasami odwiedzam znajomych w Wawie i ceny w sklepach te same. Pizza - praktycznie te same ceny. Fast foody - różnie, niewiele droższe niż na Podkarpaciu. Obiady w Warszawie może i drogie są, ale tutaj nie mam porównania. Krosno, czy Rzeszów dla 3 osób to niecałe 200 zł, ale są też droższe knajpy. Zależy co i jak. Paliwo - te same ceny. W Wawie zarabia się z 3 razy więcej niż na Podkarpaciu. To mit, że tu jest taniej.
Masz rację, to kosztuje tyle samo, ale nie wszystko. Sieciówki i sklepy mają standaryzowane dzięki Bogu ceny, ale pamiętajmy, że są miasta, gdzie Da Grasso jest najlepszą restauracją w mieście, a w Warszawie to synonim najbardziej podłego gówna (ja akurat bardzo lubię Da Grasso, świetny czosnkowy, ale tak jest).
To przyjemne mieszkanie w nie takim przecież małym Rzeszowie https://www.otodom.pl/pl/oferta/2-pokoje-35-m2-ul-sienkiewicza-rzeszow-ID4lqqB to jest średnio 3500 zł w Warszawie + czynsz (powiedzmy kolejne 500 zł) + opłaty.
Ogólnie wyższe koszty życia w Warszawie rekompensują wyższe zarobki, więc ja się tu nie skarżę na jakąś niesprawiedliwość, tylko problemy ze zrozumieniem siebie, gdy za punkt wyjścia traktujemy wątek o życiu "za 3500 zł na rękę".
Ostatnio byłem w Lidzbarku Warmińskim, miasto 15 tys mieszkańców, jeden z najbiedniejszych regionów Polski - pizza w knajpie kosztuje tyle samo co w Warszawie.
Tutaj się jak najbardziej zgadzam, że ostatecznie koszty życia są wyższe - o rzeczach okołomieszkaniowych nawet bym nie wspomniał, bo są po prostu cenowo bez porównania.
Ale pamiętaj, ze Ty żyjesz we wschodniej Polsce.
Panie, ja niczym kot z samych swoich, z centralnej Polski, na szczęście nie z miasta Łodzi, z mojej perspektywy Warszawa to jest zacofany wschód. W Warszawie co prawda nie bywam zbyt często, ale za to bywam w Posen, dosyć często też trójmiasto i Hel, ceny u mnie na wiosce praktycznie takie same jak w Posen. Trójmiasto i Hel to wiadomo - kosmos cenowy, za cenę gofra u siebie zjem obiad.
A to przepraszam, a miałem swoją drogą okoliczność pomieszkiwać w Lodzi przez kilka lat, pewnie w sumie by się uzbierał jeden pełny rok, nie jest takie złe to miasto jak się mówi, ale no jednak gorsze od Warszawy, Trójmiasta, Wrocławia czy nawet Krakowa, jedynie chyba nad Poznań bym wybrał Łódź ;-)
To mój trzeci staż więc wiem z czym to się je. Aktualnie nie nadaję się do niczego więcej niestety.
Ja i żona pracujemy w budżetówce. Zarabiamy niewiele ponad minimalną krajową. Nie głodujemy, jeździmy na wakacje, nawet czasem zjemy pizze, chińskie, kebaba a nawet wyjdziemy do restauracji i do kina xd I jeszcze opłacam ubezpieczenie na życie. Punciak też za darmo się nie tankuje.
Trzeba umieć się rządzić i tyle.
5 lat? A to już nie ma mleczaków?
Jeśli to mleczaki to nie widzę sensu leczyć. To tylko moje zdanie.
A sama narkoza jest szkodliwa i mam gdzieś co ktoś powie o narkozie, nigdy bym dziecku nie dał tego zrobić.
No dobra, ale to jest wydatek extra. Nie robisz co miesiąc dzieciakowi zębów za 5k golda.
najtańszych produktach
Masz firmę porządkowa i zamiast wrzucić w koszty porządne produkty to każesz żonie najtanszym syfem sprzątać?
Ups, ktoś tu skasował swoją odpowiedź...
No, i to jest co prawda przewidywalny, ale szalenie skuteczny trolling na forum prezesów. Zresztą, liczba postów w wątku mówi sama za siebie.
co za różnica czy trolling czy nie?
Temat zarobków i wydatków jest zawsze na czasie i zawsze ożywia to skostniałe forum
to nie jest trolling, przeczytalem wszystkie komentarze i juz wiem ze da sie zyc za mniej niz 3500 jesli ktos wynajmuje tylko pokoj, poluje na promocje, jezdzi rowerem/autobusem i modli sie zeby nie wyskoczyly dodatkowe koszty ;D
ps nie dajcie sie tym polskim januszom, moim zdaniem nawet pracownik maka za ten zapierdziel powinien zarabiac te 800euro na miech bo to takie minimum zeby jakos zyc od 10 do 10
Niestety coraz trudniej jest tanio żyć w ostatnich latach i koszty rosną dramatycznie szybko. Ja jestem przerażony jakbym wyżył, gdyby mi się kiedyś noga powinęła i przestałbym zarabiać lub spadł na poziom minimalnej krajowej.
I najgorsze jest to, ze mieszkania, akcje, elektronika, chyba tez ubrania itd. stoją w miejscu, najbardziej rosną takie podstawowe właśnie koszty życia typu jedzenie, opłaty, wiec na pewno najbardziej obrywają właśnie najbiedniejsi. Tak sobie wybraliście ten PiS co to miał najbiedniejszym zrobić dobrze, no to rzucił drobne na podłogę, a jak się schyliliscie i wypieliscie dupska…
To nie jest życie ... to jest wegetacja, ja zarabiam ok 7-8tys i przydało by się wiecej...
