Jako ze panuje ogolne przyzwolenie na szerzenie szkodliwych wrecz informacji dotyczacych zagadnien zwiazanych z Covidem, to pozwolcie ze napisze cos na temat tej ochrony przed wirusem z bardziej eksperckiego punktu widzenia niz wiekszosc uczestnikow tego forum. Tak pracuje w maskach roznej jakosci od lat i mam dosc dobre pojecie w tym jak dzialaja oraz stosowanych standardach w przemysle i nauce.
Po pierwsze:
Wielkosc wirusa to okolo 100nm srednicy a wielkosc czasteczki CO2 (dwutlenek wegla) to 0.33 nm. Roznica wynosi az 300x, to tak jakby porownywac olowek z ciezarowka!
Juz na poziomie bezposredniego porownania widzimy, ze wirus jest znacznie mniejszy i o ile nie istnieje skuteczna maska do filtrowania CO2, to dla zatrzymania wirusa juz jak najbardziej.
Ale wirus nie isitnieje w przestrzeni ot tak sobie, tylko w w srodku czasteczki „wody”, czesto nazywanej nuklei.
Po drugie:
Kiedy mowimy to produkujemy czasteczki wielkosci 20-2000 mikrometrow. Jest to tysiac razy wiecej niz wspomniany w poprzedniem punkcie nanometr.
O ile wieksze kropelki dosc szybko opadaja, to te mniejsze”wysychaja” do wielkosci okolo 1 microna i pozostaja w powietrzu przez dosc dlugi czas.
Badania pokazaly, ze kropelka wielkosci 25-30 mikronow srednio zawiera jednego wirusa i taka kropelka wyschnie do wielkosci 5 mikronow w czasie kilku sekund.
Pamietajmy, ze wirus samoistnie nie przezyje poza nosicielem.
Po trzecie:
Zaslanianie twarzy ma sens, zarowno jako ochrona innych przed nami jak i siebie przed innymi.
Juz wspomnialem o czasteczkach w ktorych moze byc wirus. Te czasteczki nie leca wprost przez maske. One plyna przez tkaninie ruchem zwanym Ruchem Browna (https://pl.wikipedia.org/wiki/Ruchy_Browna). Efektem jest to ze dochodzi do kontaktu pomiedzy czasteczkami i materialem maski, nawet wtedy, kiedy splot tkaniny jest wiekszy niz sama czasteczka.
Niektore miaterialy jak jedwab, maja dodatkowo efekt elektrostatyczny, powodujacy tranfer ladunkow z czasteczkami w efekcie utrudniajac im penetracje materialu oraz zatrzymanie w tymze. Dziala szczegolnie efektywnie w przypadku tych znacznie mniejszych czasteczek, ponizej 100 nm.
To taki bardzo ogolny opis zaleznosci fizycznych dla czasteczek w ktorych moze byc wirus. Ogolny po tematyka dosc obszerna i mozna by robic seminarium aby o tym dyskutowac.
Pozostaje kwestia tego, jaki ma to wplyw w rzeczywistosci na nasza ochrone wezgledem wirusa.
Jednym z podstawowych standardoww w ochronie zdrowia jest N95. Ozancza to dokladnie tyle co: maska blokuje 95% czasteczek o wielkosci 0.3 mikrona podczas testu.
Juz tu widzimy, ze wspomniana wczesniej czasteczka mogaca zawierac wirusa jest znacznie wieksza!
Nie bede tutaj zbyt dokladnie zaglebial sie w rozne rodzaje masek bo wiekszosc tych produkowanych wedle istniejacych standardow zapewnia 99.99% ochrony przed wirusem w formie aerosolu (labolatoryjne 100%), z drugiej jednak strony ludzie zazwyczaj takich nie uzywaja przy wyjsciu do sklepu.
Pytanie zasadnicze, czy zakladajac szmate na twarz zmniejszamy szanse na zarazenie?
Zanim odpowiem na to pytanie chcialbym tylko abyscie spojrzeli na zalaczona tabelke.--->
Widzimy wiec ze, noszenie nawet flanellowej szmaty ze starej dziadka koszuli ma ogromny wplyw na filtracje powietrza jakim oddychamy i znaczaco ogranicza szanse na zalapnie wirusa.
Oczywiscie, nalezy zapewnic ospowiednia cyrkulacje filtrujacego materialu ale mowienie, ze zaslanianie twarzy nie pomaga a nawet szkodzi bo CO2 (sick) jest zwyczajna glupota.
Takze zakaldajcie maseczki bo maja one realny efekt na rozprzestrzenianie sie wirusa. Nawet papierowy kuchenny recznik ma pozytywny efekt.
Oczywiscie powyzsze dotyczy tylko oddychania, maska nie ochroni cie przed zlapaniem wirusa kiedy brydnym paluchem bedziesz sobie w autobusie w nosie dlubal!
Mnie uczono, ze jak sie o czyms nie ma pojecia to nalezy siedziec cicho lub pytac aby sie dowiedziec nowych rzeczy. W przeciwnym wypadku mozna z siebie glupka zrobic. A jak sie juz odezwieesz to rozwiejesz wszelkie watpliwosci.
Na forum widze modne jest robienie z siebie glupka.
Dzięki Drac,
Doświadczenie przekazane od kogoś z wiedzą o materiałoznawstwie jest bardzo cenne.
Z punktu widzenia epidemiologicznego.
Owszem, maski nie chronią w 100%, ale na razie nie wymyślono na ten cały COVID-19 nic lepszego, niż dystans (około 1,5-2m) i noszenie maseczek ochronnych oraz unikanie przebywania w skupiskach, jeśli się tak da.
Powszechne noszenie maseczek ochronnych robi jedną dobrą rzecz: ogranicza powstawanie przypadkowych ognisk. Zmniejsza szansę na zarażenie się Ciebie lub Ciebie lub Ciebie lub mnie. Nie eliminuje jej, zmniejsza. Prawdopodobnie wszyscy przechorujemy to prędzej czy później lub uodpornimy się dzięki szczepionce, ale na razie nie ma takiej perspektywy.
Obserwujcie dokładnie, jak lokalnie wyglądają sytuacje poszczególnych szpitali. Mamy raptem po 1300-1500 zachorowań dziennie - to naprawdę jest mało. Może jest ich trochę więcej, ze względu na naszą specyfikę testowania, ale to ciągle jest mało! Obecna sytuacja nie jest taka zła.
Mimo to, niektóre szpitale na Śląsku, czy bieda-szpitale podkarpackie już alarmują, że kończą im się oddziały COVIDowe. Że nie mają gdzie mieścić ludzi. Budowane są tymczasowe szpitale kontenerowe, żeby nieco przygotować ludzi na napływ chorych. A przecież co to jest te 1300-1500 dziennie? Śmiertelność COVID-19 wynika w prostej linii z dwóch czynników: wieku zakażonych oraz ich dostępu do służby zdrowia. W sytuacji, gdy takich rozsianych, niepotrzebnych ognisk zakażeń będzie więcej, istnieje ryzyko, że kraj z tak wybitnie rozwiniętą służbą zdrowia jak Polska, może przestać być wydolny. Czy odmówienie założenia kawałka szmaty na twarz opiera się o założenie, że do takiego scenariusza dojść nie może?
Nie jestem w stanie znaleźć dokładnego postu, ale ktoś raz, na jednym tchu wyraził sceptycyzm do maseczek oraz stwierdził w którymś wątku, że "służba zdrowia powinna realizować swoje obowiązki bez względu na tego głupiego koronawirusa. Więcej osób umrze przez nowotwory, niż przez ten głupi COVID-19". I wszystko fajnie, ale czy naprawdę nie widać w tym żadnego błędu logicznego? Skoro wiemy, że na COVID-19 umierają głównie schorowani ludzie, to jakich ludzi spodziewamy się w centrach dializ, na oddziałach onkologicznych i kardiologicznych? No właśnie - nie da się przymknąć oczu na wirusa, bo tylko dzięki silnej izolacji tych przypadków od innych pacjentów, służba zdrowia jest w stanie zapewnić im opiekę. Jeśli COVID-19 przechoruje młody, zdrowy koń, to nic złego mu nie będzie. Jeśli masowo zaczęliby chorować ci, którzy rzeczywiście potrzebują dostępu do opieki zdrowotnej, to co wtedy?
Jako kraj ze słabo rozwiniętą infrastrukturą, musimy jakoś podzielić pacjentów COVIDowych i resztę, która wymaga pomocy. Losy jednych i drugich są ze sobą sprzężone.
Już pomijam to, czy ci, którzy twierdzą, że pandemia jest zmyslona, chcieliby takiej prawdziwej.
Dlatego unikanie noszenia maseczek ochronnych jest zachowaniem głupim, samolubnym, nie przynoszącym żadnych korzyści nikomu. Jeśli osoba, która tego unika, wypowiada się na temat ochrony gospodarki, to można by to porównać z sytuacją paroba, który wylewa pomyje przez okno, jednocześnie marudząc, że miasto śmierdzi i władze nic z tym nie robią. To jest to, do czego taki bunt mniej więcej prowadzi.
Nikt nie chce kolejnego lockdownu, nikt nie chce siedzieć nie wiadomo ile na kwarantannach, nikt nie chce zarżnąć i tak już skatowanej gospodarki, więc zakrywajcie twarz tam, gdzie możecie. Jest to najmniej inwazyjny czynnik, który pozwala na zmniejszenie dynamiki zachorowań w czasie. Zmniejszona dynamika zachorowań to jednocześnie mniejsze ryzyko, że nasi rządzący wpadną na kolejny pomysł zakazania nam poruszania się po ulicach.
A jeśli dobro innych nikogo nie przekonuje, to podam przykład kolegi, który COVID-19 zaraził się na tańcach, w lipcu. Był objawowy, ale nic szczególnego - łupanie w kościach i lekki kaszel. Zaraziła się jego dziewczyna - również lekki kaszel. Buduje sobie dom. Calusieńki lipiec i pierwszy tydzień sierpnia przesiedział na kwarantannie, bo objawy utrzymywały się ze 2 tygodnie, a pozytywne wyniki miał jeszcze przez kolejne 3. W tym czasie nie mógł załatwić praktycznie nic. Jeszcze ekipa zaczęła robić jakiś alternatywny projekt, "no bo panie, jakoś trza żyć" i teraz "odezwą się do niego tak szybko, jak tylko się da". Jeśli ktoś jest zatroskany o gospodarkę, rynek pracy i życie jako takie, to tym bardziej powinno mu zależeć, żeby nie być uziemionym przez miesiąc, czy półtora. Ja bym nie chciał. A im mniej rozsianych przypadków tego typu, tym mniejsza szansa, że rozwiniemy nawet i lekkie objawy i będziemy musieli siedzieć na żopie. Aktywne ograniczanie liczby przypadków - poprzez nasze własne zachowanie, służy praktycznie każdemu i ja nie ogarniam, jak można czegoś takiego nie rozumieć.
Co do mojej opinii, to ja osobiście wolę cały czas cierpieć na delikatne ograniczenia, które są w praktyce śmieszne, niż pomiędzy jedną katastrofą (lockdownem), a drugą udawać, że nic się nie dzieje i liczyć na to, że "rzunt nie będzie mioł jaj".
Takie wątki dobrze pokazują, jak wygląda mentalna kondycja polskiego (i nie tylko) społeczeństwa.
Przychodzi facet. (BTW, dzięki, Drackulo). Mówi do rzeczy. Fakty. Badania. Nauka. I, co ważne, wskazuje na niezwykle istotny fakt: aby odnieść sukces, konieczne jest WSPÓLNE działanie.
A potem przychodzi kilku innych. I mają w dupie fakty, badania, naukę. Bo mają opinię. Swoją. A więc najsłuszniejszą. I, zgodnie z podstawowymi założeniami wiejskiej/miejskiej mądrości, nie widzą sensu we wspólnym działaniu: bo skoro inni nie robią tego, co trzeba, ja również nie muszę (a nawet: nie powinienem).
Błędne koło. Opinie przesłaniają fakty. I co nam zrobicie, laboratoryjne naiwniaki w okularkach?
Dzięki Drackula, że ci się chce, ale mam dla ciebie cztery litery:
TLDR
Nikt, kogo przerasta sens noszenia maseczki nie przebrnie przez taką ilość tekstu.
Dobry wątek, teraz wiem kto jest upośledzony umysłowo
W Polsce jak w średniowieczu, ostatnio negowanie nauki i "chłopski rozum" stały się bardzo popularne, duża zasługa szurów z konfederacji
Ale wiesz, nie wszyscy mogą, nie wszyscy lubią. Już pomijam tabelkę w obcym języku.
Wiele rzeczy na tym swiecie jeszcze nie widzialem, jedna z nich jest naukowy dowod na to, ze maseczka ochronna w jakikolwiek sposob szkodzi astmatykom. Oczywiscie nie mowie o ludziach co maseczki wycinaja z plastikowej torby na zakupy.
Edit.
Wybacz, ale tabelki nowej nie chcialo mi sie robic na potrzeby watku, taki leniuszek jestem:)
Mi nie musisz tego tłumaczyć, to tylko taki cytat pewnego wioskowego głupka.
Sa psychicznie chore osoby, ktore nie dadza rady w masce, ale wiekszosc przypadkow maskosceptykow to symulanci bez godnosci.
Zgadzam się z tobą, ale nie wiem po co się produkujesz. Opinia kumpli i dzielni jest ważniejsza od nakazów i zakazów. Druga sprawa na wszystko wszyscy mają wywalone bo jesteśmy nieśmiertelni, cały świat przed nami. Co do osób starszych czasopisma typu "Egzorcysta i Ufo zjawiska nadprzyrodzone" mają swój wkład i najczęściej jest to spisek żeby wykończyć osoby starsze i przejąć ich emeryturę. W tym momencie pozdrawiam pana z pociągu które bite 8 godzin tłumaczył że maseczki to spisek korporacji.
Dzięki za apel i informacje.
Ja bym prosił jeszcze o nie wyrzucanie masek na chodnik i ich poprawne zakładanie.
Ja noszę zawsze.
Będzie mi brakowało maseczek, jak to się kiedyś skończy, teraz można z daleka rozpoznać idiotę po maseczce obciągniętej na brodę czy nawet jej braku.
Tak podejrzewałem, bo podałeś przykład jedwabiu, ale i tak nie jest to do końca intuicyjne, bo wydawałoby się, że jednak czym większa cząstka to tym łatwiej powinno być ją wyfiltrować.
duzo zalezy od rodzaju tkaniny, tego jak jest "nic" zrobiona, splotu oraz ilosci warstw. Niestety w tym przypadku trudno o intuicyjnosc.
Flanela to najczesciej miesznak bawelny i polyestru wiec ten efekt elektrostatyczny posiada. Czy gorszej jakosci splot (w sensie filtracyjnym) tym bardziej bedzie zystkiwal na znaczeniu efekt elektrostotyczny niz ruch browna. A ten pierwszy dziala duzo lepiej na mniejsze czasteczki.
Dlatego najlepszym domowym rozwiazaniem jest maseczka wlasnie z bawelny/flanneli (jedwabiu) aby wymaksowac efekt filtracji poprzez oba mechanizmy.
Dzięki Drackula, że ci się chce, ale mam dla ciebie cztery litery:
TLDR
Nikt, kogo przerasta sens noszenia maseczki nie przebrnie przez taką ilość tekstu.
Bez przesady. Nie jest jakoś przesadnie długi, a może komuś otworzy on oczy. Są jednak jednostki niereformowalne i tutaj nawet nakaz i logiczne tłumaczenie w jednym zdaniu by nie wystarczyło.
