Za mehonjodaro: „ja: (zarabiający troche lepiej od nich, w myślach) eee, nie wpisuję się, nic to nie wniesie do dyskusji, widać z daleka, że wątek o pracownikach etatowych z branż, z którymi nie mam nic wspólnego”
Ale potem czytam i czytam te posty pelne niezrozumienia i po prostu mam ochote sie udzielic. Nie po to, zeby sie przechwalac, ale zeby pokazac inny punkt widzenia.
Zaczne od odpowiedzi do autora watku i pierwszego posta.
Ile miesiecznie wystarcza, aby normalnie funkcjonowac?
- To zalezy, glownie od: miejsca zamieszkania, posiadanej rodziny, wieku/stanu zdrowia, znajomych.
Imho: Warszawskie pracujace malzenstwo, z dwojka dzieci, ktore raczej nie choruje, chce mieszkac w „normalnym” domu, i podrozowac ze znajomymi minimum te 2 razy w roku, wg mnie powinno zarabiac wspolnie przynajmniej te 15 tys. zl. Daje To jakies 180 tys zl. (do tego 500+;), a z tego:
- mieszkanie za 3000/m (takie 80m2)
- zlobek/przedszkole/zajecia (publiczne) 1500
- jedzenie/srodki do domu/ubrania itp - 2000/m
- samochody: rodzinny i maly do pracy, za 1500/m liczac z paliwem
- ferie za 10k i wakacje za 20k
I zostaje jeszcze jakies 50 tys. oszczednosci, czyli przyslowiowe 25%.
Warszawa, a reszta Polski to są praktycznie dwa różne światy, także nie ma nawet co porównywać.
https://tvn24.pl/biznes/ze-swiata/najbogatsze-regiony-ue-jak-wypadla-polska-ra1007908-4511045
Koszt mieszkania (zarówno kupno jak i najem), koszt różnego rodzaju usług to jest kilkukrotność tego co w mniejszych miastach, o jakichś wichurach nawet nie wspominając.
Także jeśli dla Ciebie jako Warszawiaka wystarczy 15k to bez problemu znajdą się rodziny 2+2 w innych częściach kraju, którym wystarczy połowa tego.
Oczywiscie, jak napisalem wyzej, miejsca zamieszkania jest kluczowe do okreslenia wysokosci wydatkow. Natomiast same kategorie sa chyba podobne wszedzie.
Czyli wniosek jest taki, że rodzina 2+2 zarabiająca łącznie z 10k, mieszkająca w jakimś X mieście ~ 200k, jest tak samo bogata jak ta z Warszawy zarabiająca 15k, bo 2x mniej wynoszą ich koszty życia, a pozwolić mogą sobie na to samo.
Koszt mieszkania (zarówno kupno jak i najem), koszt różnego rodzaju usług to jest kilkukrotność tego co w mniejszych miastach, o jakichś wichurach nawet nie wspominając.
Rzeczywiście w rodzinnej pipidówie pójdę do barbera za 100 zł, w Warszawie taki wydatek to już 130, masaż tutaj 150, tam nawet ogarnę za 90
No i teraz na podstawie tego jednego zdania odnośnie kwestii: czym się różni życie człowieka zarabiającego 5k od tego zarabiającego 10k. Ano taki zarabiający 5k raczej nie wydaje na fryzjera 100-130 zł i nie chodzi na masaże do spa, nie sądzę też żeby kupował buty za 400 zł (chyba, że ktoś nie niszczy, ja co sezon kupuje nowe).
Ja (biedak) do fryzjera chodzę raz w miesiącu, kosztuje mnie to 15 zł (strzyżenie, modelowanie). Gole się sam w domu. Na się później nie dziwię, że ktoś uważa że 10k to wcale nie jest dużo jak przepuszcza takie kwoty.
Co do fryzjerów to masz rację, dla mnie ponad 100 zł wywalić na taką trywialną rzecz to jest nadal kupa kasy, ale niestety ceny poszły przez ostatnie lata tak do góry że tu gdzie kiedyś mnie cięli za 25 zł biorą 50 zł, normalny byle jaki fryzjer za głowę + brodę mniej niż 80-90 zł nie bierze w Warszawie, więc te 130 to nie jest jeszcze tragedia, włosy mi wolno rosną więc chodzę raz na 3 miesiące i wychodzi dobry barber jak normalny fryzjer :)
Ano właśnie, ja się strzygę za 40 zł...
Chociaż z tymi butami to akurat warto wydać 300 zł w promocji a nawet 400 czy 500 bez. Jak się nie niszczy to zakup na lata, a do tego wygoda plus dobry wygląd. Kupując co sezon trepy za 150 zł z CCC wydasz tyle samo, a komfort mniejszy.
Jak to czasem mówią - i czasem to się sprawdza - biednego nie stać na oszczędzanie.
Niemniej jednak nawet głupi "fryzjer" (co prawda śmiesznie tani nie są tak czy inaczej, mój to po prostu mały zakład, średnia w męskich to w moim mieście 50-60 zł, za 15 zł to chyba maszynką na zero...) pokazuje w jak różnych światach żyją bogaci i biedni. (chociaż tu jeszcze inaczej jest z kobietami, te "biedne" nadal potrafią zostawić u fryzjera 300 zł)
Cainoor
Mniej więcej się zgadza. Wiadomo akcenty mogą być inne etc.