Wszystko zależy od stylu życia. Jedni mając 3500 netto jakoś przeżyją, a inni mając 5000 netto będą się zadłużać. Ale prawdą jest, że ceny rosną absurdalnie. Cóż, chcieliśmy jako kraj żyć z PiSem u władzy to mamy.
3k na rękę to ja zarabiałem 10 lat temu w pierwszej pracy, wtedy to były przyzwoite pieniądze, można było nawet odłożyć, teraz już niezbyt.
Nie wiem jak wy wydajecie tak mało na jedzenie... zawsze wiedziałem że dużo wydaje na jedzenie no ale nie potrafię inaczej.
Nie chce mi się i nie lubię gotować, zawsze zamawiam albo jem na mieście, wolę tą godzinę dłużej w pracy zostać i kupić za to obiad niż palić benzynę na zakupy, latać po sklepach, potem jeszcze gotować, sprzątać, puszczać zmyware, kontrolować czy coś tam nie gnije w lodówce itd.
Wejdę w drodze z pracy, zazwyczaj z partnerka to wtedy to też spełnia jakieś tam ramy "wyjścia"/randki.
Jak dodam do tego że nie lubię pić wody, to jak doliczyć do "jedzenia" te kilka monsterków w pracy, czy jedyne rzeczy jakie trzymam w lodówce (napoje/desery) to wychodzi spokojnie 2000-3000pln miesięcznie na "jedzenie".
Nie wiem jak wy wydajecie tak mało na jedzenie...
Nie chce mi się i nie lubię gotować, zawsze zamawiam albo jem na mieście
Właśnie sam sobie odpowiedziałeś na swoje pytanie. Większość ludzi jednak po prostu gotuje sobie w domu, to serio nie jest nic trudnego i (szok) dla wielu ludzi to jest też..przyjemność.
Też zależy gdzie na mieście. Co innego wsuwać codziennie w barze chińskim a co innego wsuwać codziennie pizze (mój przyjaciel który zasuwa po 12 godzin tak kiedyś zrobił - prawie cały miesiąc wsuwał pizze codziennie i to ostrą; stać go, ale jego żołądek.....miał parę wizyt u lekarzy xd Już nie je pizzy, a przynajmniej nie codziennie).
Trzeba pamiętać że tu jest tak wiele czynników.... Miejsce zamieszkania, wysokość czynszu i innych opłat, dzieci, styl życia, rodzaj jedzenia, hobby, ilość i wysokość kredytów na głowie a zwłaszcza czy ktoś mieszkanie wynajmuje czy nie. Ja np. Płacę standardowy czynsz, NIE wynajmuje od kogoś więc to jest BARDZO dużo.
uczcie się i pracujcie bo inaczej takie samochody będziecie oglądać tylko na youtube i w filmach ;)
https://youtu.be/2di8KITfo6w?t=29
Nie każdy ma parcie na takie gówno ... ja nie narzekam na pieniądze ale cenie sobie bezkres traw i zachód słońca bardziej niż bezwartościowy batmobil;)
Nawet jeśli wygram 30 baniek w totka albo zostane posłem to w życiu takiej chujozy nie kupie. Mercedes? Tutaj jest Merc którego bym kupił.
O to to.
Już bliżej 40tki i zaczynam rozglądać się za jakimś starym i prostym konstrukcyjnie samochodem.
Ten samochód nawet nie wygląda dobrze, jest wulgarny i bez gustu żadnego, i tak bym czegoś takiego nie chciał.
Via Tenor
Oj Alex...
Kuba_3 - jest wulgarny i bez gustu żadnego
Jak każdy Mercedes :) ikona niemieckiego designu :)
Iselor - zostaniesz posłem z 15k brutto i to niby pozwoli ci kupic auto za 1.5M ? ;) same felgi mn kosztują 120k pln. Widziałeś jak ubierają się posłowie ? Ci którzy nie mają majątku to chodzą w ubraniach jakby kupowali je na wagę. Jak już oldmobile to byś przynajmniej wskazał jakąś ładna stara sl500 a nie tego trupa. Wygrał 30M w totka to tak prawdopodobne jak to że znajdziesz w ciaże ;)
Kuba_3 - sam jesteś bez gustu. Poza tym co znaczy wulgarny ? Nawet huracan nie jest wulgarny a potrafi 100 db walnąć ze strzała.
Przychodzi Alex do lekarza, kładzie swą męskość na stole i milczy.
Zdziwiony lekarz pyta:
- Boli pana?
- Nie boli.
- To może za duży?
- Nie, wcale nie.
- A co, za mały?
- Nie. Nie jest za mały.
- To co w końcu?
- Fajny, nie?
Jaki jest sens na forum o grach, gdzie połowa userów to dzieci, druga połowa to normalni przeciętni ludzie, ciągle epatować swoim majątkiem i rzucać radami rodem z podręcznika "4-godzinny tydzień pracy" (strasznie gównianego swoją drogą).
Przecież to co Ty robisz Alex jest śmieszne, zachowujesz się jak 30-latek rzucony na boisko z siedmiolatkami, który po każdej bramce podbiega do rodziców tych dzieci, przepycha je i jeszcze wykonuje cieszynki w stylu Hannawalda.
Co trzeba mieć we łbie żeby zostać samozwańczym kołczem bogactwa na forum dla graczy. W domu nie doceniają? Jesteś najbiedniejszy w klubie milionerów?
mohenjodaro - w żadnym poście nie napisałem nic o swoim majątku masz archiwum gola od 2004 roku :) (więc nie nadinterpretuj) a co do tego co pisze to prawda : uczcie się i doskonalcie a takie samochody będą do kupienia a nie tylko na plakatach.
Malaga - tam już wszyscy zmotywowani do odpoczynku więc staram się motywować gdzie indziej ;)
Jestem pewien , że można nieźle żyć za 4 tyś i nie radzić sobie finansowo w ciągu miesiąca przy wpływach rzędu 10 tyś.