Podpisuję się wszystkim czym mogę pod tym. Jest jednak inna rzecz za którą trzeba ludzi jeb*ć. Największą pogardą u mnie cieszą się ci którzy zakładają maseczkę tylko po to żeby ją sobie na brodę założyć, ew. Wyłącznie na buzię. Równie dobrze mogliby ich nie ubierać....
Następny nawiedzony. Piszesz że maseczki są potrzebne a dopiero co czytałem artykuł że jednak maseczki nie do końca są zdrowe.
Po za tym jak jesteś taki mądry to spróbuj nosić maskę przez 8 godzin. Zobaczymy ile wytrzymasz połykają z powrotem to co wydychałeś.
To już wiadomo od dawna i nikogo już nie dziwi. Jedyne co wystarczy to nie być brudasem i leniem, trzeba maseczki odkazić/wyprać i po problemie.
pozwol ze zacytuje siebie
nalezy zapewnic ospowiednia cyrkulacje filtrujacego materialu
Co do 8 godzin to az szkoda mise produkowac. Czesto uzywam maski na cala twarz kiedy stosuje chemikalia, ktorych szkodiwosc dla zdrowia jest juz na poziomie kilknastu PPM.
MAm tez robione okresowe badania zaronwo pod wzgledem zawartosci toksyn w organizmie, pochlonietego promieniowania oraz jakosci pluc i moje pluca sa nadzien dzisiejszy 10 lat mlodsze niz rocznik na to by wskazywal ;)
Ty to chyba jednak nie nosiłeś nigdy maski bo gdybyś nosił to byś wiedział że człowiek zaczyna się dusić w tej masce nie przez to że się nie myje ale z innego powodu.
Dzięki Drac,
Doświadczenie przekazane od kogoś z wiedzą o materiałoznawstwie jest bardzo cenne.
Z punktu widzenia epidemiologicznego.
Owszem, maski nie chronią w 100%, ale na razie nie wymyślono na ten cały COVID-19 nic lepszego, niż dystans (około 1,5-2m) i noszenie maseczek ochronnych oraz unikanie przebywania w skupiskach, jeśli się tak da.
Powszechne noszenie maseczek ochronnych robi jedną dobrą rzecz: ogranicza powstawanie przypadkowych ognisk. Zmniejsza szansę na zarażenie się Ciebie lub Ciebie lub Ciebie lub mnie. Nie eliminuje jej, zmniejsza. Prawdopodobnie wszyscy przechorujemy to prędzej czy później lub uodpornimy się dzięki szczepionce, ale na razie nie ma takiej perspektywy.
Obserwujcie dokładnie, jak lokalnie wyglądają sytuacje poszczególnych szpitali. Mamy raptem po 1300-1500 zachorowań dziennie - to naprawdę jest mało. Może jest ich trochę więcej, ze względu na naszą specyfikę testowania, ale to ciągle jest mało! Obecna sytuacja nie jest taka zła.
Mimo to, niektóre szpitale na Śląsku, czy bieda-szpitale podkarpackie już alarmują, że kończą im się oddziały COVIDowe. Że nie mają gdzie mieścić ludzi. Budowane są tymczasowe szpitale kontenerowe, żeby nieco przygotować ludzi na napływ chorych. A przecież co to jest te 1300-1500 dziennie? Śmiertelność COVID-19 wynika w prostej linii z dwóch czynników: wieku zakażonych oraz ich dostępu do służby zdrowia. W sytuacji, gdy takich rozsianych, niepotrzebnych ognisk zakażeń będzie więcej, istnieje ryzyko, że kraj z tak wybitnie rozwiniętą służbą zdrowia jak Polska, może przestać być wydolny. Czy odmówienie założenia kawałka szmaty na twarz opiera się o założenie, że do takiego scenariusza dojść nie może?
Nie jestem w stanie znaleźć dokładnego postu, ale ktoś raz, na jednym tchu wyraził sceptycyzm do maseczek oraz stwierdził w którymś wątku, że "służba zdrowia powinna realizować swoje obowiązki bez względu na tego głupiego koronawirusa. Więcej osób umrze przez nowotwory, niż przez ten głupi COVID-19". I wszystko fajnie, ale czy naprawdę nie widać w tym żadnego błędu logicznego? Skoro wiemy, że na COVID-19 umierają głównie schorowani ludzie, to jakich ludzi spodziewamy się w centrach dializ, na oddziałach onkologicznych i kardiologicznych? No właśnie - nie da się przymknąć oczu na wirusa, bo tylko dzięki silnej izolacji tych przypadków od innych pacjentów, służba zdrowia jest w stanie zapewnić im opiekę. Jeśli COVID-19 przechoruje młody, zdrowy koń, to nic złego mu nie będzie. Jeśli masowo zaczęliby chorować ci, którzy rzeczywiście potrzebują dostępu do opieki zdrowotnej, to co wtedy?
Jako kraj ze słabo rozwiniętą infrastrukturą, musimy jakoś podzielić pacjentów COVIDowych i resztę, która wymaga pomocy. Losy jednych i drugich są ze sobą sprzężone.
Już pomijam to, czy ci, którzy twierdzą, że pandemia jest zmyslona, chcieliby takiej prawdziwej.
Dlatego unikanie noszenia maseczek ochronnych jest zachowaniem głupim, samolubnym, nie przynoszącym żadnych korzyści nikomu. Jeśli osoba, która tego unika, wypowiada się na temat ochrony gospodarki, to można by to porównać z sytuacją paroba, który wylewa pomyje przez okno, jednocześnie marudząc, że miasto śmierdzi i władze nic z tym nie robią. To jest to, do czego taki bunt mniej więcej prowadzi.
Nikt nie chce kolejnego lockdownu, nikt nie chce siedzieć nie wiadomo ile na kwarantannach, nikt nie chce zarżnąć i tak już skatowanej gospodarki, więc zakrywajcie twarz tam, gdzie możecie. Jest to najmniej inwazyjny czynnik, który pozwala na zmniejszenie dynamiki zachorowań w czasie. Zmniejszona dynamika zachorowań to jednocześnie mniejsze ryzyko, że nasi rządzący wpadną na kolejny pomysł zakazania nam poruszania się po ulicach.
A jeśli dobro innych nikogo nie przekonuje, to podam przykład kolegi, który COVID-19 zaraził się na tańcach, w lipcu. Był objawowy, ale nic szczególnego - łupanie w kościach i lekki kaszel. Zaraziła się jego dziewczyna - również lekki kaszel. Buduje sobie dom. Calusieńki lipiec i pierwszy tydzień sierpnia przesiedział na kwarantannie, bo objawy utrzymywały się ze 2 tygodnie, a pozytywne wyniki miał jeszcze przez kolejne 3. W tym czasie nie mógł załatwić praktycznie nic. Jeszcze ekipa zaczęła robić jakiś alternatywny projekt, "no bo panie, jakoś trza żyć" i teraz "odezwą się do niego tak szybko, jak tylko się da". Jeśli ktoś jest zatroskany o gospodarkę, rynek pracy i życie jako takie, to tym bardziej powinno mu zależeć, żeby nie być uziemionym przez miesiąc, czy półtora. Ja bym nie chciał. A im mniej rozsianych przypadków tego typu, tym mniejsza szansa, że rozwiniemy nawet i lekkie objawy i będziemy musieli siedzieć na żopie. Aktywne ograniczanie liczby przypadków - poprzez nasze własne zachowanie, służy praktycznie każdemu i ja nie ogarniam, jak można czegoś takiego nie rozumieć.
Co do mojej opinii, to ja osobiście wolę cały czas cierpieć na delikatne ograniczenia, które są w praktyce śmieszne, niż pomiędzy jedną katastrofą (lockdownem), a drugą udawać, że nic się nie dzieje i liczyć na to, że "rzunt nie będzie mioł jaj".
Minas, osobiscie cenie swoje zdrowie i wole zapobiegac niz potem leczyc. Dlatego nie boli mnie noszenie maseczki przy wyjsciu z domu.
w kwestii Covida, nie tyle obawiam sie tego ze jakiegos kaszlu dostane i po kilku dniach mi przejdzie tylko o ewentualne dlugofalowe efekty. Bo na chwile obecna nie wiem czy przechodzac Covida skoncze z za 15 lat z jakims np. Parkinsonem. No i co to a uczucie wtedy, byc ciezarem dla rodziny dlatego ze sie maseczki nie chcialo zalozyc kilka lat wczesniej.
Ja zupełnie nie rozumiem tego pierdzielenia że maska nie chroni w 100% to po co nosić, szczepionki nie chronią w 100% to po co szczepić? itd.
W 100% to chroni tylko śmierć przed czymkolwiek :P Nie ma chyba na świecie czegoś co chroni człowieka w 100% przed czymkolwiek.
No co do gospodarki - w sumie racja, lepiej mimo wszystko zapobiegać, bez względu na to jak ocenia się poprzedni lock-down. chociaż gdy ocenia się go krytycznie, tym bardziej nie należy dawać kretynom z rządu kolejnej okazji..
Ja to w sumie noszę, ale widzę że nikt inny tego nie robi już, ludzie mają tego wirusa gdzieś. Jeszcze tylko niech sobie lockdowny z łbów niektórzy wybiją i będzie spokój, będzie jak przed epidemią.
No Dracula wirus już dobre pół roku grasuje nic ci nie jest to znaczy ze odporny jesteś, to jest tak wezmę założę maseczkę na zakupy ale pewnie sobota wieczór ciach bar z kolegami
Ostatnio byłem w barze w tam normalnie jak by pandemi nie było tłumy i to większość 40-50 latków i młodych grających bilard jak i blondynek po 30 zaczesanych na żel. Bo co w sobotę korony nie ma a w poniedziałek kupują zapas żelu w sklepie otwierając drzwi łokciem. Tak samo było jak lewy grał w LM tłumy w barze dracych ryj.. po golu BM
Tylko wystarczy poczekać aż w tych śmieszyć miastach/miasteczkach będą pierwsi zarażeni to od razu zrobi się inaczej. W mojej mieścinie jeszcze nie mamy potwierdzonego przypadku, ale myślę że to kwestia najbliższych tygodni po tym jak widzę jak ludzie mają na to wywalone.
Będę nosił tylko wtedy kiedy będą się czepiać ( sklepy/stacje benz. itp) a poza tym mogą mnie cmoknąć.
Ludzie dostają sraczki po zaczeli podawać że jest 1000 zarażonych dziennie, a prawda jest taka że po prostu NFZ robi więcej testów, a prawdopodobna ilośc osób zakażonych w PL może wynosić nawet 1mln mieszkańców, tyle że większosć( jakieś 95-98%) przechoruje to drobnym katarem i temp, i życie toczy się dalej. Po prostu trzeba dbać o siebie i o higienę osobistą a będzie dobrze, a nie popadać w sraczke jak niektórzy na tym forum.
I co
Hej
Wszystkie certyfikowane FFP2 powinny byc N95 (FFP3 powinno byc N99). Najlepiej takie, ktore mozna recyklingowac do ponownego uzytku aby zmniejszyc koszty. Jak dlugo nosic aby zapewnic dobre dzialanie to nie powiem, bo tu duzo zalezy od indywidualnego charakteru.
Modelu tez ci nie podam bo nie mieszkam w Polsce.
Nie wiem co za jakosc sprzedaja w takiej Zabce, ale w sklpie z odzieza ochronna powinni miec certyfikowane maseczki.
A co sądzisz o tej masce? I ile można chodzić w takiej masce? Piszą wprawdzie "wielorazowa", ale co to dokładnie oznacza?
https://allegro.pl/oferta/maska-ffp3-maseczka-ochronna-antywirusowa-polska-9504448964
imho to jest maska antypylowa, nie blokuje w pelni twojego wydechu.
Do uzytku codziennego najlepsza by byla maska szyta materialowa (mieszanka wspomnianej bawelny i flanneli), ktora w przypadku prania nie traci na wlasciwosciach.
Takie maseczki jak z linku to za typowe jednorazowki, material z jakiego sa wykonane, moze nie byc dobrym materialem do prania.
Myślałem, że stare pryki od gier mają trochę więcej oleju w głowie, maseczki są dla służby zdrowia, ewentualnie chorych w szpitalu, Ja jestem zdrowy i nie będę tego nosić ( podobnie jak b. minister zdrowia ), tym bardziej że nie ma ŻADNYCH JEDNOZNACZNIE POTWIERDZONYCH badań, które potwierdzałby skuteczność noszenia, no chyba że kolega robi w "biznesie maseczkowym" i dlatego nagania ludzi na forach..
edit: pominąłem jeszcze fakt, że nakaz noszenia maski jest niezgodny z polskim prawem, co potwierdzają ostatnio sądy
Ponieważ widzę że bardziej zaawansowany przekaz do ciebie nie dociera postaram się przekazać to jak przedszkolakowi: przede wszystkim maseczka chroni innych przed tobą jeśli byłbyś zarażony a o tym nie wiedział i siał naokoło (ok. 80% zarażeń jest bezobjawowych). Nie nosząc maseczki w miejscach zatłoczonych narażasz wszystkich o osłabionej immunologii na chorobę i jednocześnie pokazujesz że g.. z ciebie a nie patriota jak nie potrafisz uszanować innych krajan.
Nie produkuj się , równie dobrze ludzie powinni nosić maseczki podczas epidemii zwykłej grypy, a najlepiej siedzieć w domu, tych którzy nie mają odporności, a dodatkową mają inne choroby, to i tak prędzej czy później coś złapie, ale czas skończyć robić cyrk i niszczyć gospodarkę dla 0,01%
sir tajwan -> Ach, czyli mądrość ludowa, która przebija wiedzę specjalistów, filozofia "mamtowdupizmu" co do reszty społeczeństwa... No cóż, na takich buraków jak ty skutkuje tylko obudzenie się z ręką w nocniku, gdy zachoruje ktoś z twojej rodziny. I właśnie dzięki takim jak ty mamy coraz więcej zakażeń...
Zaslanianie twarzy ma sens, zarowno jako ochrona innych przed nami jak i siebie przed innymi.
To dlaczego nie chodzisz w masce od zawsze tylko od tego roku?
Mnie uczono, ze jak sie o czyms nie ma pojecia to nalezy siedziec cicho lub pytac aby sie dowiedziec nowych rzeczy.
Znając życie, zapewne za osoby, które nie mają o czymś pojęcia uważasz po prostu te osoby, które mają inne zdanie niż Ty.
Noszenie maseczek nie ma najmniejszego sensu nie dlatego, że nie są skuteczne, tylko dlatego jak je inni noszą. Ktoś może nosić maseczkę, ale za tą jedną osobą stoi 100 innych, które nie noszą, lub noszą pod nosem, przez co noszenie maseczki przez tego jednego nie ma sensu. Zresztą widać to na wykresie, gdy w Polsce zdjęto lockdown, wraz z obowiązkiem noszenia maseczek na ulicach, to nie mieliśmy kilkukrotnego wzrostu liczby dziennych zakażeń.
Tak naprawdę maseczki są niepotrzebne, wystarczy higiena i ostrożność, ja jestem bardzo ostrożny i mocno dbam o higienę, i nigdy na grypę nie byłem chory mimo, że w polsce miliony rocznie ponoć na grypę chorują.
no i widzisz jak to jest:
Ja mam teoretyczna i praktyczna wiedze na temat filtracji czasteczek
Ty masz wiejska mundrosc
W twoim przypadku dzielenie sie ta mundroscia nie zawsze stawia cie w dobrym swietle ;)
To dlaczego nie chodzisz w masce od zawsze tylko od tego roku?
A czy przed rokiem była sytuacja, że w społeczeństwie panował wirus, który paraliżował działanie służby zdrowia?
Noszenie maseczek nie ma najmniejszego sensu nie dlatego, że nie są skuteczne, tylko dlatego jak je inni noszą. Ktoś może nosić maseczkę, ale za tą jedną osobą stoi 100 innych, które nie noszą, lub noszą pod nosem, przez co noszenie maseczki przez tego jednego nie ma sensu.