Mnie natomiast nieustannie zadziwia zderzenie kosztów życia w Warszawie z danymi dot. zarobków, co nieuchronnie prowadzi do konstatacji nt. rozmiarów szarej strefy w Polsce.
Dochody z pracy na poziomie wskazanym przez Ciebie osiąga maks (z dużym marginesem błędu) 5% społeczeństwa. Tutaj stare dane:
https://forsal.pl/artykuly/1105759,srednia-pensja-mediana-i-dominanta-wynagrodzen-w-polsce-ile-naprawde-zarabiamy.html
I jak to ładnie ująłeś powinno się zarabiać przynajmniej...
Wiadomo Warszawa to inne realia, ale gdybyśmy nawet założyli, że wszyscy z nich to mieszkańcy Warszawy nijak się to nie klei.
Oczywiście dochodzą do tego przedsiębiorcy, ale na pewno nie możemy mówić o 2 mln skoro jak powszechnie wiadomo część z nich to uciekinierzy z etatu zarabiający niekoniecznie takie kwoty lub pracownicy wypychani przez przedsiębiorców na śmieciówki.
I o ile jestem w stanie sobie wytłumaczyć te fury na ulicach, że to firmówki, leasing lub jak to Kyahn wielokrotnie podkreśla autka cebularzy ledwo wiążących koniec z końcem, dane dot. zarobków i ceny życia w Warszawie nijak mi się nie "meczują".
Niemniej jednak nawet głupi "fryzjer" (co prawda śmiesznie tani nie są tak czy inaczej, mój to po prostu mały zakład, średnia w męskich to w moim mieście 50-60 zł, za 15 zł to chyba maszynką na zero...) pokazuje w jak różnych światach żyją bogaci i biedni. (chociaż tu jeszcze inaczej jest z kobietami, te "biedne" nadal potrafią zostawić u fryzjera 300 zł)
No ja się strzygę w moim małym mieście i 15 zł płacę za obojętnie jaką fryzurę, w sumie jak się ma krótkie włosy to niewiele jest tam do roboty. Ja akurat noszę coś takiego
--->
I obcięcie w ten sposób kosztuje mnie dokładnie 15 zł. Oczywiście gdy w Poznaniu wstąpiłem do fryzjera w Browarze to zostawiłem tam już 100 zł a cała wizyta trwała około godzinę, w tym czasie miałem dwa razy myta głowę, nakładane jakieś środki pielęgnacyjne wzmacniające włosy ale fryzura wyglądała dokładnie tak samo jak po wyjściu od tego fryzjera za 15 zł.
Miałem już tutaj nie pisać mimo że nawet się dobrze bawiłem a przy poście o 35 latach życia to nawet miałem łzy w oczach ze śmiechu. Niemniej na pewne rzeczy muszę odpowiedzieć.
B212 –
spoiler start
ja sam zapewne wiesz kiedy masz jedną firmę stabilną która przynosi dochód z czasem masz drugą, bo np. kupujesz nieruchomości pod wynajem (całe obiekty) gdzie zatrudniasz osoby do obsługi tego, tak samo w pewnym momencie myślisz że w sumie fajnie mieć jakaś restauracje czy hotel w centrum danego miasta bo możesz mieć miejsce do ugoszczenia czy odbycia jakieś uroczystości i też zatrudniasz osoby do tego itd. itd. Samej ziemi rolnej mamy tyle że nie możemy już kupić więcej tak samo jak i lasów bo ustawowo jest to zabronione. Tak samo np. z GPW gdzie nie ukrywam giełda dzięki w dużej mierze szczęściu bo inwestowałem w spółki gamedev dużo dla mnie zarobiła nawet nie zarobiła co zarabia bo są duże zmiany na indexach szczególnie po koronowirusie. CDP jest w stanie dziennie przynieść dochód … i tylko na różnicy paru złotych na indexie, nie mówiąc już akcje CCC kupiłem w dole i czekałem cierpliwe aż odbiją bo miałem wiarę w tę firmę tak samo playway, tsgames, creepy jar. Ostatnio dużo kupiłem akcji PKO, PEKAO bo uważam że przy wyjściu z kryzysu najwięcej zarobią banki, czy się pomylę to zobaczymy. Moja firma główna na Podlasiu obsługuje tylko sektor budżetowy w kraju największe firmy, możliwe że też i twoją jeśli ma majątek w nieruchomościach czy prowadzi duże inwestycje. Niemniej ja już jestem na emeryturze. Gardzenie Podlasiem jest o tyle śmieszne że gardzą nim tylko ludzie którzy tutaj nigdy nie byli albo nie mieszkali. Moja rodzina ma nieruchomości w różnych miejscach w PL tak samo poza PL, ale jak wracam na Podlasie to czuje że jestem w raju. Poza tym każdy mieszka tam gdzie lubi, generalnie pewnych rzeczy mi brakuje jak widoku na morze ale to mam poza PL, a na dłuższą metę każdy tęskni za swoim krajem. Moja mama mieszka na Podlasiu i nie ma żadnej możliwości przekonać jej do zmiany miejsca zamieszkania to też jeden z powodów których jest wiele poza tym że ja akurat to miejsce uwielbiam więc czemu miałby to zmieniać / dla innych ?. Żona moja wręcz przeciwnie większość czasu w PL mieszkałaby w Sopocie a poza PL w Hiszpani. Jakbyś kiedykolwiek czytał moje posty to też byś wiedział że pracownicy w firmie to największy kapitał i traktuje się ich tak jakbyś sam chciałbyś być traktowany to jest zresztą podstawa budowania marki firmy. To tyle jeśli chodzi o pisanie o sobie. Więcej nie zamierzam.