Czynników jest cala masa , od gospodarności przez lokalizację aż po logiczne myślenie.
Na wszystkim można oszczędzić poza jedzieniem.
Wolę zjeść z rodziną raz w tygodniu łososia, krewetki, mieć cały czas koszyk awokado pod ręką i inną zdrową i dość drogą żywność a chodzić lata w jednych dresach.
4 tys. na rękę i to mieszkając z rodzicami, bez kredytu? I ci ledwo starcza? Sam byłem w takiej sytuacji z tym, że wtedy zarabiało się zdecydowanie mniej (no ceny też były inne) i przez te lata mieszkania w rodzinnym domu trochę mogłem rzeczy kupić, coś odłożyć, a i nie byłem pasożytem który dom traktował jak hotel wiec i do wszystkich opłat, czy remontów się dokładałem. Obecnie w dwoje mamy coś koło 8 tys. szału nie ma ale na prowincji można w miarę spokojnie żyć. Kredyt na mieszkanie się spłaca, na remont coś można odłożyć, 2-3 razy w roku uda się gdzieś na kilka dni wyskoczyć i generalnie na większość potrzeb wystarcza bez problemu. Auto z 2003 daje radę więc nie zmieniam, telefon za 700 zł mi starczy, na ubrania też nie wydaję dużo bo skoro są dobre to po co zmieniać. Największą zachcianką ostatnich czasów była konsola xbox, wzięta na raty.
konsola xbox, wzięta na raty.
Ku...., zabrzmię jak prezes z GOL, ale jeśli to oznacza dawanie rady i że można coś odłożyć... To ja trochę zaczynam rozumieć Alexa.
Wolę wydać 3 razy w roku 2-3 tys aby gdzieś pojechać, nazbierać 10-15 tys na remont domu, nadpłacać kredyt niż wydać na raz na zachciankę 2,5 tys. Owszem mógłbym przecież kupić ją od razu, ale po co jeśli można to sobie na kilka rat rozłożyć i nie poczuć tego wydatku. Myślę że właśnie przez to później się biorą narzekacze, że za 4 tys nie idzie przeżyć. Jak się wyda na raz 2,5 tys na konsolę, 3 tys na telefon itd, to się nie ma co dziwić. Niestety mając taki budżet trzeba iść na kompromisy, ale przy mądrym zarządzaniu starczy na wszystko, a i jeszcze coś się uda odłożyć.
Akurat Xbox na raty, jeśli się chce Gamepassa, i nie chce się kombinować z promkami za 4zł (jak to było możliwe jeszcze), to najtańsza opcja (bo abonament Xbox All Access, to jest w rzeczywistości zakup na raty). Sam z niej skorzystałem, choć nie mam żadnego problemu kupić na raz. Zresztą to moje pierwsze i jedyne raty. :P
Spoko, trochę sobie żartuję. I niby rozumiem, priorytety... Mam tylko nadzieję, że te raty to 0% :)
W moim rejonie czyli kompletne zadupie za 3.5k to sobie żyje dobrze. Dużo robi to że mieszkam z rodzicami i można coś sobie więcej kupić. A i tak nie jestem pasożytem i do rachunków i jedzenia się dokładam. Nie bardzo mi się chce coś wynajmować i nabijać komuś kabzę. Może coś się ciekawego kiedyś trafi póki co ja jestem zadowolony bo wymagający też nie jestem. Ubrania to kupię dopiero jak się zniszczą, auto rocznik 2009 mało co się psuje (jakaś drobnica), na mieście nie jadam. Co jakiś czas jakaś pizza czy coś.
Wszystko zależy od lokalizacji.
Jak kupujecie tyle gier to co się dziwić, że nie starcza wam na życie :)
Liczenie ile pieniędzy potrzeba na życie na zasadzie zrównania wydatków z zarobkami to jakiś niewolniczy absurd. Jeśli zwykle koszty utrzymania wynoszą więcej jak połowę dochodów to już jest źle moim zdaniem. W obecnych czasach, żeby to miało jakąś przyszłość to te 10k powinno zostać po opłatach takiej osobie koło 30. To że większośc tak nie ma to nie znaczy że to normalne
Ilu 30 latkom zostaje po opłatach 10 tys? Oczywiście są takie osoby i niech im się dobrze żyje, ale to może kilka procent, a pewnie jeszcze mniej. 75% procent społeczeństwa zarabia mniej niż średnia krajowa, a mediana wynosi 5 tys brutto więc te 10 tys. na rękę które mają zostać to 3 wypłaty dla sporej części społeczeństwa.
10k ? Kto tyle zarabia ? Jakieś nieliczne jednostki na najwyższych stanowiskach, prezydent Wrocławia chyba zarabia trochę ponad 10k
W wawie pewnie co 4 osoba w korpo tyle zarabia, nie mówiąc o masie wszelkiej maści programistów, managerów, scrum masterów, brokerów ubezpieczeniowych, analityków, sprzedawców, czy wszelkich innych specjalistów.
Zależy kto w jakim środowisku się obraca.
Jak ktoś jest aleksem, to mu się wydaje że sprzątaczka za mniej niż 6k nie pracuje.
Kiedyś dla mnie też 10k było nie wiadomo czym, teraz to tak średnio bym powiedział. Punkt widzenia i inne cele życiowe...
Ile zarabiają ludzie w handlu? Ile zarabia wszelka budżetówka? No właśnie. Ci ludzie żyją, nie umierają z głodu. Po prostu: nie jeżdżą SUVami z salonu tylko używkami, chodzą do restauracji raz na miesiąc a nie co 3 dni, na wakacje jeżdżą na Mazury a nie na Bahamy, mieszkają w bloku a nie w 200 metrowym domu a ciuchy kupują w C&A a nie w Zack Roman. To jest te 75% społeczeństwa, nie korpo szczury IT i Aleksy.