Właśnie po to jest ten wątek. Jest apelem do jak największego grona osób, by jednak te maski założyły i choć trochę ograniczyły rozprzestrzenianie się wirusa. Może to uratować komuś życie. No ale minąłeś się z celem tego wątku.
Tak naprawdę maseczki są niepotrzebne, wystarczy higiena i ostrożność, ja jestem bardzo ostrożny i mocno dbam o higienę, i nigdy na grypę nie byłem chory mimo, że w polsce miliony rocznie ponoć na grypę chorują.
Ja jestem ostrożny, myje się, nie choruje! Widzicie? To takie proste!!
Wskaż mi miejsce w którym napisałem, że nie zgadzam sie z Tobą co do właściwości maseczek? Jeśli niczego takiego nie napisałem, to w takim razie gdzie w tekście, który napisałem, przejawia się ta moja wiejska mundrość odnośnie maseczek?
A czy przed rokiem była sytuacja, że w społeczeństwie panował wirus, który paraliżował działanie służby zdrowia?
A jest sparaliżowana?
Właśnie po to jest ten wątek. Jest apelem do jak największego grona osób, by jednak te maski założyły i choć trochę ograniczyły rozprzestrzenianie się wirusa.
:-D Jak ktoś lubi być naiwny i walić głową w ścianę, to niech sobie wątki pisze.
napisales ze maseczki sa niepotrzebne. Jest to prawda tylko w przypadku jesli ktos nie wychodzi ze swojej jaskini. W kontaktach miedzyludzkich maseczki skutecznie ograniczaja rozprzestrzenianie sie wirusa.
Jesli ktos tak prodtej sprawy nie rozumie to obawiam sie, ze nic nie bedzie w stanie go przekonac. No moze smierc matki/ojca, choc i wtedy pewnie byloby 5 innych wytlumaczen zgonu.
A jest sparaliżowana?
Pytanie: Wały przeciwpowodziowe przydają się na wypadek fali, przez którą ktoś może się utopić.
Odpowiedź: A ktoś się topi?
W praktyce owszem - mamy maleńko przypadków, a już niektóre szpitale wyłączają pojedyncze oddziały
https://nowiny24.pl/koronawirus-w-szpitalu-w-mielcu-trwa-dochodzenie-epidemiologiczne-lecznica-jest-zamknieta/ar/c1-15201196
W praktyce wygląda to tak, że znajoma mi osoba, która miała migotanie przedsionków pocałowała klamkę i musiała być zawieziona do innej placówki.
Cały paradoks polega na tym, że owszem - teraz służba zdrowia działa... jako tako, ale działa. Mimo to, są już placówki, gdzie zajęte jest z 70% respiratorów PRZY TAK NISKIEJ zachorowalności, jak teraz.
To mnie naprawdę fascynuje. Już się tak szczerze spytam: czy widzisz jakiekolwiek ryzyko dla służby zdrowia w sytuacji, gdy dziennych zachorowań byłoby np. 5000-6000 dziennie? W sensie, czy widzisz jakąkolwiek możliwość, że dzienne liczby, które mamy teraz mogą ulec zmianie? Przemyślałeś sobie jaki wpływ to może mieć w perspektywie?
Wały przeciwpowodziowe przydają się na wypadek fali, przez którą ktoś może się utopić.
Gdzieś napisałem, że nie należy tworzyć zaplecza na wypadek gdyby pojawił się jakiś groźny wirus?
W praktyce owszem - mamy maleńko przypadków, a już niektóre szpitale wyłączają pojedyncze oddziały
Tylko, że to kwestia procedur i organizacji a nie wirusa. Obecnie w skali kraju nie mamy przykładowo nawet połowy zajętych respiratorów.
czy widzisz jakiekolwiek ryzyko dla służby zdrowia w sytuacji, gdy dziennych zachorowań byłoby np. 5000-6000 dziennie?
Zależy czy to chorzy wymagający leczenia szpitalnego czy nie.
W sensie, czy widzisz jakąkolwiek możliwość, że dzienne liczby, które mamy teraz mogą ulec zmianie? Przemyślałeś sobie jaki wpływ to może mieć w perspektywie?
Oczywiście, niczego wykluczyć nie można. Rozumiem, że kupiłbyś milion respiratorów, na wszelki wypadek?
W kontaktach miedzyludzkich maseczki skutecznie ograniczaja rozprzestrzenianie sie wirusa.
A gdzie ja napisałem, że nie są skuteczne? Cytat proszę.
Gdzieś napisałem, że nie należy tworzyć zaplecza na wypadek gdyby pojawił się jakiś groźny wirus?
Nie
Tylko, że to kwestia procedur i organizacji a nie wirusa. Obecnie w skali kraju nie mamy przykładowo nawet połowy zajętych respiratorów.
Żyjemy w takiej rzeczywistości, a nie innej. Można się oburzać na procedury. W krakowskim szpitalu umieszczono swego czasu kolegę po drobnym wypadku. Spędził najpierw 8h w izolatce, czekając na test. Czekał na sali na wypis. Lekarza nie było. Na salę wprowadzono starszą panią. Kolegę wypisano. Kilka godzin później dzwoni Sanepid, że pani ma wynik testu pozytywny i zlecają mu kwarantannę. Drugi wynik testu okazał się na szczęście dla pani i dla niego, negatywny. Ktoś nie dopełnił procedur.
Pytanie: jaki wpływ masz Ty, jako jednostka, na stan procedur w szpitalach? Możesz zagłosować za 3 lata i pośrednio zmienisz ministra zdrowia, ale więcej opcji nie widzę. Skargę można napisać. Ewentualnie do onetu uderzyć, ale rzeczywistość skrzeczy: mamy to, co mamy.
Natomiast możesz dbać o mikroklimat wokół siebie. Na takiej zasadzie, że im więcej ludzi zdecyduje się nie wywalić papierka po Snikersie na ulicę, to ostatecznie będziemy mieli mniej zajsrane ulice.
Zależy czy to chorzy wymagający leczenia szpitalnego czy nie.
Wzrosła nam co prawda wykrywalność, ale również jednocześnie wzrosła ilość przypadków. Obecnie chorują młodsi, aktywni zawodowo, którzy faktycznie rozcieńczają śmiertelność w DPSach i innych miejscach skupisk starszych osób. Pytanie - czy widzisz jakieś ryzyko, że przy masowym wzroście zakażeń, nie tyle odsetek, co bezwzględna liczba osób wymagających hospitalizacji zaczęłaby rosnąć?
Oczywiście, niczego wykluczyć nie można. Rozumiem, że kupiłbyś milion respiratorów, na wszelki wypadek?
Nie stać nas?
Za to każdego Polaka stać na mało inwazyjne i efektywne sposoby trzymania cyferek zakażeń na niższym poziomie, niż mogłyby być. Nigdzie nie piszę, że ludzie powinni zamknąć się w domach, nie chodzić do pracy, zakopać się pod ziemią, bo straszny SARS. Na pewne ryzyko zakażenia się godzimy, bo musimy żyć obok epidemii. Niestety jednak, na magiczny współczynnik R0 wpływają zmienne o charakterze ciągłym, a nie dyskretnym i wszystko, co jesteś w stanie zrobić, by trzymać go nisko, jest działaniem pozytywnym. W tym wypadku - higiena, dystans tam gdzie to względnie możliwe i zasłanianie ust.
Czy widzisz pozytywne aspekty obniżania aktywnych przypadków COVID-19?
I drugie pytanie.
Zakładając nierealistyczną, 100%-ową karność polskiego społeczeństwa, gdzie każdy i to dokumentnie każdy nosi maseczki, uważasz, że miałoby to wpływ na zmniejszenie ilości dziennych aktywnych przypadków?
Tak trochę sonduję, ale próbuję jakoś wybadać Twoją argumentację.
Ale ostatecznie i tak wszystko rozbija się o mentalność i sens wiary w indywidualne działania. Nie atakuję Cię, bo oprócz Ciebie są przecież ludzie, którzy mają kopciuchy i palą polakierowanymi meblami, bo przecież to, że oni przestaną, nie poprawi jakości powietrza, skoro wszyscy sąsiedzi to robią. Ci co wyrzucają śmieci do lasu też pewnie mają jakieś argumenty, że phi... ekosystem ma taką pojemność, że gdzież tam mają na cokolwiek wpływ.
I oni wygrywają :].
Nam trzeba kazać i nas karać. Smutne, ale oczywiście nic na to nie poradzę.
Nie
To po kiego był przykład o wałach?
Natomiast możesz dbać o mikroklimat wokół siebie.
No i to robię dbając o higienę i będąc ostrożny. Robię to aby nie trafić do szpitala niezależnie czy mały złe/dobre procedury na wypadek wzrostu zagrożenia koronawirusem, grypą czy innym podobnym wirusem.
Obecnie chorują młodsi, aktywni zawodowo, którzy faktycznie rozcieńczają śmiertelność w DPSach i innych miejscach skupisk starszych osób.
Wcześniej młodsi nie chorowali?
czy widzisz jakieś ryzyko, że przy masowym wzroście zakażeń, nie tyle odsetek, co bezwzględna liczba osób wymagających hospitalizacji zaczęłaby rosnąć?
Oczywiście, niczego nie można wykluczyć, ale nie uważam by sensowne było kupowanie 5 mln respiratórów, na wypadek gdyby 5 mln polaków z powodu koronawirusa, gryby, czy innego wirusa, potrzebowała respiratorów.
Za to każdego Polaka stać na mało inwazyjne i efektywne sposoby trzymania cyferek zakażeń na niższym poziomie, niż mogłyby być.
Może dla Ciebie chodzenie w kagańcu zwanym maseczką jest małoinwazyjne, dla innych nie. Ponadto, jak napisałem, moim zdaniem są lepsze sposoby chronienia siebie i innych, czyli higiena i bycie ostrożnym. Maseczki nie są konieczne.
Zakładając nierealistyczną, 100%-ową karność polskiego społeczeństwa, gdzie każdy i to dokumentnie każdy nosi maseczki, uważasz, że miałoby to wpływ na zmniejszenie ilości dziennych aktywnych przypadków?
Oczywiście, tak jak zamknięcie wszystkich w domach.
To po kiego był przykład o wałach?
A tak, żeby trochę posondować.
No i to robię dbając o higienę i będąc ostrożny. Robię to aby nie trafić do szpitala niezależnie czy mały złe/dobre procedury na wypadek wzrostu zagrożenia koronawirusem, grypą czy innym podobnym wirusem.
Mycie łapek Ci się oczywiście chwali. Jakie są inne przejawy Twojej ostrożności? Pytam z ciekawości.
Wcześniej młodsi nie chorowali?
Zależy jak wcześniej.
Na początku marca, ograniczono niemalże wszystkie skupiska ludzi, oprócz: sal szpitalnych, DPSów, domów zakonnych. Młodzi zarażali się głównie na weselach, ew. w działających miejscach pracy, jak kopalnie.
Końcem wakacji dynamika zachorowań nieco się podniosła i miały miejsce częstsze przypadki. Owszem, ludzie się widzieli, ale ponieważ wakacje często oznaczają wypoczynek na świeżym powietrzu, są to warunki, w których ciężej o zarażenie. Obecnie działają szkoły, większość zakładów pracy działa w taki lub inny stacjonarny sposób - siłą rzeczy przypadki zaczęły się pojawiać i tam. Nic zaskakującego w zasadzie.
Oczywiście, niczego nie można wykluczyć, ale nie uważam by sensowne było kupowanie 5 mln respiratórów, na wypadek gdyby 5 mln polaków z powodu koronawirusa, gryby, czy innego wirusa, potrzebowała respiratorów.
Jakaś tam liczba respiratorów musi być w pogotowiu, natomiast na tyle, na ile jesteśmy w stanie, powinniśmy dążyć do tego, by jednak nie potrzebowało ich 5 mln Polaków na raz ;)...
Może dla Ciebie chodzenie w kagańcu zwanym maseczką jest małoinwazyjne, dla innych nie. Ponadto, jak napisałem, moim zdaniem są lepsze sposoby chronienia siebie i innych, czyli higiena i bycie ostrożnym. Maseczki nie są konieczne.
A z ciekawości - co Ci się dzieje? Jakie masz objawy? Jeśli możesz oczywiście napisać. Np. gdybyś musiał ubrać maseczkę na 30 minut, podczas czekania w kolejce do urzędu? Jestem prawie pewien, że kiedyś musiałeś ją założyć. Co się wtedy stało?
Sam oczywiście nie chodzę w nich po ulicach, ani po parku. Na ulicy stosuję dystans, w parkach również. W sklepach, urzędach, zakładam. W pracy też.
Oczywiście, niczego wykluczyć nie można. Rozumiem, że kupiłbyś milion respiratorów, na wszelki wypadek?
Moja problematyka porusza kwestię założenia kawałka szmatki na twarz, na okres 15 minut, podczas czekania na poczcie w kolejce. A konkretnie: niezrozumienie sprzeciwu w stosunku do tego. Zakupienie milionów sztuk specjalistycznego sprzętu to inna skala. Skupmy się na rzeczach realistycznych :).
A tak, żeby trochę posondować.
Ok :-)
Jakie są inne przejawy Twojej ostrożności? Pytam z ciekawości.
Nie zbliżam się do osób, które kichaja i generalnie wyglądaja na chore, jak sam kicham to zasłaniam ręką usta i nos, nie jadam w restauracjach, w których widzę, że jest brudno, jak kelner mi podaje brudną szklankę to proszę o czystą, dokładnie myje warzywa i owoce przyniesione ze sklepu itd.
Młodzi zarażali się głównie na weselach, ew. w działających miejscach pracy, jak kopalnie.
Czyli jednak kiedyś też się zarażali? Ponadto, skąd wiesz, że Pan X zaraził się na weselu a nie 2 dni wcześniej w żabce?
Obecnie działają szkoły, większość zakładów pracy działa w taki lub inny stacjonarny sposób - siłą rzeczy przypadki zaczęły się pojawiać i tam. Nic zaskakującego w zasadzie.
Dla mnie też nic zaskakującego, wcześniej dzieciaki zarażali się wśród znajomych na mieście, a teraz wśród znajomych w szkole.
A z ciekawości - co Ci się dzieje? Jakie masz objawy?
Ciężej się w nich oddycha, okulary parują i trzeba je czyścić.
Sam oczywiście nie chodzę w nich po ulicach, ani po parku.
A dlaczego nie? Nie lepiej nosić na wszelki wypadek aby nikogo przypadkiem nie zarazić?
Nie zbliżam się do osób, które kichaja i generalnie wyglądaja na chore, jak sam kicham to zasłaniam ręką usta i nos, nie jadam w restauracjach, w których widzę, że jest brudno, jak kelner mi podaje brudną szklankę to proszę o czystą, dokładnie myje warzywa i owoce przyniesione ze sklepu itd.
I bardzo słusznie. Domyślam się, że do tej listy można dopisać to, że nie odwiedzasz bliskich, jeśli sam czujesz się chory lub przeziębiony.
Mimo to, weź pod uwagę jedną rzecz - istnieje taki czas między zakażeniem, a objawami, gdzie co prawda patogen się replikuje, jest obecny w płynach fizjologicznych, nim jeszcze dojdzie do reakcji układu immunologicznego i kaskady odpowiedzi, która "kładzie cię na łopatki". Nim to się wydarzy, ciągle zarażasz, wirus jest już obecny w aerozolach i kropelkach, które wydostają się z Twoich ust, gdy mówisz.
Tu od razu będzie odpowiedź na:
Czyli jednak kiedyś też się zarażali? Ponadto, skąd wiesz, że Pan X zaraził się na weselu a nie 2 dni wcześniej w żabce?