spoiler stop
hara kiri –
spoiler start
każdy dzisiaj jest milionerem wystarczy że ma dom, czy mieszkanie w dużym mieście, to jeśli chodzi o bycie milionerem. Dalsze złote myśli o zamku, zegarkach, samochodach czyli majątku wtórnym pozostawiam bez komentarza. Zapytaj się swojego milionera czy dzisiaj mógłby wyłożyć 7 cyfrową kwotę np. w euro na jakaś inwestycje bez klęczenia z otartą buzią na kolanach przed przedstawicielem banku. To właśnie jest bycie milionerem że nie musisz klęczeć jeśli chodzi o kwestie mentalne, a jeśli chodzi o kwestie życiowe to nic nie musisz. Nie musisz m.in. wstawać do pracy i marnować 1/3 życia na to. W tym czasie możesz robić co chcesz np. przycinać obecnie przyrosty w kosodrzewinach. Nie rozumiem też czemu piszesz na forum o grach umniejszając to że to świetne hobby, może powinienem je zmienić na kolekcjonowanie kochanek ? :) Modelowanie życie zostaw sobie.
spoiler stop
Samej ziemi rolnej mamy tyle że nie możemy już kupić więcej tak samo jak i lasów bo ustawowo jest to zabronione
Przecież jaja sobie robię, to wszystko stereotypy, niemniej jednak akurat na Podlasiu mam rodzinę, mam masę znajomych stamtąd i niestety w moim przypadku to jest jakaś kur$a mafia łysackowa, wisienką na torcie była akcja gdzie moi dziadkowie (emeryci) dobre 10 lat temu wynajmowali pokój parce z Suwałk. M2, typowy PRL, płacili im chyba z 400 zł za to, dla dziadków to był zastrzyk gotówki i walka z samotnością i wiesz co? Ta parka rozkręciła taki biznes że szybko zaczęli zarabiać kwoty pięciocyfrowe i to nie 10 000 zł a bliżej 80 000 zł, miesięcznie. I co dalej? Nic, dalej wynajmowali ten pokój za 400 zł i ustawiali się w kolejce do kibla, chyba z rok minął zanim jakimś cudem ktoś im powiedział że gdzieś tam na tym całym Podlasiu jest do kupienia chata po pożarze, z licytacji komorniczej czy coś w tym guście, no i się wyprowadzili bo mogli na tym dealu zarobić ze 100 000 zł. Tak to by pewnie dalej tam siedzieli. Chłop 40 kg, kobieta też, jak babcia im dawała ziemniaki ze schabowym to całowali po nogach. Jak jechali kupić dom to kazali babci drzwi pilnować, bo oni mają w pokoju pieniądze, okazało się że wszystko trzymali w gotówce, w meblościance - jakieś tam 200 000 zł wzięli ze sobą żeby zapłacić za dom (gotówką, za dom :D) a u babci w pokoju zostało koło 500 000 zł. Oczywiście te 200 000 zł PKS-em wieźli. Potem wrócili po pół miliona (już z jakimś tam kuzynem, autem) i słuch o nich zaginął. Nie, to nie Bareja, to zdarzyło się naprawdę. Tego mózgiem nie ogarniesz.
Dla mnie takie wątki są tylko dowodem na to, że Ci, którzy zarabiają sporo przeważnie tracą perspektywę i nie potrafią się zniżyć mentalnie do życia zdecydowanej większości społeczeństwa.
Śmiejemy się z polityków, którzy narzekają, że pensji im nie starcza do pierwszego, ale później forumowi milionerzy, mówią innym z wyższością, jak żyć :D
10 000 brutto = "przyzwoite życie" :d
Nóż się w kieszeni otwiera, tak jakby życie większości było, wiecie, jakieś nieprzyzwoite, gorsze, wstydliwe.
Nie wiem, kto jest bardziej przedsiębiorczy.
Ten, kto dorobił się dużych pieniędzy czy ten, kto jest w stanie wyżywić rodzinę i zapewnić godny start swoim dzieciakom za normalne pieniądze.
Wiecie, każdy ma wziąć kredyt, kupić mieszkania, wynajmować je a najlepiej jeszcze nauczyć się programować i pyk - całe społeczeństwo zarabia min. 10 000 na rękę.
Jak czytam takie głodne kawałki to zaczynam rozumieć podatki na poziomie 90% dla najlepiej zarabiających, bo to chyba forma dbania o ich zdrowie psychiczne, żeby im woda sodowa zbytnio nie uderzyła do głowy i żeby zdali sobie sprawę z frustracji reszty społeczeństwa, gdy wiatr napier*ala Ci w oczy.
Nie wiem, kto jest bardziej przedsiębiorczy.
Ten, kto dorobił się dużych pieniędzy czy ten, kto jest w stanie wyżywić rodzinę i zapewnić godny start swoim dzieciakom za normalne pieniądze.