Poza tym jako Polacy jesteśmy przyzwyczajeni do niskiego poziomu życia i niskiego poziomu oszczędności.
Należy sobie zadać pytanie, czy 10k, czyli nieco ponad 2000 euro to dużo, biorąc pod uwagę fakt, że idąc do Lidla płacicie tyle samo albo więcej niż niemiec, gdzie ta kwota jest tam minimalną, albo płacąc tyle samo za paliwo i rozrywkę?
Up 200 metrowy dom i 10k, no to się pośmialiśmy xD
Moj bardzo dobry kolega jest programista i to nie juniorem tylko na tym wyższym levelu i nie ma 10k tylko ponad 6
Poza tym jako Polacy jesteśmy przyzwyczajeni do niskiego poziomu życia i niskiego poziomu oszczędności.
A do jakiego poziomu życia ma być przyzwyczajone 75% społeczeństwa które zarabia mniej niż średnia krajowa? Owszem wszędzie są ludzie bogaci, ale trzeba się pogodzić z tym że większość zarabia i będzie zarabiać co najwyżej przeciętnie. Niektórzy żyją w bańce, obracają się wśród osób bogatych tak samo jak oni i wydaje im się ze poniżej 10. 20, 30 tys. to już prawie śmierć głodowa, bo on tyle w miesiąc wydaje na drobne przyjemności. Ale tak żyje garstka i jeśli do nich się należy to super bo zawdzięczają to własnej pracy, pracy rodziców, szczęściu itd.
Dzięki Bogu mnie to nie dotyczy, ale znam wiele osób, które się z tym problemem zmagają.
Zwykłe "wstawaj rano, pobiegaj, ciężko pracuj" w sytuacji chronicznej biedy, problemów rodzinnych, braku wsparcia w rodzinie - powoduje bardzo często, że ludzie nie potrafią wiązać końca z końcem.
I nie mówię tu o patologii, tylko normalnych inteligentnych ludziach, którym po prostu los nie sprzyja.
Nie każdy może być programistą 15k.
Ale też gardzenie takimi ludźmi przez osoby z wyższym dochodem jest po prosu żenujące.
np ja w biedzie, zarabialem przez dlugi czas grosze (po studiach mialem 900-1050 zl na umowe o dzielo przez ponad 1.5 roku)
to byly lata 2004-2005-2006, duze bezrobocie, nie dostawalo sie latwo duzych pieniedzy
i jak ktos przez te pierwsze 20 kila lat zycia jest biedny to pozniej jak zacznie zarabiac wiecej ma szacunek do pieniedzy i szacunek do pracujacych ludzi, niezaleznie ile zarabiaja
^
Ale też gardzenie takimi ludźmi przez osoby z wyższym dochodem jest po prosu żenujące.
ale zdrowy koles po 30 za kasa to jest troche dziwne, wszedzie brakuje rak do pracy a on sie daje ***** jakiemus januszowi za 3k -_-" i wez tu takigo szanuj
Twoje obserwacje są widocznie błędne :)
Wiele osób pracuje za minimalną krajową, chociażby gro pracowników budżetówki.
ale przejdz sie do takeigo mopsu, gopsu, albo na miejski basen czy cos i zobacz kto tam pracuje i co robi ;D.
tam siedza starsze panie ktore tylko plotkuja i kawe pija a z twojego artykuły wynika ze dostaja za to srednio 3500 na reke i pewnie premie, nadgodziny i sie robi ponad 4k za picie kawy dla starszej pani a jej maz wyciaga jeszcze 2x tyle(bo np jest gornikiem) i masz przecietynych kowalskich z 12 000 dochodu
człowieku weź się ogarnij. Premie i nadgodziny to nie jest regularna wypłata. Może napisz jeszcze, że pani Jadzia wygrała wczoraj w zdrapce 80K więc ma teraz średni dochód 9000zł.
Dalsza dyskusja z Toba nie ma sensu widzę bo "wiesz lepiej" wszak "obserwujesz"
Taaaa.
Nie, daj spokój, gość jest lepszy od Alexa, niech pisze dalej!
dobra ja wam nie bede dalej oczu otwieral. zyjcie zdrowo, wmawiajcie sobie ze 70% ludzi zyje od 10 do 10 XD tak jest pewnie wygodniej
no coz ktos musi przegrac zeby ktos mogl wygrac
ci wszyscy znajomi co lataja na drogie wczasy i sie buduja, ci wszyscy sasiedzi i rodzina w nowych autach i domach to mi sie pewnie przysnili, pozdro
Zarabiam podobnie i żyję normalnie. Pomimo tego, że mamy własnościowe mieszkanie w bloku, to wolę mieszkać w rodzinnym domu, w którym mieszkam od urodzenia (dom podzielony na dwa mieszkania, wcześniej z rodzicami, a teraz obok wynajmuję z kobietą) mam duże podwórko z ogródkiem, strychem i piwnicą, także bez problemu mogę sobie wyjść i skosić trawę, pogrzebać coś przy aucie, czy po prostu miło spędzić czas na świeżym powietrzu.