Klasyczne scenariusze wyglądają tak, że Pan X doskonale bawi się na weselu. Pana X zaczyna łupać w krzyżu i dostaje gorączki 2 dni później. Pan X mógł zarazić się w Żabce a nawet Biedronce.
4-5 dni później, 27 innych osób, które były na weselu z panem X zaczyna czuć się nie tak. To są tak zwane ogniska weselne i ich schemat za każdym razem był prawie że identyczny. Za każdym razem ktoś zdążył "zasiać", nim samemu miał objawy. Tak zwany okres wylęgania.
Ciężej się w nich oddycha, okulary parują i trzeba je czyścić.
Czyli jak np. idziesz do urzędu, to maski nie zakładasz? Próbuję ustalić, czy je zakładasz, choć "z wielkim bólem serca", czy też nie nosisz w żadnej sytuacji i nie zakładasz nigdy, bo nie, a te biurwy stare niech nie podskakują, tylko ogarniają papiery.
Mnie też okulary parują, latem też trudno mi się w nich oddychało w pomieszczeniach, ale gra jest warta świeczki, więc zakładam.
A dlaczego nie? Nie lepiej nosić na wszelki wypadek aby nikogo przypadkiem nie zarazić?
No właśnie pisałem, że Ty postrzegasz problem jako zmienną o charakterze dyskretnym. Ryzyko to ryzyko i nie robi Ci różnicy, czy jest to 1%, czy 86%.
To tak, jakby ktoś podawał argumenty, dlaczego nie powinno wyprzedzać się na czwartego, na przejściu dla pieszych, a do dyskusji wbiłby się ktoś, kto rzekłby: "ale po co w ogóle do auta wsiadać, skoro i tak można kogoś zabić". Czyli fakt, że nie da się uniknąć wypadków na drogach jest argumentem na to, by zaniechać wszystkich działań poprawiających bezpieczeństwo na drodze i obniżających roczne statystyki zgonów? Tak mam to rozumieć?
Wszystkie obecne dowody wskazują na to, że:
- ryzyko zakażenia przy zachowaniu dystansu jest znacznie mniejsze przy zachowaniu dystansu, ZWŁASZCZA w przestrzeniach otwartych.
- dużo łatwiej jest zachować przynajmniej dwumetrowy dystans idąc ulicą i nie ma z tym problemu nawet w zagęszczonych miastach
- w pomieszczeniach i przestrzeniach z zamkniętą cyrkulacją, aerozol pozostaje stężony w mniejszej objętości
- w pomieszczeniach trudniej zachować dystans
- ograniczanie ilości aerozoli na tak małej przestrzeni, względnie - szybkie załatwienie swoich spraw i powrót, są jak najbardziej rozsądnym działaniem.
Ale te okulary...
Domyślam się, że do tej listy można dopisać to, że nie odwiedzasz bliskich, jeśli sam czujesz się chory lub przeziębiony.
Nie, zachowuje dystans żeby w przypadku nagłego kichnięcia nie zarazić czymś.
Mimo to, weź pod uwagę jedną rzecz - istnieje taki czas między zakażeniem, a objawami, gdzie co prawda patogen się replikuje, jest obecny w płynach fizjologicznych, nim jeszcze dojdzie do reakcji układu immunologicznego i kaskady odpowiedzi, która "kładzie cię na łopatki".
Wiem, nazywa się to "okres inkubacji". Występuje również w przypadku chorych na grypę, a mimo tego z jakiegoś powodu przed koronawirusem nie przymuszano ludzi do noszenia kagańca w sklepach.
4-5 dni później, 27 innych osób, które były na weselu z panem X zaczyna czuć się nie tak.
Pierwsze słyszę aby po weselach 27 osób czuło się źle. Może jakieś źródło? Ja to widzę raczej tak, mamy wesele, po weselu kilka osób źle się czuje, jedna zgłasza się do lekarza i dowiaduje się, że miała koronawirusa, badają więc wszystkich weselników i okazuje się, że część z nich miała koronawirusa. Nie wiem jak Ty ale ja byłem na całej masie wesel po których kilka osób narzekało na złe samopoczucie, o co nietrudno, bo ludzie są spoceni po tańcach, wychodzą zimnym wieczorem na dwór pogadać czy zapalić papierosa i choroba murowana.
Czyli jak np. idziesz do urzędu, to maski nie zakładasz?
Zakładam ale taka maskę antymandatową czyli bardzo cieńką, która nic nie daje, ale fizycznie jest na twarzy więc mandatu nie dostanę.
Mnie też okulary parują, latem też trudno mi się w nich oddychało w pomieszczeniach, ale gra jest warta świeczki, więc zakładam.
No widzisz, sam masz "objawy", a mi się pytasz :-)
No właśnie pisałem, że Ty postrzegasz problem jako zmienną o charakterze dyskretnym. Ryzyko to ryzyko i nie robi Ci różnicy, czy jest to 1%, czy 86%.
Jak najbardziej robi, dlatego nie zbliżam się do kichających.
Wszystkie obecne dowody wskazują na to, że:
Sugerujesz, że eksperci z krajów i regionów, gdzie wprowadzono obecnie nakaz noszenia maseczek wszędzie, są niespełna rozumu?
Ponadto, rozumiem, że jak widzisz większą ilośc ludzi na ulicy, to zakładasz maseczkę albo idziesz na inną ulicę?
Nigdy nie zdarzyło Ci się, że ktoś Cię np. wyprzedził i minął w odległości mniejszej niż 1,5 m. A jeśli tak, to nie lepiej nosić maseczkę by takich osób nie zarazić?
Występuje również w przypadku chorych na grypę, a mimo tego z jakiegoś powodu przed koronawirusem nie przymuszano ludzi do noszenia kagańca w sklepach.
No właśnie, dlaczego?
Pierwsze słyszę aby po weselach 27 osób czuło się źle. Może jakieś źródło?
https://www.o2.pl/informacje/koronawirus-w-polsce-ognisko-po-weselu-w-bartoszycach-6547677430594176a
Pomyliłem się o 4.
Nie wiem, jak tam o2, ale można też google -> "wesele ognisko".
Zakładam ale taka maskę antymandatową czyli bardzo cieńką, która nic nie daje, ale fizycznie jest na twarzy więc mandatu nie dostanę.
Brawo dzielny padawanie! To lepsze niż zupełne nic.
No widzisz, sam masz "objawy", a mi się pytasz :-)
Tak, tylko mając na szali dobro siebie i otoczenia, a zaparowane oxy...
Wiesz, mi to przeszkadza, ale tak samo przeszkadzają mi czasami reklamówki wpijające się w dłonie, a mimo to czasem noszę w nich zakupy.
Sugerujesz, że eksperci z krajów i regionów, gdzie wprowadzono obecnie nakaz noszenia maseczek wszędzie, są niespełna rozumu?
Ponadto, rozumiem, że jak widzisz większą ilośc ludzi na ulicy, to zakładasz maseczkę albo idziesz na inną ulicę?
Nigdy nie zdarzyło Ci się, że ktoś Cię np. wyprzedził i minął w odległości mniejszej niż 1,5 m. A jeśli tak, to nie lepiej nosić maseczkę by takich osób nie zarazić?
Sekunda.
Sugerujesz, że idąc szybkim krokiem przez miasto, na świeżym powietrzu masz takie same ryzyko zakażenia kogoś, jak gdy bez nakrycia ust dyszysz mu w kark w kolejce w Biedronce? :)
A co do wszelakich ograniczeń, to ja nigdy nie twierdziłem, że one były konieczne i mądre, np. zakaz chodzenia do lasu lub noszenie maseczki w parku. Nasi rządzący jedynie częściowo mogą czuć się rozgrzeszeni, bo gdy tego typu zakazy były wprowadzane, na świeżo mieliśmy obrazki z Bergamo, a epidemia w Polsce w zasadzie nie zdążyła się jeszcze dobrze zacząć.
Pomijam już fakt, że gdyby ktokolwiek słuchał się ekspertów, to nie byłoby czegoś takiego jak lockdown, ale to inny temat.
A czemuż to w niektórych miejscach namordniki wracają jako powszechna konieczność? A bo łatwiej wypatrzeć i egzekwować. A pamiętasz ten nakaz, gdzie ludzie wychodzący z domu musieli trzymać odstęp? Sprawa jest przecież banalna: jeśli ludzie sami nie mają poczucia odpowiedzialności za drugiego człowieka, to trzeba ich trzymać krótko za mordę. I jak widać, działa, bo nawet tutaj jest całe grono osób od maseczek antymandatówek.
Też bym wolał, żeby świadomość była taka, jak chociażby w krajach azjatyckich, gdzie nikt nie buntuje się przeciwko maskom tylko dla samej zasady, ale mamy to co mamy.
U nas kolektywne myślenie leży i kwiczy, dopóki nie strzela do nas Niemiec lub Rus lub gdy nie padamy jak muchy.
A jeśli zaczniemy, to widocznie tak miało być ;).
No właśnie, dlaczego?
No, moim zdaniem dlatego, że mamy obecnie pandemię histerii, Twoim zdaniem zapewne dlatego, że mamy pandemię groźnego wirusa.
Pomyliłem się o 4.
Chyba się nie zrozumieliśmy, chodziło mi o źródło skąd wiadomo, że te 27 osób zaczęło czuć się tak źle że poszło do lekarza. Tak jak Ci napisałem wcześniej, na weselach na których byłem też znalazło sie kilku, którzy źle się po weselu poczuli, gdyby wszystkich weselników przebadać potem na grypę, to może i okazałoby się, że mamy ognisko grypy. No ale na grypę się w ten sposób nie testuje, i przez to, moim skromnym zdaniem, nie mamy pandemii grypy.
Sugerujesz, że idąc szybkim krokiem przez miasto, na świeżym powietrzu masz takie same ryzyko zakażenia kogoś, jak gdy bez nakrycia ust dyszysz mu w kark w kolejce w Biedronce?
Nie, odnosiłem sie wyłącznie do Twoich tez odnośnie tego, że na świeżym powietrzu łatwiej jest o 2 metry dystansu niż w biedronce. Na świeżym powietrzu mogą zdarzyć się sytuacje, że niechcący zbliżysz się do kogoś na odległość mniejszą niż dwa metry, w mniejszym stopniu niż w sklepie, ale mogę, i narażasz taką osobę na zakażenie, stąd zapewne w wielu miejscach jest obowiązek noszenia maseczek na świeżym powietrzu, aby zredukować liczbę zakażonych. Maseczki w parkach miało bardzo dużo sensu, bo dużo łatwiej udowodnić komuś, że nie ma maseczki, niż, że siedzi ze znajomymi na ławce w odległości mniejszej niż 2 metry.
A co do wszelakich ograniczeń, to ja nigdy nie twierdziłem, że one były konieczne i mądre, np. zakaz chodzenia do lasu lub noszenie maseczki w parku.
Ok, ale co Cię w takim razie różni od tych złych ludzi nie chcących nosić maseczki tam gdzie Ty nosisz, skoro Ty uznajesz tylko te zalecenia naukowców, które Ci pasują? Przecież tamci robią dokładnie to samo, też stosują się tylko do tych zaleceń naukowców, które odpowiadają ich poglądom.
Pomijam już fakt, że gdyby ktokolwiek słuchał się ekspertów, to nie byłoby czegoś takiego jak lockdown, ale to inny temat.
Ciekawa teza. Z tego co ja słyszałem w tv, to większość ekspertów zalecało lockdown. Nawet mówili, że gdyby nie lockdown to mielibyśmy drugie włochy.
Też bym wolał, żeby świadomość była taka, jak chociażby w krajach azjatyckich, gdzie nikt nie buntuje się przeciwko maskom tylko dla samej zasady, ale mamy to co mamy.
Mam wrażenie, że zbyt szybko rzucasz słowa na wiatr, ale nie będę Cię już pytał skąd wiesz, że nikt.
No, moim zdaniem dlatego, że mamy obecnie pandemię histerii, Twoim zdaniem zapewne dlatego, że mamy pandemię groźnego wirusa.
Raz powołujesz się na ludzi nauki, których zasadniczo masz przecież oficjalnie gdzieś, bo Ci okulary parują, a raz na "Twoją opinię", w zależności od tego, gdzie ci semantyka pozwala :).
No ale argument o panice...
Między staniem w kolejce po papier toaletowy i ryż, a udawaniem, że wirus nie jest groźny jest Twoim zdaniem coś?
W tej szarej strefie znajduje się np. czyjaś mama z cukrzycą, która pracuje w urzędzie pocztowym. Bardzo mnie cieszy, że prawo chroni takie osoby przed mevico i że mevico musi nosić nawet symboliczny namordnik, żeby nie pluć tej pani na blat.
I jak mevico nie chce nosić namordnika, to niech mevico płaci.
- SARS-CoV-2 jest nowym patogenem, wywołującym w ciężkich postaciach ARDS
- W lekkich postaciach, ciągle jest w stanie wywołać powikłania, jak zespół przewlekłego zmęczenia, wielonarządowe stany zapalne,
- nie jest przebadane to, jak koinfekcje wpływają na ciężkość przechorowania COVID-19
- większość populacji jest ciągle immunologicznie naiwna, nie licząc ekspozycji na HCoV: 229E, OC43, NL63 i HKU1
- są doniesienia o postaciach neurologicznych choroby, również zostawiających długotrwałe ślady.
- nie mamy dalej skutecznego protokołu leczenia
- nie mamy szczepionki
^ czy cokolwiek z tego zapala u Ciebie lampkę alarmową? Wypowiadasz się na temat wirusa z dużą dozą pewności. Takiej pewności nie widzę za bardzo nawet wśród ekspertów. Np. nie wiem... chociażby jakie obciążenie dla opieki zdrowotnej mogą w przyszłości mieć tacy ozdrowieńcy? Bo póki co, porównujesz ciągle COVID-19 do grypy, najlepiej poznanego wirusa świata, na którego są sezonowe szczepienia i na który sezonowo mamy ekspozycję od tysięcy lat. Odporność nieswoista? Receptory TLR? Cokolwiek? Żeby nie było, nie bagatelizuję grypy! Dryft genetyczny, straszna sprawa. Wcale nie jest powiedziane, że kiedyś nie będziemy mieli globalnego problemu właśnie z powodu grypy.
Ostatecznie jednak, może się okazać, że za rok antymaseczkowcy wbiją tu i powiedzą: "Minas tumanie, żeś tak straszył, alarmował, a wielkie g* było". No cóż, jest to ofiara, jaką jestem w stanie ponieść :D.
A jeśli będzie na odwrót, to "oj tam oj tam, tak być musiało".
No ale na grypę się w ten sposób nie testuje, i przez to, moim skromnym zdaniem, nie mamy pandemii grypy.
Oczywiście, że statystyki zachorowań na grypę są prowadzone. Nie ma jednak takiego śledzenia przypadków grypowych, jak w wypadku COVID-19, bo naukowcy zgadzają się, jak ważna w kontroli dynamiki zachorowań jest metoda śledzenia kontaktów i testowanie. Na pewno jakaś część zachorowań ujęta w statystykach, związana jest z testowaniem ognisk i to nie ulega wątpliwości, że jest tu bias, ale zapomniałeś, jakie były powody rozpoczęcia testowania ognisk. Zaczęło się od tego, że jakiś znacznie większy odsetek ludzi, niż powinien, zaczął zgłaszać się do szpitali z ciężką postacią zapalenia płuc.
Nie, odnosiłem sie wyłącznie do Twoich tez odnośnie tego, że na świeżym powietrzu łatwiej jest o 2 metry dystansu niż w biedronce. Na świeżym powietrzu mogą zdarzyć się sytuacje, że niechcący zbliżysz się do kogoś na odległość mniejszą niż dwa metry, w mniejszym stopniu niż w sklepie, ale mogę, i narażasz taką osobę na zakażenie, stąd zapewne w wielu miejscach jest obowiązek noszenia maseczek na świeżym powietrzu, aby zredukować liczbę zakażonych. Maseczki w parkach miało bardzo dużo sensu, bo dużo łatwiej udowodnić komuś, że nie ma maseczki, niż, że siedzi ze znajomymi na ławce w odległości mniejszej niż 2 metry.