„Jak czytam takie głodne kawałki to zaczynam rozumieć podatki na poziomie 90% dla najlepiej zarabiających”
I to wszystko na podstawie jednego posta Arkajf? Krótka ścieżka. Ja bym poszedł w 100%. Dostajesz etat powyżej 15k i pyk, już masz nowy próg :D
„ Nie wiem, kto jest bardziej przedsiębiorczy.”
Słownikowo, to ten pierwszy. I akurat dorobienie się nie stoi w sprzeczności z tym drugim
Dla mnie takie wątki są tylko dowodem na to, że Ci, którzy zarabiają sporo przeważnie tracą perspektywę i nie potrafią się zniżyć mentalnie do życia zdecydowanej większości społeczeństwa.
Na szczęście nie wszyscy. Tak anegdota z mojej strony - jakiś czas temu odwiedził mnie dobry kumpel z dzieciństwa, gdzieś od ~10 lat buduje swój biznes w dosyć niszowej branży i jak zauważył u mnie dyspenzer do mydła z xiaomi powiedział że oglądał takie na allegro ale kosztowały ponad stówę i nie zamówił, bo słyszał że z chin można ściągnąć za połowę tej ceny i musi sobie to ogarnąć. W sumie nic dziwnego, myślę, że większość moich znajomych powiedziała bo to samo. Tylko akurat ten buduje za gotówkę dom z przeszklonym garażem na dwa nieleasingowe porsche.
BTW akurat z tym żeby nie dawać januszom z Allegro zarobić to się zgadzam, ale w końcu się nagadał i nie kupił ;)
Jeśli chodzi o
Dla mnie to jakaś forma niedostosowania społecznego, jak dorosły facet (znów - nie dziwi mnie, że ktoś zamożny gra całymi dniami w gry) może wbijać na forum, gdzie średnia wieku to jakieś 20 lat i nastolatkom żyjącym ze stypendium, kieszonkowego i gównianej part-time job tłumaczyć dlaczego karta graficzna za 6000 złotych zjada to, co mają w swoim laptopie. To jest absurd, oczywiście można się domyślać co się za tym kryje, może ubogie dzieciństwo, może rodzina traktująca jak bankomat, może rozpaczliwe poszukiwanie uznania, ale wszystko to jest po prostu groteskowe. Nie dziwię się zatem, ze
Natomiast Ibiza oferuje pare fajnych opcji dla bogatszych. Np. plywanie jachtem wokol Ibizy. Studenci(ki) to tam co najwyzej ogarniaja taka lajbe.
Nie wiem skąd Wy tych "bogatszych" bierzecie w swoim otoczeniu. Ci z mojego (niech będzie 10m+) latają WizzAirem, Tajlandie im się znudziły po jednej wizycie, czasem zahaczą o ciekawy kierunek turystyczne, ale zwykle jest to klimat typu wczasy w Chorwacji albo chatka w Bieszczadach. Z jachtami to mi się kojarzą koleżanki, które w ogóle nie mają za dobrej pracy, ale w jakich niewyjaśnionych okolicznościach wrzucają fotki z Dubaju. Generalnie mam wrażenie, że przysłowiowy "jacht" to jest domena rosyjskich miliarderów i studentek w Polsce, które chcą aspirować do klasy majątkowej z seriali Netflixa ;).
I tak wpisalem sie po tobie, wiec jestem kryty :)
Oczywiscie wszystko zaslyszane od znajomych, ja nic nie wiem, ale sprowokowany opowiem jakies bajki
Jak ktos przeanalizuje posty Alexa na spokojnie, znajac te perspektywe, to zwyczajnie nie ma w tych tezach praktycznie nic zaskakujacego. Ludzie sie przypieprzaja, bo trudno wyjsc ponad swoje doswiadczenia. A jesli sa tak bardzo rozne, to malo kto jest na tyle empatyczny.
1) Pensje urzednikow w Wawie. Oparte o prawdziwe statystyki. Szokuja? Moze, ale takie sa realia. Etatowcy w sluzbie publicznej.
2) Jedzenie za 100zl dziennie? Dla ludzi na pewnym poziomie zycia - standard. I wcale nie trzeba codziennie jadac w knajpach, zeby tyle wyszlo.
3) Obiad dla dwojga za 300 zl z napiwkiem 40zl? Wow, straszne. Kto daje tak wysokoprocentowe napiwki...
4) „Wojownik” w Afryce lepiej korzysta z wolnosci od Europejczyka? Takze nic nowego.
Czy srednia na forum to 20 lat? Nie mam pewnosci biorac pod uwage, ze tutaj w watku conajmniej kilku 30/40+.
A co do srodowiska „bogatszych”. Od tych dalekich znajomych. I pewnie nieprawda. Wiec. Masz w Wawie dwa calkiem spore - jedno takie... celebryckie. Ci „bogacze” to zarobieni po 20M+ na swoich startupach „mlodzi bogowie”, sportowcy, bawiacy sie od 10-15 lat wraz z wyroslym w tym czasie swiatkiem celebryckim. Dalsza kasa nakrecana przez wzajemne wsparcie. Party hardcore. Jedni sie szybko spalaja i znikaja wraz z dlugami u szemranych kolegow. I drugie - lubiace cisze i spokoj, finansowe zaplecze, robiace po kilka M w rok, bez wiekszego rozglosu, ale genralnie legalnie.