Wydatków praktycznie nigdy nie liczę, jeśli mam ochotę lub potrzebę, to wydaję zarobione pieniądze bez problemu jeszcze odkładając. Ale weźmy przykładowo ten miesiąc, czyli czynsz, sprawy zdrowotne, dentysta, paliwo, jedzenie dla mnie, dla psa, własne przyjemności i zachcianki - wychodzi spokojnie ponad dwa tysiące, a pewnie jeszcze o czymś zapomniałem. Dodam, że każdy zarabia w naszym związku na siebie, nie mamy wspólnego budżetu. Także no, jak widać da się na spokojnie żyć, nie wegetować i jeszcze odkładać. Za jakiś czas planuję zmienić samochód, także jest na co zbierać. A i jeszcze wakacje się zbliżają, myślę żeby lecieć za granicę, ale jeszcze zobaczymy co z tego wyjdzie.
no ale to wynajmujesz mieszkanie + masz 4k na lape + dzielisz koszty (np remontu) z partnerka
bo ogrzewanie, remonty, utrzymanie i zmiana auta itd... niema szans zeby za 4k dom utrzymać ;D
nie wiem jak sie da zyc za takie pienidze. za kazdym razme jak jestem w Polsce dziwie sie jakie te ceny sa wysokie
moja mama ma 1400 emerytury, no co to jest? nie ma meza bo gnojek sie zmyl lata temu
pomoglem jej kupic mieszkanie
oplacam jej czesc rachunkoiw
co miesiac jej wysylam troche kasy (ile sobie pozwoli) i daje jej mozliwosc dorabiania
i to wszystko wystarcza tak ok, bez szanelnstw
moja siostra w szkole miala tez nie za duzo, mam cala mase znajimych ktorych wspolne zarobki gospodarstwa domowego nie przekraczaja 10k na reke
z 2 czy trojka dzieci to jest naprawde nie z duzo:(
jak 20 lat temu? pamietam skonczylen studia w 2004 i ciezko bylo dostac robote z 1200 na reke
placili mi 900-1000 zl i to na umowe o dzielo
3500 wtedy to by bylo szalenstwo
Na etacie owszem, ale jak ktoś miał wtedy działalność JDG to miał tyle albo i więcej.
Ktoś pewnie tyle zarabiał, ale przestań gadać że to była wtedy jakaś norma. Przypomnę że obecnie mediana pensji to 5 tys brutto czyli jakieś 3,7 na rękę. I naprawdę wyjrzyjcie z tej swojej bańki to zobaczycie że 75% właśnie tyle albo niedużo więcej zarabia.
dobra ja wam nie bede dalej oczu otwieral. zyjcie zdrowo, wmawiajcie sobie ze 70% ludzi zyje od 10 do 10 XD tak jest pewnie wygodniej
no coz ktos musi przegrac zeby ktos mogl wygrac
ci wszyscy znajomi co lataja na drogie wczasy i sie buduja, ci wszyscy sasiedzi i rodzina w nowych autach i domach to mi sie pewnie przysnili, pozdro
widzisz nie rozumiesz jednej rzeczy
twoja banka to nie jest caly kraj
wiekszosc moich znajomych zarabia 50k lub wiecej, zony niektorych nawet 80k miesiecznie
i naprawde nie twierdze na ich podstawie ze cala Polska tak zarabia
tak, ludzie maja pieniadze, czesc ludzi ma nawet spore
ale dane z US sa jasne - wiekszosc ludzi nie osiaga sredniej pensji
ale mediana to 5000brutto i w tym sa np ludzie 20-25 co robia w maku bo sie ucza jeszcze i w tym niema tego co ludzie dostaja pod stolem, premii itd
a jak ktos spi na nocnych zmianach bo jest np ratownikiem na kopalni (znam takeigo) i potem dorabia i wyciaga ponad 10k to oficjalnie to on bedzie zarabiac 5k ;D
no ale ta mediana jest niska kurde
5000 brutto to ile? 3700 na reke?
no szalu nie ma,
nawet z 2 takich pensji mlodych ludzi jak odlozyc na mieszkanie, samiochod, wakacje? jak zdecydowac sie na dzieci?
Shaman znowu dupcysz o robocie na dwa etaty. I znowu opierasz się na jakimś znajomym. Chyba faktycznie trollujes, jak Bogas zauważył.
Świetnie, skoro pozwoliłeś mi żyć zdrowo, to ja ci pozwalam skasować konto na forum byś nie zakładał tak durnych tematów.
Pozdro.
Nie miej samochodu oraz dzieci ;) I nie mieszkaj w ścisłym centrum, i nie mieszkaj w większych miastach jak Kraków czy Warszawa ;) Wtedy na luzie da się żyć. I jeszcze nawet tysiaka odłożyć na luzie. Ale to zależy co kupujesz, jakie masz potrzeby itp itd. Jak chcesz żyć jak król, to nie pożyjesz ;D Po za tym, jakim cudem rodzice wychowywali swoje dzieci, jak zarabiało się w PRL źle(no chyba że górnik, ale też super nie było) I jakoś rodzicie potrafili wychować i wyżywić i ubrać dzieci, chociaż było ciężko. A wcale taniej w stosunku do zarobków nie było. To nie przełom 1990-2000, gdzie przy 3500 na rękę mialo się spoko życie.