Ależ nie zrozum mnie źle! Jeśli jedynym sposobem na to, by wyegzekwować na populacji zakrywanie twarzy w pomieszczeniach jest przywalanie kar każdemu, kto nie nosi maseczki ZAWSZE na zewnątrz, to ja jestem jak najbardziej za!
Karać, zabraniać, penalizować. To nie ja się martwię o swoje okulary. Udałoby się jednak tego uniknąć, gdyby ci myślący samodzielnie, robili to bez pomijania procesu przyswajania wiedzy. Albo jeśli nawet nie uniknąć, to odwlec w czasie. Po prostu strategia negowania i ignorowania epidemii oraz drobnych ograniczeń działa na to, że później będzie zdziwko, jeśli rząd przypierdzieli surowe ograniczenia, jeśli coś złego się stanie :). A ostro nie wypowiadam się na ten temat dlatego, że jednak wchodząc do takiej Biedry, czy Żabki, mam szczęście widzieć, że z 90% ludzi te maski nosi, całkiem spory odsetek poprawnie, ale fakt - może to jest specyfika mojej dzielnicy.
Trochę materiału źródłowego Cię ominęło. Było już z kilkadziesiąt publikacji na temat źródeł zarażenia, wypowiadał się także o tym profesor Simon, dr Grzesiowski i inni (wirus nie spadnie z drzewa). Wyjście na spacer jest czynnością o niskim ryzyku, dopóki nie pchamy się w miejsca zatłoczone, jak np. koncerty, protesty, mecze itd. Oczywiście, że mam przy sobie maseczkę zawsze i oczywiście, że w sytuacjach, gdy przechodzę przez zatłoczone miejsca - a zdarza się to rzadko - zakładam ją nawet na zewnątrz, nawet jeśli ryzyko jest jest minimalne. Próbuję Ci przekazać, że owszem, nie da się całkowicie wyeliminować ryzyka zakażeń na zewnątrz, choć ma to bardzo mało istotne przełożenie na rozwój pandemii. Noszenie kagańca wewnątrz za to robi różnicę i mieć realny wpływ na rozwój pandemii i dynamikę zachorowań.
Zresztą co za problem, żebyś doczytał.
Nówesia sprzed 20 dni:
https://www.medrxiv.org/content/10.1101/2020.09.04.20188417v2.full.pdf
+ kilka na dokładkę, nieco bardziej ogólnych.
https://mmrjournal.biomedcentral.com/articles/10.1186/s40779-020-00240-0
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7293495/
Ok, ale co Cię w takim razie różni od tych złych ludzi nie chcących nosić maseczki
Lepsze zrozumienie etiologii choroby. Zajmuję się zawodowo chorobami zakaźnymi i słucham ekspertów, na których się powołujesz.
Przecież tamci robią dokładnie to samo, też stosują się tylko do tych zaleceń naukowców, które odpowiadają ich poglądom.
"Tamci" potrzebują jasnych komunikatów. A najlepiej chwycenia za mordę. Dopóki maseczki trzeba było nosić wszędzie, bo sypały się mandaty, to faktycznie - widziałem, że były karnie noszone w sklepach, w pomieszczeniach itd. Pierwszego dnia, gdy ograniczono obowiązek ich zakładania na zewnątrz i nadal wymagano zakładania w pomieszczeniach, jakiś tam odsetek ludzi zaczął mieć to gdzieś. Owszem, nie bez winy są tu politycy, brak dobrej kampanii informacyjnej, ale cóż. No mercy for fools.
Ja bym oczywiście PREFEROWAŁ, gdyby ludzie sami dbali o otoczenie i mieli świadomość, jak ważna jest maseczka w pomieszczeniu, żeby wybierali ufność w naukę, ale jeśli tak jak mówisz - trzeba im zakładać kaganiec i trzymać krótko na postronku, to nie mówię nie. Po prostu trochę smutno tak... i tyle.
Ciekawa teza. Z tego co ja słyszałem w tv, to większość ekspertów zalecało lockdown.
A coś sprzed marca? Na temat przygotowań, jakie należy zrobić na wypadek pandemii nowego wirusa układu oddechowego trąbiono od wielu lat i skoro nikt nie podszedł do tego poważnie, nie licząc kilku pomniejszych krajów azjatyckich, jak Singapur, to globalny lockdown był w tamtym czasie jedynym rozsądnym wyjściem. Chwaliłem zresztą nawet ten nasz pożal się rząd, że zadziałał wtedy sprawnie. Staram się patrzeć na problem holistycznie i jeśli egzekwowanie dyscypliny wśród ludzi jest czymś, co odwoła kolejny lockdown, to jestem za.
Raz powołujesz się na ludzi nauki, których zasadniczo masz przecież oficjalnie gdzieś, bo Ci okulary parują, a raz na "Twoją opinię", w zależności od tego, gdzie ci semantyka pozwala
Na ludzi nauki powołuje się wyłącznie w Twoim kontekście, bo to Ty sugerujesz, że należy robić to co mówią naukowcy. Ja mam do tego inne podejście. Nie słucham naukowców, tylko sam wyciągam wnioski z badań i danych do których mam dostęp.
W tej szarej strefie znajduje się np. czyjaś mama z cukrzycą, która pracuje w urzędzie pocztowym. Bardzo mnie cieszy, że prawo chroni takie osoby przed mevico i że mevico musi nosić nawet symboliczny namordnik, żeby nie pluć tej pani na blat.
Ależ oczywiście masz prawo się z tego powodu cieszyć, masz prawo mieć własne zdanie, tak jak ja mam prawo mieć własne, i tak jak jakiś pan Kowalski, który żyje całe życie w piwnicy bo boi się wirusów, ma prawo uważać mnie i Ciebie za osoby szalone, które mają gdzieś życie swoje i innych.
czy cokolwiek z tego zapala u Ciebie lampkę alarmową?
Oczywiście, dlatego, jak już wspomniałem wcześniej, staram się unikać zarażenia koronawirusem, grypą i każdym innym wirusem, który może powodować śmierć i upadek na zdrowiu. Poza tym, duża część rzeczy, które wymieniłeś są, z tego co wiem, jedynie teoriami naukowców nie mającymi oparcia w rzetelnych badaniach, a przynajmniej ja żadnych nie znalazłem śledząc temat na bieżąco.
Wypowiadasz się na temat wirusa z dużą dozą pewności. Takiej pewności nie widzę za bardzo nawet wśród ekspertów.
Wręcz przeciwnie, ja uważam, że na temat tego wirusa nie wiadomo praktyczni nic, ani ja nie wiem, ani eksperci, ale to nie ja siedzę w tv i wypowiadam tezy, które są tylko teoriami, a w zasadzie poglądami ekspertów, przedstawiając to jako fakty.
Bo póki co, porównujesz ciągle COVID-19 do grypy, najlepiej poznanego wirusa świata, na którego są sezonowe szczepienia i na który sezonowo mamy ekspozycję od tysięcy lat.
Absolutnie nie. Mówię o grypie tylko w kontekście tego, że chronię sie i innych przed koronawiruesm, grypą i innymi wirusami. Wbrew temu co mówią naukowcy, uważam, że absolutnie nie da się porównywać grypy z koronawirusem m.in. dlatego, że nie testuje się prawie w ogóle laboratoryjnie na obecność wirusa grypy w przeciwieństwie do koronawirusa, więc jakiekolwiek porównania, choćby śmiertelności grypy z koronawirusem, nie mają sensu bo nie wiadomo ilu z oficjalnie chorych na grypę, faktycznie grypę miało, a nie było to po prostu podejrzenie lekarza, który sobie wpisał "grypa" w kartę zdrowia.
Trochę materiału źródłowego Cię ominęło. Było już z kilkadziesiąt publikacji na temat źródeł zarażenia, wypowiadał się także o tym profesor Simon, dr Grzesiowski i inni (wirus nie spadnie z drzewa).
Nic mnie nie ominęło, doskonale znam tych lekarzy i wiem co mówią. Słuchać się tego nie daje, jak mówią, że ktoś zaraził się na weselu, bez jakichkolwiek dowodów na te tezy. Taka jest właśnie różnica między mną a lekarzami, oni nie mając dowodów mówią, że jest tak i tak, a ja mówię, że nie wiadomo jak było.
Lepsze zrozumienie etiologii choroby. Zajmuję się zawodowo chorobami zakaźnymi i słucham ekspertów, na których się powołujesz.
To samo zapewne powiedziałaby osoba, które w ogóle nie nosi maseczki. Chyba jesteś świadomy, że każdy kto jest przekonany o swojej słuszności, uwaza, że ma lepsze zrozumienie tematu od osoby, z którą się nie zgadza. Łączy was jedno, Ty i oni robicie to co wam akurat pasuje, słuchacie lekarzy, którzy mają takie same zdanie na temat wirusa jak Wy.
Ja bym oczywiście PREFEROWAŁ, gdyby ludzie sami dbali o otoczenie i mieli świadomość, jak ważna jest maseczka w pomieszczeniu, żeby wybierali ufność w naukę
Co to jest ufność w naukę? Załóżmy, że mamy dziś 10 kwietnia, większość świata wprowadza lockdown, oprócz kilku stanów w stanach, szwecji, białorusi i pewnie coś jeszcze. Czy ufność w naukę oznacza słuchanie się wirusologów ze szwecji czy z kraju, w którym doradzono wprowadzenie lockdownu bazując na ówczesnym stanie wiedzy na temat wirusa?
Chciałbym kiedyś zrozumieć, dlaczego ludzie lubią sobie szkodzić własną ignorancją i dumą.
Powinno się zrobić segregację na całym świecie, ci co noszą maseczki i noszą je poprawnie zostają a ci co nie noszą to wypad. Zrobić im jakieś oddzielne państwo, otoczyć murem i ich tam zostawić.
No co wy, maseczka to przecież jest kaganiec. Tak na fejsbuku piszą
Ważne, ze nie trzeba w przestrzeni otwartej, wiec poza spotkaniami z klientami w firmach i sklepach skoro nie muszę, to nie mam zamiaru.
Takie wątki dobrze pokazują, jak wygląda mentalna kondycja polskiego (i nie tylko) społeczeństwa.
Przychodzi facet. (BTW, dzięki, Drackulo). Mówi do rzeczy. Fakty. Badania. Nauka. I, co ważne, wskazuje na niezwykle istotny fakt: aby odnieść sukces, konieczne jest WSPÓLNE działanie.
A potem przychodzi kilku innych. I mają w dupie fakty, badania, naukę. Bo mają opinię. Swoją. A więc najsłuszniejszą. I, zgodnie z podstawowymi założeniami wiejskiej/miejskiej mądrości, nie widzą sensu we wspólnym działaniu: bo skoro inni nie robią tego, co trzeba, ja również nie muszę (a nawet: nie powinienem).
Błędne koło. Opinie przesłaniają fakty. I co nam zrobicie, laboratoryjne naiwniaki w okularkach?
Dziś robiąc zakupy usłyszałem że:
- wirusa nie ma bo go nie widać
- pandemia to spisek mający na celu przymusić społeczeństwo do szczepień, przy pomocy których mają zostać wprowadzone czipy, dzięki którym z kolei stracimy wolność wyboru i dzięki którym będą mogli sterować społeczeństwem
Poznań, Polska 2020 jakby ktoś pytał.
Bukary -> Ja juz straciłem nadzieję dla tego społeczeństwa. Chwalenie się swoją ignorancją i głupotą stało się wręcz narodowa cechą, tak samo jak zwalanie konsekwencji swojego postępowania na innych. Wszyscy wokół idą do przodu, tylko my coraz bardziej cofamy się w rozwoju, w tym tempie za parędziesiąt lat będziemy turystycznym skansenem w środku Europy... Jeśli nie zostaniemy wcześniej jakimś protektoratem, gdzie dopiero jakiś władca weźmie nasz za mordę i ustawi do pionu...
Zawsze będzie istnieć grupa idiotów którzy mają prawo własnej opinii, oni znowu będą swoją opinią a co najgorsze ideą zarażać innych ludzi. Głupota rozprzestrzenia się jak wirus. Już spotkałem się nawet z teorią że Corona jest wirusem od obcych mającym na celu osłabienie światowej gospodarki przed atakiem.
Dla wolaków wolność oznacza "mam wszystko w dupie i robię co chcę". Żadnego wspólnego działa, coś takiego jak dobro wspólne nie istnieje, świat się kończy na czubku własnego nosa. A wszelka nauka to przecież lewacki wymysł.
Jaki przesiew ludzi, którzy nie tyle co nie dbają o swoje zdrowie, a narażają innych.
GDZIE wy do cholerki jasnej znaleźliście te informacje na temat "fałszywej pandemii" albo o tym, że ktoś próbuje na tym zarobić (no tutaj to już czasami pękam ze śmiechu)?
Ktoś w końcu przedstawi jakieś jasne dowody? Czy nadal będziecie wysyłali jakieś wideo z Youtube, gdzie jakiś koleś siedzi przed kamerką, podaje się za doktora/profesora i bez żadnych DOWODÓW FIZYCZNYCH gada, że nic nie ma. To tak jak z płaskoziemcami i rycerzami 5G.
Jak któryś z tych ignorantów nie daj boże się zarazi (czego nie życzę nikomu..jeszcze) to bardzo bym chciał żeby za swoje leczenie płacił z własnej kieszeni, a nie bo opłaca składki w pracy to mu się leczenie należy. Nie, nie kolego. Narażasz świadomie innych to płać za leczenie. Migiem zaczęliby nosić maseczki jak trzeba i może zaczęliby przestrzegać pewnych norm w społeczeństwie.
I jeszcze te wszechobecne karyny i seby, którzy chwalą się jak to oni "WIDZĄ PRAWDĘ", bo nie ma żadnego wirusa, pandemia to ściema i nie będą nosili maseczek bo "W KONSTYTUCJI NIE MA TAK. TAK NIE MOŻNA NAKAZYWAĆ".
Jaśnie oświeceni kurde faja...
Skoro pytasz to wkeję Ci kilka które pamiętam gdzie znaleźć i to nie jest tak że kilka filmów krąży, tego jest naprawdę sporo:
https://www.bitchute.com/video/6zBOr9d0gDUq/
https://www.youtube.com/watch?v=ode2P2x095g
https://www.cda.pl/video/5639531fc
Te są ciekawe, bo też jest masa takich debilnych filmów gdzie nie ma nic konkretnego powiedziane. W tych powyżej masz fakty mieszane z opiniami. Ja oglądam wszystko od teorii po tvn, bo mam czas. Zawsze warto znać więcej perspektyw.
gwoli scislosci, nie pracuje z Covidem, pracuje w sektorze gdzie BHP jest bardzo powaznie traktowane i wymagania ochronne drog oddechowych sa dosc wysokie.
takze, jesli wprowadzam nowy produkt do produkcji to musze miec pewnosc ze ryzyko zwiazane z nim jest odpowiednio oszacowane oraz zostaly zapewnione srodki zapobiegawcze wszedzie tam gdzie istnieje taka potrzeba.
Pandemia nie jest ściemą, ale jest rozdmuchana, i wykorzystywana w celach politycznych. O tym że niektóre metody walki z nią zrobiły więcej krzywdy niż sam wirus już nie wspominając.