Takze nie wiem o jakim otoczeniu mowisz, ale ztych opowiesci... Jak ktos ma 10M+, przy kosztach stalych na poziomie 1M w rok, to nie lata WizzAir, a raczej prywatnym czarterem, np. do Meksyku na „ferize zimowe”, albo do swojego hotelu na Bali w lato. Jezdzi od swieta wlasnym Turbo S lub Ferrarka, bo na codzien ma zwykla fure za pol m.
Katamaran ze skipperem, kucharka i ogarniaczka za 50k na dwa tygodnie to juz dla nich taki low cost.
Chociaz i tak na wywczasie na Ibizie przy szejkach, na jachcie typu Ksiaze Abdulaziz, jest tylko zwyklym biedakiem. A jak ktos sporo sie krecil po Bliskim Wschodzie, to ma tez i takich znajomych. I wtedy skala tez jest jeszcze inna, bo wszystko w liczbach to samo, ale w usd.
Ale to takie bajki bez zwiazku z rzeczywistoscia. W telewizji sie o tym mowi :)
Bogaci są zwykle bogaci nie tylko dlatego, że bardzo dobrze zarabiają, ale też dlatego, że niewiele wydają. Na egzotyczne wakacje 2x w roku, czasem wręcz na kredyt, latają zwykle ci których tak naprawdę na to nie stać.
Nie każdy zostanie milionerem, wręcz niewielu się to uda. Poziom wiedzy ekonomicznej w społeczeństwie jest naprawdę niski.
twostupiddogs
Jesli przecietne czy mediana wynagrodzen w Wawie to 6tys brutto, to we dwojke juz jest blisko tego co pisalem. Czyli sporo par jest tak naprawde blisko tego pulapu. I to dobra wiadomosc dla kazdego :) Nie bardzo rozumiem co sie tu nie spina?
Ano, że to są wynagrodzenia brutto, a Twoje wydatki też są brutto?
Jeżeli tak to ok, choć to dziwne trochę :)
Myślę, że w Poznaniu ok. 4000 zł na rękę wystarczy by w miarę przyzwoicie żyć.
Przy założeniu, że się wynajmuje mieszkanie samemu za ok. 1800-2300 /miesiąc.
Reszta starczy na życie, jakieś przyjemności i sporadyczne wyjścia bez dziadowania.
Niemniej kasy jakoś dużo się nie odłoży.
Wiadomo, że da się za mniej, ale do 3k to już raczej na przeżycie wystarczy.
Co innego jak ktoś ma gdzie mieszkać albo dzieli koszt najmu z drugą połówką.
Jednak te 4k, które pewnie dla wielu już się wydają spoko, nie pozwolą niewiadomo jak oszczędzać i inwestować, także te wszystkie posty "za 10 k przyzwoite życie", specjalnie oderwane od rzeczywistości nie są, bo nie musisz się przejmować czy wystarczy do końca miesiąca, że coś niespodziewanego wyskoczy, łatwiej odłożyć na później i kombinować z inwestowaniem, a to dla mnie brzmi jak przyzwoite życie :)
Mnie trochę bawią GOLasy wyśmiewające Alexa, że zupełnie oderwany od rzeczywistości. IMO dlatego warto czytać, bo może stąd ma kasę, że myśli trochę inaczej. Lepiej patrzeć z perspektywy takiego gościa, niż kisić się za 2k całe życie sapiąc jak to jest źle.
To samo Gowinem. Powiedział, że 10 k mu nie starczy do 1. No i co? Podejrzewam, że by faktycznie nie starczyło. Na pewno ma koszty przewyższające te kwotę i ma inne oczekiwania względem życia. Bo za 1000 zł też się da przeżyć, ale chyba nie o to chodzi.
ej panowie, mala prosba. Prosze podajcie tez sektory/dziedziny w jakich pracujecie. Z checia bym zobaczyl gdzie teraz warto pracowac, moze pora sie przebranzowic. Bo jak patrzylem za robota w Polsce to na etacie, nawet na stolku dyrektorskim nikt nie oferowal 20k miesiecznie. A tu prosze po 4 latach 20k na etacie, z checia wezme ;)
https://www.pracuj.pl/praca/programista;kw?rd=30&sal=20000 - 158 ofert, jak Ci styknie 15k to pula ofert wzrasta do 350.
Jeśli myślisz o brutto 20tys zł na etacie na miesiąc, to celuj w branże związane z: finansami, technologiami, healthcare, doradztwem, zarządzaniem sprzedażą, itp.
W Warszawie, w małych i średnich firmach, za samo „Dyrektor” w nazwie stanowiska dajesz z miejsca 15k ;)
A w dużych corpo, zagranicznych, tyle wyciąga menadzer (np patrz glassdoor obok)
dlatego napisalem, ze ciekawia mnie konkretne branze bo akurat w technologiach gdzie siedze (choc tu mozna podciagnac wiele) ni hu hu i tyle w Polsce nikt nie oferowal.