Mieszkam z matką(bo wyboru zbytniego nie ma, a wynajem jest w popierdzielonych cenach. źle nie ma, dogaduję się :) Lepiej tak niż samemu. Więc po opłacie wszystkiego, wychodzi mniej więcej te 3500 k, z czego matka musi płacić 500-700 zł za leki co miesiąc(chore) Ja mam 3000k, więc tak to dzielimy, że zostaje najmniej tysiak na łebka. Szału dla wielu nie ma, ale źle też nie jest ;) Samochód mam blisko na wynajem :) Więc nie muszę się martwić o utrzymanie złomu. Tylko jadę 2 razy w miesiącu na dużo większe zakupy, i tyle. Kwestia tego, gdzie twoja pupa się znalazła ;) Ja nie narzekam. Wiele nie potrzebuję, na wakacje mogę sobie jechać, dzieci nie mam i nie chcę. W miarę sporo zieleni w koło, działka trochę dalej, a to i tak 15 minut autobusem( działke akurat dziadek z babcią kupili daaaawno temu) Z mieszkaniami też wyszło, bo te w którym mieszkam jest wykupione za grosze w stosunku do wartości. Drugie po babci też, i mieszka tam brat. Więc przynajmniej mieszkaniem nie musze się przejmować pod względem posiadania. Ale to blok, więc szału nie ma, ale mnie wystarcza. Chociaż koszty coraz większe bo to w końcu blok ;D Więc widzisz, zależy jakie masz szczęście w życiu, gdzie mieszkasz, i jakie masz wymagania do swojego życia. Po za tym jest taka magiczna rzecz jak debet ;) Nawet nie masz pojęcia, ile Polaków żyje na debet, też tak ojciec robił, jak były kruche czasy. No i mnóstwo z nas żyje na kredyt. Wzięli na 30 i więcej lat, i kasę mają, a co nie spłacą, to sporej ilości geniuszy już nie obchodzi, że przejdzie to na dziecko. A z tego co piszesz, to jakoś żyjesz, tylko chciałbyś zebrać na coś co chesz(na auto co 5 lat, no pewnie, może raz na 2 lata?:) to myślisz że to takie hop siup. Trzeba z czegoś z rezygnować, albo się uczyć, złapać jakąś pracę w IT czy programować, i już nie musisz sobie odmawiać niczego. Albo znajdź kogoś, w dwójkę lepiej, chociaż opłaty też rosną. Albo zmień płeć, i pokazuj tyłek na OF ;D I sprawa załatwiona. Kobiety mają dużo łatwiej teraz. Jak mają to gdzieś, to zakładają OF czy Insta, i mają wystarczająco hajsu, i to nawet nie musi być super ładna ;D BTW ząb nie boli co chwilę. A dobra plomba u mnie kosztuje 200 zł. I trzyma 10 lat lekko. Meble kupujesz raz na 20 lat. Jak o nie dbasz. Ba, mam w domu 30 letnie meblościanki ! I są jeszcze w miarę dobrym stanie. Najczęściej zmienianym sprzętem to niestety telefon i PC. Średnio raz na 5-7 lat. 5 miesięcy poświęcenia w robocie w weekend i masz odłożone.
Myślę że nikt nie podważa tego że 300-400 tys osób zarabia w Polsce ponad 20 tys. Oraz że kilkadziesiąt tysięcy osób to milionerzy. Tylko że to ułamek społeczeństwa, a wchodzi jeden z drugim i gada jakby zarabianie mniej niż 20 tys to była wegetacja od 10 do 10. Są bogaci, są tacy jak większość społeczeństwa którzy jakoś tam dają radę za te 3,4,5,6 tys i są jeszcze biedniejsi którzy o 3 tys mogą pomarzyć.
Tylko te 400k osób z 20k to jakieś 2.5% ogółu pracujących, wcale nie tak mało, bo co 40-ta osoba. Tylko po odliczeniu podatków, Zusów, itd., z 20k na rękę nagle robi się 13-14k zł. Zwykle stałe wydatki osoby tyle zarabiającej to będzie 50-60% pensji. Efekt jest taki, że nawet będąc w top 2.5% społeczeństwa wcale nie jest się wielkim krezusem.
Poza tym, sytuacja sytuacji nierówna. Mam kolegę, który ma zapewne trochę ponad 10k zł na rękę, ale jednocześnie kredyt na 2-pokojowe mieszkanie i musi pomagać rodzicom. Efekt jest taki, że niewiele jest w stanie odkładać na koniec miesiąca.
Taką kwotę dostawałem "na rękę" w okolicach 2010 r. kiedy zdecydowałem się zmienić pracę. Oczywiście z nadgodzinami. Byłem wtedy kawalerem, mieszkającym niby "na swoim" (odrębny budynek na działce rodziców z mediami pociągniętymi z budynku głównego). Coś tam odpalałem do wspólnej kasy, stołowałem się u Mamy i od biedy, jakoś wiązałem koniec z końcem ;)
Dzisiaj, po przeczytaniu wątku, jak sobie podliczyłem, to niewiele mniejszą kwotę wydaję miesięcznie na potrzeby edukacyjne córki. Szkoła ~850, angielski - 600, hiszpański - 600, rysunek - 400, basen - 300. I to nie w aglomeracji, tylko gdzieś w interiorze.
Czy łapię się na prezesa? ;>
Średnio zarabiam 8 k. Mieszkając u rodziców byłem w stanie odkładać 5k. co miesiąc. Teraz kupiłem mieszkanie do remontu za 210 tyś 48.6 m. 120 k udało mi się odłożyć przez 4.5 roku pracy ( gdybym nie kupował aut, motocykli i wszelkiej maści elektroniki i wszystkiego co związane z powyższym mógłbym już mieć mieszkanie bez gotówki.) A takto musiałem dobrać kredy 100 tyś zł. Na 5 lat rata wychodzi około 2034 zł (łącznie do spłaty 122 z odsetkami). Więc, teraz zobaczymy jak to będzie na swoim z kredytem, będę starał się jeszcze w miarę możliwości 1.5-2 k odkładać co miesiąc. Po spłacie kredytu ( planuje spłacić wcześniej), wracam do pracy na miejscu gdzie zapewne nie zarobię więcej jak 4-5 k na miesiąc i to wystarczy na życie. Zarabiając 3.5 k mogło by być za mało wtedy.
Teraz kupiłem mieszkanie do remontu za 210 tyś 48.6 m
Takie tanie mieszkania to w Sosnowcu czy gdzie?
Miliony ludzi żyje za taką kwotę i sobie jakoś radzą. Wystarczy mądrze wydawać pieniądze i rozsądnie wszystko planować. A nie wydawać na jakieś pierdoły.
Tylko dlaczego? To jest cholerne 800 euro. A ceny naprawdę są w Polsce zbliżone do zachodu.
Są praktycznie identyczne wyłączając pewne, coraz mniej liczne, grupy produktów...