Dobry wątek, teraz wiem kto jest upośledzony umysłowo
W Polsce jak w średniowieczu, ostatnio negowanie nauki i "chłopski rozum" stały się bardzo popularne, duża zasługa szurów z konfederacji
Wszystko jest prawdą poza jednym - ilością zarażonych. Nikt mi nie wmówi, że dziwnym zbiegiem okoliczności akurat pierwszego dnia kalendarzowej jesieni przekroczyło 1000 zarażonych na dzień. Cholera. Tu mi jedzie czołg.
Powodem są szczepienia na grypę, jeśli w danym przykładowym DPS były co roku robione takie szczepienia to wszyscy nagle byli chorzy w przeciągu tygodnia. Teraz masa osób się szczepiła, stąd takie wyniki. Ale teraz najlepiej wszystko przypisać jednej prawdziwej i jedynej chorobie: COVID-19.
Nie ma aż takich zbiegów okoliczności. Gdyby to byl choćby przedostatni dzień lata, to bym uwierzył, ale cholera, ponad 1000 akurat pierwszy dzień jesieni. Serio?
No ale wciąż nie wyjaśniłeś, Hydro, jaka jest według ciebie prawdziwa przyczyna takiego stanu rzeczy.
Rezort, nie do końca rozumiem: szczepienia na grypę wywołały koronawirusa (stwierdzonego wskutek testów)?
Po prostu ta ilość podawana w mediach jest nieprawdziwa. Koniec kropka. Wszystko inne jest jak najbardziej prawdziwe.
Zawyżona. Dobrze, że choć u mnie nie trzeba będzie nosić maseczek od nastepnego tygodnia.
Pytaj znawców,l i tych, co to podają, jaki mają w tym cel, a nie mnie. ;)
Skoro nie potrafisz odpowiedzieć na to pytanie, cała twoja teoria o zawyżaniu legła w gruzach.
Nie , nie legła. Chcesz moją teorię? Ok - wywołana panika, która wieeeeelu jest na rękę. Hajs misi się zgadzać. Resztę sobie powiedz sam
Rządowi jest na rękę zawyżanie liczby chorych?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni koło Witebska na Białorusi spadł meteoryt?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni w trakcie spotkania europejskich monarchów i książąt, zwołanego z inicjatywy króla Kazimierza III Wielkiego, odbyła się uczta u Wierzynka?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni wybuchły w Nowym Orleanie zamieszki na tle rasowym?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni w Bogocie założono Narodowy Uniwersytet Kolumbii?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni Eddie Collins został jedynym graczem w historii ligi, który dwukrotnie zaliczył sześć baz w czasie jednej gry?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni wybuch w kopalni w Dawson zabił 263 osoby?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni Bob Dylan zagrał w Carnegie Hall?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni lądownik Surveyor 2 rozbija się na Księżycu?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni Henry Kissinger został zaprzysiężony jako pierwszy żydowski Sekretarz Stanu?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni premierę miały "Aniołki Charliego"?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni John Lennon i Yoko Ono podpisali kontrakt z Geffen Records?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni indeks Dow Jones miał rekordowe notowania?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni we Francji zginęły w czasie burzy 34 osoby?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni założono Niezależne Zrzeszenie Studentów?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni Elton John wypuścił "Candle in the Wind"?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni CERN ogłosił odkrycie cząsteczek poruszających się z prędkością większą od prędkości światła?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni papież Franciszek wylądował na amerykańskiej ziemi?
Czy to przypadek, że pierwszego dnia kalendarzowej jesieni prezydent Trump przyznał, że rozmawiał z prezydentem Ukrainy o synu swojego rywala politycznego?
Rządowi jest na rękę zawyżanie liczby chorych?
Zdecydowanie
Reszty nie ma co kombinować, bo zadna z tych rzeczy fizycznie przed tymi wydarzeniami nie miała jakby mieć teorii spiskowych, bo takie rzeczy nie da sie przewidziec. Covid to temat, który każdy zna i który jest walkowany od miesiecy codziennie podając inne liczby. Wiec pytania porównawcze z dupy.
Nikt mi nie wmówi, że dziwnym zbiegiem okoliczności akurat pierwszego dnia kalendarzowej jesieni przekroczyło 1000 zarażonych na dzień. Cholera. Tu mi jedzie czołg.
Nikt mi nie wmówi, że dziwnym zbiegiem okoliczności akurat w 86 rocznicę utworzenia Stronnictwa Wielkiej Polski miał miejsce pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce. Cholera. Tu mi jedzie czołg.
H:Rządowi jest na rękę zawyżanie liczby chorych? Zdecydowanie
B: A jaki jest cel zawyżania liczby chorych?
H: Pytaj znawców,l i tych, co to podają, jaki mają w tym cel, a nie mnie. ;)
Hydro2 jest foliarzem? Zdecydowanie.
Namawiałem kogoś do nie noszenia maseczek? O synu, poćwicz czytanie ze zrozumieniem
"Nie , nie legła. Chcesz moją teorię? Ok - wywołana panika, która wieeeeelu jest na rękę. Hajs misi się zgadzać. Resztę sobie powiedz sam"
Legła. Hajs owszem - zgadza się. Covid czy nie Covid. Ale nikt nie wywołuje kryzysów, żeby zgadzał się jeszcze bardziej. Status quo jest statusem quo właśnie dlatego, że jest bardzo funkcjonalny w kontekście zgadzania się hajsu. Nikt, komu hajs się zgadza, nie będzie kołysał łódką światowej gospodarki. A jak komuś hajs się nie zgadza, to znaczy, że jest za krótki w żółtych uszach, żeby zakołysać.
Tylko gdybym choć słyszał o kimkolwiek, kto zna kogokolwiek z Covidem i ma jakiekolwiek objawy, a tu ni w ząb ni w oko. Ma tyle osób powinienem znać chociaż jedną.
Noszę maseczki jednorazowe, zwykłe bawełniane ew. komin z mikrofibry. Nie powinno się bez nich wychodzić z domu.
Btw: jak rozpoznać czy wkłady do maski MP-4 są bez azbestu, na opakowaniu nic nie widać.
Wy potrzebujecie aż 4 wątków do jednej dyskusji na temat noszenia maseczek? To takie trochę... no bez większego sensu, byle wywołać gównoburzę.
Świat się kończy - pierwszy post, pod którym się podpisuję wszystkim, co mam
Jak Hydro daje plusa to można już umrzeć.
a co p-p-pawelku nie masz z czym leciec poskarzyc sie do watku o lamaniu regulaminu? biedaku, przyszedles jednak tutaj spuscic nic nie wnoszacego posta.
czekam aż komuś zarzucisz chorobę psychiczną a podstawie swojego "widzimisię"
To taka z ciebie kapusta?
w Polsce ludzie lubia sobie wycierac buzie patriotyzmem.
Patriotyzm (łac. patria – ojczyzna, gr. patriotes) – postawa szacunku, umiłowania i oddania własnej ojczyźnie oraz chęci ponoszenia za nią ofiar i gotowości do jej obrony. Charakteryzuje się przedkładaniem celów ważnych dla ojczyzny nad osobiste, gotowością do pracy dla jej dobra i w razie potrzeby, poświęcenia dla niej własnego zdrowia lub nawet życia. Patriotyzm to również umiłowanie i pielęgnowanie narodowej tradycji, kultury czy języka. Oparty jest na poczuciu więzi społecznej, wspólnoty kulturowej oraz solidarności z własnym narodem i społecznością.
I wyglada na to ze dla tych co najglosniej krzycza o patriotyzmie to tylko pusty frazes. Ojczyzna to takze my, Polacy jako spolecznosc a tu widac ze dla wielu to niewielke posiwecenie jakim jest noszenie maseczki, dla zdrowia tej spolecznosci jest wysilkiem ponad sily.
I teraz powiedzcie mi, czy tacy patrioci pojda sie bic za ojczyzne kiedy potrzeba bedzie? Czy tacy ludzie pojda ratowac innych w razie bardziej namacalnej katastrofy?
Nie sadze, pierwsi podkula ogon i beda plakac o pomoc :/
Ehh ostatni mój post w tym wątku, widzę że tzw. "inteligencja"' tego forum musi się dowartościować, poklepać po pleckach, i za wszelką cenę pokazać, że są mądrzejsi i lepsi od reszty tych ignorantów, mentalnej hołoty czy pseudo patriotów. No dobrze, wasze zdanie na ten męczący już temat jest jasne, i nie trafia do was inny punkt widzenia, i vice versa. Nie rozumiem więc sensu w pisaniu kolejnego już tego samego tematu i powielania tego samego zdania, no chyba że to kółko wzajemnej adoracji, dobrze że możecie obrażać i wylewać swoje mądrości, jedynie na forum ;)
No proszę. Ja tu widzę jakieś skrywany kompleks niższości. Chcesz o tym pogadać?
Sir tajwan.
+1 od Porannego.
CO2 to jedno, a tlen, o którym nikt nie wspomniał to drugie. Skoro maski są takie zdrowe, to co powiecie na mój przypadek? Oto fragment mojego posta z innego wątku:
"No cóż, ja podczas podjeżdżania pod górkę z maską na nosie, pod którą wcześniej podjeżdżałem setki razy bez problemu (czasem tylko nogi lekko bolały) nagle poczułem się bardzo słabo i miałem problemy ze złapaniem oddechu. Poczułem się lepiej dopiero, jak zdjąłem ten syf."
Nikt mi nie wmówi, że maski w jakikolwiek sposób pomagają, nie mówiąc już o gadaniu, że są zdrowe.
PS. Nie na to jak porównywać maskę z wieloma filtrami do tych szmat, które wcisnął ludziom Szumowski. Brawo ty.
Najpierw gadasz, że maska zatrzymuje CO2... a teraz, że ciężko w masce uprawiać aktywność fizyczną.
No co ty?
Ja zawsze mówiłem o jednym i drugim. Nawet o moim niemiłym doświadczeniu z jazdą na rowerze w masce wspominałem już kilka razy.
Czasem mam wrażenie że ty masz ze 12 lat... A po co geniuszu jeździłeś na rowerze w masce?
Ryokosha ejno, jazda w masce nie jest takim zlym pomyslem, akurat sporo smiecia z powietrza wylapuje, szczegolnie na przelomie wiosny i lata.
Ale pisanie ze nie pozwala mu oddychac to taki sam fakt jak wklesla ziemia :)
Oczywiscie pomijam mozliwosc ze ta jego maska od marca moze juz tak byc zasyfiona ze faktycznie blokuje przeplyw powietrza :p
Czasem mam wrażenie że ty masz ze 12 lat... A po co geniuszu jeździłeś na rowerze w masce?
Może dlatego geniuszu, że wcześniej był nakaz noszenia maski wszędzie bez względu na okoliczności?
Oczywiscie pomijam mozliwosc ze ta jego maska od marca moze juz tak byc zasyfiona ze faktycznie blokuje przeplyw powietrza :p
To było na początku, gdzieś ok. kwietnia. A maska była czysta. Także pocisk ci nie wyszedł.
Ja zawsze mówiłem o jednym i drugim.
No i jedno, i drugie jest dosyć zabawne. Pierwsze - nieprawdziwe. Drugie - idiotyczne.
Po jaką cholerę uprawiasz aktywność fizyczną w masce? Przecież to normalne, że gorzej ci będzie znieść wysiłek z częściowo zasłoniętymi ustami i nosem? I jak się ma tego rodzaju skrajna sytuacja do noszenia maski w sklepie czy w urzędzie?
Po jaką cholerę uprawiasz aktywność fizyczną w masce?
Bo na początku, kiedy sam miałem podobne zdanie do was nasz genialny rząd kazał nosić maski bez względu na miejsce i okoliczności. Po tej niemiłej przygodzie więcej w tym syfie nie jechałem.
nasz genialny rząd kazał nosić maski bez względu na miejsce i okoliczności
No ale trzeba zachować czasem odrobinę zdrowego rozsądku. Po prostu nie podejmuje się dużego wysiłku fizycznego z maską na twarzy. Ale to wcale nie znaczy, że nakaz noszenia masek w określonych sytuacjach jest idiotyczny.
Dharxen w kwietniu i maju podczas jazdy miałeś mieć zasłoniętą twarz a nie obligo maseczkę. Wystarczył szal albo komin i nie było problemu.
Drackula jeżdżę cały rok do pracy i w związku ze smogiem (szczególnie w sezonie grzewczym) rok temu interesowałem się czy nie kupić specjalną maseczkę, ale w kilku artykułach pisali że podczas jazdy na rowerze lepiej bez maski bo następuje lepsza wymiana powietrza w płucach (czy jakoś tak) i w organizmie zostaje mniej szkodliwych substancji niż podczas spaceru w mieście. Ale czy to prawda to nie wiem, bo nie jestem specjalistą i nie wgłębiałem się w temat.
No ale trzeba zachować czasem odrobinę zdrowego rozsądku. Po prostu nie podejmuje się dużego wysiłku fizycznego z maską na twarzy. Ale to wcale nie znaczy, że nakaz noszenia masek w określonych sytuacjach jest idiotyczny.
Tamta sytuacja była właśnie punktem zwrotnym i niedługo potem moje zdanie na temat tego wszystkiego zmieniło się o 180 stopni.
Dharxen w kwietniu i maju podczas jazdy miałeś mieć zasłoniętą twarz a nie obligo maseczkę. Wystarczył szal albo komin i nie było problemu.
Tak, wiem o tym, ale akurat ja jechałem w masce.
Maska w której jechał
No właśnie problem polega na tym, że jechałem w dokładnie takiej samej masce, jakiej większość ludzi na co dzień używa.
Maski maseczkami, a u mojej żony w przedszkolu pojawił się kolejny pacjent, który przyszedł po dziecko czekając w międzyczasie na wynik testu, bo ma ku temu powody (czyt. objawy). Pierwszy (jak się okazało pozytywny) też posłał i odebrał dziecko osobiście.
Serio, ludzie mają aż tak bardzo w dupie innych ludzi?
tak, w polsce ludzie maja gdzies innych do momentu jak problem nie bedzie bezpośrednio ich dotyczyl
Ja, pomimo, że szmaty mam w poważaniu, to dziecka nawet z minimalnymi objawami przeziębienia czy innej infekcji do przedszkola nie poślę. Tylko, że robiłem tak też przed koroną, więc nadal mam takie podejście. Dziecko z objawami infekcji, albo z innymi problemami, a tak mam teraz, bo młody ma problemy jelitowe, nie idzie do przedszkola. Bo oprócz korony, są jeszcze rota, meningo, pnemo i inne -koki.
tak, w polsce ludzie maja gdzies innych do momentu jak problem nie bedzie bezpośrednio ich dotyczyl
Tak, oczywiście tylko w Polsce, cywilizowane społeczeństwo na zachodzie jest inne dlatego w takiej Francji masz tylko po 10k zachorowań dziennie a nie aż 1000 jak w tej biednej Polsce.
Czemu w sejmie posłowie nie noszą maseczek, które sami nakazali nosić społeczeństwu?
Ale przecież to takie niebezpieczne jest, a politycy widzą się z wieloma osobami a potem idą do sejmu.
To pikietuj pod sejmem w tej sprawie. A w międzyczasie noś maseczki, nie dlatego że ktoś ci każe, ale z troski o innych ludzi
Nosze z troski o mój portfel. I narażam się na na tego wirusa i na inne problemy zdrowotne zakładając maskę. Czemu w sejmie nikt nie nosi? Nie troszczą się o ludzi?
Brawo za wątek i wiele merytorycznych postów.
Jak wiadomo - są ludzie i parapety.
Czekaj czekaj, z tej tabelki wynika, ze gęsto tkana bawełna (TPI to ilość nici wątku na cal?) jest tak samo skuteczna jak maski chirurgiczne... To po co byłą ta cała afera z dostępnością maseczek. skoro można pociąć złożoną raz pościel z Ikei (ta lepsza ma chyba 300 TPI)?