To chyba lata temu. Trochę mi to przypomina stan wiedzy mojego bliskiego kolegi, który te 10 lat temu wyemigrował do pracy w Norwegii. Stanowisko specjalistyczne, inżynier konstrukcji, itp. Jak mu tłumacze, ze teraz w Pl zarobi i wyda na życie podobne pieniądze (w proporcji) - za żadne skarby nie chce wierzyć ;)
Ale na stanowisku dyrektorskim to tyle zarabiasz nawet w urzędzie ;)
Ale na stanowisku dyrektorskim to tyle zarabiasz nawet w urzędzie ;)
20k golda to może ma szef KAS ale na pewno żaden dyrektor którejkolwiek IAS nie ma takich pieniędzy, o naczelniksch urzędów nie wspomnę.
"Ale na stanowisku dyrektorskim to tyle zarabiasz nawet w urzędzie ;)"
Jakim urzędzie???
edit
Slajd nr 3. Sprawozdanie Szefa Służby Cywilnej za 2019 r. z wynagrodzeń w s.c. - wyższe stanowiska.
https://dsc.kprm.gov.pl/sites/default/files/2._wynagrodzenia_0.pdf
Warto również uzmysłowić sobie dwie kwestie:
1. Dane dotyczące wynagrodzeń całkowitych obejmują wszystkie składniki wynagrodzeń, takie jak: wynagrodzenie zasadnicze, dodatkifunkcyjne, dodatki stażowe, nagrody zfunduszu nagród, nagrody jubileuszowe, dodatki służby cywilnej, dodatki zadaniowe, dodatki wynikające ze szczególnych uprawnień, odprawy emerytalne i rentowe oraz dodatkowewynagrodzenie roczne (tzw. trzynastka).
2. Ministrowie zarabiają często mniej niż dyrektorzy departamentów, których nadzorują. Taka polska patologia. Po tym jak Jaruś się wystraszył i wycofał z podwyżek dla ministrów, opozycja zawyła "Nagrody", a głupia Beatka krzyknęła, że im się po prostu należało nie dziwi mnie, że jedyną motywacją do zajmowania tych stanowisk jest casus Szumowskiego.
jak działa wyszukiwarka -> uruchom przeglądarkę i wpisz google.pl
jak działa sprawdzenie oświadczeń majątkowych -> wpisz w google oświadczenia majątkowe urzędników miasta warszawa
jak działa wyszukiwanie oświadczeń majątkowych na kierowniczych stanowiskach -> wybierz kierownicze stanowiska
przedział zarobków od 135 do 380K rocznie co daje średnio od 11250 do 31 666 PLN - to są stanowiska tylko kierownicze, nie prezydentów, zastępców, prezesów spółek miejskich czy skarbników.
Urzędnik – w potocznym znaczeniu osoba pracująca lub pełniąca funkcję w administracji publicznej[1]. W Polsce urzędnikami mogą być jedynie osoby zatrudnione na podstawie mianowania w administracji rządowej, a nie samorządowej[2], dlatego określanie pracowników samorządowych mianem urzędników w świetle polskiego prawa jest błędem[3][4].
Widzisz już błąd w swoim rozumowaniu? Dyskusja jest o urzędnikach a ty wklejasz wyszukiwarkę oświadczeń majątkowych pracowników samorządu Warszawy.
Btw możesz mi wskazać po nazwiskach osoby które tam rocznie mają ponad 300k?
A.l.e.X
Ale zdajesz sobie sprawę ze znaczenia sformułowania:
"Ale na stanowisku dyrektorskim to tyle zarabiasz nawet w urzędzie ;)"
Egzemplifikujesz w sposób całkowicie nieuprawniony kwestie wynagrodzeń w urzędach na stanowiskach kierowniczych niereprezentatywnym warszawskim samorządem.
Równie dobrze możesz twierdzić, że prezydenci w innych państwach, w tym np. Polski zarabiają tyle co Macron lub Trump.
edit
A teraz halo, tutaj Ziemia.
"Po zaprzysiężeniu Trzaskowskiego na prezydenta, Rada Warszawy przyjęła uchwałę w sprawie ustalenia wynagrodzenia prezydenta m. st. Warszawy, które będzie wynosić 12,5 tysiąca złotych brutto miesięcznie.
Punkt ten nie wzbudził kontrowersji, choć wśród radnych nie było jednomyślności. Za uchwałą głosowało 39 radnych, przeciw – 11; siedmiu wstrzymało się od głosu.
Składniki wynagrodzenia m.in. prezydenta Warszawy określa ustawa o pracownikach samorządowych. Zgodnie z jej przepisami prezydent ma prawo do wynagrodzenia zasadniczego, dodatku funkcyjnego i dodatku specjalnego oraz dodatku za wieloletnią pracę.
https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/rafal-trzaskowski-zarobki-prezydenta-warszawy/bptbjzg
Polecam też tabelę płacową:
http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20180000936/O/D20180936.pdf
oraz cap wynikający z ustawy:
http://www.wskazniki.gofin.pl/8,295,2,maksymalne-wynagrodzenie-pracownikow-samorzadowych.html
Wydaje mi się, że Alex myśli, ze pole "środki pieniężne zgromadzone w walucie polskiej" to jest roczny dochód osoby wypełniającej oświadczenie, a to są po prostu środki które aktualnie masz na koncie bankowym. Równie dobrze Trzaskowski mógł tam wpisać 10 zł gdyby akurat tyle miał na rachunku
Cainoor
Poza tym, że to stek bzdur to nie ;)
O ile jestem w stanie się zgodzić, że w jakiś spółeczkach komunalnych zapewne kręci się niezłe lody to twierdzenie, że wyciąga się tyle na stanowiskach kierowniczych nawet w urzędzie przypomina po prostu radio Erewań.