No właśnie. A za 800 euro w Niemczech czy Belgii nikt by nie wyzyl. A Polak musi płacąc tyle samo za elektronikę czy samochody:(
A są i nawet niższe ceny niż u nas. Coca colę idzie kupić taniej niż u nas a jeśli promocja to jeszcze bardziej się opłaca. Ogólnie Niemcy robią dobre promocje. Ostatnio kupowałem serki müller i napoje mleczne też müller, pierwsze za 0.49 € i drugie za 0.69 €.
Przeklejam z swojego exela:
Rodzina 2+1
Studia 600
Czynsz 820
Prad 250
Logopeda 500
Przedszkole 200
Telefony 50
Internet+tv 90
Raty 480
Jedzenie 3000
Tance 150
Rytmika 45
Paliwo 400
Netflix 60
Koty 320
Lacznie 6966 ( nie licze basenow/filharmoni czy innych wyjsc)
Koty bym weeksmitował. Macie dziecko więc nie muszą go Wam już zastępować. Zawsze to 300zł w kieszeni.
Odin-> "Weeksmitowałeś" to chyba mózg i to już dawno.
Jeszcze raz - co trzeba żreć żeby wywalić 1k zł na osobę na samo jedzenie.
Nie, nie żyje na czokoszokach i nigdy nie liczyłem ile ja wydaje, ale jestem przekonany że nie jest to 1000 zł miesięcznie.
nigdy nie liczyłem ile ja wydaje ale jestem przekonany że nie jest to 1000 zł miesięcznie. - niestety musisz wybrac jedno ;)
w jedzniu rowniez jest wliczona pospolita "chemia"
Nie wiem, produkty z 100% zawartoscia miesa , bez syfu, z krotkim terminem waznosci itp , porotuje troche "kuchnie swiata" + Owocow bez liku dla corki/zony i tak wychodzi w przyblizeniu...
Glupi syrop klonowy to 24zl , czy 0,5kg sera to 25zl juz 50zl... za nic...
Corka uwielbia maliny/truskawi/borowki czy jakies egzotyczne owoce, przeciez dziecku owocow nie bede szczedzil xD jakby chiala slodycze to inna gadka
1000 na osobę to jest ekstremalne minimum jak się jeszcze umie samemu zrobić jajecznicę czy kanapkę bo o jedzeniu na mieście to nie ma mowy. To wychodzi 30 PLN na dzień gdzie obiad w jakieś najgorszej spelunie kosztuje z 50, a gdzie śniadanie, kolacja, przekąski, picie ? Druga kwestia że ten excel to taki bazowy, a gdzie zdarzenia losowe jak apteka, atrakcje rodzinne itd? Można śmiało założyć +2000. To samo paliwo 400 PLN ? Co wy macie samochodu z silnikami 1.0 w dieselu ? Lepsze jest zestawienie roczne bo wtedy dojdzie jeszcze średnia z ubezpieczeń itd. Nie ma szans abyś wydawał mniej niż 120K rocznie przy tym co napisałeś.
Tak exel jest bazowy, bez ubezpieczen/dentysty/lekow/ciuchow/ serwisu auta itp
Po prostu bazowe koszta stale
Ale cenie sobie niezaleznosc i oszczednosc czasu :) a to ze auto wiekoszsc czasu gnije na parkingu no trudno. troche to takie moje hobby, bo technicznie jest w wzorowym stanie, rdzy nie ma, bo konserwuje co 7 lat podwozie. i sasiadow nie boli w oczy ;)
A ja lubie sie "nie wychylac" przed szereg :) chociaz od paru miesiecy chodzi za mna nowa corolla...
Dochód netto poniżej tych 3500 - 4000 dotyczy 50% zatrudnionych i 80% emerytów.
Wysuńcie nosy z tych swoich norek, enklawy dobrobytu to nie całe społeczeństwo, raczej wyraźnie widać że jego zdecydowana mniejszość.
Rosnące rozwarstwienie jest groźne, rodzi dyktatorów, niepokój i diabli wiedzą co jeszcze.
Każdy alex tego świata powinien pamiętać, że wkurwianie motłochu może skończyć się pochodniami w jego nieruchomościach.
S'ils n'ont pas de pain, qu'ils mangent de la brioche!
Żyję średnio za 2k na miesiąc, ( nieraz miesiąc z 1800 a nieraz z 2800) mieszkam z rodzicami, odkładam po 700 na miesiąc... a do tego jeszcze pomagam spłacić długi mojej matki, i dorzucam się do domowych potrzeb. I na duperele mi starcza i tanie zabawki, ostatnio kupiłem sobie smartwatcha za 160 zeta. Raz w roku tez się na wycieczkę udaję.
Trzeba po prostu umieć żyć oszczednie. Poza tym takie życie uczy charakteru.
Nie pojęte dla mnie jak można zarabiać 3500 k, nie mieć kobiety i dzieci i krzyczec że mało!
Dnia byście nie przetrwali bez głupot na jakie kase wydajecie, a ja wszystko przeżyję.
Oczywiście że się da ! Możesz pić wodę z deszczówki a zimą z ssać sople lodu zagryzając świerszczami / tylko pytanie po co ? Jeśli życie jest jedno a po śmierci nie będziesz na orgiach pod chmurami to czy nie warto czegoś zmienić aby za życia żyć jak król ? Jakbyś się przeszedł po sąsiadach lub okolicę dalej pukając do drzwi czy nie szukają byczka który porobi przy domu (skosi trawę, przytnie żywopłot, pomaluje płot itd.) to byś dniówkę miał w okolicach 200-300 na rękę a jak przemnożysz to x25 = 5000-7500 tylko rozumiem że lepiej siedzieć na stażu za 1600 i popierdywać w krzesło od czasu do czasu popijając herbatkę czy kawę. Mało zarabiają tylko ci którym się nic nie chce a takich jest 80%.