I zapytam jako laik - jak to możliwe, że nawet bawełna filtruje cząsteczki o wielkości poniżej 300 nm, czyli 0,3 um, czyli tego wirusa, skoro nawet lekko rozciągnięta uwidacznia pod światło otwory pomiędzy nićmi tkaniny? OK, ruchy Browna, ale to ma aż takie znaczenie?
No i wiem, że fotony są sporo mniejsze niż to 0,3 um... :D
ja mam w domu posciel 600tke i nowa tkanina jest zdecydowanie grubsza niz popularne sklepowe maseczki. Efektywnosc bawelny wynika tez z tego ze wlokno nie jest sliskie. Postrzepione wlokno bardzo skutecznie zatrzymuje czasteczki. Taka sama tkanina z syntetyka nie bedzie mial dobrej filtracji.
Prosze, noscie maseczki!
Szkoda że tak późno(opóźniony zapłon) xD Może gdy by wcześniej to uratowałbyś o wiele więcej istnień, być może. Ale lepiej późno niż w cale, wątek na + Szkoda że nie zrobią programu na Polsacie który trochę by do edukował ludzi to nie, wolą pokazać jakiś kolejny głupi program rozrywkowy, aż się nóż w kieszeni otwiera.
Maseczki maseczkami, ale co hasłem z początków covida: "zostań w domu" Teraz zamiast tego widzę spoty: "idź do kina"
I dlaczego podana w takim artykule skuteczność masek FPP2 i 3 jest tak niska? Dolny zakres to 0,3 um, podczas gdy z twojej tabelki wynika, ze filtrują one nawet cząsteczki mniejsze.
Mogę założyć, że jesteś rzetelniejszym źródłem informacji niż tabloid, ale zapytać muszę :D
No i jeszcze jedno - jeśli chciałbym się ograniczyć do zwykłej szmaty, to gdzie kupię taką z tkaniny o gęstym slocie i w dodatku z dobrym drucikiem/taśmą?
Wiesz, że praktycznie nikt w autobusie/sklepie nie ma tych maseczek dobrze dopasowanych, nawet jeśli znajdują się na nosie?
owszem beda one filtrowaly mniejsze czasteczki jednak mniej efektywnie. standardem dla testow N95 jest 0.3 mikrona i dla takich czasteczek certyfikowany test jest robiony. Inna kwesta to jak do produkcji podchodzi wytworca, bo testowane zazwyczaj sa tylko partie potrzebne dla certyfikatu a potem w takich Chinach juz raczej nikt sie nie bawi w kontrolne badania.
Mozliwe, ze "pisarz" spisal liczby z karteczki, ktora akurat byla dolaczona do maseczki. Wiekszosc maseczek sprzedawanych na allegro lub ebayu to sa przeciwpylowki a opisy to juz czesto wesola tworczosc sprzedajacego. Jak bede mial jutro czas to zerkne do normy N95 i potwierdze wartosci.
ok, na szybko znalazlem:
Obecny standard NIOSH w dokumencie CFR 42 Section 84.181 podaje 0.3 mikrona jako czasteczke badawcza. Jest ona nazywana MPPS (most penetrating particle size), po polsku chyba nie ma tlumaczenia i jest to po prostu nazywane sprawnoscia filtra. MPPS jest ustalana dla zakresu filtrujacego, w tym przypadku 0.1-0.6 mikrona.
Ogolny zarys doskumentu po angielksu pod linkiem.
https://www.cdc.gov/niosh/npptl/topics/respirators/pt84abs2.html
0.3 mikrona jest wielkosci zbadana i przeanalizowana w wielu pracach naukowych, dlatego sluzy jako standardowa wielkosc. Przyklad takiego artykulu:
Balazy, A., Toivola, M., Reponen, T., Podgorski, A., Zimmer, A., and Grinshpun, S.A.
(2006) “Manikin-based performance evaluation of N95 filtering-facepiece
respirators challenged with nanoparticles”. Ann Occup Hyg. 50(3): 259-269.
Opieram sie na amerykanskich standardach bo o ile sie nie myle, to w tym zakresie tematycznym one wyznaczaja trendy (jesli tak to mozna nazwac).
Tekst udostępniany na Fejsie, ponad 15tys lajków, ponad 4 tys komentarzy, niemal wszystkie wyrażające poparcie dla tekstu. Poniżej wklejam całość
Damian Garlicki, ratownik medyczny z Piły. "Jestem wolnym człowiekiem, nie pozwolę się zniewolić. FB pewnie zablokuje mój wpis kto inny zapuka do moich drzwi.
Ale do sedna sprawy. Zaczynam:
Ostatnio widziałem pożar ale bez dymu , ognia i temperatury. Miałem pacjenta ze złamaną nogą ale nie było bólu, pęknięcia, deformacji itp. Widziałem człowieka chorego, który miał katar ale nic z nosa nie wypływało. Miałem pacjenta z raną szarpaną, zniszczonymi naczyniami ale nie było widoku czerwonej krwi, bólu, uszkodzonych tkanek.
„Musiałem jednak mówić im że jest krew, że jest ból, że jest ogień itd., mimo, że tego nie widzieli i nie czuli. Ale im wmówiłem, że jest.”
Widziałem bezmyślność lekarzy na SOR-ach I NAS pozostałych medyków, którzy wszędzie widzieli Covid-19 i zaniedbywali leczenie pacjentów, dzieci z ranami odsyłane były do szpitala zakaźnego odległego o 150 km od domu, bo ojciec wrócił z zagranicy i….. może mieć wirusa. Ludzie z udarami mózgu, zawałem mięśnia sercowego nie byli od razu przyjmowani na oddział udarowy, kardiologii tylko w pierwszej kolejności wymaz, testy, czekanie,... bo mieli ……. temperaturę itd, itd.
Zobaczyłem naszą głupotę i widzę ją nadal. Zobaczyłem jak nigdy wcześniej, niepotrzebną śmierć ludzi bo wmówiono nam szereg nieprawidłowych zachowań i większość nadal ich przestrzega.
Już zrozumieliście !?!?!?
….I jest wirus SARS CoV 2, korona-wirus, choroba z dziwną nazwą COVID 19, która może nie dawać objawów!!!! Ludzie przechodzą chorobę bezobjawowo ??
Cud medycyny. Pierwsza choroba w moim 22 letnim stażu pracy w ratownictwie medycznym, która jest bez objawów i nazywa się ją chorobą !?!?!?
Nie neguje obecności korona-wirusa, obecnego w naszym środowisku od lat 60-tych ubiegłego stulecia bo już wtedy go Świat poznał, nie neguję prawdziwych objawów, które występują i występowały u osób chorych.
Ja po prostu nie znoszę kłamstwa, w tym medycznego, pseudo polityków, zastraszania i ogłupiania społeczeństwa, niszczenia gospodarki, życia społeczno-kulturalnego.
Jesteśmy nosicielami wielu wirusów, grzybów, bakterii itp. przez całe nasze życie. Jesteśmy nosicielami, powtórzę jesteśmy nosicielami. Dopiero gdy nasz organizm osłabnie, układ odpornościowy zawodzi zaczynamy chorować na różne choroby i to co mamy na sobie w sobie, może być dla nas groźne!?!?!?
Nie boję się fali krytyki na FB przez tych, którzy wierzą w to co się dzieje i żyją w swoim telewizyjnym świecie.
Mają prawo do wypowiedzi tak samo jak ja. Ale ja mówię stanowczo NIE!!! na to co się teraz dzieje!?!?!? Pomiar temperatury!
Ściema totalna. Przypomina to strzał w głowę i powoduje strach wśród ludzi. Wszyscy na to zezwalają i nie analizują, że jest to kompletnie nieefektywne, niepotrzebne i nie ma dowodów naukowych na to, że ta czynność zwiększa wykrywanie nagłośnionej choroby.
Totalna bzdura, marnotrawstwo pieniędzy na zawyżone cenowo termometry i narażanie społeczeństwa, firm i instytucji na niepotrzebny wydatek. Od kiedy temperatura >38 st. C jest jedynym wyznacznikiem groźnej choroby!?!?!? Bzdura. Mając zawał mięśnia sercowego, udar, ból zęba możesz mieć podwyższoną temperaturę !?!?!?Stres też może wywołać wzrost temperatury, przebywanie w nasłonecznionym terenie także !?!?!? Strach pogłębia choroby, nasila złe samopoczucie, pogłębia depresję…. Strach blokuje skutecznie normalne życie i zniewala.
Gdy co roku jest fala sezonowej grypy, to czy mierzyli Ci temperaturę przed wejściem do szkoły, urzędu, na basen, gdziekolwiek??? NIE!!!! Czy zamykali przychodnie zdrowia? NIE !!!! Ludzie siedzieli na korytarzach bez masek kasłając, plując dotykając wszystko dookoła i co? NIC!!!!! Zero reakcji, masek i innych kłamstw.
Grypa też jest chorobą zakaźną!!!! Ludzie z AIDS mają wirusa HIV itd., itd. Czy tych ludzi pozamykano w domach, czy im pozamykano kościoły…… zakazano wejścia do LASU, zabroniono dzieciom bawić się na placach zabaw!!!!!!!!!
NIE!!!!!Przypominam - że w sezonie epidemicznym 2019/2020 w Polsce, odnotowano ponad 3,2 mln zachorowań lub podejrzeń zachorowań na grypę. Jak wynika z meldunków Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny, od września 2019 r. na grypę zmarły w Polsce 43 osoby, a od początku 2020 r. do początku marca tego roku - 40 osób.
W Polsce rocznie umiera ponad 400.000,00 osób!!!
Dziennie w Polsce umiera na wszystkie choroby ,w wyniku wypadków, morderstw itd. ponad 1000 osób dziennie. Ludzie umierają z rożnych przyczyn. Teraz umierając przykładowo z powodu udaru mózgu czy innych chorób, będąc nosicielami wirusa SARS-(koronawirusa) to otrzymujemy złowieszczą informację, że zmarł z powodu korona-wirusa.
Na ostatnim swoim 48h dyżurze, byłem sam przy 2 zgonach, nie związanych z tą paranoją a w powiecie, w którym miałem dyżur łącznie było 6 zgonów.
W mediach podano informacje, że tego dnia zmarło z powodu tzw. koronawirusa 9 kolejnych osób w Polsce. Współczucia dla wszystkich rodzin i bliskich zmarłych ale w naszym kraju dziennie umiera ok. 1000 osób dziennie!!!!!!!!!!!
Czy gdy miałeś katar, zakasłałeś lub psiknąłeś to wyrzucali Cię z samochodu i przerywali egzamin na prawo jazdy? NIE!!!!
A teraz pozwalamy na to. Za chwilę każą Wam skakać na główkę z 10 piętra bo to rzekomo uchroni przed chorobami to ludzie zaczną to robić!!!!! Dla wielu jedyną prawdą jest to co usłyszą od tzw. ekspertów telewizyjnych i radiowych.
Jak mantrę, powtarzają wymyślone bzdury nie poparte badaniami naukowymi. Przepraszam, oni nazywają to badaniami ale nic nie pokazują. Stworzone przez nich symulacje komputerowe pokazują to co macie zobaczyć, bo chcieli i wywołali na całym Świecie PANDEMIĘ ale strachu, złowrogości międzyludzkiej, braku empatii, współczucia.
Mam dość kłamstw WHO, latającego nietoperza i łuskowca. Panie ministrze zdrowia - wycofuje swoje poparcie dla Pana. Okłamał mnie Pan. Skoro mówi Pan, że nie nosi maski bo jest zdrowy, to ja też jaj nie noszę, od samego początku! Jak można siłą, pod przymusem „wyszczepić wszystkich ludzi!!!!!”.
Nie ma stanu nadzwyczajnego w Polsce a ograniczają moje swobody obywatelskie. Jest to niezgodne z konstytucją. Poprzez rozporządzenia do ustawy o COVID wprowadzono szereg zakazów.
Gdzie są Ci „wielcy politycy, obrońcy konstytucji”, którzy potrafili krzyczeć, wyzywać. Dlaczego teraz nic nie robią? Może też w tym uczestniczą?
Martwi mnie to, że tak mało ludzi zachowało myślenie. A może to strach przed niewolą albo już jesteśmy niewolnikami systemu.
Kiedyś Pani Kopacz, mimo że nie przepadałem za jej poglądami, nie zgodziła się na kupienie szczepionek na ptasią grypę. Uratowała Nasze dupy i uchroniła przed powikłaniami i śmiercią spowodowaną nieprzebadaną szczepionką. Nie zgodziła się aby „wyszczepić wszystkich Polaków”.
Jestem ratownikiem medycznym. Nie szczepiłem się nigdy na grypę i jestem z tego zadowolony. Byłem wielokrotnie przeziębiony, może nawet zachorowałem na grypę sezonową. I co? Poradziłem sobie bez szczepionki.
Nie namawiam Was do nie przyjmowania szczepionek. Niech każdy sam podejmuje decyzje, niech każdy sam ma do tego prawo. Niech każdy sam decyduje o swoim życiu i zdrowiu.
W naszym kraju mówi się dużo o nietolerancji, rasizmie itd., ale tylko gdy chodzi o inny kolor skory, orientację seksualną itp.
Czy prezydenci miast wprowadzający ograniczenia w przyjmowaniu dzieci niezaszczepionych na jakieś choroby do przedszkoli są tolerancyjni w stosunku do rodziców i dzieci?
Czy wprowadzanie na siłę tzw. PASZPORTÓW EPIDEMICZNYCH A WŁAŚCIWIE ICH BRAK powodujący izolację, zakaz podróżowania nie jest rasizmem i nietolerancją!!!!!!
Dlaczego, nie zakaże się przykładowo produkcji papierosów, dlaczego nie ma przymusu nie palenia skoro są takie szkodliwe!!! Bo to jest biznes dla rządu, polityków itp. Dlaczego macie się „wyszczepić”? Bo to jest zajebisty biznes dla wszystkich, popierających teorię pandemii i kontrolę nad ludźmi.
Lekarze, medycy w przychodniach zdrowia, szpitalach
Jak można pozwolić im na zamykanie POZ, nie przyjmowanie pacjentów bo jest choroba- upssss wirus!!!. A od czego my jesteśmy jak nie od pomagania ludziom w chorobie!!!!!!
Jak można pozwolić na nie przyjmowanie pacjentów do placówek medycznych (izby przyjęć, SOR, przychodnie) tylko dlatego, że ktoś ma temperaturę 38 st. C i kaszel. Absurd, absurd i łamanie prawa. To nie są medycy tylko zaprogramowani karierowicze, którzy przestali być empatyczni, logiczni, przestali robić to do czego się kształcili i dodatkowo pobierają za to pieniądze.
Czy kiedyś przykładowo za pracę z chorymi na AIDS, grypę i inne choroby zakaźne płacono lekarzowi na SOR ogromne kwoty za godzinę pracy. Nie!!!!!
Czy takich pacjentów nie przyjmowano do szpitala, przychodni? NIE!!!!!!
A teraz jest to normą. Praca w nagle szczególnych warunkach, nikt tego nie komentuje a oni mają gdzieś leczenie. Liczy się mamona i tzw. bezpieczeństwo.
Dlaczego ubieram się nadal na dyżurze w kombinezon? Bo muszę.
Zaawansowany trening malp.
Bo lekarz wymyśli sobie, że to może być COVID, mimo, że nie ma potwierdzenia, poinformuje sanepid a ten wyśle mnie na przymusową bezpłatną izolację gdybym tego nie miał ubrane!!!!!!
Zamknięte szkoły.
Tu nie chodzi o bezpieczeństwo naszych dzieci, tylko o ogłupienie i rozwój analfabetyzmu wśród rosnącego młodego społeczeństwa. Społeczeństwa, które pozbawione będzie konstruktywnego myślenia, rozwoju umysłowego, życia społecznego. Nie ma żadnych badań naukowych na to, że przebywanie w szkołach zwiększy zachorowalność, śmiertelność!!!!