Mi chodzilo o to, czy to sprostowanie cos zmienia w kontekscie dyskusji z Drackula :)
Bo dyskusja o tym czy mozna nazwac urzednikiem kierownika w jednostce samorzadowej, ktory zarabia te 20k, tak jak to wykazal Alex, jest mocno drugorzedna
Zarobki to nie jest jakiś problem. Tak samo jak branża. Bardziej liczą się wydatki ;). Do tego kultura pracy, plus własne nastawienie. Patrząc na te snipy myślę sobie co z tego, że w Polsce mógłbym zarabiać nieźle, jak kultura pracy w porównaniu z UK ciągle słaba.
Nastawienie, czyli szacunek do siebie i gotowość do odejścia z pracy w każdym momencie to podstawa. Odchodziłem po jednym dniu, w obcym kraju ze śmiesznymi rezerwami finansowymi. Odchodziłem i z sektora prywatnego i publicznego. Odchodziłem bez umiejętności i z "fachem w ręku".
Nie chodzi tylko ochwalenie się, ale raczej o podkreślenie tego, że wielkość zarobków nie jest tak ważna. Przeżyć da się za małe kwoty, wydać można duże. Tego co ma się w głowie nikt inny kontrolować nie może.
Querty - a proszę cię bardzo aczkolwiek sam sobie możesz pooglądać w końcu to są dane publiczne
https://bip.warszawa.pl/NR/rdonlyres/4E7641D4-253E-4F67-8632-8F8381AA4CDA/1528444/wojdat_marcin_coroczne_2019.pdf
https://bip.warszawa.pl/NR/rdonlyres/E082F41C-CF8C-4D0F-86F5-3688C9823FF2/1528417/czekaj_miroslaw_coroczne_2019.pdf
https://bip.warszawa.pl/NR/rdonlyres/A156E9F0-AFB8-4BCC-AA0E-D0A4D0AB5FF0/1400337/kaznowska_renata_poczatkowe_2018_12_17.pdf
https://bip.warszawa.pl/NR/rdonlyres/9B26948D-E4DE-49BA-BCE4-3FA4027CEB59/1400329/olszewski_michal_koncowe_2018_12_06.pdf
itd itd.
Urzędnicze?
Dla mnie ktoś kto pracuje w spółkach miejskich/państwowych szczególnie na kierowniczych/dyrektorskich stanowiskach nijak nie ma się do urzędnika.
Pensji z Warszawy nie można porównywać do pensji w reszcie kraju o czym pisałem już wcześniej.
I teraz najważniejsze. Zdecydowana większość tych stanowisk jest mocno powiązana politycznie
i tak naprawdę to nawet nie wiemy, czy oni biorą 100% tych pieniędzy. Osobiście obstawiam, że część muszą oddać pod stołem ludziom, dzięki którym to stanowisko otrzymali.
Jak duża jest skala takiego zjawiska nie mam pojęcia, ale wiem że ono istnieje.
Alex
Po zobaczeniu tych oświadczeń dochodzę do wniosku - albo to jest trochę ściema i część kasy mają gdzieś "zachomikowaną" albo jest tak, jak pisze Kyahn - bo nie mogę uwierzyć, że przy takich dochodach, można mieć odłożone tylko kilka/kilkanaście tys. na koncie. Jedynie pani z 3 linka ma odpowiednie oszczędności do zarobków.
Osobiście znam kilku urzędasów ze ślunska, niektórzy to bardzo bliscy znajomi, i gwarantuję (podkreślam też że nie mówię tu o podinspektorach, a inspektorach/specjalistach) że jak ktoś z nich wyciąga 50000zł rocznie (razem z kwartalnymi premiami/bonusami) to "ma się dobrze", na start kariery można liczyć raczej na okolice 2300-2500zł/miesiąc.
Dyrektorzy oczywiście zarabiają więcej (ale też znacznie bliżej im do dychy niż dwóch), ale ilu jest dyrektorów w skali całego urzędu? 2% 3%?
To jest słaby argument, bo jak spojrzymy odpowiednio wysoko (w hierarchii firmy) to powyżej dychy zarabia się praktycznie wszędzie, gdy mówimy o dużych firmach.
Osobiście znam kilku urzędasów ze ślunska, niektórzy to bardzo bliscy znajomi, i gwarantuję (podkreślam też że nie mówię tu o podinspektorach, a inspektorach/specjalistach) że jak ktoś z nich wyciąga 50000zł rocznie (razem z kwartalnymi premiami/bonusami) to "ma się dobrze", na start kariery można liczyć raczej na okolice 2300-2500zł/miesiąc.
Osobiście jestem urzedasem i potwierdzam, w tej chwili zaczyna się od kwoty 2500-2800 miesięcznie. Szykują się podwyżki ale kiedy, ile i czy w ogóle - nie wiadomo. Oczywiście nie liczę dodatku stażowego (po 5 latach +150-200 zł do pensji) i dodatku wynikającego ze zdania egzaminu na mianowanie (+ 900-1000zl do pensji). Takie są realia.