Alex czesto pisze brednie ale tu ma racje
da sie, ale po co? ja nie mowie ze kazdy ma zapieprzac by pozniej zyc rozrzutnie i wydawac na glupoty
ale zycie za 3500 to nie zycie rozrzutne, to nawet nie zycie komfortowe (ok, moze samotnej osobie mieszkajacej u rodzicow to spokojnie wystarczy, ale ile takich jest?)
Jednego nie rozumiem. Co stoi na przeszkodzie żebyś poszedł do normalnej pracy, nawet za minimalną krajową?
Smart za 160? To jest właśnie ta druga skrajność w tym wątku. Tyle że w sumie smutna, a nie zabawna... Bo generalnie jak ktoś za minimalną nie mieszka u starych, to może go być stać na to samo...
Z drugiej strony twierdzić, że każdy somsiad odpali parobkowi 20-30 zł dziennie i uzbiera się ich dziesięciu... LOL
No nie każdy mieszka w luksusowej dzielnicy willowej w środku lasu (działki po 10 ha) jak Alex.
Herr Pietrus - to niech przejedzie się 10 dzielnic dalej jak na swojej nie ma. 10 ciu ? Jeden dziennie wystarczy. Koszenie trawy to 0.5PLN za m2 właściwie to za skoszenie 1000m2 czyli w większości przypadków ludzie mają takie średnia działki to 500 PLN jak sprzęt jest twój, a jak robisz na sprzęcie właściciela to 200-300. Malowanie płotu zależy jak duży ale jak z 50-100mb frontalnie to bierzesz 100 za za 10mb i to jednostronnie za dwie strony 200. Pielenie czy przycinanie krzaków 40 PLN / za godzinę pracy. U każdego coś w domu się znajdzie do roboty szczególnie w sezonie wiosna - jesień. Wystarczy tylko włożyć ulotkę do skrzynki że wykonuje każde pracę pomocowe przy domu za np. 40 PLN za godzinę to każdy janusz będzie dzwonił do koszenia trawy bo za tyle normalni z ogłoszeń to się nawet nie podejmą. Opieka nad starszym człowiekiem może cały dzień pomagać 40 za godzinę. Wyprowadzenie psa 100 za spacer, niektórzy mają 2-3 psy. itd. itd.
Alex z somsiadami. I pani Krystyna, rencistka spod czwórki, bo właśnie dostała trzynastkę.
Wychodzi na to, że alex zazdrości gestemu styl życia bo gęsty już jest na dożywotniej emeryturze. Kwoty emerytury małe, ale pracować nie musi czyli osiągnął to do czego alex dąży od lat.
Alex z tym przycinaniem i koszeniem trawy też wiąże się pewna odpowiedzialność. Masz u siebie duży ogród i bierzesz Gęstego do przycięcia krzacorów który zrobi to krzywo oraz niechlujnie. Płacisz mu 200-300 zł czy gadasz żeby oddał ci teraz 20 tys za jakiejś Tuje Japońskie sprowadzane z Australii?.
Nawet pomalować płot trzeba umieć bo np można farbą pociapać murek pod płotem. Będzie to wszystko wyglądało niechlujnie. Nie mówiąc o niedomalowanych miejscach. Nikt za to nie zapłaci nawet 50 zł.
Jak czytam te odpowiedzi do tego co napisal A.l.e.X, to przypomniala mi sie rozmowa z bezrobotnym kolega (czlonkiem Mensy zeby bylo zabawniej) sprzed wielu lat.
Ja mu pozytywnie i mozliwosciach, a on mi tylko negatywnie i o przeszkodach. Ja nie pisze, ze zaraz trzeba wierzyc w Murphego i jego pisanine o podswiadomosci, ale drobne przesuniecie pogladow w strone pozytywna raczej pomaga. A jak ktos sie trenuje w szukaniu przeszkod, to zawsze znajdzie. A jak ktos sie trenuje w szukaniu rozwiazan...
Gęsty, czy to na pewno jest życie? To jest przetrwanie i to w złych warunkach. 3500 to poniżej progu ubóstwa bo nie da się za to żyć. Czy masz kredyt czy wynajmujesz to już potrzebujesz chociażby 2k. 1k na opłaty, 1k na jedzenie i już jesteś na minusie. A gdzie rozrywka, transport, inwestycje, zdrowie, wycieczki (prawdziwe, a nie do koziej Wólki)
Pomocnik na budowie ma z 20 zł na godzinę a tu piszesz 40 zł i Janusze będą dzwonić. Właśnie Janusze są tacy że będą oglądać każda złotówkę i zapłacić 20 zł za godzinę takiej pracy będzie im za dużo. Takie usługi można oferować po pracy żeby trochę dorobić. Nie jest to stała praca żeby się utrzymać, dwa trzy dni może mieć jakieś zlecenie na wyprowadzenie psa, umalowanie płotu, a później może siedzieć dwa tygodnie bo nic nie wpadnie. Ludzie nie są skłonni żeby wynajmować ludzi do takich prac. Wolą to robić samemu, spacer z psem to sama przyjemność że można się trochę poruszać po całym dniu np. za biurkiem.
marcinbvb - to godziny lub ok. dwugodzinny spacer z psem który ma się wyszaleć / stawki są od 50 do 100 ale czym większy pies tym więcej pracy.
matmafan - spokojnie klientów jest nieskończoność sam kiedyś jak zakładałem firmę myślałem skąd brać klientów a okazuje się że dla nas potrzeba promil promila aby zapchać cały grafik. Zresztą zadzwoń do jakieś osoby z gazety że chcesz aby ci dzisiaj skosił trawnik to najpewniej usłyszysz że w tym tygodniu to już nie ma wolnego terminu. To niczym się nie różni od fryzjera, hydraulika itd.
Rumcykcyk - wiadomo że musi być to normalna osoba a nie debil. Jak ktoś już nazbiera dobrych opinii to wtedy polecają go też inni.