W Europie są kraje, które nie zgłupiały i dzieci, młodzież kształcą się aby rozwijać silne, mocne i mądre społeczeństwo.
Zarażaliśmy się chorobami przenoszonymi drogą kropelkową wszędzie. Macie jednak wierzyć, że szkoły są bardziej niebezpieczne w przeciwieństwie do zatłoczonych marketów, kolejek przed budką z lodami czy brodzeniu w morzu obok siebie!
Rozwijać się będzie społeczeństwo telewizyjne, które nie będzie dociekać prawdy tylko przekazywać kłamstwo narzucone, które dla nich będzie prawdą. Marginalne „nauczanie” ma doprowadzić do wyszkolenia młodego społeczeństwa, które podatne będzie/ jest na manipulację. Sterowanie ludźmi, „programowanie ich”, ogłupianie młodego społeczeństwa, niszczenie karier sportowych, to jest cel większości obecnych tzw. polityków.
Im głupsze społeczeństwo tył łatwiej się nami będzie rządzić!?!?!?
Systematycznie powtarzane kłamstwo staje się PRAWDĄ".
źródło: facebook Stefan Batory. 07.08.2020
Łoj nie wiedziałem że żeby zostać ratownikiem medycznym to trzeba zrobić doktorat z epidemiologii i chorób zakaźnych. To dlatego ja jako historyk z wykształcenia mogę porównywać kości małych Etrusków...
A na poważnie co do b...lu i działań polityków mogę się zgodzić co do reszty jeśli chodzi o bezobjawowe przechodzenie choroby czy innych kwestii zarazen wolę wierzyć lekarzom zakaźnikom niż ratownikowi medycznemu, bo to tak jakbym się pytał świni o gwiazdy.
stefcio daleko wyplynal, NWO, ogolnoswiatowy spisek i jeszcze te wstawki sugerujace ze typek to jakis antyszczepionkowiec.
Zabawne jest to, jak odrzucacie zdanie kaźdego, kto myśli inaczej niż wy. W czym ten ratownik jest gorszy od ratownika wypowiadającego się w TV?
Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że cały czas oczekiwaliście opinii lekarzy, a nie jak to lubicie nazywać "pseudo ekspertów z jutuba" i w momencie, kiedy ją dostaliście robicie dokładnie to samo. Wasza hipokryzja właśnie osiągnęła apogeum.
W tym jest gorszy, że wali ogromną i weryfikowalną gafę (o tym że nie ma chorób bezobjawowych) już w pierwszym argumencie, co sugeruje że koleś nie ma pojęcia o czym pisze.
Dharxen czasem się zastanawiam czy Ty jednak nie trollujesz bo nikt tak głupi nie może być. Komu mam wierzyć w sprawie chorób zakaźnych? Ratownikowi medycznemu który specjalizuje się w ratowaniu życia w karetce i o chorobach zakaźnych miał jeden semestr czy profesorowi Simonowi ordynatorowi oddziału zakaźnego, który od kilkudziesięciu lat specjalizuje się w chorobach zakaźnych? To tak jakbym budował dom i miał do wyboru inżyniera budownictwa i inżyniera melioracji. Ja bym poszedł do budownictwa A Ty pewnie do tego melioracji bo ma dużo lajkow na facebuczku. Ale kanał...
Sęk w tym, że opinia tego ratownika nie jest odosobniona. Coraz więcej lekarzy, profesorów, czy wykładowców na uniwersytetach wypowiada się negatywnie o przymusie noszenia masek i o tym sianiu wszechobecnej paniki w mediach.
Pewien odsetek naukowcow rowniez negatywnie wypowiada sie w temacie globalnego ocieplenia!
NIE MA GLOBALNEGO OCIEPLENIA! prawda?
To nie jest odsetek. Takich naukowców jest już całkiem sporo, ale skąd wy macie o tym wiedzieć, skoro poza mainstreamowymi mediami niczego innego nie oglądacie.
Cud !!! Łukasz Szumowski wyzdrowiał po 24h, no i jak wierzyć w potęgę tego wirusa ? xD
https://www.tvp.info/50094263/lukasz-szumowski-wyzdrowial-zakonczyl-izolacje
To ja przeziębienie przechodziłem zawsze 3,4 dni. Fajny ten wirus taki nie za ciężki, nie za długi.
My mamy nosić maseczki a były minister zdrowia, lekarz chodzi sobie po mieście po 2 dniach izolacji, gdzie tu logika ?!
A z drugiej strony Boris Johnson, który musiał być hospitalizowany z tego powodu
Jakby było jakieś większe zagrożenie to ,, rządzący,, tym krajem przestrzegali by tych obostrzeń ( np noszenie maseczek - czego większość z nich nie robi) W wywiadach o konieczności noszenia maseczek i wszyscy bez maseczek - PLANDEMIA a nie pandemia. Robią z nas głupich w biały dzień......
no co ty nie powiesz? a te testy codziennie dla czlonkow rzadu to pewnie tak dla zmylki? :)
No to jak Drackula wytłumaczysz przypadek pana Szumowskiego ? W końcu to lekarz, były minister zdrowia, nie przypadkowa osoba z FB.
ale ja nie tlumacze Szumowskiego. Pisze tylko, ze z jednej strony politycy inforuja podstawowe srdodki zapobiegawcze a drugiej strony uchwalaja rozporzadzenia dajace im i rodzinom statu vipowski w kwestiach leczniczych. Do tego od kilku miesiecy byly przecieki z osrodkow wykonujacych testy o nadzwyczaaj duzej liczbie testow dla rzadowych vipow, co przekladalo sie na badania innych probek.
Nie chce mi sie teraz szuka wiecej tekstow, masz jeden przykladowy.
https://www.newsweek.pl/polska/polityka/koronawirus-podczas-testow-na-koronariwusa-vip-ow-traktowano-priorytetowo/rybnyd4
Koronadziad tez nie nosil maseczki a ponoc codziennie go badali.
Ten wątek ma wszystko:
- teorie konspiracyjne - ktoś to zaplanował, ktoś na tym zarobi. Generalnie kraj (właściwie to większość świata) jest w recesji i traci miliardy na zapomogach po to żeby ktoś (ciekawe kto) na tym zarobił (ciekawe, w jaki sposób). OK.
- "łon wyzdrowioł po 3 dniach, czyli choroba niegroźna",
- CO2 z maski truje. Od razu przypomina mi się ikoniczne foto Religi po niezwykle skomplikowanej operacji serca. On nie był zmęczony, on był podtruty maską!
- dorośli faceci którzy odkrywają Amerykę -> jak utrudnię oddychanie i podejmę trudny wysiłek fizyczny, to jest sporo ciężej, i można nawet tracić przytomność. Po prostu monumentalne odkrycie, zupełnie jakby tlen we krwi był niezbędny do prawidłowego funkcjonowania mięśni. A wystarczyło nie spać na lekcji biologii.
Poziom niektórych tutaj postów to jakiś kosmos po prostu, nie wierzę w to co czytam.
Jak wybuchła ,,pandemia,, to przecież maseczki poszły ostro w górę, płyny do dezynfekcji itp też więc ktoś jednak na tym zarobił.
Druga sprawa to jakby były minister zdrowia nie miał nic na sumieniu ( respiratory, maseczki, ,,akcja antonov,, ) to byłby ministrem do tej pory.
Ja nie twierdzę że to jest tylko jego wina ale on te wszystkie decyzje ostatecznie podejmował.
No oczywiście że zarobił, logiczne. Jak jest pandemia, to zarobili ci którzy produkują maski i płyny do dezynfekcji.
Jakby była plaga sraczki, to by zarobili producenci papieru toaletowego i stoperanu - chyba oczywista oczywistość i naturalna konsekwencja jeżeli zapotrzebowanie na dany produkt po prostu wystrzela w kosmos. To nie jest jakiś misterny plan, tylko podstawy podstaw ekonomii.
Nie wiem za to jak szurniętym trzeba być żeby wierzyć że cały, caluuuutki świat się równocześnie zgadał, zajechał gospodarkę (polecam zobaczyć jak opustoszały jest np. Nowy York https://www.youtube.com/watch?v=G9hfbQShmvI , ile biznesów pospierniczało), doprowadził do recesji (a może nawet depresji), wydał horrendalne ilości pieniędzy na zapobieganie i zapomogi, a to wszystko po to żeby 'sekretna grupa' się wzbogaciła na produkcji masek i szczepionek.
Wszyscy się dogadali, każdy kraj jest wtajemniczony, ale nikt się nie wygadał, nic nie wyciekło.
Ten filmik nie pokazuje żadnych spisków, a wyłącznie przykład ludzkiej głupoty.
No mnie to w całym gównie niepokoi parę faktów
1. Trump zaczyna walczyć z coraz większą chińską dominacją w gospodarce światowej.
2. Epicentrum pandemii jest w mieście w którym jest laboratorium zajmujące się badaniami nad wirusami.
3. Trump zapewne przegra wybory 2020, a główną przyczyną jego klęski będzie covid i skutki jakie wywołał w USA.
Ciężko mi uwierzyć ze Chińczycy specjalnie "uwolnili" wirusa, bardziej prawdopodobne że po prostu przez zaniedbania wydostał się na zewnątrz. Jednak w ogólnym rozrachunku bardzo im ta cała sytuacja na rekę.
Będzie o samych maseczkach - o epidemii kiedyś skrobnę w temacie poświęconym.
Śmieszą mnie te marudzenia młodych byczków. Człowiek przejechał cały zimowy sezon z ciężkim bufem (kominem) na gębie robiąc grube tempówki pod wzniesienia i interwały przez godzinę, a tutaj szlachta nie może wytrzymać ze szmatą 10 min w biedronce? Bo się duszą? Boją się zatrucia? Jezusie świebodziński te zumery to mają być mężczyźni?
CO2 ich truje, tutaj ledwo przejażdżki rowerowe przeżyli a Ty się z zoomerów nabijasz.
Kurde tylko widzisz, ja się nie nabijam, bo jestem naprawdę zdziwiony. Więc albo to jest tylko głupie tłumaczenie wygodnictwa, albo faktycznie coś jest nie tak z płucami młodzieży.
Za te tempówki to Ci płacą spory hajs. Daj mi tyle samo za maseczki, to ich nie zdejmę do konca pandemii
Wolę nosić maseczkę niż zgodzić się na kolejny lockdown, pośrednio wywołany przez ludzi, którzy maseczek nie godzą się nosić. Skoro eksperci w tej dziedzinie (z różnych krajów) zgodnie twierdzą, że maseczki nieco ograniczają rozprzestrzenianie się wirusa, to dlaczego mam im nie wierzyć?
Dlatego że jakiś random na fejsbuczku tak napisał a "doktór" Zięba to potwierdził?
"Dlatego że jakiś random na fejsbuczku tak napisał a "doktór" Zięba to potwierdził?"
Naiwniacy. Lepiej wierzyć lekarzom. Tylko ile zgonów można przepisać tej wierze?
Choćby Oxycontin w USA zabił kilkadziesiąt tysięcy osób.
Zięba napisał o kłamstwach, ale w białych kitlach to tylko przysięgę Hipokratesa mają cały czas w głowach.
Noście, pomyślcie o ludziach starszych, wśród nich jest także wasza najbliższa rodzina.
Dracula Dziękuję za twój apel, oczywiście to wszystko jest jak najbardziej zasadne, musimy zwracać szczególną na bezpieczne zachowanie, nie tyle nawet ze względu na nas samych, ale na osoby starsze, które są w naszych
rodzinach.Oczywiście znajdą się zawsze osoby, które stwierdzą, że wirusa nie ma
(nie widać to go nie ma),ale mam nadzieję, że stanowią one mniejszość.
Noście, noście, chciałoby się ironicznie powtórzyć, patrząc na doniesienia ze Szwecji, gdzie co prawda jeszcze kilka dni temu obawiano się, że nadchodzi druga fala, ale wygląda na to, ze może być wręcz przeciwnie i drugiej fali nie będzie, a populacja kraju powoli osiąga odporność.
https://www.rp.pl/Covid-19/200939947-Naukowcy-Szwecja-pokonala-koronawirusa.html
Ostatnie symulacje sugerują ponoć, że jeśli zachorowałyby w pierwszej kolejności osoby mające największą sieć kontaktów, to odporność stadną można by uzyskać już przy 4x % zakażonych w populacji.
Jak jest naprawdę, pewnie niedługo się przekonamy.
A Słowakom mało i wprowadzają stan wyjątkowy. Można i tak.
Aha, żeby nie było, Szwedzi mimo braku obowiązku ich noszenia też wskazują, że liczy się jednak w miarę możliwości zachowywany dystans i maseczki. Może tylko przesadzać nie warto i zamykać to, co trzeba. np. domy weselne, a niekoniecznie przychodnie i lasy...
Dlaczego niby chcesz zamykać domy weselne, rozumiem , że w dupce masz ludzi, którym zaraz biznesy poupadają? Mam nadzieję, że twoje miejsce zatrudnienia/działalność też ktoś zamknie z dnia na dzień.
Wydaje mi się, że trzeba mocnymi słowami piętnować ludzi wypowiadających takie pierdoły, bo to podchodzi już pod szkodliwość społeczną...
Liczba zgonów nie jest ściśle związana z rozprzestrzenianiem się wirusa. Ich odsetek zależy raczej od liczby infekcji wśród osób starszych i sprawności systemu opieki zdrowotnej.
To chyba dobrze, że jednak u nas zrobili inaczej.
No i zasadniczo ta cała walka z epidemią to jeden wielki eksperyment. Szwedzi na początku mieli wysokie współczynniki zakażeń i zgonów. Nic dziwnego, że inni nie mięli ochoty się na nich wzorować.
No i nie wiadomo, czy nabyta odporność jest trwała. Znane są przypadki powtórnego zakażenia.
U mnie nie ma za bardzo wyboru bo trafiłem do strefy czerwonej. Zaleceń się oczywiście utrzymywałem i dalej się utrzymywać będę... ale serio nie tęskniłem za chodzeniem w tej szmacie po ulicy.
Ja też jestem od soboty w strefie czerwonej. BTW, w żółtej też trzeba nosić maseczki na ulicy.
To jest głupie że nawet jak nie ma żywej duszy na ulicy w promieniu pół kilometra to też trzeba. Ja ma do najbliższego miasta 3 kilometry i jak idę na busa to często, ani jednej osoby nie spotkam to też w takiej sytuacji trzeba.
Luke, zgadza się. Miałem na myśli nowe przepisy. Trzeba nosić od chwili, kiedy rozporządzenie wejdzie w życie. Czyli bodajże od 15 października.
Nie, nie trzeba
Konstytucja RP: art. 31 ust. 3 Konstytucji RP: „Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko W USTAWIE i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.”
Co do obowiązku, to jeszcze można się spierać... chociaż właściwie to wątpliwe.
Ale już ewentualne sankcje nie mogą być określone w rozporządzeniu. :)
Skoro twierdzisz, że lepiej znasz prawo od sądu, który wydał taki, a nie inny wyrok no to okej, zapomniałem że na golu są same prezesy, adwokaci, politycy, lekarze i cała elyta
Skoro twierdzisz, że lepiej znasz prawo od sądu, który wydał taki, a nie inny wyrok no to okej
Często się zdarza, że sędzia w pierwszej instancji kogoś skazuje a w drugiej już nie. Który sędzia zatem zna lepiej prawo i dlaczego?
https://www.youtube.com/watch?v=SauYPVQHBU0 Polecam obejrzeć :)
Aaa i to też : https://www.youtube.com/watch?v=tsf1HL4deH4
Edit : https://m.demotywatory.pl/5025234