Za tyle co my tu zarabiamy w zawodach typowo potrzebnych ale niestety nie docenianych finansowo, to pies by nie chciał szczekać.. ale za coś trzeba żyć, i tak jest lepiej niż kiedyś, gdzie to trzeba było zupę z kory gotować xD Człowiek pracujący nie ma ciężkiego życia o ile nie popadnię w długi i nie narobi masę dzieci lub ewentualna choroba.
Gwoli scislosci, nie chodzilo mi o stanowiska z partyjnego nadania, nie mam takich koneksji :p
Bardzo mozliwe, ze nie wiem jak w Polsce szukac pracy bo nigdy tez jakos aktywnie tego nie robilem, W UK jestem spamowany przez headhunterow (tyle ze to glownie stanowiska na podobnym poziomie jakie mam obecnie), w Polsce wale glowa w sciane aby jakies konkretne informacje o ogloszeniu dostac. Generalnie, nie udalo mi sie jeszcze niczego znalezc co by mnie interesowalo i przekraczalo 10k.
O ile zona w sektorze bankowym ma szanse nawet na jakies 300euro/dzien zajmujac sie sprawami AML i KYC to ja juz tak wesolo nie mam. Niby nie musze ograniczac sie do waskiej specjalizacji bo przez lata tego sie nazbieralo, of fizyki po inzynierie materialowa, poprzez wszelakie techniki badawcze, radiografie, powloki, TFT oraz zarzadznie projektami i wprowadzenie produktu to jak cos widze w Polsce posrod tzw; Senior positions, to zazwyczaj stanowiska zwiazane scislej z marketingiem i sprzedaza lub IT. Dobrze sie tez czuje w temacie analizy biznesowej i tematow powiazanych jednak nie mam zbytnio tutaj wiele do wpisania w CV.
Teoretycznie w UK nie jest mi zle ale o ile w przypadku nizszych i srednich stanowisk moglem wybierac i przebierac to juz w przypadku Senior lub kierowniczych zaczynam natrafiac na szklany sufit.
I aby bylo jasne, nie zaprzeczam temu, ze tyle da sie zarabiac bo sam killku takich, jednak to zupelnie inne branza.
Ja mam dosc swieze doswiadczenia z tymi headhunterami, glownie przez Linkedin. 95% tych ofert to kompletna strata czasu, bo jak piszesz oferuja stanowiska na podobnym stanowisku, do tego w innym miescie i minej platne :D. Ech, przypominal mi sie taki jeden co wlasnie dzwonil i dzownil z taka oferta.
To co pomoglo, to osobisty kontakt ze znajomymi i z agencjami, w tym jedna polecona mi przez bylego szefa :). W mojej branzy (powiedzmy szeroko 'finanse') w takis sposob wskoczylem na wyzsze stanowisko. Mowisz czego chcesz i jedna z tych agencji cos ma. Oczywiscie po drodze beda ci oferowac, jako szanse zycia, inne oferty, ktore akurat maja. Wystarczy obstawac przy swoim. Potem spotkanie z potencjalnym szefem i rozmowa. Ja oceniam ich, oni mnie. Jesli podoba mi sie to co widze i slysze, to na koncu tylko formalnosci. Jesli nie to dziekuje.
Tak na oko, nie chce mi sie szukac, PLN20k w Polsce bym wyciagnal, ale nie chce mi sie pracowac 14h/dobe :D
Zgadza sie, poprzez LinkedIn'a wiekszosc jst takich, ale dostaje tez sporo ciekawych ofert, jednak zazwyczaj nie sa na tyle atrakcyjne aby przekonac mnie do zmiany miejsca zamieszkania, tym bardziej ze posiadajac wlasny dom, duza ciezej taka atrakcyjnosc stworzyc.
Ja w swojej branży (dość wyspecjalizowana inżynieria budowlana) ostatnio z ciekawości sprawdzałem oferty w UK/Irlandia i przyznam, że się zaskoczyłem widząc, że wcale bym tam aż tak wiele więcej nie zarobił, a biorąc pod uwagę koszty życia, praktycznie żyłbym na tym samym poziomie.
Bardzo mozliwe, ze nie wiem jak w Polsce szukac pracy bo nigdy tez jakos aktywnie tego nie robilem,
zadziwiasz mnie coraz bardziej ...:/
za to "aktywnie" radzisz, polemizujesz, doradzasz, wydajesz opinię, jesteś wręcz drobiazgowy na tematy tego Kraju w Środkowej Europie wręcz erudecyjny ---> kompleksowy ...
szczególnie w polityce .. i innych podobnych tematach na tym portalu ...
a, co do pierwszego postu; Ile według was obecnie "na rękę" wystarcza, aby w miarę normalnie funkcjonować ...
hmmm.. zapytajcie się tych "normalnych" którym już obcięli zarobki co najmniej 0 10%, lub wyrzucili na postojowe czy jak tam to nazywają, lub wręcz wyrzucają z pracy ---> tłumacząc to tzw. koronawirusem czy jak to woli COVID-19
teraz, moj ty drogi tytanie intelektu, wskaz gdzie doradzalem komus jak szukac pracy w Polsce?
Poziom mniej niz zero, panie headhunter za piataka.XD
Tutaj tez etat. Za 90tys/miesiąc. Co prawda, dla bardzo nielicznych.
Tak mi się skojarzyła lektura z tym wątkiem :)